LBnD 27 - Fasolka po bretońsku
Przy sklepowym regale wielkości wieloryba z nielichą nadwagą, starsza pani o wzroście zająca z postawionymi jak dwa maszty uszami, szukała pośród niekończących się pięter i długich niczym kolejki do lekarzy rzędów pstrokatych słoiczków, swojego przysmaku: fasolki po bretońsku.
Nie mogła go znaleźć, więc poprosiła o pomoc mężczyznę w wyprasowanych w kant spodniach i w białej koszuli, idącego razem z swoją ośmioletnią siostrzyczką o twarzy pączusia, on rażony jej prośbą, po chwili otępienia odpowiedział.
-Uwzględniając poświęcony czas i energię oraz cztery lata studiów, pomogę za…..
Dziewczynka w tym czasie wspięła się po jego plecach złapała słoik i wręczyła z uśmiechem staruszce.
Komentarze (36)
Pozdrawiam.
Pozdrawiam:)
A ten fragment rozłożył mnie na łopatki:
Przy sklepowym regale wielkości wieloryba z nielichą nadwagą pani starsza o wzroście zająca z postawionymi jak dwa maszty uszami, szukała (...)
Hahahaha. Bardzo mi się podoba z tym cudownym zakończeniem!
Literkowa
Poniżej, to jeno sugestia. Obadaj.
Przy sklepowym regale wielkości wieloryba z nielichą nadwagą, starsza pani o wzroście zająca z postawionymi jak dwa maszty uszami, szukała pośród niekończących się pięter i długich niczym kolejki do lekarzy rzędów pstrokatych słoiczków,
swojego przysmaku: fasolki po bretońsku.
Pozdrawiam:)↔%
Pozdrawiam
Czytamy, komentujemy i głosujemy według zasady: 3 - 2 - 1 - plus uzasadniamy dlaczego?
Głosujemy do 18 maja /wtorek/ godz. 23.59
Dziękujemy za udział i zapraszamy do zagłosowania.
Liczymy na Autorów na obowiązkowe czytanie i pozostawienie komentarzy.
Literkowa pozdrawia
Fajny tytuł i ujęcie tematu.
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania