Między sercem a rozumem - Rozdział 12

Przez prawie trzy miesiące moje życie polegało na nauce i potajemnych spotkaniach z Markiem. Rodzice niczego się nie domyślili i uważali, że udało im się sprowadzić mnie znów na dobrą drogę. Dobrą dla nich, nie dla mnie. Cieszyli się, że tak świetnie układa mi się z Patrykiem. Tymczasem ja byłam coraz bardziej zakochana w Marku. Mimo, że nie mieliśmy dla siebie tyle czasu ile byśmy chcieli, to Nasz związek z dnia na dzień był coraz mocniejszy. Może właśnie dlatego. Może to przez przeszkody docenialiśmy każdą wspólną chwilę.

Często spędzaliśmy dużo czasu u niego. Te momenty były również bardzo ważne dla mnie. Jego rodzice traktowali mnie jak rodzinę bardzo mattwili się moimi stosunkami z moimi rodzicami oraz tym, że muszę ukrywać związek z ich synem. Nie mieli mi jednak tego za złe. W końcu, to nie była moja wina.

 

Pewnego dnia, to był ostatni dzień nauki przed świętami, wróciłam z "randki z Patrykiem". Weszłam do domu, żegnając się z chłopakiem przed budynkiem. W środku czekali na mnie rodzice. Sądząc po ich minach, coś było nie tak. Ojciec spojrzał na mnie tajemniczo i zapytał: - Gdzie byłaś?

- U Patryka - skłamałam, czując, że zaraz coś się stanie.

Tata roześmiał się. Nie był to jednak przyjazny śmiech. Zaraz po tym wyciągnął zdjęcia z koperty, którą trzymał w ręce i podał mi je, mówiąc przy tym:

- To tak spędzasz czas z Patrykiem? Koniec z kłamstwami. Wyjeżdżamy na święta w góry. Jeżeli przez ten czas nie zmądrzejesz, to znajdziemy Ci chłopaka, którego poślubisz, czy Ci się to podoba, czy nie.

Po tych słowach odeszli, zostawiając mnie samą. W ręce trzymałam zdjęcia. Byłam na nich ja i Marek. Stałam zdezorientowana i nie wiedziałam co robić. Było tak idealnie, a teraz znów wszystko szlag trafił! Czemu moi rodzice nie pozwolą mi być szczęśliwą? No tak. Dla nich szczęście to pieniądze, nie miłość.

Poszłam do swojego pokoju i zadzwoniłam do ukochanego. To, co mi powiedział, rzuciło inne światło na moje życie.

- Avril, może to głupie co Ci zaproponuje, ale... - przerwał na chwilę - zamieszkaj ze mną. Rozmawiałem o tym z rodzicami. Oni też chcą Ci pomóc, chcą żebyś była szczęśliwa.

Trochę mnie zatkało. Takiej opcji wcześniej nie rozważałam. Wydawało mi się, że byłoby to najlepsze wyjście z tej sytuacji. Jednak nie byłam do końca przekonana. Cały czas miałam nadzieję, że moi rodzice się zmienią i zaakceptują mój wybór. W końcu to moi rodzice i mimo że krzywdzą mnie, to nadal ich kocham.

- Marek, to chyba nie jest dobry pomysł. Poza tym, rodzice nie pozwolą mi na to.

Nasza rozmowa trwała jesz przez jakiś czas. Po zakończeniu jej, postanowiłam poszukać Daniela i poradzić się go.

Zeszłam na dół. Było cicho. Jednak gdy zmierzałam do kuchni, usłyszałam ściszone głosy rodziców:

- ... To napewno on! Są przecież podobni jak dwie krople wody! - krzyczała mama - musisz się go pozbyć. Nikt nie może się o tym dowiedzieć... Taka hańba.

- To nic pewnego. Nie możemy działać pochopnie - odpowiedział tata nerwowym głosem.

- Porozmawiaj z Jego wujkiem. To Jej brat, napewno pamięta wszystkie szczegóły. Napewno mówiła mu o Tobie!

Rozmowa ucichła i rodzice wyszli z pokoju. Spojrzeli ze zdziwieniem na mnie, a potem z lekkim strachem po sobie.

- O kim rozmawialiście? Kto jest do kogo podobny?

- Tyle razy Ci mówiłem, żebyś nie podsłuchiwała - warknął ojciec - odejdz, mam ważniejsze sprawy - oboje szybko opuścili dom.

Usiadłam w salonie i analizowałam usłyszane słowa. Po jakimś czasie wszystko zaczęło układać się w całość. Nie mogłam w to uwierzyć. Mam brata! Daniel to mój brat! Ogarnęło mnie niesamowite szczęście. Jednak nie cała moja rodzina jest nienormalna. Jest ktoś taki jak ja. Już miałam zacząć skakać ze szczęście i biec do Daniela, żeby powiedzieć mu o wszystkim, gdy przypomniałam sobie słowa mamy "musisz się go pozbyć". Zerwałam się z miejsca z zamiarem zrobienia czegoś, co mogłoby ich powstrzymać, gdy drzwi się otworzyły. Do środka weszli rodzice. Zaraz za nimi Daniel i ogrodnik. Ojciec wyciągnął pieniądze i wręczył je chłopakowi, nie patrząc nawet na niego. Mój brat powiedział "Dziękuję" i zawrócił do wyjścia. Nie mogłam na to pozwolić. Szybkim krokiem podeszłam i zatrzymałam go, krzycząc do rodziców:

- Co wy robicie? Wyrzucacie go? Jak możecie?! Przecież to mój brat - na to słowo oboje zrobili się bardziej nerwowi - tato, to Twój syn! Jak możesz go tak traktować?

- Avril daj spokój. Odejdz od niego, on nie należy do naszej rodziny - powiedział ojciec, starając się odciągnąć mnie od Daniela.

Nie pozwoliłam mu na to. Nie chciałam, żeby brat, którego tak bardzo chciałam mieć, teraz poprostu odszedł.

- Avril... - odezwał się - to nie ma sensu. Muszę odejść.

Spojrzałam mu w oczy. W takie same jak moje. Rozpłakałam się. Nie mogłam go stracić! Przytuliłam go. Staliśmy tak, dopóki mama z tatą nas nie rozdzielili, mówiąc przy tym:

- Dosyć tego. Daniel, opuść Nasz dom.

Chłopak posłusznie zrobił co mu kazali, patrząc na mnie smutno. Chciałam go zatrzymać, lub wyjść razem z nim, ale rodzice trzymali mnie mocno. Szarpałam się i płakałam, ale to nic nie dało. Mój brat wyszedł i wiedziałam, że straciłam go. Wiedziałam, że nie będę mogła się z nim spotkać.

Wściekła pobiegłam do swojego pokoju, krzycząc po drodze "Nienawidzę was". Usiadłam na łóżku i trzęsącymi rękami wzięłam telefon. Teraz byłam już pewna tego, co chcę i powinnam zrobić.

Średnia ocena: 3.3  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • NataliaO 08.04.2015
    Smutne zakończenie. Fajnie się czyta, 4:)
  • Prue 08.04.2015
    Przyjemnie się czytało. Dam 4
  • Megi :3 08.04.2015
    Ha! Wiedziałam, że to jej brat! Całość w porządku, ale czegoś mi brakuje. 4 :).
  • DuŚka ^.^ 08.04.2015
    Też tak podejrzewałam ^^ mam nadzieję, że rodzice nie rozdzielą rodzeństwa do końca, mi się podobało, będzie 5, gdy tylko będęę mogła ocenić na konputerze ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania