Misja zakończona sukcesem część 11. Star Wars

Zapraszam na Discorda Opowi: https://discord.gg/BRVB3kNcAp

⸂⸂⸜(രᴗര๑)⸝⸃⸃

~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

Kapitan Terani z dumą parzył jak jego siły ostrzeliwują nieprzyjaciela. Nawet pomimo wsparcia wróg nie był w stanie odeprzeć ataku Republiki i teraz stopniowo zaczynał wycofywać swoje oddziały. Dodatkową wartość wygranej dodawał fakt że wśród opuszczających pole walki krążowników znajdował się statek flagowy generała Grievousa.

Pojmanie tego przebiegłego cyborga mogło by położyć kres trwającej wojnie i kto wie, może dowództwo wysiliłoby się na jakiś awans dla kapitana, który to heroicznie pomógł schwytać jednego z największych wrogów Republiki.

— Jakie są dalsze rozkazy, kapitanie? — usłyszał mężczyzna głos stojącego za nim adiutanta.

— Niech szwadrony z sektora czwartego połączą siły z główną linią frontu. Spróbujmy uziemić główny krążownik wroga.

— Tak jest, kapitanie!

 

*

 

Shad stał w ukryciu wpatrzony w przyczepiony na przedramieniu komunikator. Dlaczego generał zwrócił się do niego jako do dowódcy i co miało znaczyć polecenie o spotkaniu na zaplanowanym wcześniej miejscu? Dodatkowo dlaczego Jedi zwrócił się do klona w liczbie mnogiej, zupełnie jakby zapomniał że zwiadowca został wysłany na misję sam. Czyżby część oddziału się oddzieliła i generał założył, że dołączyła ona do poszukiwania transportu, mogącego ich zabrać z tego przeklętego krążownika? To nie miałoby sensu. Shad zmierzał w kierunku zupełnie przeciwnym do reszty oddziału Igufar. Takie właśnie było założenie. Według planu reszta oddziału miała odciągnąć jednostki wroga od serwerowni oraz od zwiadowcy aby ten mógł niepostrzeżenie przemknąć się do hangarów.

Klon niepewnie wychylił się zza ukrycia. Przez drobną kratkę szybu wentylacyjnego, w którym się obecnie znajdował, widział niemalże całą platformę lądowniczą bocznego hangaru. Pod jedną ze ścian stały dwa niewielkie transportowce, używane głównie przez separatystycznych liderów. Ich obecność mogła sugerować, że na statku oprócz sławnego generała Grievousa znajdywał się ktoś z senatu separatystów. Prawdopodobnie operator armii droidów, będący tu pod przykrywką przedstawiciela klanu handlowego.

Shad ponownie spojrzał na komunikator. Znów zaczął myśleć o otrzymanej przed chwilą wiadomości. Nie unikało wątpliwości że coś poszło nie tak. Generał nie pomyliłby się co do stopnia wojskowego a zwłaszcza co do liczności pozostałej części oddziału. Przecież to on wysłał zwiadowcę samego, podpierając decyzję tym, że reszta oddziału by go tylko spowalniała. Klon ponownie spojrzał na stojące po drugiej stronie hangaru transportowce. Jeżeli będą działać szybko możliwe że uda im się przechwycić jeden z nich i uciec.

Wstrząs ponownie targnął całym statkiem. Przez rozwarte wrota hangaru Shad zobaczył jak seria republikańskich myśliwców przeleciała tuż obok wrogiego statku ostrzeliwując jednostkę. Gdyby tylko wiedzieli co działo się w środku może byliby w stanie im pomóc.

Nagle uwagę zwiadowcy przyciągnął niespodziewany ruch wewnątrz hangaru. Część stacjonujących w nim droidów skierowała się w stronę wyjścia. Klon zaplótł palce na oddzielającej go od pomieszczenia kracie. Lepszy moment niż teraz już mu się raczej nie trafi. Jeżeli ma przejąć jakiś transport to tylko teraz. Ponownie spojrzał na komunikator.

— Dank ferrik — zaklął pod nosem. Puścił kratę i powędrował z powrotem w głąb szybu wentylacyjnego.

 

*

 

Buczenie pomarańczowego pola siłowego wypełniało spokojną przestrzeń dookoła. Blok więzienny znajdował się wgłębi statku i nie docierały tu odgłosy bezpośredniej walki. Jedynie co jakiś czas czuć było jak podłoga krążownika drżała przy każdym silniejszym ostrzale z Venatorów Republiki.

Treeke z nadzieją wyglądał przez pomarańczową łunę bacznie obserwując czy na korytarzu nie zachodzą jakieś zmiany. Cały czas liczył na to że Shad domyślił się iż reszta oddziału ma kłopoty i ruszy im z pomocą.

— Odpocznij — usłyszał za sobą głos mistrza. Chłopak odwrócił się i zobaczył nautolanina siedzącego na podłodze celi ze skrzyżowanymi nogami i zamkniętymi oczami.

— Przepraszam mistrzu… po prostu cały czas myślę o ty planie i…

— Teraz musimy zaufać naszemu przyjacielowi. Miejmy nadzieję że wkrótce nas znajdzie.

— Mistrzu… jak sobie z tym radzić? W sensie — zawahał się chłopak.

— Ze stratą Double’a? — dokończył za niego Jedi wyczuwając co Padawan ma na myśli i powoli otwierając oczy. Treeke skinął głową. — Cóż, nie chcę prawić jednego z kolejnych wykładów o filozofii Zakonu bo słyszałeś go już ode mnie wiele razy i myślę że nie trzeba ci tego powtarzać.

— Wiem, że Jedi nie powinni budować aż takiego przywiązania ale naprawdę często nie wiem jak sobie z tym poradzić. Jak nie budować przywiązania do kogoś kto w jawny sposób jest twoim przyjacielem?

— Według Jedi — westchnął Teshark — samo przywiązanie nie jest złe. — Treeke spojrzał na niego zdziwiony. — To co wynika z przywiązania może być złe… tak przynajmniej ja to interpretuję — uśmiechnął się nautolanin. — Chodzi o to że jeżeli jesteś do kogoś przywiązany, w momencie gdy życie tej osoby jest zagrożone, starasz się zrobić wszystko by tej osobie pomóc, uciekając się niekiedy do wyłączenia racjonalnego myślenia i dokonywania wyborów na drodze przypływu emocji. To jest złe. Natomiast jeżeli potrafisz kontrolować swoje emocje, wtedy nie ma niczego złego w odczuwaniu przyjaźni czy jakiegokolwiek przywiązania. Ważnym jest, by to połączenie z inną osobą nie zaćmiewało twojego osądu i ogólnego spojrzenia na sytuację. Jeżeli nie potrafisz kontrolować swoich emocji, stajesz się podatny na ból, ból powoduje strach, strach prowadzi do nienawiści a nienawiść od cierpienia.

— Nie… nie myślałem o tym nigdy w ten sposób mistrzu. Myślałem że jakiekolwiek przywiązanie jest zabronione.

— Łatwiej jest dziecku zabrać nóż niż nauczyć go się nim posługiwać.

— Ja po prostu… nigdy nie miałem za wielu przyjaciół. Pamiętam jeszcze że za dziecka rodzice ukrywali mnie przed światem. Bali się że działająca na mojej planecie mafia zabierze mnie i wychowa na swojego członka. Nigdy nie poznałem nikogo spoza najbliższej rodziny. Całe życie byłem w pewien sposób izolowany. Nawet kiedy po raz pierwszy pojawiłem się na treningach w Zakonie nie potrafiłem porozumieć się z innymi uczniami. Dopiero później zacząłem znajdywać przyjaciół aż w końcu trafiłem na ten oddział. Wiem że wojna to nic dobrego ale od kiedy jesteśmy tu razem z tobą, mistrzu, i z resztą czuję się jakbym odnalazł rodzinę.

— Nie będę ci mydlił oczu, wielu Jedi również traktuje się nawzajem jak rodzinę. Sam mam przecież przyjaciół w Zakonie także nie mogę powiedzieć że zostałem zupełnie bez przywiązania do nikogo — nautolanin wstał i podszedł do ucznia. — Przede wszystkim nie mogłem trafić na lepszego Padawana niż ty, Treeke. Jesteś mądry, sumienny, starasz się żyć według kodeksu i nie możesz się obwiniać jeżeli czasem czujesz się inaczej niż Zakon kazałby ci się czuć. Prawdziwą siłą nie jest żyć według zasad bez żadnych trudności ale żyć po to by stawać się lepszym, być przykładem i przede wszystkim umacniać się poprzez pokonywanie tego co kiedyś było twoimi słabościami. Już dawno zauważyłem jak ważne jest dla ciebie przywiązanie do innych i że zasady Zakonu często stoją w sprzeczności z tym co czujesz, dlatego nigdy cię za to nie karałem. Wręcz przeciwnie, zauważ że zawsze staram się pomóc bo wiem że ostatecznie lepiej jest się nauczyć radzić sobie z problemem niż udawać że go nie ma. I tak, wiem że traktujesz cały ten oddział jak swoich przyjaciół i ja ci tego nie będę zabraniał. Pragnę jedynie byś nauczył się kontrolować swoje emocje. Jesteś jednym z tych dzieci któremu noża się nie zabierze, dlatego podjąłem ten wysiłek i spróbowałem cię nauczyć jak się nim posługiwać.

Zanim Teshark skończył mówić, Treeke podszedł w jego stronę i złapał mistrza w szczerym uścisku. Nautolanin również przytulił ucznia ciesząc się, że jego słowa trafiły do chłopaka.

— No już, już, bądź mężczyzną — zaśmiał się Teshark zwalniając uścisk. Treeke również uwolnił mistrza. — Ile ty masz lat? Dwanaście? Jedenaście?

— Siedemnaście — z udawanym oburzeniem powiedział brunet i uśmiechnął się szeroko.

Nagle spokój w strefie więziennej zakłócił dźwięk rozsuwanych drzwi. Treeke i Teshark spojrzeli przez pomarańczową barierę w stronę końca korytarza. Na wejściu do bloku zobaczyli dwa droidy a przed nimi stojącego klona z rękoma położonymi na głowie.

— To Shad — usłyszeli Jedi z celi obok. Treeke opuścił wzrok. Czyli jednak misja się nie powiodła. Złapano cały oddział.

Żołnierz prowadzony przez roboty podszedł do siedzącego za szybą droida strażniczego.

— Nie mam żadnych danych odnośnie przyprowadzenia nowego więźnia — usłyszeli mechaniczny głos.

— To pozostałość z oddziału intruzów — odpowiedział jeden z droidów. — dostaliśmy specjalne polecenie.

— Generale — szeptem odezwał się kapitan Aexel. — To nasze droidy!

Kiedy Treeke to usłyszał natychmiast podniósł wzrok.

— Nie widzę żadnego raportu. Jaka była treść tego polecenia?

— Abyś sprawdził luźne śrubki, blaszaku — odpowiedział prowadzony więzień. Opuścił ręce i szybkim ruchem sięgnął do przyczepionej do pasa kabury. Odgłos strzału zmieszał się z dźwiękiem tłuczonego szkła, kiedy mechaniczny gwardzista runął na ziemię z dymiącą dziurą w metalowej czaszce.

— Tak jest! — zakrzyknął Lifted z sąsiedniej celi.

Shad sprawnym ruchem przeskoczył przez wybite okno i stanął przed terminalem kontrolującym pomieszczenia więzienne. Na korytarzach dało się słyszeć zaalarmowane hałasem droidy strażnicze.

— Stać! Opuść broń! — zawołał jeden z nich. W tym momencie pomarańczowe bariery zostały wyłączone. Chwilę później postać w białym pancerzu rzuciła się na niczego nie spodziewającego się droida i powaliła go na ziemię.

— I nie wstawaj! — powiedział Lifted podnosząc się z ziemi.

— Uważaj! — krzyknął Axel.

Ostrzeżony klon szybko wskoczył do bocznego korytarza unikając nadciągających pocisków. Wycie alarmu zagłuszyło kolejne dźwięki wystrzałów.

— Musimy stąd uciekać! — krzyknął w stronę towarzyszy Szad strzelając w stronę nadciągających droidów.

— Lifted! Axel! Łapcie! — zawołał Teshark i przy użyciu Mocy wyrwał nadbiegającym droidom blastery z rąk. — Osłaniajcie nas!

— Tak jest, generale! — odkrzyknął kapitan podnosząc broń.

Teshark i Treeke przebiegli przez korytarz w stronę wyjścia przy którym stał Shad oraz dwa z przeprogramowanych robotów. Chwilę później stanął przy nich Pi.

— Jak status pobierania? — spytał Jedi.

— Bez mojego holopada nie mogę potwierdzić ale wszystko powinno być już gotowe.

— Jak przetransportujemy matrycę? Nie mamy żadnego nośnika danych.

— Spokojnie, zająłem się tym — odpowiedział Pi osłaniając głowę ręką kiedy jeden z pocisków uderzył w znajdującą się za klonem ścianę. — Te droidy przeniosą dane — pokazał palcem na przeprogramowane maszyny. — Przygotowałem je na taką możliwość.

— Dobrze, lepiej żeby się sprawdziły — mruknął Teshark podnosząc Mocą jednego z nadciągających wrogów. Zakręcił maszyną w powietrzu i z impetem popchnął ją w stronę nadciągających wrogów przewracając część z nich. — Zabierajmy się stąd!

Oddział Igufar opuścił blok więzienny biegnąc korytarzem krążownika. Odgłosy strzałów nie cichły a liczba droidów podążających za uciekającymi zdawała się nie maleć.

— Znalazłeś transport? — spytał zwiadowcę Teshark.

— W bocznym hangarze znajdują się dwa statki. Powinniśmy dać radę się do nich dostać!

W tym momencie grupa dotarła do skrzyżowania korytarzy. Shad pokazał żeby biegli dalej prosto. Treeke skorzystał jednak z chwili oczekiwania na resztę oddziału i przy użyciu Mocy pozbawił kolejne droidy broni. Teraz wszyscy, łącznie z nim i jego mistrzem mieli już jak walczyć.

Teshark krytycznie popatrzył na trzymany blaster.

— Tak barbarzyńskie — mruknął po czym oddał kilka strzałów.

W tym momencie z połączonych do skrzyżowania korytarzy zaczęły dobiegać odgłosy kroków. Coraz więcej droidów zaczynało nadciągać w stronę walczących.

— Jak wygląda sytuacja w hangarze? — spytał Teshark przywierając do jednej ze ścian.

— Nie wiem co się stało ale część droidów opuściła posterunek. Statki są bardzo słabo chronione — odpowiedział Shad.

— To pułapka — skomentował Axel. — Chcą żebyśmy tam uciekli — przekrzykiwał serię wystrzałów.

— Nie sądzę. Nie wiedzieli jeszcze wtedy że uciekamy — odezwał się Pi. — Opuścili posterunek bo musieli wykryć że pobraliśmy matrycę. Musimy ją odzyskać!

— Plan jest taki — przekrzykiwał odgłosy strzałów Teshark. — Pi, Shad i Lifted spróbują dostać się do serwerowni i załadować wszystkie dane na nasze droidy. Ja, Treeke i Axel spróbujemy odciągnąć część jednostek by zapewnić wam czyste przejście. Treeke, pomóż mi! Osłaniajcie nas.

Teshark zamknął oczy i uniósł ręce. Sufit korytarza zaczął drżeć od wywieranych niewidzialną siłą naprężeń. Treeke zrozumiał intencję mistrza i teraz również on całą swoją uwagę przekierował na elementy konstrukcyjne przejścia. Zgrzyt metalu zagłuszył dźwięki blasterów, kiedy stalowa konstrukcja powoli poddawała się naciskowi Mocy. Nagle ściany się wygięły a sklepienie zapadło przygniatając nadciągające w stronę oddziału droidy i całkowicie blokując przejście na skrzyżowaniu. Pozostali członkowie oddziału opuścili broń.

— Mamy mało czasu — powiedział lekko dyszący Teshark. — Pi, odzyskajcie matrycę! My spróbujemy zapewnić wam trochę czasu.

— Tak jest, generale! — odkrzyknęli jednocześnie Pi, Shad i Lifted.

 

*

 

— Admirał Clevic, nie spodziewałem się — lekko zakłopotanym głosem powiedział kapitan Terani spoglądając na wyświetlaną nad holostołem niebieską postać. — Pragnę poinformować że statek generała…

— Natychmiast zaprzestańcie ostrzału! — wydarł się starszy mężczyzna. — Na tym statku są moi ludzie ze specjalną misją. Dopóki nie usłyszę czy wszystko się powiodło nie możecie zniszczyć tej jednostki!

— Z całym szacunkiem admirale, na tym statku znajduje się generał Grievous. Schwytanie go pomogłoby zakończyć wojnę…

— Głęboko w kloace feluciańskiego sorlika mam to co wy uważacie! Moja misja musi się powieść, zrozumiano?!

— Tak jest… sir, — speszył się kapitan — jakie rozkazy?

— Nie pozwólcie wrogowi uciec. Poinformujcie mnie jeżeli uda wam się nawiązać kontakt z oddziałem Igufar.

— Zrozumiałem, sir.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Vespera 21.02.2022
    Czuję tu więcej tzw. ducha Gwiezdnych Wojen niż w ostatnim oficjalnym serialu.
  • TheRebelliousOne 22.02.2022
    Jest w tym więcej Mocy (wink wink!) niż w całej nowej trylogii! :D
  • Vespera 22.02.2022
    TheRebelliousOne Ja jestem z tych dziwnych, którym Powrót Jedi się nawet podobał, ale za to na Skywalker: Odrodzenie śmiałam się w kinie co chwilę, a chyba według twórców to nie była komedia...
  • TheRebelliousOne 22.02.2022
    Vespera Wszystko w nowej trylogii jest beznadziejne. A Rey to jedna z najgorzej napisanych postaci w historii kina.
  • Pontàrú 22.02.2022
    Mi się podobała siódma i ósma nawet. Wiadomo że nie były wyśmienite i tak, postać Ray ma wiele do życzenia ale nie uważam że same te dwie części były totalnie złe. Dziewiąta natomiast...
  • Pontàrú 22.02.2022
    Miło mi bardzo! Cieszę się że się w końcu zebrałem i wróciłem na Opowi bo pisanie tych opowiadań daje mi energię życiową xD
  • TheRebelliousOne 23.02.2022
    1. Zrobienie z Rey Mary-Sue to przegięcie. Jedno z wielu nowej trylogii, która nie powinna istnieć in the first place.
    2. Też się cieszę, że wróciłeś :D Mam nadzieję, że przeczytasz ostatni rozdział "Tylko on, ona i motocykl" ;)
    3. Rozdział jak zwykle genialny i ponownie czuję się jakbym był w tym uniwersum.
    4. Pozdrawiam ciepło :)
  • Vespera 23.02.2022
    TheRebelliousOne Rey nie jest super postacią, gorzej napisane są chyba tylko w serialach CW dla młodzieży. Są jednak rzeczy, które przypadły mi do gustu. Najlepszy z nowych filmów i tak jest Łotr 1, i nie wiem, czy to nie jest mój ulubiony film gwiezdnowojenny... Epizod dziewiąty pomińmy lepiej milczeniem...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania