Między sercem a rozumem - Rozdział 2

- Avril wstawaj, jesteśmy na miejscu - glos taty wyrwał mnie z błogiego snu. Przez chwilę wydawało mi się, że był on prawdziwy. Snilo mi się, bowiem, że przyjechał po mnie rycerz na białym koniu i zabrał z powrotem do mojego starego domu, przyjaciół i idealnego życia. Jednak patrząc przez szybę, zobaczyłam nowe otoczenie, które dało mi do zrozumienia, że to tylko sen. Ktoś otworzył mi drzwi a ja wysiadając zobaczyłam piękny, duży dom z krótką dróżką, która do niego prowadziła. Muszę przyznać, że widok był imponujący. Przed moim nowym domem było dużo kwiatów, krzewów i kilka niewielkich drzew. Ogólnie podobało mi się, więc pomyślałam, że może jednak nie będzie aż tak źle. Na powitanie wyszły trzy służące, dwie kucharki, ogrodnik oraz jakiś chłopak, którego roli nie potrafiłam określić. W tej chwili jednak nie było to dla mnie ważne.

- I jak Ci się podoba ? - zagadnął mnie tata.

- Jest... - zawahałam się. Nie chciałam tak odrazu dać mu do zrozumienia, że gniew związany z przeprowadzką już mi przeszedł, więc powiedziałam tylko - może być.

Tata uśmiechnął się i wszyscy razem ruszyliśmy do środka.

Tak jak się domyślałam wnętrze również było imponujące. Sciany, meble, podłoga, zasłony w oknach były w jasnych kolorach. Zaczęłam przechadzać się po domu i doszłam do wniosku, że jest urządzony prawie tak samo jak zamki królewskie, które widziałam kiedyś na filmach. Zastanawiałam się jak będzie wyglądał mój pokój gdy podszedł chłopak, którego zauważyłam na zewnątrz i powiedział.

- Pokaże panience sypialnie. Proszę za mną - cóż za oficjalny ton. Dopiero teraz uważnie mu się przyjrzałam. Wyglądał na niewiele starszego ode mnie. Miał krótkie blond włosy i byl ubrany w białą koszulę i czarne spodnie, pomyślałam, że to jego strój w pracy.

- Jestem Avril, nie musisz mówić do mnie tak oficjalnie - sama byłam zaskoczona tym co mówię. Na ogół nie byłam taka miła. Jednak On wzbudził we mnie nieokreślone uczucia. Poczułam z Nim jakąś dziwną więź. Chłopak trochę się zakłopotal i spojrzał mi w oczy mówiąc:

- Mam na imię Daniel i będę Twoim, można powiedzieć służącym - w Jego spojrzeniu zauważyłam coś ciekawego. Te oczy. Szare. Identyczne jak moje a ja miałam je po tacie. Zdarza się - pomyślałam i uśmiechając się poszłam za Danielem, które ciągną za sobą moje walizki. Po kilku minutach doszliśmy do mojego pokoju. Mój służący otworzył drzwi a ja wydałam z siebie zduszony okrzyk nie mogąc uwierzyć w to co widzę.

Tatuś naprawdę się postarał. Kiedyś mówiłam mu, jaki pokój bym chciała mieć ale On zawsze narzekał, że nie pora na remont.

Powoli weszłam do środka. Pokój nie był zbyt duży. Sciany były w kolorze czerwonego grejpfruta. Na podłodze były jasne panele. Okno było wielkości całej ściany i wychodziło na piękny ogród. Byłam na drugim piętrze więc z tej wysokości widok był naprawdę zachwycający. Rozejrzałam się i zobaczyłam dużą brązową szafę ze złotymi zdobieniami. Niedaleko stało biurko, również brązowe a na nim komputer i lampka. Naprzeciwko drzwi stało moje łóżko. W rogu znajdował się duży bujany fotel, podobny do tego, jaki miałam w starym pokoju a obok niego duża półka na książki. Ogólnie nie było tam dużo rzeczy ale tego właśnie chciałam.

- Widzę, że Ci się podoba - z zamyślenia wyrwał mnie Daniel, który ustawial moje walizki pod ścianą. Spojrzałam na Niego i znów poczułam coś dziwnego jednak nie zważając na to powiedziałam:

- Jest cudownie, właśnie o tym marzyłam - i znowu zaczęłam rozglądać się po pokoju podchodząc do okna. Widok był naprawdę niesamowity. Byl koniec sierpnia, wczesny wieczór, słońce jeszcze świeciło. Przemknęło mi przez myśl, że tu naprawdę będzie lepiej.

- Zapomniałem Ci powiedzieć - Daniel znów wyrwał mnie z rozmyślań. Odwróciłam się i zobaczyłam, że stoi tuż za mną - za godzinę przyjedzie rodzina państwa Piątkowskich, będą tu na kolację.

Piątkowscy... Powtórzyłam w myślach to nazwisko. Coś mi to mówiło jednak nie mogłam przypomnieć sobie o co chodzi... Już wiem. To z ich córką rywalizowałam na balu w gimnazjum o koronę królowej balu. Co prawda wygrałam lecz Anastazja poderwała chłopaka, w którym się kochałam. Od tego czasu nie przepadamy za sobą. Ona jest zła o to, że to do mnie powędrował tytuł królowej a ja mam pretensje o tego chłopaka.

Pomyślałam, że ta kolacja nie będzie wcale miła ale nie chciałam dać plamy bo Jej rodzice zawsze powtarzali, żeby brała ze mnie przykład. Uważali, że jestem dobrze wychowana, zawsze taktowna i umiejaca zachować się w każdej sytuacji.

Westchnęłam i zwróciłam się w stronę chłopaka :

- W takim razie muszę się przygotować - zrozumiał, że powinien wyjść.

- Gdybyś czegoś potrzebowała zadzwoń - rzucił spojrzenie na telefon stojący na moim biurku i wyszedł, delikatnie zamykając drzwi.

Spojrzałam na telefon i zobaczyłam, że obok niego leży kartka z numerami służących, kucharek, ogrodnika i Daniela.

Punkt siódma wyszłam z pokoju kierując się w stronę jadalni. Słyszałam, że nasi goście już przyszli wiec rzuciłam jeszcze tylko ostatnie spojrzenie na siebie w lustrze i zamknęłam drzwi. Nie chciałam się zbytnio szykować, ponieważ zamierzałam pokazać Anastazji, że bez tony makijażu, którą Ona nosi, też mogę wyglądać pięknie. Tak więc lekko się pomalowałam, założyłam sukienke w czarno czerwoną kratę z długim rękawem. Sięgała mi prawie do kolan. U góry była dopasowana lecz od bioder w dół luzniejszsa. Do tego czarne buty na obcasie i byłam królową.

Państwo Piątkowscy to bardzo mili ludzie. Przywitałam ich z uprzejmością i uśmiechem. Jak zwykle pochwali mój wygląd i stwierdzili, że wyglądam jeszcze lepiej niż wcześniej, bardziej dojrzale. No tak, ostatni raz widzieli mnie ponad rok temu. Gdy zobaczyłam moją rywalkę mina mi zrzedła. Nie dlatego, że wyglądała lepiej ode mnie, po prostu spotkania z nią nie należały do najprzyjemniejszych. Jednak opanowałam się i ze sztucznym uśmiechem powitałam ją. Ona zrobiła to samo.

Kolacja przebiegła w miłej atmosferze. Rozmawialiśmy o wszystkim, o podróżach, pracy - przy tym dowiedziałwm się, że pan Piątkowski będzie wspólnikiem mojego taty w Jego nowej firmie co oznaczało, że będziemy częściej widywać się z tą rodziną. Lubiłam ich ale przez wzgląd na ich córke ta myśl nie była zbyt przyjemna.

Później temat się zmienił i zapytano o moją szkołę. Mama odrazu podekscytowana odpowiedziała:

- Avril będzie chodziła do najlepsze szkoły w końcu jest taka zdolna - gdyby nie korepetycje, na których spędzałam większość swojego wolnego czasu to była bym pewnie najgorsza w klasie - pomyślałam - zapisaliśmy ją do liceum imienia Oscara Langego, to najlepsze w tym mieście.

Nasi goście się rozpromienili.

- Naprawdę ? - zapytała zachwycona mama Anastazji - to tam gdzie chodzi nasza córeczka. Klasa trzecia c ?

Mama również się uśmiechnęła.

- Tak, więc będą chodziły do jednej klasy, tak się cieszę.

Wszyscy się cieszyli a my z Anastazją spojrzałyśmy na siebie. Gdyby Nasze spojrzenia mogły zabijać to obie leżałybyśmy już martwe. Nie mogłam w to uwierzyć. Mam być z tą jędzą w klasie? Pewnie nastawi wszystkich przeciwko mnie i będę skończona. Chyba jednak w nowym miejscu nie będzie tak fajnie jak mi się wydawało.

- Cieszysz się, że masz już jedną koleżankę z klasy ? - zapytał tata - nie będziesz sama. Anastazja Ci pomoże.

Ze co ?! Ona i pomoc? On chyba sam nie wie co mówi. To chyba jakiś koszmar.

- Tak, bardzo się cieszę - skłamałam patrząc na tą jędze, która spojrzała na mnie wzrokiem, który mówił "i co teraz idiotko?"

Na szczęście zrobiło się późno i państwo Piątkowscy musieli już iść. Pożegnałam ich i szybko zmylam się do swojego pokoju.

To chyba najgorsze co mogło mi się przytrafić. Wiedziałam, że Ana po powrocie do domu obdzwoni wszystkich znajomych z klasy i nagada na mnie głupot.

Smutna usiadłam na łóżku. Chciałam zadzwonić do swoich przyjaciółek lecz żadna nie odbierała. Takie z nich kumpele - pomyślałam. Nagle rozległo się pukanie do drzwi.

- Proszę - powiedziałam odkładając telefon na biurko.

- Przyniosłem...- do pokoju wszedł Daniel i przerwał widząc moją smutną minę - wieszaki do szafy. Czemu jesteś taka smutna ? Myślałem, że Ci się tu podoba.

Spojrzałam na Niego i kolejny raz coś poczułam. Chciałam się do Niego przytulic ale nie jak do chłopaka, który mi się podoba, lecz jak do brata, którego nigdy nie miałam.

- To prawda ale...- zastanowiłam się czy powiedzieć mu o co chodzi - już czuję, że będę miała niezłą jazdę w szkole.

- Nie przejmuj się szkołą - puścił mi oko - będzie dobrze. Wybacz ale muszę iść, mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia. Dobranoc.

- Dobranoc - odpowiedziałam, patrząc jak Daniel wychodzi z mojego pokoju.

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Czekam na dalej ,5 ;)
  • eMMa 24.02.2015
    Fajne, daję 4 ;) czekam na więcej.
  • KarolaKorman 26.02.2015
    Nadrabiam zaległości, idę dalej :)
  • Amy 28.02.2015
    Jest trochę literówek i powtórzeń, a w kilku miejscach brakuje mi przecinków, ale zaciekawiłaś mnie tymi szarymi oczami, więc idę dalej. :D
  • DuŚka ^.^ 05.03.2015
    Ja również idę dalej! :) Ciekawa jestem czy coś Ją połączy z Danielem skoro miała do niego taki stosunek:)
  • Neli 15.04.2015
    Fajne, brakowało mi przecinków, jeśli się nie mylę to były literówki. Na razie 4. Zapowiada się ciekawie :)
  • BreezyLove 15.04.2015
    Miło mi :) to początki mojego pisania, więc pewnie jest sporo błędów itp. I pewnie brakuje bardzo wielu przecinkow :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania