Poprzednie częściMalinowa Koszula - Rozdział 1

Malinowa Koszula - Rozdział 5

Daria poczuła lekkie szarpnięcie i ucisk na swoich smukłych ramionach. Powoli otworzyła oczy i rozejrzała się dookoła. Nad nią stał Bartek i wpatrywał się, jakby pierwszy raz człowieka na oczy widział. Kobieta lekko podniosła głowę, ale natychmiast ją opuściła, kiedy poczuła ból w karku, który był wynikiem niewygodnego spania na kanapie.

- No, w końcu się obudziłaś. - mruknął mężczyzna i usiadł obok niej.

- Co się stało? Nic nie pamiętam...

- Nie dziwi mnie to, w końcu wypiłaś całą butelkę wina, a potem kilka kieliszków wódki. - zaśmiał się, pokazując na pustą, ciemnozieloną butelkę oraz na puste, małe kieliszki. Kobieta, pomimo bólu w każdym miejscu swojego ciała, uniosła się i usiadła, garbiąc swoje plecy.

- Chyba nie masz problemów z alkoholem? - Bartek podniósł się, by posprzątać na stole. Daria tylko zmarszczyła swoje czoło, obserwując każdy jego ruch.

- Weź przestań. Nie mam żadnych problemów, a już na pewno nie z alkoholem. - odpowiedziała w dość chamski sposób. Była poirytowana faktem, że jej były tu był i dodatkowo musiał oglądać ją w takim stanie. Na pewno teraz w głębi duszy cieszył się, że jemu lepiej się wiedzie niż jej. Daria powoli wstała z kanapy, czując ucisk w skroniach i suchość w gardle. Kac. To z pewnością była ostatnia rzecz, której teraz potrzebowała. Przeklęła pod nosem, a potem udała się do kuchni, by napić się czegokolwiek. Dorwała butelkę wody mineralnej i zaczęła pić tak, jakby była na ogromnej pustyni. Bartek tylko zaśmiał się i oparł luzacko o futrynę drzwi.

- Dobra, idź się połóż, ja zrobię jajecznicę. - powiedział i od razu zaczął wyjmować wszystkie potrzebne składniki.

- Jajecznicę? A co ty taki dobry? - zapytała, kiedy wypiła połowę butelki.

- Muszę ci jakoś podziękować za przenocowanie. - puścił jej oczko, a ta tylko przewróciła oczami i poszła do swojej sypialni.

* * *

Piątek wieczór. Coraz bardziej zestresowana jutrzejszym dniem Daria, planowała fryzurę i makijaż. Chciała wyglądać kobieco, trochę z pazurem, ale nie wyzywająco. To wbrew pozorom nie było takie łatwe zadanie. Clarisa tylko śmiała się, widząc jak przyjaciółka kręci się już tysięczny raz przed lustrem, by ocenić czy fryzura, którą teraz miała na sobie, nadawałaby się na jutrzejszą imprezę.

- Dobrze wiesz jakie to dla mnie ważne. - Daria fuknęła widząc rozbawioną przyjaciółkę.

- Oj, przestań. Dobrze wiesz, że żartuje. Pierwszy raz widzę cię taką przejętą sobą niż innymi i bardzo mnie to cieszy. Gdzie jest Bartek tak w ogóle? Nie mów mi, że się już wyniósł?

- Nie, no co ty. Marzenie ściętej głowy. Poszedł gdzieś, ale trochę się tego obawiam. - Daria rozpuściła z powrotem swoje długie, ciemne włosy i zgarbiła się siadając obok przyjaciółki.

- Mam go wyrzucić na zbity pysk? - zapytała totalnie zrezygnowana.

- Jeżeli zrobi ci jakiś cyrk, to ja bym się nawet nie wahała. Zresztą, nie wiem czy ja w ogóle bym go tutaj do siebie przyjmowała, ale to twoje życie i robisz to, co uważasz za słuszne. - Clarisa lekko się podniosła, by nalać sobie do szklanki soku i w tym czasie wszedł Bartek z jakimiś siatkami w rękach.

- O wilku mowa. - przyjaciółka zaśmiała się, biorąc kilka kolejnych łyków.

- Obgadujecie mnie? No ładnie. A ja wam tu przyniosłem coś dobrego. - mężczyzna zaśmiał się, a Daria zmarszczyła brwi.

- Niby co takiego?

- I znowu we mnie nie wierzysz, niedobra z ciebie kobieta. Przyniosłem sernik, twój ulubiony, z rodzynkami. - powiedział i położył siatkę z ciastem na stolik przed nosem Darii, która tylko oparła się i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.

- Po co ty to robisz? - zapytała, widząc iskierki w oczach Bartka. Nie rozumiała u niego tego entuzjazmu i wspaniałego humoru. Nie miała pojęcia czy bawi się z nią, czy droczy, czy próbuje zwieść z drogi bo ma jakiś zamiar wobec niej. W każdym razie, kobieta nie dawała za wygraną i wstała, sięgając po swoje buty.

- To smacznego ci życzę. - Clarisa widząc jak Daria się ubiera, zrozumiała, że jednak jej propozycja wyjścia do baru nadal jest aktualna, więc ona również zaczęła się ubierać. Po chwili obydwie wyszły bez jakiegokolwiek słowa. Zrezygnowany Bartek wzruszył ramionami, siadając na kanapie, włączając telewizję i zaczynając jeść kupione przez siebie ciasto.

Dym smrodu papierosowego i alkoholowego rzucił się na Darię, kiedy ta przekroczyła próg baru.

- Nie wiem czy to dobry pomysł... - powiedziała dość głośno, chcąc przekrzyczeć głośną muzykę.

- Nie marudź, tylko chodź! - Clarisa chwyciła ją za rękę i pociągnęła do baru, za którym stał dość przystojny barman. Widząc obydwie, atrakcyjne kobiety, uśmiechnął się i nachylił w ich stronę.

- Na ten wieczór, proponuję orzeźwiające Mojito, pierwsza szklaneczka na koszt firmy. - zaśmiał się zalotnie, a Clarisa od razu się zgodziła, nawet nie pytając Darii o jakiekolwiek zdanie.

- A druga na mój koszt. - kobiety usłyszały męski głos, a zaraz potem ujrzały mężczyznę, który przysiadł się obok Darii. Kobieta zachichotała po raz pierwszy tego wieczoru, kiedy znów ujrzała Gerarda Piqué.

- Chcę się odwdzięczyć za tamto wiaderko. - dodał i dla siebie również zamówił to samo.

- Przecież to tylko drobiazg, bez przesady. - Daria machnęła ręką i kiedy dostała swojego drinka, upiła niewielkiego łyka, by go posmakować. Był bardzo dobry i profesjonalnie zrobiony, więc kolejne łyki były większe i pewniejsze.

- Skąd jesteście? - zapytał barman totalnie ignorując piłkarza, zaczynając z nim wyraźnie rywalizować, który będzie bardziej błyskotliwy.

- Stąd! - Clarisa powiedziała dość głośno, klasnęła w dłonie i za jednym zamachem wypiła połowę szklanki. Po chwili usiadła nieco dalej przyjaciółki i Gerarda, zajmując się rozmową z przystojniakiem za ladą. Daria poczuła w tym momencie dziwny ucisk w gardle, jak i skrępowanie, bo pierwszy raz od bardzo dawna została sam na sam z jakimkolwiek mężczyzną. W dodatku był to jej ulubiony piłkarz, to znaczy, jeden z ulubionych.

- A ty? Skąd jesteś? - Gerard podtrzymał rozmowę, patrząc swoimi niebieskimi oczami na Darię, która miała lekkie rumieńce na twarzy.

- Z Polski. Dokładniej z Opola, ale pewnie nie kojarzysz. - wzruszyła ramionami, dalej pijąc, chcąc się w końcu rozluźnić. Gerard widział, że Daria jest nieśmiała, więc wypił do końca swojego drinka, a potem wstał, podając jej dłoń.

- Wyjdziemy stąd? Straszny zaduch. Twoja przyjaciółka chyba sobie poradzi, hm? - zaproponował, a kobieta nawet się nie zawahała. Przyjęła propozycję, zeszła z wysokiego krzesła za jego pomocą, a potem obydwoje wyszli z baru.

- Od razu lepiej... - kobieta oparła się luzacko o budynek, biorąc kilka głębokich oddechów świeżego powietrza.

- Dobrze się czujesz?

- Tak, wszystko gra, tylko wiesz co? Wolałabym chyba iść jednak do domu... - tak naprawdę nie chciała nigdzie iść, ale ze stresu, który odczuwała na szczęście już tylko w środku, mówiła głupoty.

- Odprowadzę cię, chodź.

Po czym obydwoje zajęci rozmową udali się do mieszkania kobiety.

- To tutaj. - Daria zatrzymała się gwałtownie, widząc że stoją już pod jej blokiem. Gerard patrzył na nią z lekkim uśmiechem, a potem westchnął, patrząc na budynek w którym mieszkała Daria.

- Zaprosiłabym cię do siebie, ale pewnie masz lepsze rzeczy do roboty no i... mam niechcianego gościa w domu. Nieważne. Pa. - rzuciła pospiesznie i pędem pobiegła do domu czując, jak robi się coraz bardziej czerwona.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Katja 09.08.2016
    Chyba będę pierwsza. No więc uwielbiam to czytać. Pisz mała ♥
  • candy 10.08.2016
    - Dobrze wiesz (przecinek) jakie to dla mnie ważne. - Daria fuknęła (przecinek) widząc rozbawioną przyjaciółkę.
    - Dobrze wiesz, że żartuje. - żartuję*
    i zgarbiła się (przecinek) siadając obok przyjaciółki.
    - Nie wiem (przecinek) czy to dobry pomysł...
    zapytał barman (przecinek) totalnie ignorując piłkarza

    Super, coraz mniej błędów :) hm... to długo nie zabawiła w tym barze xD spokojny ten rozdział, może niedługo coś się wydarzy :) 5
  • DariaMargaret 10.08.2016
    Daria niestety, lub stety, taka jest :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania