Poprzednie częściMiłość w zaświatach cz.1, 2, 3

Miłość w zaświatach cz. 20

*według Niny*

"Przyjmuję wniosek o odejściu Niny z granic światów" - co oznaczają te słowa? W którą stronę mam odejść? Sprawa toczy się moje życie, a ja nie wiem co się dzieje... Kuba widząc moje zmieszanie mało nie wybuchł ze śmiechu. Teraz mam potwierdzenie, że spełniło się moje marzenie. No i zaczęłam rymować... Jakież to przepiękne uczucie! No tak, każde wypowiedziane przeze mnie zdanie, musi ociekać sarkazmem... Inteligencja na poziomie kaszki...

-Nino, możesz powrócić na ziemię, pod jednym warunkiem. - podszedł do nas anioł o platynowych włosach.

-Mów dalej. - poczułam powagę. Mimo tego, że opuszczę to miejsce, wiem, że czeka mnie coś złego. Coś się stanie. Ten niepokój nie daje mi żyć... Co ty gadasz... Przecież ty nie żyjesz...

-Powrócisz do życia, lecz musisz wybrać moc, dzięki której będziesz pomagać ludziom... Widzenie duchów, aura człowieka, lub nauka przeznaczonych. Widoczność duchów, polega na uświadomieniu ich, gdzie się znajdują, oraz dlaczego. Czasem zdarzy się sytuacja, gdy trzeba pomóc komunikować się z ich bliskimi. Rozumiesz, coś typu medium. Aura człowieka polega na wykrywaniu w ludzi zła, przed jego się ujawnieniem. Musisz pokazać osobom, którym może się coś stać z jego powodu. Masz ich uświadamiać o niebezpieczeństwie w sposób, dzięki któremu nie zauważą, że to ty. Nauka przeznaczonych, to nic innego jak powiadamianie ich o przeznaczeniu, oraz próba pomocy w jego odnalezieniu. Na pozór łatwe, jednak nie dużo osób potrafi to zrobić. - "A więc jestem wyjątkowa!", pomyślałam - Masz trzy ziemskie dni na wybór. Jest on ważny, więc uważaj i przemyśl swoją decyzję kilka razy. Powodzenia - rzekł powoli z uśmiechem. Rzuciłam ostatnie spojrzenie na aniołów. Czy mi się zdawało, czy jeden się do mnie uśmiechnął..? W sumie, niech się śmieje. Ja mam z czego! Odeszliśmy z Kubą na ławkę znajdującą się pod wierzbą. Usiadłam i zaczęłam wspominać moje życie. Od dziecka, czyli zabawy w piaskownicy, aż do rozwodu rodziców i sprawy w sądzie, gdy to ja miałam wybór gdzie zostać. U kochanej mamusi, która próbowała przekupić mnie możliwymi tylko rzeczami, aby w ten sposób upokorzyć ojca, lub do kochanego tatusia który żyje jedynie pracą. Dlatego nie zauważył, że jego kochana żona stroi się dla innych facetów. Czułam obrzydzenie do jednej osoby, i drugiej. Kochałam, jednak nie potrafiłam wybaczyć. Ostatecznie sąd przydzielił mnie do mojej babci. Tam byłam szczęśliwa. Żyjąca książkami dziewczyna, która ciągle jest wyśmiewana przez rówieśników. Jednak przez to jestem silna i mam ostrzejszy charakter, Nie narzekam.

-Będę tęsknić - spojrzałam na Kubę. Złapał mnie w swój ciepły uścisk. Mój jedyny przyjaciel... Właśnie. Pierwsza osoba która mnie w pełni zaakceptowała... Bo mnie nie zna. - Żegnaj - powiedziałam ze łzami i odeszłam w przeciwną stronę. Miałam wielką chęć odwrócić się i nigdy od niego nie odejść. Jednak muszę. Niedługo się przecież zobaczymy. - Z uśmiechem na ustach odeszłam z nieba. Powróciłam na ziemię. Zabiegani ludzie... Brakuje mi tego uczucia. Tego, że nie mam czasu. Że zasuwa on szybciej niż pragniemy. Czy możliwe jest uzależnienie się od czasu?

 

*według Dawida*

Od czasu, gdy ostatni raz widziałem Ninę, nie mogłem przestać o niej myśleć. Nie dziwię się, że Olga bezsilnie próbowała mnie odciągnąć od zmartwień. Gdyby nie to, że jest przyjaciółką mojej narzeczonej, myślałbym, że mnie podrywa. Jedyne co mi zostaje, to czekać, aż powie mi to prosto w twarz. Ale... To jakieś zagmatwane. Wtedy okazałoby się, że nie była prawdziwą przyjaciółką dla Niny. Zresztą, to wszystko jest takie dziwne...

 

*według Olgi*

Nie rozumiałam sensu porwania. Wiedziałam jedno. Leon zawrócił mi w głowie. Więc, aby go oczarować, robiłam wszystko co mi kazał. Nie patrzyłam na to kogo mam uwieść i dlaczego. Po prostu byłam łatwowierna. Zabrałam się do mieszkania Dawida i odpicowałam się najlepiej jak potrafiłam, jednak pozostawiając się naturalną. Przecież ona musi mnie poznać... - Powinnam czuć coś takiego jak poczucie winy, ale nie mogę. Lub nie umiem. Coś się dzieje ze mną, co nie daje mi myśleć normalnie. Wszystkie czynność wykonuję mechanicznie. Mam dalej ludzkie odczucia. Gdy bawiłam się lakierem do paznokci niefortunnie roztrzaskał się o podłogę co wyrządziło ból mojej stopie. Kiedy pozbierałam się i potrzaskaną buteleczkę lakieru z podłogi, wpadłam do kuchni i w pośpiechu wyszukiwałam bandażu. Jednak z nogą musiało dziać się coś złego. Krew płynęła coraz szybciej, a ja czułam się słabo. Spojrzałam ostatni raz na wielką plamę krwi na płytkach. Krew odpłynęła z mojej twarzy, a ja ostatkiem siły zacisnęłam przycisk słuchawki. Dawid odebrał dopiero po 4 sygnale. Jedyne słowo jakie przeszło przez moje gardło to; Pomóż. Nie odkładając telefonu usiadłam na ziemi, płacząc. Po chwili wszystkie moje kończyny były ociężałe, a ja odpłynęłam w śnie...

 

*według Dawida*

W pierwszych chwilach nie wiedziałem co robić. Z jednej strony Olga potrzebuje pomocy, a z drugiej Nina, której obiecałem, że będę pilnować jej sali. Wiedziałem, że cokolwiek zrobię, ktoś ucierpi. Cholera! Nie mogę zostawić Olgi. - Zbieram w pośpiechu klucze ze stolika szpitalnego i wyskakuję z sali jak poparzony. Bez słowa przechodzę do windy, na którą zdaje mi się, że czekam całą wieczność. W końcu zdenerwowany zbiegam schodami. Nie było to zbyt łatwe. W końcu sala Niny jest na 8 piętrze.

Późniejsze wydarzenia były łatwe do przewidzenia.

Wpadłem do mieszkania jak oszalały gdzie jedynym widokiem była Olga w krwi. Sprawdzałem jej puls, zachowując trzeźwość umysłu. Z chwiejącymi się dłońmi wyszukałem telefon w swojej kurtce i zadzwoniłem po pogotowie. Wszystkie informacje podałem z dokładnością robota. Po chwili, myśląc że tracę zmysły zauważyłem, że Olga ruszyła dłonią. Gdy spojrzałem na jej twarz, zauważyłem jak walczy ze sobą by podnieść powieki. Kiedy już to zrobiła, uśmiechnęła się do mnie niemrawo i wysyczała dwa słowa; Kocham Cię. Mimowolnie się uśmiechałem na te słowa. Chciałem je usłyszeć od Niny, jednak życie stawia nas przed trudnymi sytuacjami. Z każdą trzeba sobie poradzić, z lepszym bądź gorszym wynikiem. Moje dalsze rozmyślania przerwał pocałunek dziewczyny. Na początku nie potrafiłem wyrwać się z letargu, ale gdy to zrobiłem nerwowo trzymając się za głowę chodziłem po pokoju.

 

Trochę czasu upłynęło, zanim spostrzegłem, że ktoś jeszcze jest w mieszkaniu. Na sofie siedziała Nina ze łzami w oczach. Powoli się do niej zbliżałem, a ona odwracała wzrok, jakby z obrzydzeniem. Teraz wiem, jak mocno zraniłem jej zaufanie do mnie. Przecież obiecałem jej, że jej nie zranię i będzie ze mną szczęśliwa. Próbowałem złapać ją za dłonie gdy ona szybko poderwała się do góry, jednocześnie podnosząc ręce do góry. Ona mnie nienawidzi... Nawet nie chce na mnie spojrzeć.

 

Jestem dupkiem! - przywaliłem w ścianę otwartą dłonią, gdyż Nina wyprosiła mnie z kuchni. Bałem się, że Nina zrobi coś Oldze, jednak postanowiłem dać jej swoje zaufanie. Przecież jej już zdradziłem... Ona zasługuje na coś lepszego. - Moje dalsze rozmyślania przerwała Olga która wpadła do pokoju, jednocześnie gestykulując. To niemożliwe... Wbiegłem do pokoju, gdzie zauważyłem trzymając się za szyję Ninę. Była cała blada, oprócz szyi na której widniały czerwone pręgi. Traciła swoją barwę, aż w końcu niknęła na moich oczach, opadając na podłogę. Coś się dzieje w szpitalu. Wyrwałem się z mieszkania łapiąc kluczyki, zostawiając wystraszoną Olgę... Zaraz będzie za późno. Gdybym tu nie przyjechał, wszystko byłoby dobrze! Na klatce minąłem ratowników medycznych. Nie zwróciłem na nich większej uwagi. Nic już dla mnie nie istniało prócz czasu, który tak szybko płynął.

 

* według Niny *

Byłam szczęśliwa. Już niedługo powrócę do swojego świata, a pierwsze co zrobię to napiję się kawy... Tak, dziwne, ale bardzo mi jej brakuje. Chyba najbardziej. Jednak teraz mam jeden, jedyny cel. Uświadomić Dawida, że zostanę jego żoną. Przecież obiecałam, nie? Mimo mojego spokojnego uśmiechu, w środku cieszę się jak dziecko które dostało upragnioną zabawkę. Chciałabym skakać i piszczeć, ale jestem dorosła... A ludziom dorosłym tak nie przystoi, prawda?

 

Dość rozmyślań, będę miała jeszcze na to czas.

 

Znów pojawiłam się w mieszkaniu Dawida. Jestem szczęśliwa. Wchodząc do salonu zauważam plamę krwi zmieszaną z lakierem do paznokci. Coś tu nie tak... Za dużo krwi... Przemierzam do kuchni, a wchodząc tam czuję, że moje serce rozpada się na miliony kawałeczków. Co gorszego może być od wyznania miłości, jak się okazuje twojej fałszywej przyjaciółki do twojego narzeczonego z którym jesteś od kilku dni... Usiadłam na sofie i przyglądałam się Oldze i Dawidowi. Jestem ciekawa kiedy mnie zauważą... Siedziałam tak wpatrując się w dwoje zakochanych osób. To nierealne. Dla niego postanowiła tutaj wrócić. Zrezygnowałam z wejścia do nieba, z miłości. Jak okazało się z odwzajemnieniem miał chłopak problem... Co jest gorsze od fałszywego uczucia? Doświadczył tego ktoś z was? Zauważyłam sparaliżowane spojrzenie 'narzeczonego' skierowane w moją stronę. Otrząsnęłam się i odwróciłam wzrok. Kiedy podszedł bliżej poczułam do niego wstręt... Całowaliśmy się zaledwie raz. Czyli tyle ile on z Olgą.

-Wyjdź z tego pokoju – zasugerowałam już stojąc na własnych nogach, jednocześnie nie spoglądając na chłopaka. Z bólem w oczach odszedł, zostawiając mnie w pokoju z wystraszoną dziewczyną. Skuliła się na podłodze, jakbym miała jej za chwilę zrobić krzywdę.

-Nie bój się. Chcę Ci pomóc. Skoro go kochasz, nie stanę wam na drodze – uśmiechnęłam się niemrawo, z cisnącymi się do oczu łzami. Podeszłam do niej i przykucając zasłoniłam jej oczy. Przyłożyłam rękę do jej nogi, widząc jasne światło i iskry. Ciało Olgi się zasklepiło, a cała krew z jej nogi zniknęła. Ręka Olgi złapała moją i odsunęła się ode mnie. Spojrzała na swoją nogę ze strachem w oczach. Gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały uśmiechnęłam się.

-Nigdy nie będziemy przyjaciółkami, ale nie zasługujesz na ten ból który ja... - ledwo skończyła, ponieważ wyczułam ucisk na własnej szyi.

 

Czułam się jakby ktoś zaciskał mi twardy kabel bądź sznur na szyi. Czułam krew odpływającą z głowy. Przed oczami zawirowały mi obrazy, które szybko się przesuwały. Duchem byłam w szpitalu. Widziałam jak mężczyzna w kominiarce dusi moją postać cielesną. Niby koszmar, jednak jawa... Poczułam łzy mieszane z krwią w oczach. Usiadłam w kącie sali i oglądałam jak maszyna obok mojego łóżka zaczyna pikać... To już koniec. Miałam szansę, jednak przez miłość ją zaprzepaściłam...

 

To koniec mojego życia. Prawda? - znów ciałem powróciłam do kuchni, skąd Olga, już zdrowa, wybiegła do salonu, machając dłońmi. Nie słyszałam słów, jedynie stłamszony szum. Przed oczami mignęła mi sylwetka narzeczonego który na twarzy miał wypisaną winę. Tak... To była jego wina... Nawet jeśli wybaczę, to nie zapomnę.

 

Zamykam oczy... A czy one czasem nie zaciskają mi się same? Czuję ulgę. Nie mam już kręgów na szyi. Moje ciało jest ubrane w cielistą sukienkę i czarne buty. Moja burza loków upięta jest wysoko, aby było mi wygodnie. Rozglądam się na boki. Po prawej stronie stoi chłopak... Nie widzę twarzy, jednak czuję, że się uśmiecha. Podaje mi dłoń, którą przez impuls przyjmuję. Czuję się jak poboczny świadek. Nie mam wyboru. Wszystko dzieje się według planu. Po przejściu kilkudziesięciu metrów, zauważam biały namiot. Wielki pod którym znajduje się scena i stoły przy których siedzą elegancko ubrani goście. -Chłopak ze sceny dostrzega nas i z udawanym uśmiechem mówi do mikrofonu;

-Zdrowie państwa młodych! - wszyscy zebrani zwracają się w naszą stronę z szerokimi uśmiechami, a osoba na scenie z niej schodzi. Wszyscy goście wracają do rozmów, a do mnie podchodzi osoba ze sceny.

-Dalej Cię kocham. Pamiętaj. - szepce mi do ucha. To Dawid. Jednak nie mogę nic powiedzieć. W tym śnie, jestem jedynie marionetką.

 

Budzę się ze łzami w oczach, jednocześnie nie mogąc ich podnieść. Jednak nie mam sposobności, aby się ruszyć. Moja klatka piersiowa boli niemiłosiernie, a ja nie mogę nawet przełknąć śliny. Na twarzy wyczuwam coś typu szklanki... Otwieram czy, które zdają się ważyć tonę, jednak po kilku próbach udaje mi się to. Patrzę na swój nos, który przykrywa plastikowa rzecz...

"Jestem w szpitalu..." - jedyna myśl. Więc ktoś mnie uratował. Rozglądam się po pokoju, jedynie ruszając oczami. Przez ból który czuję nie mam odwagi nawet podnieść się do pozycji półsiedzącej. Na fotelu leżała blada osóbka. Poznałam w niej narzeczonego... No właśnie. Teraz jednak już byłego narzeczonego. - Dużo łez nacisnęło na moje powieki, aż w końcu dały upust emocjom. Cała moja poduszka była mokra, jednak czułam się na tyle zmęczona, że nie miałam siły nawet jej przewrócić, a co dopiero coś powiedzieć... To jeszcze nie ten czas. Zamknęłam oczy zagłębiając się w poduszce. Chcę zapomnieć... Chcę usnąć i mieć piękne sny, aby zapomnieć o problemach i zmartwieniach. Muszę zacząć nowe życie. W końcu uśmiechnęłam się... Czułam ciepło... Tego mi brakowało. Mam teraz czas, aby podjąć decyzję... Własnie.. - Mina zrzedła mi na tę myśl. Od tego zależy moje życie. W końcu każda decyzja jaką podejmujemy, jakoś wpływa na to co się zdarzy w naszym krótkim życiu...

 

_________________________

Opowiadanie nie jest publikowane tylko na tej stronie, więc przepraszam za przerwę w dodawaniu. Macie teraz, tak samo jak użytkownicy tamtej strony wybór. Musicie podjąć decyzję za Ninę. Którą z trzech mocy ma wybrać? (Wybór wpływa na dalsze losy bohaterów) ;)

Następne częściMiłość w zaświatach cz. 21

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Prue 15.04.2015
    Ładna opowiadanie, ale brakuje mi w nie tego czegoś. Dam 4

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania