Poprzednie częściAdoptowana 1

Adoptowana 5

Jej twarz zrobiła się nagle blada, złapała za oparcia krzesła z niedowierzaniem. Kręcąc głową powiedziała.

- Ale… ale jak to nie mogą? Nie rozumiem. – powiedziała

Doktor zauważywszy reakcje dziewczyny zdębiał. Dotarło to do niego, że prawdopodobnie zdradził tajemnicę, o której ona nie miała pojęcia.

- Pewnie zaszła jakaś pomyłka. – powiedział, starając się wymigać od odpowiedzi.

- Jakaś pomyłka!? – krzyknęła wstając, łzy nabierały jej się potokami do oczu. – Właśnie dowiedziałam się, że moi rodzice nie są moimi prawdziwymi rodzicami!

Zrobiła się cała czerwona, trzymała się za głowę z niedowierzaniem. Po kilku sekundach wyszła z gabinetu trzaskając drzwiami.

Biegła tak szybko przez korytarz popychając ludzi, którzy wchodzili jej na drogę. Po chwili znalazła się w samochodzie. Siedziała na przednim siedzeniu trzymając kierownicę obiema rękoma i waliła tak o nią głową.

- To nie może być prawda… tylko nie to… - powtarzała sobie czując gniew i pustkę w sercu.

Przetarła oczy, nos i postanowiła pojechać do domu dowiedzieć się prawdy.

 

-- kilka minut później –

Olivia szybkim krokiem ruszyła do swojego pokoju zamykając drzwi. Nie chciała od razu iść do rodziców, zamierzała najpierw poukładać wszystko w swojej głowie. Położyła się na łóżku przytulając poduszkę.

To nie może być prawda, oni są moimi rodzicami, myślała tak skupiając wzrok w jednym miejscu.

Postanowiła doprowadzić się do porządku i zejść do rodziców, którzy siedzieli w kuchni.

- Olivia, skarbie siadaj zaraz przygotuje coś do jedzenia. – powiedziała matka widząc dziewczynę wchodzącą do kuchni

Matka stała przy kuchence mieszając zupę w garnku, ojciec siedział przy stole i czytał gazetę. Olivia weszła wolnym krokiem i usiadła na swoim miejscu.

Zerkała raz na ojca raz na matkę, którzy byli zajęci sobą. Siedziała tak z rękami splecionymi przy klatce piersiowej. Nie wytrzymała, łzy zaczęły napływać jej do oczu, gdy patrzyła tak na swoich rodziców. Nagle zapytała cichym głosem.

- Powiedzcie mi jedno… - zaczęła.

W tym samym czasie Olaf spojrzał z pod okularów na dziewczynę, matka odwróciła się z pustym talerzem w ręku, na który miała zaraz nakładać obiad.

- Czy ja jestem waszą rodzoną córką? – zapytała załamującym głosem patrząc w stół.

Po tym, co usłyszeli kobiecie spadł talerz na podłogę i się roztrzaskał, ojciec zdjął okulary i spojrzał na Olivię.

- Dlaczego pytasz? – zapytał ojciec patrząc na dziewczynę, której łzy zaczęły szybciej spływać po policzkach

- Odpowiedzcie mi proszę! – krzyknęła

Ojciec chciał coś powiedzieć, widząc to matka krzyknęła.

- Olaf!

Olivia wstała i jedno ręka podpierała się krzesła. Patrzyła na rodziców z bezsilnością.

- Musimy jej to powiedzieć. Koniec z tymi kłamstwami. – ciągnął ojciec przecierając pot z czoła. – Nie jesteś naszą rodzoną córką, adoptowaliśmy cię.

- Olaf! – krzyknęła żona mężczyzny wpadając w rozpacz.

Olivia stała jak słup soli. Jej życie odwróciło się do góry nogami. W myśli cały czas słyszała przed chwilą wypowiedziane słowa „nie jesteś naszą rodzoną córką, adoptowaliśmy cię”. Jej przybrani rodzice mówili do niej, lecz ona nie słyszała ich, cały czas miała w myśli to, że jest adoptowana. Nagle poczuła jak matka kładzie jej rękę na ramieniu.

- Puść mnie! – krzyknęła i wybiegła w stronę swojego pokoju.

 

Olivia czuła się strasznie. W wieku osiemnastu lat dowiedziała się, że jest adoptowana. Nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Różne myśli chodziły jej teraz po głowie.

Siedziała sobie na fotelu wpatrując się w fotografie wiszące na ścianie. Była tam ona ze swoją młodszą siostrą oraz rodzicami. Na zdjęciach wyglądali na szczęśliwą, kochającą się rodzinę. Zawsze tak było, nikt nie dał po sobie poznać, że to właśnie ona nie należy do ich grona. Obok siedzenia leżała torba, na której wisiał wisiorek, ten, który zgubiła spiesząc się do pracy. Zerwała go, chwilę popatrzyła na napis ,, Kochanej Olivii – rodzice” i rzuciła na ziemię.

Cały czas płakała, nie mogła powstrzymać łez. Nie miała ochoty wychodzić z pokoju.

 

Rano usłyszała pukanie do drzwi.

- Olivia wpuść mnie to ja Bell! – krzyczała bijąc pięścią o drzwi.

Dziewczyna podeszła i jej otworzyła.

- Co chcesz? – zapytała przecierając oczy.

- Przyniosłam ci śniadanie. – powiedziała stawiając tackę z jajecznicą i herbatą na jej biurku.

- Dziękuje. – spojrzała na Bell z myślą, że ta nie jest jej siostrą.

- Co się stało, płakałaś? – zapytała przytulając się do dziewczyny.

Olivia poczuła jakby ktoś jej wyrwał serce. O niczym nie wie…, pomyślała.

- Źle się czuje wiesz. – powiedziała całując ja w czoło.

- To nie pójdziesz dziś pracy? – ciekawiła się Bell, nie odrywała się od siostry.

- Nie… - mówiąc powstrzymywała łzy.

- Muszę już iść do szkoły, ale jak wrócę to się pobawimy, dobrze? – zapytała uśmiechając się do siostry.

- Dobrze, idź już, nie karz tacie na siebie czekać. – pospieszała dziewczynkę, żeby ta nie wyczuła nic niepokojącego.

Wychodząc zostawiła uchylone drzwi do pokoju. Po krótkiej chwili weszła matka Olivi. Ta nie widząc tego siedziała tyłem, odwrócona do biurka popijając herbatę. Nagle usłyszała.

- Olivia, córeczką. – mówiła kobieta podchodząc do dziewczyny

 

-- dwie godziny później –

Po długiej rozmowie matka odpowiadała Olivii na wszystkie pytania, na które zdołała odpowiedzieć. Dziewczynę najbardziej interesowało to, z którego domu dziecka ją przygarnęli pod swój dach i kim są jej prawdziwi rodzice. Na pierwsze zdołała odpowiedzieć, na drugie niestety musiała skłamać, nie chciała, aby dziewczyna cierpiała bardziej.

 

Minął tydzień, dziewczyna nie odbierała telefonu od Steva, ani od szefowej z pracy. Wiedziała, że nie ma już, czego tam szukać. Od czasu, kiedy dowiedziała się, że jest adoptowana przebywała w domu, głównie w swoim pokoju. Chciała wszystko w spokoju sobie przemyśleć. Przemyśleć swoje osiemnaście lat, które przeżyła w kłamstwie. Zastanawiała się, dlaczego ją porzuconą, kim byli jej prawdziwi rodzice. Postanowiła, że odkryję całą prawdę o sobie i o swojej rodzinie…

Następne częściAdoptowana 6 Adoptowana 7 Adoptowana 8

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (15)

  • Rudolf Czerwononosy 14.09.2016
    Okropność, co za ohydni ludzie (rodzice?), fuj fuj fuj. Pewnie ją kupili, albo ukradli, albo to jakiś eksperyment genetyczny (czy ma bruzdę na czole?). Może ją hodują na części zamienne dla siebie, albo "siostry" (jest podejrzanie miła). "Staruchy" zawsze kłamią, a jak się wyda to też kłamią, że to dla "twojego" dobra, albo wyższa konieczność, albo sranie po ścianie. No dobra...tej roboty to lepiej niech nie rzuca, wiadomo herbata to Chińczycy, a Chiny to mocarstwo. A ten gostek to może być ok. :-))
  • Silwana 14.09.2016
    Rozpisałeś się trochę, fajnie wszystko przyjmuję do wiadomości :) Dzięki :) PS. Fajny nick :P
  • Zozole 14.09.2016
    Pewnie matka puściła się z ojcem Steva XD
    Czekam 5
    A i wpadło Ci kilka literówek :D
  • Silwana 14.09.2016
    Dziękuje :))
  • Nuncjusz 14.09.2016
    Dzięcielina pała
  • Jared 14.09.2016
    gryka jak śnieg biała
  • Silwana 14.09.2016
    Fajnie sobie przypomnieć Pana T. :)
  • OneBieberekLofe 14.09.2016
    Sraczka
  • OneBieberekLofe 14.09.2016
    Wy pojebane siwińe!
  • OneBieberekLofe 14.09.2016
    Dodajdzie muj tekst!
  • Silwana 14.09.2016
    Zostawię to bez komentarza...
  • Zozole 14.09.2016
    Silwana A jednak skomentowałaś XD
  • Silwana 14.09.2016
    Taki komentarz to nie komentarz ;p
  • Zozole 14.09.2016
    No nie wiem nie wiem xd :D
  • Silwana 14.09.2016
    Nie będę zniżała się do poziomu tego kogoś

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania