Między sercem a rozumem - Rozdział 7

Na przyjęcie już nie zeszłam. Poprosiłam Daniela żeby powiedział, że źle się czuje. Na szczeście nikt do mnie nie zaglądał więc mogłam w spokoju płakać i użalać sie nad swoim życiem.

Nastepny dzień wcale nie był lepszy od poprzedniego. Niczego nieświadoma zeszłam zjeść śniadanie i wtedy się zaczęło. Tata krzyczał, że przeze mnie ojciec Mike'a zrezygnował ze współpracy z Nim, że zepsułam przyjecie i w ogóle jestem najgorszą córką na świecie. Mama słowem sie nawet nie odezwała tylko rzuciła mi wściekłe spojrzenie. Najgorsze było to, że nie wiedziałam o co chodzi. Po całej awanturze zostałam w jadalni sama. Tata nigdy nie okazywał mi rzadnych uczuć ale Jego dzisiejsze słowa naprawdę mnie zabolały. Gdy zobaczyłm Daniela szybko Go zawołałam, mysląc, że pewnie wie co się wczoraj stało.

- Wiesz, po tym jak Mike wyszedł z Twojego pokoju był bardzo wściekły i chciał natychmiast wracać do domu. Twój tata zapytał o co chodzi a On wykrzyczał, że wyrzuciłaś Go ze swojego pokoju jak deklarował Ci miłość. Według Niego nazwałaś Go "dupkiem" i powiedziałaś, że nie będziesz zadawała sie z chłopakiem z byle jakiej rodziny.

- Co?! Przecież to wszystko nieprawda, to On chciał...

- Ja o tym wiem ale wszyscy mu uwierzyli i atmosfera stała sie nieprzyjemna. Goscie zaczęli wychodzić a ojciec Mike'a powiedział, że węcej tu nie przyjdzie i nie ma mowy o nawiazaniu współpracy z Twoim tatą.

- Odkąd się tu przeprowadziłam moje życie to koszmar..- powiedziałm spuszczajac głowe ze smutkiem.

- Ej, nieprawda. Poznałaś mnie a to nie było chyba takie złe - puścił mi oko - zobaczysz wszystko sie jakoś ułoży.

Przez resztę dnia siedziałam w swoim pokoju, mimo że pogoda była piękna i Daniel próbował wyciągnać mnie na zewnątrz, nie miałam na to ochoty. Nie mogłam uwierzyć, że z idealnie ułożonego życia przeniosłam sie do czegoś takiego...

 

Przez kolejne dwa tygodnie nie działo się nic specjalnego. Moja klasa nadal mnie wyśmiewała a rodzice dalej byli na mnie wkurzeni. Nawet chłopak z biblioteki nie odzywał się do mnie. Cieszyłam się, że chociaż Daniel jest dla mnie miły bo w przeciwnym razie dawno bym oszalała.

Był poniedziałek. Siedziałam jak zwykle sama i zamyślona gdy słowa nauczycielki biologii szczególnie zwróciły moją uwagę.

- Na piatek macie przygotować projekty w parach, tematy macie na tablicy...

Świetnie. Przecież nikt nie będzie chciał być ze mną w parze.

- Żeby było sprawiedliwie podzielę Was według listy w dzienniku...

Rozległy sie głosy niezadowolenia a ja zastanawiałam się, kto bedzie moją parą.

- Kaja z Magdą, Przemek z Dominiką, Avril z..- wstrzymałam oddech - z Markiem..- dalej nie słuchałam. Rozejrzałam sie po klasie. Kto to był Marek? Zobaczyłam, że chłopak z biblioteki usmiecha sie do mnie. Cholera to On. Wkurzyłam się. Nie chciałm mieć z Nim nic wspólnego a teraz będziemy musieli spędzic ze soba przynajmniej kilka godzin. Odwrociłam od Niego wzrok i zajęłam sie lekcją, która niestety szybko sie skończyła. Niestety bo wiedziałam, że na przerwie czeka mnie rozmowa z moją "parą".

- Avril, jaki chcesz wybrać temat? Bo ja myslałem nad...

- NIe interesuje mnie to. Rób co chcesz a mnie zostaw w spokoju.

Chłopak był zaskoczony moimi słowami. Nie zwracajac na to uwagi odeszłam.

Przez kilka nastepnych dni unikałam rozmowy z Nim. Chciałam mu powiedzieć, żeby sam wszystko zrobił ale po przemyśleniu doszłam do wniosku, że to głupie.

W końcu przyszedł czwartek i chcąc nie chcąc musiałam mu w końcu zaproponować moją pomoc. Cały dzień zastanawiałm sie jak to zrobić. Było mi głupio.

Gdy zadzwonił dzwonek kończący ostatnią lekcję niepewnie zaczepiłam Go na korytarzu.

- Marek? Yyy... na jutro trzeba zrobic ten projekt więc yyy... może Ci pomogę?

Chłopak spojrzał na mnie z nieukrywanyn zdziwieniem.

- Już zacząłem go robić, nie musisz pomagać skoro nie chcesz. Dam sobie radę.

Co?! To ja cały dzień stresuje się przed rozmową z Nim a On wyjeżdża z tekstem, że nie potrzebuje pomocy? Poczułam złość ale szybko jednak się opanowałam.

- Głupio będzie jak zrobisz wszystko sam. Może jednak na coś się przydam?

- Okej, w takim razie chodźmy do mnie - zrobiłam przerażona minę. Mam iść do Niego? Pewnie mieszka w jakimś starym, rozwalającym się domu - spokojnie nic Ci nie zrobie, moi rodzice będą w domu.

Sama się o to prosiłaś - przemknęło mi przez mysl i niepewnym krokiem poszłam za Markiem. Okazało sie, że mieszka niedaleko szkoły a Jego dom nie był wcale taki zły. W środku również było całkiem miło.

- O Marek jesteś - rozległ sie kobiecy głos, to była Jego mama. Niska trochę przy kości ale ładna kobieta. Usmiech miała tak szczery i przyjazny, że zrobiło mi sie smutno - u mojej mamy nigdy takiego nie widziałam - Kogo przyprowadziłeś?

- Cześć mamo - podszedł i pocałował ją w policzek - to moja koleżanka z klasy, Avril, bedziemy odrabiali lekcje.

- Witaj Avril - zwróciła się do mnie ze swoim usmiechem - niedługo bedzie obiad mam nadzieje, że zostaniesz.

Chciałam odpowiedzieć, że nie mogę ale Marek mnie uprzedził.

- Pewnie, że zostanie.

Chwilę później zamykał drzwi swojego pokoju i zostaliśmy sami.

- Chyba spodobałaś sie mojej mamie - powiedział z uśmiechem szukając czegoś w szafce.

- Możemy juz zaczynać? - spytałam ignorujac to co powiedział.

 

Przez dwie godziny siedzielismy nad tą cholerna biologią. To nigdy nie byłl mój ulubiony przedmiot ale na szczęście Marek sam sobie ze wszystkim świetnie poradził. Wyszło na to, ze niepotrzebnie tam w ogole przychodziłam. Jednak muszę przyznać, że miło Nam sie rozmawiało. W dodatku siedział blisko mnie a ja nie mogłam oderwać od Niego wzroku. W pewnym momencie Nasze dłonie sie spotkały. Przeszedł mnie dreszcz i szybko cofnęłam ręke odsuwajac się przy tym. Zrobiło mi się głupio i nie wiedziałam jak mam dalej sie zachowywać. Na szczęcie wtedy weszła Jego mama.

- Obiad już gotowy. Chodźcie bo wystygnie.

Wyszlismy w milczeniu.

Przy obiedzie panowała dziwna atmosfera. Nie było źle tylko calkiem inaczej niz u mnie. Rodzice Marka to naprawdę świetni ludzie. Zauważyłam, że maja z Nim swietny kontakt. Kochają Go, rozmawiają, przejmują się, pytają jak mu minął dzień i tak dalej. Moi nigdy tego nie robili. Tam poczułam sie jak w prawdziwej rodzinie. Włączyłam sie nawet do ich rozmowy. Było naprawde przyjemnie.

Niestety zrobiło sie już ciemo i musiałam wracać. Było mi smutno bo wiedziałam co mnie czeka w moim domu. Rodzice i ich kamienne twarze oraz samotność. Pożegnałam rodziców Marka, którzy zaproponowali żebym odwiedziła ich ponownie. Uśmiechajac się wyszłam. Mój nowy znajomy czekał ze mną na kierowce, który miał się zaraz pojawić.

- Dzięki za pomoc - powiedział z uśmiechem.

- Przecież nic nie zrobiłam - odpowiedziałam również sie śmiejąc.

- Miło spędziłem z Tobą czas a to najważniejsze - przez chwilę sie zawachał i dodał - nadal będziesz mnie unikała w szkole?

Gdy to powiedzial zrobiło mi sie głupio. On jeden był dla mnie miły i nie uwierzył w plotki a ja Go tak traktowałam.

- Nie i sorry za wczesniej jakoś tak wyszło... - przerwałam bo BMW właśnie przyjechało.

- Pogadamy jutro w szkole - powiedział Marek machajac mi na pożegnanie.

Odjeżdżając patrzyłam jak wchodzi do swojego domu i żałowałam, że nie mogliśmy porozmawiać dłużej.

 

Gdy wróciłam do domu zastałam rodziców siedzących w salonie. Niepewnie podeszłam i usiadłam. Nie spojrzeli na mnie, nie zapytali gdzie byłam. Nic. Wiedziałam, że gdybym powiedziała gdzie spedziła popołudnie byłaby awantura. Jednak ta cisza była nie do wytrzymania.

- Mamo, Tato, możemy porozmawiać?

- Avril, nie mam ochoty z Tobą rozmawiać - rzucił tata wychodząc.

- Mamo...- zaczęłam ale mi przerwała.

- Avril, tata ma teraz przez Ciebie problemy, naprawdę nie wiem co się z Tobą...

Tego było już za wiele. Nigdy w obecności rodziców nie podnosiłam głosu ale tym razem nie wytrzymałam.

- Ciągle tylko przejmujecie się sobą. Nie pomyśleliście, że ja też mogę mieć problemy?!

- Jakie Ty możesz mieć problemy, przecież Ci wszystko dajemy...

- Dajecie mi pieniądze a co z miłością ? Zainteresowaniem się moim życiem, tym co robię, co lubię? Nic Was nie obchodze! Ciągle tylko pieniądze, praca, znajomi. Na wszystko macie czas tylko na rozmowę ze mną nie ! Nienawidzę Was za to !

Miałam gdzieś to, że wszyscy w domu mnie słyszą. Mama patrzyła na mnie lecz bez rzadnych emocji. Nic do Niej nie dotarło, moje słowa nie ruszyły jej ani trochę. Wściekła pobiegłam do pokoju. Zrozumiałam, że moje życie do tej pory było bez sensu. Co z tego, że miałam pieniądze, najdroższe rzeczy i wszystko czego tylko chciałam , skoro nie miałam najważniejszej rzeczy - miłości.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 10

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • KarolaKorman 01.03.2015
    Do tego odcinka ciągle opisywałaś Avril jako rozpieszczoną małolatę, która ciągle na coś narzekała, była opryskliwa i wciąż oczekiwała traktowania siebie wyjątkowo nie dając nic w zamian (jedynym wyjątkiem był Daniel). Dzisiaj coś się zmieniło na lepsze i coś dostrzegła. Już jestem ciekawa kolejnej części. Zostawiam 5 :D
  • BreezyLove 01.03.2015
    Od teraz się zmieni :) dzięki za ocenę :)
  • Miła przemiana :) czekam na next ,5 :*
  • NataliaO 01.03.2015
    świetnie toczy się bieg historii 5:)
  • BreezyLove 01.03.2015
    Dziękuje za opinie i oceny :) to naprawdę motywuje :)
  • Angela 01.03.2015
    Nic dodać, nic ująć. daje 5 : D
  • DuŚka ^.^ 05.03.2015
    Świetna kolejna część! Jednak Avril ma uczucia.. czytam dalej:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania