Poprzednie częściMalinowa Koszula - Rozdział 1

Malinowa Koszula - Rozdział 6

Daria zjawiła się punktualnie, tak jak miała, czyli o osiemnastej. Rozejrzała się dookoła pomieszczenia, w którym miała odbyć się zamknięta impreza. Sama nie wierzyła w to, gdzie teraz stoi i co będzie robić. Tak naprawdę, zawsze marzyła o spotkaniu Leo Messiego, więc miała nadzieję, że się tutaj zjawi. Podskoczyła delikatnie, kiedy poczuła czyjąś dłoń, na swoim lewym ramieniu.

- Spokojnie, pani nieziemska. - szef zaśmiał się i po chwili stał już przed nią. Kobieta wzięła kilka głębszych oddechów i zmierzyła go wzrokiem.

- Przyszłam godzinę wcześniej i wydaje mi się, że jestem tu tylko ja. - odparła, rozglądając się jeszcze dookoła, w celu znalezienia chociażby jednej osoby.

- Tak, tylko ty. Dlatego dostaniesz premię, ale to po zakończeniu tego wszystkiego. Tam jest przebieralnia, twoja szafka jest z numerem 10. - mężczyzna podał jej kluczyk i kiedy odszedł, Daria zaśmiała się pod nosem. Szafka z numerem 10. To ten sam numer, który Messi nosił na swojej koszulce. Zabawny i dość zaskakujący zbieg okoliczności. Kobieta po chwili była na miejscu. Otworzyła ostrożnie szafkę i ujrzała przed sobą ładną, zwiewną sukienkę przed kolano i do tego czarne buty na wysokim obcasie. To był zdecydowanie jej styl, więc czym prędzej się przebrała.

- Hej! - usłyszała damski głos, kiedy zamykała szafkę.

- No cześć... - odpowiedziała dość nieśmiało, ale musiała się ogarnąć. Przecież logiczne było to, że przyjdą też inne hostessy.

- Jestem Blanca, miło mi cię poznać.

- Mnie również jest miło, ja jestem Daria. Nie wiesz, ile nas tu będzie? - Daria po chwili oparła się delikatnie o ścianę, wpatrując się w nową koleżankę.

- Przyjdzie jeszcze jedna dziewczyna. Czyli ogółem w trójkę. Będzie dużo roboty, ale ja tam nie narzekam. Ty chyba nie jesteś stąd, prawda? - Blanca uśmiechnęła się pogodnie i po chwili również była ubrana w to samo, co Daria.

- Mieszkam tu od pół roku, pochodzę z Polski. To aż tak bardzo rzuca się w oczy?

- Tak, ale to nic złego, zapytałam z ciekawości.

Po chwili przyszła także trzecia dziewczyna, o imieniu Reyna. Daria czuła się zaskoczona, że wśród tylu zgłoszeń, została jedną z trzech wybranych i to w taki szybki sposób, że myślała, że będzie tu przynajmniej z dziesięć dziewczyn. Uśmiechnęła się do siebie na samą myśl i szybko znalazła wspólny język z koleżankami. Ucieszyła się w głębi duszy, bo wie, jakie są kobiety, szczególnie w takiej pracy.

Impreza się rozpoczęła. Po kolei zaczęli przychodzić wszyscy piłkarze. Najpierw Neymar, któremu Daria wręczyła drinka a potem Sergio Busquets, Cristian Tello, Andrés Iniesta. Pozostali podchodzili do Reyny i Blanci. Kiedy kobieta się odwróciła, poczuła znowu czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Odwróciła się i od razu uśmiechnęła.

- O, Gerard. - powiedziała, wręczając mu szklankę z zimnym drinkiem.

- No cześć, Daria. Dobrze zapamiętałem, prawda? Nie mówiłaś nic, że tu będziesz. W sumie nic nie mówiłaś, wybiegłaś do domu, jakby się paliło. - zaśmiał się i przysunął drinka do ust. Kobieta zarumieniła się, wzrokiem szukając Leo, którego wciąż nie było.

- Szukasz kogoś konkretnego? - zapytał, widząc niespokojną kobietę.

- N-ie... - odpowiedziała, wahając się, a Gerard zaśmiał się i wszedł dalej, gdzie Neymar od razu go złapał i zaczął o czymś żywo rozmawiać. Daria nie chciała przeszkadzać i kiedy odwróciła się na pięcie, była już przyciągnięta do rozmowy.

- A to jest Daria. - usłyszała głos Gerarda, a kiedy się ocknęła i poprawiła włosy, które poleciały na jej twarz, ujrzała przed sobą Neymara i jego dłoń, którą uścisnęła od razu.

- Jesteś stąd? - zapytał.

- Nie, jest z Polski. - Gerard wyręczył ją, a Daria obdarzyła go wzrokiem.

- Ale chyba umiesz mówić? - Neymar zaśmiał się, tym razem patrząc już tylko, na delikatnie zarumienioną kobietę.

- Potrafię. Dzięki Gerard. Przepraszam, ale jestem w pracy, a widzę, że nowi goście przyszli. - odpowiedziała i od razu złapała za nową tackę z drinkami i podeszła do drzwi wejściowych. Zaczęła witać nowych gości, tym razem była to kadra. Po pół godzinie dziewczyny mogły zrobić sobie przerwę. Daria podeszła do szafki, wyjęła komórkę i odczytała smsa od Clarisy, w którym było napisane, że Leo się spóźni. Skąd ona mogła o tym wiedzieć? Chociaż w sumie, Daria nie zastanawiała się nad tym długo, przyjaciółka potrafiła zaskakiwać. Kiedy Blanca i Reyna udały się z powrotem na salę, kobieta również to zrobiła i zaczęła częstować gości przekąskami. Gerard, który siedział teraz z Neymarem, Iniestą, Rakiticiem i Turanem na czarnej sofie, gestem dłoni pokazał, żeby podeszła. Tak też zrobiła.

- Fanka Barcelony przyszła. - rzucił od razu w stronę kolegów i zrobił miejsce obok siebie.

- Nie mogę usiąść, dobrze wiesz, że jestem w pracy. - rzuciła, choć miała ogromną ochotę poznać ich wszystkich.

- Fanka Barcelony? A ile już? - Ivan Rakitić spojrzał na nią swoim przyjaznym wzrokiem.

- 5 lat, choć piłką nożną interesuję się od dziecka, jednak wcześniej nie miałam swojej ulubionej drużyny. - odparła i po chwili drzwi wejściowe otworzyły się. Daria odruchowo tam spojrzała, mimo, że było dość głośno i nie było tego słychać. Własnym oczom nie wierzyła, że przyszedł właśnie Leo Messi. Czym prędzej, nawet bez żegnania się podeszła do niego, by wręczyć mu powitalnego drinka, zanim zrobi to któraś z innych dziewczyn.

- Dobry wieczór... - powiedziała z zaciśniętym gardłem, z emocji.

- Dobry wieczór. Długo mnie nie było? - zapytał i zmierzył Darię wzrokiem, ale z lekkim uśmiechem.

- Jakąś godzinę, ale z tego co mi wiadomo ma to trwać do późnej godziny nocnej.

- Dobra, dzięki. - rzucił i odszedł. Zrezygnowana poszła po kolejną tacę z przekąskami. Przynajmniej poznała większość piłkarzy, a wiadome było to, że Leo będzie tu tylko ciałem, miał przecież partnerkę. Po chwili kątem oka ujrzała, że Neymar nieco trochę się spił. Może nawet nieco bardziej, niż trochę. Kobieta bez wahania podeszła do stolika, przy którym siedział.

- Witaj, laleczko. - odparł pijackim bełkotem.

- No hej. Powiedz mi gdzie mieszkasz, to cię odwiozę.

- No dobra, nie odmówię takiej ślicznotce.

- Okej, więc zaczekaj tu pięć minut, przebiorę się.

Jak powiedziała, tak zrobiła. Powiedziała koleżankom jaka jest sytuacja, miała gdzieś czy szef jej za to zapłaci, czy nie. Największą wartością w tej pracy było to, że mogła spełnić jedno ze swoich największych marzeń. Wzięła Neymara pod pachę i powoli wyniosła z budynku.

- Zaczekaj! - usłyszała za sobą głosy dwóch mężczyzn. Jednym był Gerard a drugim... Leo, który teraz patrzył z politowaniem na pijanego kolegę z drużyny.

- Tak? - zapytała, wkładając go do swojego samochodu.

- Pojedziemy z tobą. Nie wiadomo co ten dureń wymyśli. - powiedzieli i także wsiedli do jej pojazdu. Czy to był sen? Wolała się teraz nad tym nie zastanawiać i po chwili siedziała już przed kierownicą. Z pewnością pozostali też mieli prawa jazdy, ale pili, więc ona musiała robić za szofera. Odwiozła Neymara pod jego ogromny dom i pomogła mu wyjść. Leo dołączył się do odprowadzania kolegi i po chwili w trójkę znaleźli się we wnętrzu pięknej willi. Gerard zniknął gdzieś z tyłu, ale teraz jakoś specjalnie się tym nie przejęła.

- Dzięki, że go odwiozłaś. - Leo spojrzał raz jeszcze na Darię i podał jej dłoń.

- Nie ma za co, to drobiazg. Gorzej będzie jak szef się wkurzy, ale... trudno. - wzruszyła ramionami i uścisnęła jego dłoń.

- Jestem Leo, a ty?

- Daria. I wiem kim jesteś. Lubię twoją grę, ogólnie jestem fanką Barcelony. - odparła, czując piekące od rumieńców policzki.

- Dzięki. Jedź już do domu, my sobie poradzimy.

- Na pewno? Mogę was odwieźć, jeżeli chcecie. - pomachała kluczykami przed oczami Messiego i zaśmiała się.

- Tak? No to okej... W takim razie chodźmy, bo Gerard pewnie czeka.

Po chwili, cała trójka udała się z powrotem do samochodu. Kobieta odwiozła najpierw Gerarda, bo było po drodze, a na końcu Leo, który mieszkał trochę dalej. Kiedy zatrzymała samochód, bo byli na miejscu, Leo spojrzał na nią kolejny raz tym swoim ciepłym wzrokiem.

- Chcesz wejść? Widzę, że zmarzłaś. Zrobię ci herbaty, albo kawy. Co wolisz. - zaproponował. Daria lekko się zmieszała.

- Nie... nie chcę przeszkadzać, ale dzięki za zaproszenie. - rzuciła, przekręcając kluczyki w stacyjce, ale Leo zatrzymał ją, kładąc dłoń na jej dłoni.

- Antoneli nie ma, pojechała do Londynu. Ja musiałem zostać, praca, treningi, sama rozumiesz. - kiedy to usłyszała, od razu przytaknęła i wyszła z nim z samochodu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Kristopferek 12.08.2016
    herbaty, albo kawy .... przecież wiadomo o co chodzi. piątunia.
  • DariaMargaret 12.08.2016
    No chyba jednak do końca nie wiadomo :D
    Dziękuję! :)
  • lea07 12.08.2016
    O Jezu, opowiadanie po prostu boskie <333333. Jest cudowne <333. Nie mogę sie doczekać dalszej części. Tylko 5 bo więcej nie mogę :(
  • dainty 12.08.2016
    Czyżby Leo miał zamiar zdradzić swoją dziewczyne? Daria widze, ze korzysta z okazji :)
  • DariaMargaret 12.08.2016
    Spokojnie :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania