Poprzednie częściOstatni Gość (cz.1)

Ostatni Gość (cz.4)

4 Marca 2016

Roscoe w hrabstwie Norfolk

 

Skreśliła kolejną pozycję w notesie. Litery rozmywały się przed jej oczami. Oparła czoło na dłoni i przymknęła oczy. Panujący wokół szum stawał się nie do zniesienia. Zewsząd otaczał ją gwar rozmów prowadzonych przy sąsiednich stolikach. Ktoś wybuchnął głośnym śmiechem. Tymczasem oczy Sonii zaszkliły się łzami. Przetarła je dłońmi.

Weź się w garść. Jeszcze nie wszystko stracone.

Na kartce, gęsto pokrytej czerwonymi skreśleniami, widniały już tylko dwie pozycje. Drżącą dłonią sięgnęła po filiżankę. Gorzkawy aromat kawy wymieszany ze słodyczą przypraw podrażnił jej żołądek. Upiła łyk, ale zamiast kojącej goryczki w jej ustach rozszedł się metaliczny posmak żołądkowych soków. Ktoś znowu się zaśmiał. Szyderczo. Może wszyscy już wiedzieli. Może śmiali się z niej.

Pośpiesznie rzuciła na stolik pomięty banknot i wyszła ze Starbuks’a. Uderzenie chłodnego powietrza trochę ją otrzeźwiło.

Nie myśl o tym, tylko weź się do roboty.

Nałożyła na nos okulary, przygładziła włosy i uśmiechnęła się uprzejmie do przechodzącej obok staruszki. Ruszyła przed siebie. O tej porze na St. Rubens Street roiło się od ludzi. Zależało jej na tym, by widzieli w niej silną kobietę. Łzy nie wchodziły w rachubę.

Mijała kolejne sklepy. Na St. Stevens można znaleźć wszystko, a budynki przylegały do siebie tak ciasno, że niektóre sprawiały wrażenia, jakby ktoś na siłę wepchnął je pomiędzy inne, jak uciążliwe kawałki puzzli, które nie chcą pasować do reszty obrazka. Budka z fastfoodami między ekskluzywnym salonem fryzjerskim i apteką Superpharm? Dlaczego nie?

Mijając stoisko z prasą, jej uwagę zwróciło zdjęcie na pierwszej stronie lokalnego szmatławca Przystanęła raptownie. Porwała ze straganu jeden egzemplarz.

Od razu rozpoznała dziewczynę na ziarnistym zdjęciu. Fotograf złapał ją w pół kroku. Większość twarzy zasłaniały ciemne okulary, ale i tak próbowała uniknąć oka aparatu. Towarzyszył jej postawny mężczyzna w średnim wieku. Obejmował ją troskliwie, ale jego roziskrzone oczy wbijały się wprost w tabloidową hienę, pstrykającą zdjęcia jego ukochanej córce. Przerzucane strony zaszeleściły w jej dłoniach.

- Zamierza pani za to zapłacić?

Poderwała wzrok na sprzedawcę, który łypał na nią spode łba. Mrucząc pod nosem przeprosiny, wcisnęła mu w dłoń kilka monet i czym prędzej się oddaliła. Przebiegła wzrokiem tekst artykułu opatrzonego jeszcze kilkoma fotografiami tej samej kobiety, po czym dwoma gwałtownymi ruchami zmięła gazetę i cisnęła ją do pobliskiego kosza na śmieci. Nabrała w płuca powietrza, po czym powoli je wypuściła.

Rozbrzmiewająca w jej uszach radosna melodia wydawała się nie na miejscu. Ale nawyk to nawyk. Wcisnęła zieloną słuchawkę i przycisnęła komórkę do ucha. Nie sprawdziła nawet, kto dzwonił.

- Mówi detektyw Prelude.

- To nie jest dobry moment. – rzuciła, zerkając na tarczę złotego zegarka na swoim przegubie.

- Zajmę pani tylko chwilę. Chodzi o Winonę Elton.

- Kogo? – Zmarszczyła brwi, ruszając przed siebie.

- Jedną z dziewczyn, które zgłosiły się do pani w sprawie pracy.

- Ach tak…

Wczoraj inspektor poprosił ją o kopię CV przesłanych przez kandydatki. Zupełnie o tym zapomniała. Próbowała przywołać w pamięci twarz Elton, ale wszystkie widziane w ostatnich dniach twarze zlały się ze sobą.

- Okazuje się, że podała fałszywe dane. – ciągnął Prelude. – Nie mieszka pod adresem, który podała. Na uczelni, którą ponoć skończyła, nikt o niej nie słyszał.

- Sfałszowała CV. – podsumowała Sonia.

Nie ona pierwsza i z pewnością nie ostatnia.

Zacisnęła mocniej dłoń na komórce, czekając na dalszą relację inspektora.

- Dokładnie. Sprawdziliśmy okoliczne hotele. Okazuje się, że osoba o tym nazwisku zameldowała się w Maiden’s Inn kilka dni temu. Właściciel twierdzi, że wyprowadziła się wczoraj po południu…Możliwe, że rozmowa kwalifikacyjna była dla niej jedynie rozeznaniem przed planowanym włamaniem. Czy coś w jej zachowaniu zwróciło pani uwagę?

Westchnęła ciężko.

- Nawet jej nie pamiętam. Wie pan ile osób przewinęło się przez moje biuro w ostatnich dniach? - zapytała z urazą. Ruszyła przed siebie. - Nie jestem w stanie zapamiętać wszystkich.

Tym razem, dla odmiany, westchnienie rozległo się po drugiej stronie,

- Jeśli coś pani sobie przypomni, proszę o telefon.

- Oczywiście.

Rozłączyła się i przygryzła dolną wargę.

Winona Elton. Winona Elton. Winona Elton.

Powtarzała to nazwisko w myślach jak mantrę.

 

Anita wbiła tęskne spojrzenie w krajobraz za oknem, szarpiąc palcami kołnierzyk białej bluzki, jakby jej szyję oplatała żelazna obręcz, a nie jedwab.

- Odwołaj jutrzejsze rozmowy kwalifikacyjne. – rzuciła Sonia, wkraczając do biura.

Siostra zaprzestała walki z bluzką i rzuciła jej podejrzliwe spojrzenie.

- Bo?

Z trudem powstrzymała się od uśmiechu. Prelude nieświadomie wybawił ją od jednego problemu. W kilku zdaniach przekazała Anicie ustalenia policji.

- Nie będę ryzykować, że przyślą do mnie kolejną podstawioną dziewczynę. – zakończyła.

Omal nie powiedziała, że i tak nie planowała nikogo zatrudniać, ale w porę ugryzła się w język. Organizowała te głupie rozmowy kwalifikacyjne, tylko po to, by Anita przestała marudzić. Być może przydałaby się im pomoc. Ale rzeczywistość nie rysowała się zbyt optymistycznie. Nie mogła nikogo zatrudnić, bo stan jej finansów zwyczajnie na to nie pozwalał. Anita nie musiała o tym wiedzieć.

- Rozumiem, ale to nie powód, by wszystko odwoływać. – narzekała młodsza siostra.

- To JEST powód. A w ogóle… Te dziewczyny i tak się do tego nie nadają. – stwierdziła Sonia, przysiadając na rogu biurka swojej asystentki.

- No…nikt nie jest tak idealny jak ty. – wymruczała Anita.

- Nie bądź złośliwa.

- Nie udźwigniemy tego samego.

Sonia posłała siostrze promienny uśmiech.

- Do tej pory świetnie sobie radziłyśmy. Dobry z nas duet.

Anita uśmiechnęła się kpiąco.

- Organizujemy wesele Roberta Earthlanda. – powiedziała - W cholernym zamku...

- W rezydencji stylizowanej na zamek – uściśliła Sonia.

- Nie ma szans, że ogarniemy to we dwójkę.

- Gdybyś pracowała tyle, ile narzekasz, szłoby nam szybciej. - wytknęła Sonia.

- Gdybyś zatrudniła kogoś do pomocy, szłoby jeszcze szybciej.

Sonia nachyliła się i cmoknęła siostrę w policzek, ignorując jej pełne protestu jęknięcie.

- Poradzimy sobie. – przekonywała. – Jak zawsze.

Ześlizgnęła się z biurka i wygładziła fałdki na ołówkowej spódnicy.

Dokładnie naprzeciwko stanowiska pracy Anity znajdowało się drugie biurko, większe, o modnie zaokrąglonych krawędziach. Za nim teczki, opatrzone nazwiskami klientek, zapełniały regał. Wszystkie ułożone równiutko, tak by ich krawędzie nie wystawały poza półki. Ten monotonny widok ocieplały rozstawione tu i owdzie fotografie ślubne. Dowody zadowolenia jej klientów.

Rozsiadła się w obrotowym fotelu i odpaliła laptop. Zaczekała aż system się uruchomi, po czym odnalazła na pulpicie folder zatytułowany „cv-kandydatki”. Utkwiła wzrok w liście plików. W końcu wypatrzyła odpowiednie nazwisko i już wkrótce na ekranie wyświetliła się fotografia Winony Elton.

Więc to ty miałaś czelność włamać się do mojego biura…

Próbowała ją sobie przypomnieć. Co mówiła, jak się zachowywała. Czy rozglądała się po biurze, planując włamanie? Winona Elton… Szatynka o twarzy dziecka. Stonowany makijaż, lekko podkreślone oczy, bladoniebieskie, jak oczy Sonii. Dziwnie…smutne. Ani ładna, ani brzydka, całkowicie przeciętna.

Zamknęła plik, zniechęcona tym, że twarz dziewczyny nie odświeżyła jej pamięci. Zmarnowała tylko czas, a czekało ją jeszcze sporo pracy.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Nie czytałem poprzednich części, i niestety nie bardzo mam czas aby nadrobić, ale tę część czytało się lekko i bez większego wysiłku, czyli ok. Mimo, że trochę nie moja ulubiona tematyka, jest ok.
  • Kapelusznik 13.04.2019
    Ok. Klimacik uderzył z dwojoną siłą
    Zasłużona 5
    Przy okazji - proponuję byś więcej czytała i komentowała - dzięki temu więcej luda się pojawi
    Pozdrawiam
    Kapelusznik
  • sarah_bandette 14.04.2019
    Dziękuję za komentarze. Cieszę się, że się wciągnąłeś. Obecnie czytam już 2 opowieści na innym portalu więc opowi chwilowo muszą poczekać. Nie lubię zaczynać większej ilości lektur na raz, ale na teksty z opowych też przyjdzie jeszcze pora :)
  • Kapelusznik 14.04.2019
    sarah_bandette
    Cała przyjemność po mojej stronie
    Zapraszam też do mnie :)
  • Wrotycz 15.04.2019
    "Prelude nieświadomie wybawiłam ją od jednego problemu. " - chyba: wybawił ją :)
  • sarah_bandette 15.04.2019
    dzięki, już poprawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania