Poprzednie częściMalinowa Koszula - Rozdział 1

Malinowa Koszula - Rozdział 7

Wnętrze domu Leo było naprawdę piękne, a zarazem nowoczesne. Od razu wchodziło się do wielkiego salonu, połączonego z jadalnią i kuchnią, gdzie wszystko ładnie się ze sobą komponowało. Kobieta rozejrzała się dyskretnie dookoła, a następnie zasiadła na dużej, czarnej sofie.

- Więc, zdecydowałaś już co mam zrobić? Kawę, herbatę? - zapytał, rozpalając kominek, który stał na przeciwko sofy. Kobieta tylko odchrząknęła, siadając bardziej prosto.

- Herbaty, jeśli to nie problem, bo jak już mówiłam, nie chcę przeszkadzać, ani się narzucać... - odpowiedziała i wyjęła ze swojej kopertówki komórkę. Napisała do Bartka, że wróci nieco później niż mówiła, a potem do Clarisy, by powiadomić ją, że właśnie siedzi w pięknej willi samego Leo Messiego. Po paru minutach, kubek z parującą herbatą, stał na stoliku przed Darią, która uniosła swój wzrok i uśmiechnęła się delikatnie, na widok piłkarza.

- Dlaczego pomogłaś Neymarowi? - zapytał i usiadł obok Darii, ale odległość między nimi była dość spora. Kobieta przyłożyła swoje delikatne i chłodne dłonie do kubka, by je choć trochę ogrzać. Faktycznie, jesień nocą w Hiszpanii nie należała do ciepłych, przynajmniej w tej chwili, choć były momenty, że było ciepło.

- A dlaczego miałabym tego nie robić? Szkoda mi się go zrobiło, a coraz bardziej majaczył. Nie chciałam, by bardziej odwalił jakiejś głupoty. Nienawidzę pijanych ludzi. - odpowiedziała, unosząc swój kubek.

- Rozumiem. Myślałem, że łączy was coś więcej... - zdziwiona kobieta, spojrzała na Leo, który pił powoli swoją herbatę. Czy ona się przesłyszała? Chyba raczej nie. Odchrząknęła tylko, co oznaczało, że się zmieszała i trochę skrępowała, a potem poczuła ucisk w skroniach. Nienawidziła tych momentów, kiedy głowa rozsadzała ją z bólu i dosyć często się tak działo.

- Coś więcej? Zobaczyłam go pierwszy raz, właśnie na tej imprezie. Tak naprawdę, znałam tylko Gerarda większą ilość czasu.

- Skąd? - zapytał, unosząc brew w górę.

- Poznaliśmy się na cmentarzu. Byłam u siostry i jakoś tak wyszło, że porozmawialiśmy chwilę, a potem skojarzył mnie i zapoznał z innymi. - wzruszyła ramionami. Herbata trochę przestygła, więc mogła spokojnie brać głębsze łyki. Leo wyglądał jakby głębiej nad czymś rozmyślał. Był dosyć tajemniczym człowiekiem i czasem było trudno odgadnąć, co dokładnie ma na myśli. Przez chwilę wydawałoby się, że wszystko jest okej, ale przez ten ból, Daria po prostu zasnęła. Jak gdyby nigdy nic.

Otworzyła powieki. Początkowo, widziała wszystko jakby za mgłą, ale kiedy lekko się uniosła i pomrugała oczami, wyszła spod koca jak poparzona.

- O nie. - powiedziała dość głośno. Przynajmniej głowa przestała ją boleć. Wszystko było na swoim miejscu. Ubrania na jej ciele, nie ruszone. Kubek z jej niedokończoną i zimną już herbatą, stał na stole, tam gdzie go położyła. Jedyną nowością było to, że była przykryta kocem. I to, że Leo nie było obok niej. Rozejrzała się dookoła, a potem pospiesznie wyjęła komórkę, na której widniała godzina 11:07 i 34 nieodebrane połączenia od Bartka.

- O, widzę, że się już obudziłaś. - usłyszała męski głos za sobą. Odwróciła się. Jej oczom ukazał się Leo, bez koszulki i w dresach. Pokręciła głową i znowu poczuła wibracje. Sms, który od razu odczytała, poinformował ją, że szef chce się z nią widzieć o 12:30. Miała kłopoty? Nie wiadomo, ale czuła się tak, jakby dostała wyrok śmierci, albo nawet gorzej.

- Co się wczoraj stało? Tak po prostu zasnęłam?

- No tak. Coś tam jeszcze mówiłaś, ale nie zrozumiałem, bo widziałem, jak oczy ci lecą. No i to tyle. - wzruszył ramionami, pijąc coś z plastikowej butelki. - Ale, długo spałaś. Zdążyłem wyjść, pójść na trening i wrócić. - dodał. Kobiecie serce biło jak szalone. Co powie Bartkowi? No dobra, jemu tłumaczyć się nie musiała, w końcu robiła co chciała, ale... co powie szefowi? Czy ją opieprzy? Teraz tylko przygotowywała się na najgorsze.

- Wybacz, ale muszę iść. - rzuciła się pędem po swoje buty.

- Tak szybko? Sądziłem, że jeszcze zjesz śniadanie.

- Nie! Cześć. - powiedziała dość głośno i wyszła. Wsiadła do swojego samochodu i czym prędzej odjechała do swojego mieszkania.

Weszła do środka. Zastała ją cisza, choć czuła po kościach, że zaraz coś się wydarzy. Albo nie. Zostawiła klucze na szafce, kurtkę powiesiła, a buty ładnie ułożyła pod ścianą. Weszła głębiej, do salonu gdzie Bartek siedział na kanapie i teraz wpatrywał się w nią swoim głupkowatym wzrokiem.

- Widzę, że fajnie zabalowałaś. Jak było? - zapytał dość ożywiony i z tym swoim głupkowatym uśmiechem na ustach.

- Normalnie. Po co tyle dzwoniłeś?

- A bo wiesz, martwiłem się, w końcu mogłaś albo uciec, albo zginąć. To trochę dziwne, że zostawiłaś mi mieszkanie na cały wieczór i noc, ale sorki, jeżeli się wkurzyłaś. - odpowiedział, wstał i zaczął sprzątać wszystkie puste butelki po piwie. Pewnie zrobił tu jakąś imprezę pod jej nieobecność, ale teraz w głowie Darii siedziała rozmowa z szefem. Nie wiedziała co ją czeka i to było najgorsze odczucie, jakie kiedykolwiek mogła odczuć. To znaczy, jedno z najgorszych.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • lea07 13.08.2016
    Boskie opowiadanie <33333. Boże jak ono mi się podoba <333. Zostawiam tylko 5 :(
  • DariaMargaret 13.08.2016
    Dziękuję bardzo! :)
  • dainty 13.08.2016
    Jestem ciekawa co się wydarzyło, jak Daria spała, bo wydaje mi się, że coś jej wsypał. Dziwne, że tak nagle zasnęła :) 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania