Poprzednie częściMiłość w zaświatach cz.1, 2, 3

Miłość w zaświatach cz. 19

Podeszliśmy bliżej do dwunastu - jak okazało się, w stresie szybko liczę - osób. Wszyscy mieli ciemne peleryny z kapturami które zakrywały im twarze. Jedyne co można było w nich rozpoznać, to głos. Pewnie zapytalibyście;

Skąd wiem, że to aniołowie? Po pierwsze; ufam Kubusiowi. A po drugie... Chyba każdy, kto ma zdrowy wzrok, zauważyłby zaokrąglenia na pelerynach w okolicy ramion. Jednak, długo nie miałam okazji im się przyglądać. Jeden z dwunastu podszedł wolnym krokiem w naszą stronę. Stukot butów o posadzkę, przypomniał mi, że nie wiem gdzie się znajduję. Rozejrzałam się nerwowo, jak zwierzyna która wpadła w pułapkę. Dużo z okolicy w której przebywałam nie udało mi się wydedukować, bo olśnił mnie suchy głos anioła.

-Zebraliśmy się tu, aby osądzić życie Kuby Weiss i Niny Schwarz. Prokuratorze, proszę wywołać świadka. - czułam się jak przy oglądaniu Anny Marii Wesołowskiej. Jednak nie dane było mi wyszukiwać sprawcy przestępstwa. Tu walka trwała o życie i śmierć. Mój zamiar na obejrzenie okolicy i ogarnięcie swojego grubego zadka, zaniechał prokurator, jak się okazuję.

-Wzywam na świadka Ninę Schwarz. - Czułam się jak wezwana do odpowiedzi uczennica, która nic nie potrafi... Uczucie które zwala z nóg. Pragniesz odejść od nauczyciela. Uciec jak najdalej. Jeśli wstydzisz się klasy, wgapiasz wzrok w płytki

szkolne. Zrobiłam to samo.. Skierowałam wzrok w dół. Jednak, nie zatrzymał się on na posadzce, lecz na pierścionku... Tym który okazywał uczucia Dawida do mnie. Poczułam przypływ energii. Przecież nie walczę tu o siebie. Walczę o miłość.

Uczucie które trzyma mnie na Ziemii i daje mi poczucie bezpieczeństwa. "Ogarnij się, psychopatko". Poczułam że Kubuś

się uśmiecha. No przecież...

-Ktoś z was był kiedyś zakochany? - wypaliłam. Czy odpowiednio zachowałam się mówiąc do nich na "ty"?

-Czy to ma powiązanie ze sprawą? - rzucił oschle prokurator.

-Tak. Jeśli byliście kiedyś zakochani wiecie, że miłość potrafi zdziałać cuda. Daje nam siłę na przetrwanie kolejnych dni, oraz nie popełnienie samobójstwa... - słowa po ostatnim przecinku ledwo słyszalnie wypadły z moich ust. Czułam się,

jakby ktoś prał mi mózg. Kuba otworzył szerzej oczy, a jeden z aniołów odkrył twarz. - Poproszę o przerwę w rozprawie - powiedział, na co reszta kiwnęła głową, znakiem zezwolenia. Gdy podchodził w moją stronę, przyjrzałam mu się bliżej.

Złote oczy i platynowe włosy. Właśnie tak wyobrażałam sobie anioła. Chwyciłam się za rękę z pierścionkiem i zaczęłam

go nerwowo obracać, jakbym miała nim przywołać Dawida. Brakuje mi jego głosu, gdy wypowiada słowa "Wszystko się ułoży".

Dałabym wszystko, aby usłyszeć jego głos. Ten ukochany, dzięki któremu, włosy stają mi jeża, a motyle budzą się w brzuchu. Mam wtedy ochotę na jedno; Smakowanie jego ust i czucie ich ciepła.

Dosyć! Idę teraz z aniołem do nieznanego mi miejsca. Jednak nie boję się... Dziwna sprawa.

-Wiesz kim jestem? - zapytał wpatrując się swymi złotymi oczami w odległą przestrzeń.

-Liczę, że właśnie mi to powiesz... - świdrowałam go wzrokiem. Czułam, że jest mi znajomy...

-Byłem twoim aniołem stróżem... Byłem, do czasu, aż zakochałem się w Julii... - rozmarzył się z uśmiechem. Jednak szybko wróciła ponura poza. - Dlatego Cię zostawiłem. Przez rok nie miałaś ochrony. Wtedy zaczęłaś się ciąć,

a nawet próbowałaś się zabić... Chciałem Cię przeprosić, ale jak? Na ziemii pojawić się nie mogłem. Uznałabyś mnie za wariata... - zaśmiał się.

-Racja. - skierowałam wzrok w dół. Posadzka była przeszklona, a pod jej przezroczystym wnętrzem widać było miasto...

Jeśli nie cały kraj...

Powróciły wspomnienia, gdy chłopak mnie rzucił. Z dnia na dzień wysłał mi sms'a o treści: "Znalazłem kandydatkę na twoje miejsce. Spierdalaj kochanie ;* ". Po tym wydarzeniu stałam się chamska. Większość osób odpychałam. Przestały się dla mnie liczyć cyferki zwane ocenami. Ja sama zmieniłam wygląd i nie wracałam wcześniej jak przed północą. Jednocześnie w głębii duszy czułam, że potrzebuje osoby której się wygadam. Wszystko zmieniło się za sprawą rodziców. Zabrali mnie do terapeuty, a ja odzyskałam swoją pewność siebie i wartość swojego życia. Poczułam, że jestem kochana.

-Właśnie wtedy wróciłem... Julia umarła, a ja postanowiłem nie zadręczać się miłością i robić co do mnie należy. Mi się nie udało. Lecz ty walcz. - spojrzał na nią z powagą. Dziewczyna kiwnęła głową i skierowała się wolnym krokiem w stronę rozprawy. "Trzeba to skończyć" powtarzała sobie, aż zapomniała o ważnej rzeczy. Przecież oni nie czują miłości. Nie zaczną współczuć. Przecież oni nic nie wiedzą o miłości. - Pamiętaj, że ludźmi byli tysiące lat temu i w nich, nie muszą kryć się uczucia. Przepraszam, że zaniedbałem swoją pracę... - mówiąc to, podwinął mi mankiet sukienki. Spojrzał na moje przedramię z bólem. On tego naprawdę żałuje...

-Wiem jaką siłę ma miłość. Widać, ty, bardzo kochałeś. -uśmiechnęłam się szczerze. Podeszłam w stronę Kuby i chwyciłam go za rękę. To moja ostatnia szansa na życie... "Nie spierdol tego!" - powiedziałam sobie w myślach na co Kuba się zaśmiał... "Czego się śmiejesz, to poważna sprawa". Odchrząknął i ogarnął na umyśle. No w końcu...

Średnia ocena: 3.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania