Poprzednie częściCzarodziejka Derka

Czarodziejka Derka (6)

Uff... Postanowiłam jednak dodać kolejną część, mimo że piszę to 4 raz :D

........................................................................................

 

Było już ciemno. Obie nasze czarodziejki siedziały u Sandry w domu.

Derka spojrzała na zegarek - Pójdę już - powiedziała ze smutkiem.

Sandra przestała grzebać w telefonie i spojrzała na Martę z żalem - Serio musisz już iść? -

- Ech... Została bym dłużej, ale już i tak ciemno na dworze, a mama zacznie się martwić. - odpowiedziała Marta.

Z żalem się pożegnały i Derka wyszła z domu.

 

Na dworze było bardzo zimno. Wiatr hulał na wszystkie strony, utrudniając Derce drogę. Jej długie brązowe włosy wpadały jej do oczu.

Skręciła w boczną uliczkę. - Może tak wyczarować skrzydła i polecieć? - przemknęło jej przez myśl. - Nieee... Jakby ktoś mnie zobaczył byłaby afe... - i tu przerwała myśli bo zrobiło jej się

ciemno przed oczami, nogi miała jak z waty i upadła na ziemię. Za nią stał jeden z JEGO robotów. Miał wbite kły w jej szyję...

 

Sandra obudziła się energiczna i wesoła. Tak pięknie było dziś na dworze! Słońce świeciło dziś wspaniale, ogrzewając ziemię i mieszkańców miasteczka,

na twarzy czuć było lekkie dotyki wietrzyku, a ptaszki śpiewały piękniej niż zwykle! Sandra nie mogła siedzieć dziś bezczynnie w domu! Zaczęła się ubierać.

- Mam pomysł! - wykrzyknęła radośnie. - Zadzwonię do Marty i pójdziemy na rower! - jej pomysł musiał się dzisiaj spełnić! Od razu zadzwoniła do Derki, lecz ona nie odbierała, włączyła się automatyczna sekretarka.

Spróbowała drugi raz, lecz na marne. Próbowała jeszcze dwa razy ale potem się poddała. Nie zdenerwowała się, bo przynajmmiej przejedzie się na rowerze o bardzo wczesnej porze! Ubrała buty, wyszła na zewnątrz, ubrała ochraniacze i wyjechała.

 

Chwilę później czerwona na twarzy zadzwoniła do drzwi ładnego, lecz skromnego domku. Ku jej wielkiemu zdziwieniu zamiast Marty, w drzwiach stanęła mama Derki. Sandra spojrzała jej się z góry na dół: włosy były rozczochrane, oczy były zalane łzami, a pod oczami jej "wory" były wręcz FIOLETOWE,

ubrana była w szlafrok, na nogach miała różowe kapcie, a w ręce trzymała chusteczkę. Sandra przetarła oczy, i mrugnęła dwa razy by uwierzyć że widzi to naprawdę. Przeczuwała że chodzi o Martę.

- Wejdź proszę - usłyszała słaby głos.

Weszła do środka. Usiadły przy stole i mama Derki położyła przy Sandrze szklankę z zimną lemoniadą.

 

- O co chodzi? - zapytała niepewnie Sandra, i wzięła spory łyk lemoniady do ust.

- Derki nie było całą noc - powiedziała z rozpaczą w podeszłym wieku kobieta.

Sandra ze zdumienia wypluła lemoniadę którą miała w ustach.

Szybko wstała od stołu, przeprosiła i pędem wybiegła z domu. Weszła w przyciemnione miejsce, stała się niewidzialna, na jej plecach wyrosły skrzydła, uniosła się w powietrze i poleciała szukać Derki.

Długo nie musiała jej szukać, ponieważ niedaleko szła sobie spacerkiem jak gdyby nigdy nic. Odrazu Sandra wylądowała i stała się widzialna.

Chwyciła za ramiona Martę i spytała: Czemu nie było cię w nocy? Gdzie chodziłaś?

Derka nawet na nią nie spojrzała. Szła sobie po prostu przodem.

Powiedziała spokojnie - Nie było mnie, bo się przechadzałam. Czemu robisz z tego wielką aferę? -

Sandra spojrzała zdziwiona - Jak to dlaczego? Twoja mama umierała z niepokoju! A ty co?

Chciała podejść bliżej do Marty, lecz ona lekko ją odepchnęła. Sandra nie wiedziała że przy jej nosie był mały pieprzyk, prawie niewidoczny.

- Czemu mnie odepchnęłaś? - zapytała oburzona.

Znów podeszła bliżej, lecz ona znów odepchnęła ją ale tym razem mocniej.

- Odwal się - mruknęła ze złością.

Sandra bardzo, ale to bardzo się na nią zezłościła.

- O co ci chodzi? - krzyknęła do Marty.

Znów podeszła bliżej, a ona zrobiła coś złego. Odepchnęła Sandrę tak mocno, że poleciała w powietrzu, i z wielkim łomotem walnęła o ścianę budynku. Strasznie zabolał ją kręgosłup, i niemiłosiernie bolała ją ręka. W końcu na nią upadła.

Powolutku wstała. Co w nią wstąpiło? Pomyślała. Podeszła do Derki.

- Czy coś ci zrobiłam? - powiedziała obolałym głosem do Marty.

Derka spojrzała na nią i z pogardą zaśmiała się. Teraz Sandra nie wytrzymała i ją popchnęła. Derka powoli na nią spojrzała,

i machnęła ręką. Sandra zaczęła się dusić, i uniosło ją do góry. Czuła jakby niewidzialna ręka trzymała ją za gardło. Nie mogła nic powiedzieć.

Marta podeszła do niej z diabelskim uśmiechem. Uderzyła Sandrę w twarz.

- Na świecie nie ma miejsca dla dwóch czarodziejek. - powiedziała ze złośliwym uśmiechem.

Wyciągnęła palec na którym pojawiło się ostrze. I wtedy Sandra zobaczyła - pieprzyk przy nosie. Wiedziała że jest teraz opętana przez zombie.

Nagle wpadł jej do głowy świetny pomysł! Skupiła się na ziemie pod nogami Marty. Wkrótce w tamtym miejscu wyrosły wielkie korzenie które obaliły "opętaną".

Sandra kazała im, by związały jej ręce. Tak i uczyniły te korzenia. Wtedy Marta straciła kontrolę nad Sandrą i Sandra upadła na ziemię. Mogła oddychać. Wzięła dwa wielkie wdechy.

Kiedy była już wolna zaczęła zastanawiać się co uczynić z Derką. Co zrobić by zniknął jej ten pieprzyk? Skontaktowała się telepatycznie z Ragenbogen (tak, to ta woźna :)) . Powiedziała jej o tej sytuacji.

Ragenbogen kazała jej wypowiedzieć zaklęcie odczarowania. Skończyły rozmowę. Sandra skierowała palec na Sandrę i zaczęła mówić:

 

Przestań oj ty zły,

przestań ty piekielny,

ty duchu potajemny,

przestań być zaklęty!

 

W tym momencie Derka zaczęła kaszleć, i powoli znikał jej pieprzyk. Chwilę potem po pieprzyku nie było śladu. Derka odzyskała świadomość. Z obolałym kręgosłupem, ranami, obdarciami, i złamaną ręką, obolała Sandra podeszła do niej, i kazała roślinom ją odwiązać.

Rośliny cofnęły się i zniknęły w środku ziemi. Marta nie miała pojęcia co się przed chwilą stało.

Przyjrzała się Sandrze - Co ci się stało? - zapytała.

- Nieważne, potem ci opowiem. - odpowiedziała.

 

Sandra trafiła do szpitala. Miała złamaną rękę, z kręgosłupem działo się coś niedobrego, dlatego została w szpitalu.

Marta dowiedziała się, o tym co się działo i miała wyrzuty sumienia, że jej przyjaciółka leżała w szpitalu przez nią.

 

W pewnym momencie stan Derki się strasznie pogorszył, musiała jechać na operację, bo okazało się że uderzając o ścianę budynku,

uszkodziła poważnie głowę.....

 

...........................................................................................................................................................................................................

 

C.D.N

Dłuższa część przez to, że tyle czekaliście :)

Taki special :P

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Daniel 06.08.2014
    Dzisiaj mi się już nie chce, ale jutro przeczytam z samego rana ;D
  • xMadelinex 06.08.2014
    :-)
  • xMadelinex 06.08.2014
    Nie zmuszam :D
  • Grz 06.08.2014
    widzę, że tym razem udało się dodać? :)
  • xMadelinex 06.08.2014
    Tak :) Moderatorzy polecili mi najpiew napisać w notatniku, potem skopiować i wkleić. I mieli rację. Udało się :D
  • xMadelinex 06.08.2014
    Grz, czemu nie masz swojego profilu? :3 Chciałabym poczytać twoje opowiadania. Ps. W awatarze mam narysowaną Derkę. Jeśli chcesz zobaczyć jak wygląda to zerknij ;D
  • Daniel 07.08.2014
    Fajne opowiadanko :) Mam nadzieję, że będziesz teraz dodawać na bieżąco :D
  • xMadelinex 07.08.2014
    Teraz raczej tak i dzięki :D jednak przeczytałeś z samego rana :)
  • Daniel 07.08.2014
    Obietnic dotrzymuje :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania