Misja zakończona sukcesem część 6. Star Wars

Białe i niebieskie plamy światła wypełniały przestrzeń znajdującą się za szerokim oknem sterówki trójkątnego transportowca. Jedynie przy dolnej krawędzi szarawe poszycie separatystycznego okrętu Providence przysłaniało roztańczone błyski. Aparatura znajdująca się na konsoli wyświetlała że podróżujący znaleźli się w nadprzestrzeni a pojawiająca się w rogu ramka informowała o poprawnym funkcjonowaniu mechanizmów dokujących.

Pomieszczenie wypełniał ciężki oddech znajdujących się w nim istot. Podróżni niepewnie spojrzeli po sobie, cały czas analizując co wydarzyło się w ciągu ostatnich sekund. Pierwszy panowanie odzyskał, siedzący na fotelu nawigatora, nautolanin. Jego głowoogony zadrżały kiedy w końcu, z lekkim ociąganiem podniósł się z fotela i podszedł do, kurczowo trzymającego się sterów, pilota w białym pancerzu.

— Dobra robota — pochwalił klona, kładąc mu rękę na ramieniu. — Pójdę poinformować resztę, że pierwsza część operacji się powiodła.

Po tych słowach odszedł od żołnierza. Jasnobeżowa peleryna zaszeleściła gdy Jedi opuszczał kokpit. Kiedy drzwi zamknęły się z charakterystycznym syknięciem hydrauliki cały czas siedzący na fotelu Double odwrócił głowę w stronę stojącego nad nim chłopaka.

Dopiero teraz i Treeke odzyskał oddech. Zorientował się że przez cały czas kurczowo trzymał się oparcia siedziska pilota a jego palce boleśnie wpijają się w miękkie oparcie. Oderwał rękę i odruchowo potrząsnął dłonią w powietrzu. Analiza tego co zaledwie przed kilkoma sekundami dokonali dalej sprawiała mu problem. W jednej chwili wydarzyło się tak wiele: włączyli systemy wspomagania lotu, zmienili trajektorię, odcięli komunikację i uruchomili systemy dokowania a wszystko bez bycia zauważonymi przez jednostkę wroga. Zaraz, czy aby na pewno udało im się pozostać w ukryciu?

— Komputery potwierdzają że wszystko działa jak należy — odpowiedział na niezadane przez Treeke pytanie Double. — Przycumowaliśmy na początku tylnych okryć silników zaraz obok głównego kanału przez który przeciągnięta jest żyła energetyczna osłon rufowych. Trochę nas zniosło względem oficjalnego planu, ale hej, mogło być dużo gorzej!

— To było… niesamowite… — wymamrotał Treeke odchodząc od żołnierza i zmierzając w stronę własnego fotela. — Gdzieś się tego nauczył?

— Nie wszystkiego uczą w ośrodkach szkoleniowych. Dość powiedzieć że wykorzystałem zdobyte umiejętności w praktyce łącząc kilka głównych elementów nauczania — zaśmiał się Double.

Treeke westchnął ciężko. Jego oczy powędrowały w stronę okna a migoczące kształty zajęły na moment jego myśli. Sztuczka jaką wykonał Double była niesamowita. We własnej karierze pilota nie mógł się pochwalić tak efektownym i niebezpiecznym manewrem. Z resztą jak mógłby? Jest Jedi a mistrz wiecznie powtarza mu że Jedi nie powinni się chwalić, a już na pewno nie osiągnięciami związanymi z wojną.

Wstał z krzesła i postąpił pierwsze kroki w stronę magazynowni. Kiedy drzwi rozsunęły się, zobaczył znajdujących się w pomieszczeniu pozostałych członków oddziału Igufar: Pi siedział pod przeciwległą ścianą z komputerem na kolanach a jego palce sprawnie biegały po klawiaturze urządzenia, Lifted oraz Shad dopiero co wstali ze swoich siedzisk a kapitan Axel prowadził rozmowę z mistrzem Tesharkiem.

— Cóż to był za manewr! — wykrzyknął Lifted kiedy Treeke zszedł po krótkich schodach na poziom magazynu. — Double to z pewnością pilot podwójnej precyzji! — zażartował a z pod ściany dało się słyszeć śmiech Pi’a.

— Cieszę się że to przeżyliśmy — skomentował Shad podchodząc do jednej ze skrzyń znajdujących się w magazynie i zdjął z niej wieko.

— Naprawdę obawiałeś się że ze mną i Double’m jako pilotem nie damy rady? — z udawaną urazą w głosie spytał Treeke.

— Gdybym bezwzględnie polegał na tym co robi Lifted na pewno długo bym nie pociągnął.

— To nie jest do końca odpowiedź na moje pytanie.

— Cóż, ufam pilotowi bo sam pilotować na takim poziomie nie umiem.

— A co to miało znaczyć? — spytał wspomniany wcześniej żołnierz. — Czy moje pomysły cię kiedyś zawiodły?

— Pomyślmy… pomysł z gniazdem Wartoka na Feluci, pomysł z podkręceniem silników dostawczaków na Iretis — wyliczał na palach — pomysł na ewakuacje przez okna na pięćdziesiątym siódmym piętrze biurowca w Sooth, pomysł na przerwanie rur z paliwem w fabryce na Hieron…

— Tego ostatniego nie zrobiliśmy!

— Nie zrobiłeś — Shad zaakcentował końcówkę — bo Double przyleciał z pomocą w ostatnim momencie.

— Nie ma za co — odezwał się wchodzący do magazynu pilot.

— Drużyna, skupić się! — przerwał rozmowy kapitan Axel. — Również cieszę się że udało się nam zakończyć pierwszy etap misji, musimy jednak przejść dalej. Inaczej całe to przedstawienie pozbawione będzie sensu. Shad, masz ten palnik?

— Tak jest, kapitanie! — oparł zwiadowca, w tym samym czasie wyciągając okrągłe urządzenie ze skrzyni.

— Dobrze. Możesz go zamontować. Pi, czy całkowite krycie już działa?

Haker jedynie odmruknął coś dość gniewnie .

— Zadałem ci pytanie, żołnierzu!

— Tak, tak, można zaczynać. — Pi machnął ręką.

— Dobrze, wszyscy zatem wiedzą co mają robić. Wykonać zadania i oczekiwać na kolejne rozkazy.

— Ty to wiesz jak postawić ludzi na nogi — zaśmiał się Teshark. — Spocznij żołnierzu, czeka nas teraz trochę nudy.

Po tych słowach odszedł od kapitana i skierował kroki w stronę ośmiu stojących pod ścianą magazynu skrzyń. Wyciągnął rękę a kontenery przesunęły się na środek statku niesione niewidzialną siłą a ich wieka jedno po drugim otwierały się i lądowały na kupce.

— Pi, byłbyś łaskaw? — Jedi wskazał na stojące na podłodze pudła.

— Tak jest, generale.

Treeke zobaczył jak palce programisty ponownie śmigają po klawiaturze komputera a po chwili jak z wnętrza sześciennych skrzyń wyłania się osiem modeli klasycznych droidów bojowych. Grupa maszyn pewnym krokiem opuściła wnętrze kontenerów i ustawiła się w rzędzie naprzeciwko głównej śluzy statku. Przez niewielkie, prostokątne okienko widać było jak Shad przymocowuje wydobyte wcześniej urządzenie do poszycia krążownika wroga. Po chwili trzy pomarańczowe promienie opuściły ulokowany na środku palnik, powoli obracając się i tworząc wycięcie w kształcie koła.

— Mam nadzieję że faktycznie separatyści nie są w stanie tego wykryć — mruknął Lifted kiedy drzwi śluzy ponownie się otworzyły wpuszczając Shada na pokład.

— Na pewno nas nie widzą — odpowiedział mu Pi, odrywając wzrok od komputera. — Włamałem się do najbliższych systemów alarmowych. Są kompletnie ślepi w tym miejscu. Nie ma szans żeby nas zauważyli. Poza tym, fakt iż zaraz obok biegnie żyła energetyczna osłon rufowych znacznie ogranicza ich możliwość skanowania tej części statku. Łącza wytwarzają zbyt duże pole magnetyczne by zwykłe skanery mogły wykryć naszą obecność.

— A co jeśli mają niezwykłe skanery?

— Cieszysz się chyba niezwykłą inteligencją, co?

Cichy dźwięk z przyczepionego do ściany okrętu palnika poinformował o zakończeniu funkcjonowania a wycięty, okrągły kawał blachy odpadł od poszycia i z hukiem uderzył o stalową podłogę statku. Treeke wykrzywił się usłyszawszy nieprzyjemny dźwięk. Zanim jednak zdążył zobaczyć całościowy efekt, obraz zasłoniło mu osiem wkraczających na pokład statku przeprogramowanych droidów. Chłopak widział jak maszyna jedna po drugiej znika we wnętrzu potężnego krążownika. Kiedy już ostatni robot umknął z pola widzenia Padawan odwrócił się w stronę mistrza.

— I co teraz? Czekamy?

— Tak, czekamy — odparł Teshark siedząc z zamkniętymi oczami. — Według planu przeprowadzenie rozpoznania i pobranie kodów dostępu zajmie około godziny, mamy więc trochę czasu żeby odpocząć.

Treeke ponownie wyjrzał przez prostokątne okienko i przyjrzał się wnętrzu cylindrycznego kanału. Wyraźnie widział grubą, jaśniejącą niebieską energią żyłę, biegnącą pod sufitem korytarza. Przecięcie jej spowodowałoby całkowitą awarię tylnych osłon. To zapewne dlatego ten obszar był tak często celem ataków torpedowych. Najwyraźniej nie zawsze chodziło o uszkodzenie samych silników a właśnie starano się przedostać do głównego zasilania. Chociaż z drugiej strony skoro statek i tak pokryty był osłonami, czy bezpośredni atak na to miejsce ma w istocie sens?

Nie mógł teraz znaleźć odpowiedzi na pytanie więc odwrócił wzrok od wyłomu i rozejrzał się po magazynowni. Jego mistrz zdawał się spać lub medytować; chłopak nie był pewien. Shad zajął się układaniem pustych skrzyń po droidach a Lifted polerował lufę, wydobytego z szafy karabinu obrotowego. Axel uważnie obserwował poczynania załogi ale również i on po chwili wygodnie rozsiadł się na jednym z wolnych fotelów i zdjął hełm. Jedynie Pi zdawał się być kompletnie zajęty pracą i cały czas wpatrywał się w ekran komputera. Treeke uśmiechnął się pod nosem, obierając hakera jako cel swojego ataku.

— Co ty tam tak nieustannie skrobiesz? — spytał siadając obok klona na zimnej podłodze statku.

— Sprawdzam poprawność wszystkich przygotowanych na misję programów — odparł Pi nieustannie przeglądając wyświetlany przed jego oczami kod.

— A nie powinieneś był tego robić… jakoś wcześniej?

— Wcześniej też przeglądałem. Sprawdzam jeszcze teraz dla pewności i żeby, no cóż, zabić nudę czekania na dane od droidów.

— Chyba niewielu mogłoby nazwać taką misję nudą. W końcu za godzinę ruszymy na terytorium wroga — starał się zaognić rozmowę Treeke.

— Dlatego wolałbym żeby wszystko działało jak należy.

— W zasadzie dlaczego tych programów jest tak dużo. Nie mieliśmy tylko pobrać matrycy szyfrującej?

— Nie jest to takie proste. Samo pobieranie, owszem, nie ma większej filozofii. Musimy to jednak zrobić z głównego serwera statku. Serwera z którego pobierane jest dosłownie wszystko co da się znaleźć na głównych komputerach w sterówce. W związku z tym monitorowany jest też każdy transfer danych. — Pi w końcu odciągnął wzrok od komputera i spojrzał na siedzącego obok bruneta. — Żeby pozostać ukrytymi, musimy obejść w jakiś sposób przesyłanie informacji do sterówki. Na szczęście, fakt bezpośredniego połączenia do serwera daje nam parę przydatnych funkcji jak na przykład możliwość użycia plików kropka gie em ce.

— Gie em ce?

— Galaktyczny kod zarządzania. Dość często stosowany w wielu serwerach. Jeśli uruchomimy ten skrypt jako pierwszy — wskazał palcem omawiany plik — wewnętrzny serwer krążownika Providence wyłączy przy sortowaniu wiadomości o podanym przeze mnie adresie.

Treeke spojrzał na klona unosząc brew.

— A to znaczy? — spytał niepewnie.

— W prostych słowach? Przed pobieraniem odpalasz ten plik który mówi „hej, mnie nie widzicie” — skomentował Pi i wrócił do przeglądania przygotowanych danych. Treeke jeszcze przez chwilę się przyglądał jak haker pisze coś w niezrozumiałym dla młodego Jedi języku.

— Czy naprawdę nazwałeś ten plik „błysk”?

— Taka inwencja twórcza — zaśmiał się Pi. — W końcu oślepia wroga jak granat błyskowy, więc pomyślałem, że może pasować.

Treeke próbował nadążać za operacjami wykonywanymi przez klona ale w końcu się poddał. Jego pasją było latanie a nie przeglądanie kodu w języku androidów. Wstał z miejsca i udał się do kokpitu. Kiedy drzwi się za nim zamknęły usiadł w swoim fotelu i przez resztę czasu przeznaczonego na oczekiwanie zachwycał się opowieściami Double’a na temat licznych kosmicznych akrobacji i manewrów, niejednokrotnie przywołując podczas rozmowy własne wyczyny. Uwielbiał te chwile i czuł, że Double jest osobą, która doskonale rozumie jego zamiłowanie do latania.

Zupełnie nie zauważył jak szybko upłynęła godzina oczekiwania. Pogrążonych w rozmowie fanatyków z obłędu wyrwał w końcu głos mistrza Tesharka.

— Mamy rozpoznanie. Wchodzimy na statek.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania