Między sercem a rozumem - Rozdział 8

Następnego dnia miałam dosyć wszystkiego. Chciałam uciec stamtąd. Uciec od obojętności rodziców, od tej głupiej klasy, po prostu od wszystkiego. Chciałam zostać sama. Jednak wszystko potoczyło się zupełnie inaczej.

Na dwóch pierwszych lekcjach nie było Marka. Wkurzyłam się, bo w końcu to On miał Nasz projekt. Ale było coś jeszcze. Chciałam Go znów spotkać, porozmawiać z Nim. Sama nie potrafiłam wytłumaczyc sobie czemu tak sie dzieje.

Gdy wpadł spóźniony na biologię, poczułam radość. Pierwszy raz odkąd jestem w tej szkole. Patrzyłam jak staje przy biurku nauczycielki a potem... O Boże. Usiadł ze mną. Moje serce biło jak oszalałe. Czyżbym coś do Niego czuła? Jejku, Avril nie możesz - powtarzałam sobie w myślach. Marek przywitał sie ze mną szerko się uśmiechając. Spojrzałam wtedy na pozostałych. Ten widok był bezcenny. Wszystkie oczy były zwrócone w Naszą stronę. Dziewczyny piorunowały mnie wzrokiem. Były zazdrosne. Przez resztę lekcji miałm świetny humor. Zapomniałam nawet o rodzicach. Jednak gdy wyszliśmy z sali, Marek zapytał:

- Przepraszam, że o to pytam ale.... Dziwnie dzis wyglądasz, płakałaś?

Wtedy moje szczeście prysnęło jak bańka mydlana. Zrobiłam cos, czego w tamtym momencie zrobić nie chciałam. Rozpłakałąm się. Na środku korytarza.

- Jejku, Avril, nie chciałem.. ja...

- To nie Twoja wina - powiedziałam przez łzy. Chciałam przestać ale żal do niekochajacych mnie rodziców był zbyt duży.

Przez chwile Marek nie wiedział co ma zrobić. Jednak zaraz mnie przytulił, mówiąc:

- Chodź, zabiore Cię stąd.

Zgodziłam sie kiwnięciem głowy i pozwoliłam mu się poprowadzić, nie wiedząc jednak dokąd. Tak naprawdę było mi to obojętne. Chciałam się tylko komuś wyżalić. Zrzucić z siebie ten cieżar.

Okazało się, ze Marek przyprowadził mnie do swojego domu. Wyjął klucz z plecaka, przekręcajac Go w zamku i wpuszczając mnie pierwszą. W środku panowała zupełna cisza. Byliśmy sami. Chłopak poprowadził mnie do swojego pokoju.

- Chcesz porozmawiać? - zapytał, gdy siedziałam już na łóżku.

Otarłam ostatnie łzy spoglądajac mu w oczy. W Jego obecności czułam się swobodnie. Nie było mi wstyd,że płacze, nie było mi też wstyd powiedzieć mu, co mnie boli.

- Coś sie stało? - zapytał ponownie, siadając obok mnie.

Opowiedziałąm mu wszystko. Zaczynając od tego jakie idealne życie prowadziłam, poprzez to co wydarzyło sie od momentu przeprowadzki , kończąc na tym, że rodzice mnie nie kochają i jestem im obojętna.

- Troche mnie zaskoczyłaś bo sprawiałas wrażenie osoby, wybacz, że to powiem ale bez uczuć.

- Bo taka byłam - przyznałam gorzko.

To prawda. Nie miałam uczuć Gardziłam wszystkimi, którzy byli biedniejsi ode mnie, uważając, że jestem najlepsza. Jaka byłam głupia! Teraz gdy mi źle, nikt z tych bogaczy, którymi sie otaczałam nie jest mi w stanie pomóc. To właśnie jeden z tych, których uważałam za nikogo okazał sie przyjacielem.

Marek znów mnie przytulił.

- Rodzice by mnie zabili gdyby sie dowiedzieli, co teraz robię.

- To może chcesz juz wracać?

- Nie - powiedziałam stanowczo - najchętniej juz nigdy bym tam nie wracała.

- Rozumiem Cię ale... - przerwał bo mój telefon zaczął dzwonić.

Spojrzałam na ekran. To Daniel. Nie wiem czemu ale miałam złe przeczucia. Gdy odebrałam, usłyszałam Jego zaniepokojony głos.

- Avril, nie wiem gdzie jesteś ale lepiej szybko wracaj do domu.

- Co sie stało?

- Dzwoniła Twoja wychowawczyni i powiedziała, ze uciekłaś z lekcji. Twoi rodzice są wkurzeni.

Nie mogłam w to uwierzyć. Cały czas mają mnie gdzieś a teraz nagle sie przejmują? Chociaż z drugiej strony muszę przyznać, że zawsze kładli nacisk na szkołę i nie tolerowali wagarów.

- Już wracam. Powiedz kierowcy, żeby przyjechał po mnie tam gdzie wczoraj.

Odłożyłam telefon i spojrzałam na Marka. Szkoda mi było, że nie mogę zostać z Nim dlużej. Sądząc po Jego minie, czuł tak samo.

- Jakieś problemy?

- Nie.. To znaczy tak. Rodzice dowiedzieli się, że uciekłam i...

- To moja wina. Ja Cie zabrałem ze szkoły.

- A ja sie zgodziłam. Jest okej tylko muszę juz wracać.

- Szkoda ale rozumiem, chodź - zrobił troche zawiedzioną mine ale odprowadził mnie do samochodu.

- Może spotkamy sie jutro? - zaproponował gdy byliśmy juz na zewnątrz. Na samą myśl o tym, strasznie się ucieszyłam .

- Chętnie. To może...- kierowca zaczął mnie poganiać - napisz do mnie na facebooku ? - powiedziałam wsiadając.

- Dobrze, do zobaczenia - zdążyliśmy jeszcze wymienić uśmiechy a potem samochód ruszył.

- Bardzo są wkurzeni? - zapytałam kierowcy po kilku minutach.

- Jak cholera - minę miał poważną, wiec wiedziałam, że nie żartuje.

- Możesz im nie mówic, gdzie byłam?

- Jasne. Tylko ustalmy jedną wersje, żeby nie było podejrzeń - odpowiedział, uśmiechając sie do mnie w lusterku.

Ucieszyłam sie, że udało mi sie z Nim dogadać. Ustaliliśmy, ze byłam w kinie z koleżankami z klasy. Po prostu namowiły mnie na wagary i tyle. Jak to w szkole bywa.

Gdy weszłam do domu, rodzice już na mnie czekali. Tradycyjnie to tata krzyczał a mama stała z boku.

- Gdzie byłas?

- Z koleżankami w kinie - odpowiedziałam przekonująco. Kłamstwo to było moje drugie imie.

- Wolisz kino od szkoły? Ile razy powtarzalismy Ci, że nie tolerujemy ucieczek ze szkoły? Nauka jest najważniejsza! Bez tego bedziesz nikim! Popatrz na to, kim ja teraz jestem. Myślisz, że gdybym chodził do kina zamiast do szkoły, to osiagnąłbym to wszystko?

Miałam ochote powiedzieć mu kim jest. Wyrodnym ojcem bez uczuć.

- To tylko kilka lekcji, przecież nic sie...

- Avril! Dosyc tego, zejdź mi z oczu...

Łzy zaczely napływać mi do oczu. Opuściłam pare godzin a On zachowuje sie tak, jakby zawalił sie cały świat. Tak jak kazał wyszłam stamtąd. Z resztą i tak nie miałam ochoty Go dalej słuchać. Idąc do pokoju usłyszałam czyjeś kroki za sobą. To Daniel. Weszliśmy do środka i od razu znalazłam sie w ramionach mojego "brata".

- Oni mnie nienawidzą... Czemu wszyscy mogą mieć normalnych rodziców tylko ja nie?

- To nie jest tak, ze Cię nienawidzą, moze po prostu nie umieją okazać Ci tego, że Cie kochają.

- Akurat! Nigdy mnie nawet nie przytulili, nic..

Daniel nie odpowiedział nic tylko głaskał mnie po głowie. Tak naprawde nie musiał nic mowić wystarczyło, ze był.

Opowiedziałam mu rownież o Marku. Wszystko od początku.

- No to ładnie - podsumował - Chłopakowi na Tobie zależy. A jak jest z Tobą?

- Lubię Go ale wiesz, ze nie mogłabym sie z Nim spotykać. Rodzice nigdy by sie na to nie zgodzili.

- Avri, nie wiem czy dobrze Ci radzę ale to Twoje zycie. Nie musisz zawsze robić tego, co Oni chcą. To Ty masz być szcześliwa.

Miał racje. Rodzice nie mogą dobierać mi znajomych a tym bardziej chłopaka. Tylko jak im to wytłumaczyć...

- Masz racje ale... Z Markiem się dopiero poznalismy.

- Ale chyba nie zamierzasz Go skreślić tylko ze względu na rodziców?

- Nie, nie zamierzam - Daniel ostatni raz mnie przytulił, po czym wyszedł, życząc mi dobrej nocy.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Prue 02.03.2015
    Bardzo dużo dialogów ale są nie złe. Całość czyta się swobodnie i przyjemnie. Małe błędy. Ode mnie 4
  • KarolaKorman 02.03.2015
    Myślę, że jest coraz lepiej i nie chodzi mi o bohaterkę tylko o twoje pisanie. Czyta się swobodnie i wszystko ma sens. Zostawiam 5 :D Jedna uwaga pisz się nie ,,sie''
  • Katerina 02.03.2015
    Czytało mi się lekko, choć było dużo dialogów, a zbyt mało opisów jak na mój gust :) Znalazłam kilka błędów, ale każdemu może się zdarzyć. Bardzo podoba mi się sposób w jaki wykreowałaś bohaterkę ; 5
  • BreezyLove 03.03.2015
    Dziekuję za oceny, opinie i uwagi :)
  • DuŚka ^.^ 05.03.2015
    Właśnie, błędy się zdarzają! Jest świetne, Cieszę się z przemiany Avril i relacji z Markiem oraz Danielem:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania