Między sercem a rozumem - Rozdział 11

W poniedziałek rano obudziłam się z, od tego dnia, przykrą świadomością, że więcej już nie pójdę do szkoły. Że nie usiądę w szkolnej ławce. Że nie zobacze, nie posłucham żadnego nauczyciela. Że nie będę normalną dziewczyną, która chodzi do szkoły tak, jak reszta jej rówieśników.

Powoli wstałam z łóżka i ze smutkiem zabrałam się za ogarnięcie swojej osoby przed rozpoczęciem "lekcji". Nie ma co. Tatuś zafundował mi świetną naukę...

Jak można się było spodziewać, nauczyciele byli mili i tłumaczyli wszystko z wielką dokładnością. Oczywiście dlatego, że dostali za to sporo pieniędzy. Jednak mimo ich starań, nie mogłam się skupić na nauce. Ich słowa wpadały mi jednym uchem, a wylatywały drugim.

I tak minął czas do godziny trzeciej. Po zajęciach zjadłam obiad i cała w stresie czekałam na Patryka. Rodzice byli bardzo zadowoleni. Dla nich pomysł prywatnych lekcji był genialnym pomysłem. A mój " związek" z Patrykiem, jeszcze lepszym. Myśleli, że teraz zrobią ze mnie osobę na swoje podobieństwo. Że będą trzymać mnie pod kluczem i wszystko będzie szło po ich myśli.

Patrząc na ich zadowolone miny, śmiałam się z nich w duchu. Byłam ogromnie zadowolona, że udało mi się pokrzyżować ich plany.

W końcu zadzwonił dzwonek do drzwi. Byłam tak szczęśliwa, że pobiegłam je otworzyć, wymijając Marię, która szła aby to zrobić.

Gdy zobaczyłam Patryka, rzuciłam mu się na szyję. Oczywiście nie dlatego, że mi się podobał czy coś. Poprostu cieszyłam się, że nie rozmyślił się ze wszystkiego. I że dzięki niemu spotkam Marka.

Rodzice od razu zaprosili chłopaka do środka. Okazało się, że zaplanowali nam popołudnie w domu. Już miałam zamiar zrobić zrezygnowaną minę, gdy Patryk powiedział:

- Chciałem zabrać Państwa córkę na miasto. Pewnie jeszcze nie miała czasu, żeby je zwiedzić, a jest co - uśmiechnął się przy tym uprzejmie.

Mama z tatą popatrzyli po sobie i zgodzili się. Kamień spadł mi z serca.

Szybko wyszliśmy z domu i odjechaliśmy. Po drodze podziękowałam mojemu "chłopakowi". Odpowiedział ze śmiechem, że zawsze miał dar przekonywania i Jego urok działa na każdego. Polubiłam go. Był w porządku, nie taki, jak reszta chłopaków z wyższych sfer. Cieszyłam się, że rodzice zdecydowali się na takiego wybranka dla mnie.

Po krótkiej rozmowie uzgodniliśmy, że o siódmej mam do niego zadzwonić, żeby mógł przyjechać po mnie i odwieźć spowrotem do domu.

Kwadrans później, czekałam w parku na Marka. Gdy tylko go zobaczyłam, moje serce zaczęło bić mocno. Zupełnie jakby chciało się wyrwać i biec do tego chłopaka. Ono nie mogło tego zrobić, ale ja to zrobiłam. Był kilkadziesiąt metrów przede mną, a ja zaczęłam biec w Jego stronę. Głupie, ale dwudniowa rozłąka i świadomość, że możemy spotykać się tylko po kryjomu, były okropne i chciałam być jak najszybciej przy nim.

Marek złapał mnie w swoje objęcia, mówiąc " Tęskniłem". Potem spojrzał prosto w moje oczy i pocałował mnie. W tym geście czuć było Jego tęsknotę, moją zresztą też. Nie chciałam tego przerywać. Nie chciałam też, żeby wypuszczał mnie ze swoich objęć. Jednak zostaliśmy do tego niejako zmuszeni.

Trzeba zaznaczyć, że staliśmy na środku parku i było tam wiele osób. Nagle dotarł do nas głos:

- Dzieci, nie w miejscu publicznym! - pewien staruszek obrzucił nas nieprzyjemnym spojrzeniem i poszedł dalej, mrucząc coś pod nosem.

Razem z Markiem roześmialiśmy się i łapiąc się za ręce, ruszyliśmy przed siebie. Szliśmy gdzie nogi poniosą, rozmawiając. Najpierw odpowiedziałam mu dokładnie o zachowaniu rodziców i o tym, jak Patryk zaproponował żebyśmy udawali parę. Oczywiście na wzmiankę o nim, Marek się skrzywił. Nadal był trochę zazdrosny.

Później to on opowiedział mi co było w szkole. Mimo że już tam nie chodziłam, fajnie było posłuchać co się dzieje.

Niestety, Nasze wspólne chwile szybko dobiegły końca. Była już siódma, czyli czas mojego powrotu. Obiecałam, że jutro ponownie się spotkamy. Jednak ciężko było nam się rozstać. Nawet gdy Patryk przyjechał, nie potrafiłam pożegnać się i opuścić Marka. Na szczęście mój udawany chłopak był wyrozumiały i dał nam trochę więcej czasu.

W końcu mój ukochany złożył ostatni pocałunek na moich ustach i wsiadłam do samochodu Patryka.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • NataliaO 06.04.2015
    Tak specjalnie walnęłaś pierwsze zdanie :) Całość jest przyjemna. 4:)
  • BreezyLove 06.04.2015
    No wiesz Natalia, teraz gdy koncze szkołę to jest mi trochę smutno, że więcej do niej już nie pójdę ;) więc i mojej bohaterce było :)
  • NataliaO 06.04.2015
    kończysz szkołę
  • NataliaO 06.04.2015
    to czym ciekawym się zajmujesz?
  • BreezyLove 06.04.2015
    Jeszcze się nie zajmuję ;) ale koncze hotelarstwo
  • NataliaO 06.04.2015
    no, proszę :)
  • DuŚka ^.^ 07.04.2015
    Jak miło , że wznowiłas opowiadanie ;) napewno będzie ciekawie :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania