Poprzednie częściPoli amor, część 1 (+18)

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Poli amor, część 20

~*~

- Jestem taka szczęśliwa! – głosiła podekscytowana położna. – To był mój pierwszy samodzielny poród i wszystko poszło tak gładko!

A ja leżałam rozkraczona jak żaba i byłam totalnie oszołomiona. Nawet nie zwracałam uwagi, że wszyscy w pomieszczeniu krzątają się, patrząc na mnie.

- To twój syn – powiedziała, uśmiechając się szczerze i kładąc mi w ramiona zawiniątko – już wiesz, jak dasz mu na imię? Chciałabym znać jego imię, bo no też jest moim pierwszym chłopcem, jakiego przyjęłam sama.

W sekundzie strach mnie obleciał, ale spojrzałam na maleńką twarzyczkę powleczoną jeszcze wewnętrznym śluzem. Długą, wąską główkę pokrywały przylegające do niej czarne włoski, malinowe usteczka wyglądały, jakby były naburmuszone, a oczy zdobiła ciemna oprawa z wyraźnie zaznaczonymi brwiami. Zupełne moje przeciwieństwo, a tym samym dwóch panów blondynów, których podejrzewałam o ojcostwo. Z moich oczu popłynęła fontanna łez. Przytuliłam go mocno do siebie i płakałam.

- Jest taki śliczny, czego ryczysz? – zganiła mnie kobieta.

- Ze szczęścia – wybełkotałam przez łzy – będzie miał na imię Bonawentura.

Położna spojrzała na mnie nieufnie i zabrała malucha.

- Położę go do łóżeczka – stwierdziła – chyba jest w szoku – dodała, przyciszając głos w stronę innej położnej.

Obmywając moje rany, bacznie mnie obserwowała. Potem przyniosła termofor z lodem i położyła mi na brzuch.

- Nie jestem w szoku – odezwałam się, łapiąc ją za rękę – jestem bardzo szczęśliwa, że już po wszystkim. Chciałabym zadzwonić do mamy i mojego chłopaka.

- To się dobrze składa, bo nie możesz zasnąć przez następne dwie godziny – powiedziała. Jej uśmiech na powrót był szczery i radosny – ale powiedz mi raz jeszcze, jak chcesz nazwać synka?

- Bonawentura, w skrócie Bono – roześmiałam się – wiem, że brzmi dziwnie, ale jego tata tak chce.

Maluszek spał spokojnie w łóżeczku obok, a ja patrzyłam na jego błogi sen z zachwytem. Cały mój strach ustąpił wielkiej radości. Miałam ochotę śpiewać, tańczyć i całować wszystkich w koło. Z tą myślą wybrałam numer Adama.

- Cześć, Pola, co robisz? Ja, jak zawsze, myślałem o tobie.

- Ja właśnie patrzę, jak słodko śpi Bono – powiedziałam z radością.

Chyba nie był przygotowany lub nie dotarło do niego, co mówię, albo zaskoczenie odebrało mu mowę, bo milczał dłuższą chwilę.

- Urodziłaś? Kiedy? Czemu nie dzwoniłaś, że coś się dzieje? – Zasypał mnie pytaniami, ale słyszałam drżenie w jego głosie. Wreszcie nerwy puściły i pociągając nosem, ale śmiejąc się jednocześnie, dopytał. - W którym szpitalu jesteś?

Powiedziałam mu tylko adres, też płacząc i poprosiłam, żeby zabrał po drodze moją mamę. Tak byłam zaaferowana całą sytuacją, że nawet nie wiedziałam, o której urodziłam ani jakie duże było dziecko. Rozmawiając z mamą, musiałam wysłuchać jej pretensji, że nic nie powiedziałam, że coś się mogło stać i że zawsze muszę zrobić wszystko po swojemu, ale jej radość wynagrodziła mi jej wszystkie żale.

Kiedy przyjechali, nas już przewieźli do sali poporodowej. Było na niej pięć innych kobiet ze swoimi pociechami. Wszystkie już chodzące i same zajmujące się dziećmi. Ja jeszcze nie wstawałam, choć czułam, że mój pęcherz niedługo to wytrzyma. Pierwsza powitała mnie mama gratulacjami i całusem w policzek, Adam w tym czasie zerknął na syna, po czym biorąc mnie w objęcia, zaczął płakać jak dziecko, a ja płakałam i śmiałam się na przemian. Mama, czując się zbędna, stwierdziła, że wyjdzie po pieluchy i ubranka do pobliskiego sklepiku i się ulotniła.

- Nie byłaś do końca pewna? – wymamrotał, pochlipując.

Tylko pokiwałam głową, wtulając się w niego jeszcze mocniej.

- Wiesz, że było mi to obojętne, byleś tylko ze mną została.

- Wiem, ale… tak jest lepiej.

Roześmiał się przez łzy, odsunął mnie na odległość własnych rąk i patrząc mi w oczy swoim przeszywającym spojrzeniem, spytał.

- Praktykowałaś? – W jego głosie pomimo krępującego pytania było coś ciepłego i budzącego zrozumienie.

Znów tylko pokiwałam głową. Muszę przyznać, że nazwał to odpowiednio. To był czas, by wszystko sobie powiedzieć. Pomyślałam, teraz albo nigdy. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam mówić.

- Adam, dobrze to nazwałeś, ale ja brałam…

- Nie interesują mnie detale – przerwał mi – i nie chcę, żebyś mi o tym opowiadała ani teraz, ani nigdy później. Ja też nie byłem święty. Nie tylko moja matka płakała przeze mnie po nocach, ale nie chcę ci o tym mówić. Chciałbym wymazać to wszystko z pamięci, bo wielu rzeczy żałuję.

- A ja niczego nie żałuję – powiedziałam stanowczo – było minęło i ty też nie powinieneś. Ludzie popełniają błędy.

- Cieszę się, że cię mam.

Przytulił mnie mocno i pocałował w głowę.

- A Bono wygląda jak moja mama. Ma taką samą naburmuszoną minę, jak ona, gdy się na mnie złości, ale jak się uśmiechnie…

- Pan jest ojcem tego śpiocha? – spytała położna, która odbierała poród, przerywając naszą rozmowę.

- Tak – potwierdził Adam dumnie z szerokim uśmiechem.

- To muszę panu powiedzieć, że to też mój synek. Pola wszystko wytłumaczy dlaczego, a teraz, kochana, spróbuj go nakarmić.

Cieszyłam się, że nam przerwała i że już była taka rozmowa. Czułam, że ogromny głaz spadł mi z serca i teraz mogę myśleć tylko o przyszłości, zostawiając przeszłość za sobą jak niepotrzebny balast. Myślałam, że potrafię ukrywać moje emocje, ale nie doceniałam Adama, że i on jest świetnym psychologiem. Kiedy wychodzili po długim pożegnaniu z obojgiem, ujęłam go za rękę i przyciągnęłam do siebie.

- Dziękuję za wyrozumiałość – wyszeptałam mu do ucha.

- To ja dziękuję – zaprzeczył stanowczo.

- Kocham cię.

Powiedziałam pierwszy raz słowa, które cisnęły mi się od dawna na usta, ale bałam się ich wcześniej powiedzieć.

- Pamiętaj, że ja kocham cię bardziej – rzekł i delikatnie biorąc w dłonie moją twarz, pocałował mnie w usta.

Tej nocy spałam jak zabita. Wszystkie złe emocje wysłałam gdzieś w zapomnienie i wspominałam tylko pocałunek Adama.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 12

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (14)

  • BreezyLove 09.12.2015
    Cieszę się, że to jednak dziecko Adama ;) Wszystko potoczyło się tak, jak chciała tego Pola ;) rozdział genialny ;) 5
  • Edis Rehto 09.12.2015
    Kurde, no i dobrze się skończyło ;) Powiem, że mam mieszane uczucia jeśli chodzi o realizm ;)
    Z drugiej strony jestem poza targetem tego opowiadania, a fakt że przeczytałem wszystko i to z przyjemnością, świadczy że jest to napisane naprawdę dobrze. No podobało mi się, a końcowka - mimo, że zupełnie nie w moim stylu - i tak dała radę wycisnąć ze mnie trochę uczucia :) Zatem dzięki za Poli Amor i zostawiam 5, Karola!
  • Slugalegionu 20.12.2015
    Popieram. :v Adam to jednak nie debil, no i w sumie okej.
  • ausek 09.12.2015
    Mamy chłopca! :) Wiedziałam, że Adam też coś ukrywał. Mam wrażenie, że to jak życie ich doświadczyło, pomogło im zrozumieć siebie na wzajem.
  • KarolaKorman 10.12.2015
    Skomentuję w trzech słowach - to nie koniec :)
    Zrobię sobie małą przerwą, bo chciałam wstawić bitwę literacką i dopiszę końcówkę :)
  • Angela 20.12.2015
    Cieszę się że bohaterowie nie mają już przed sobą tajemnic. Lecę dalej i zostawiam 5 : )
  • Neli 02.01.2016
    A jednak druga opcja mojej rozkminy XD podoba mi się powiedzonko Adama, gdy odbiera telefon od Poli, podoba mi się imię chłopca przez tę ich rozmowę o tym imieniu. Ten rozdział bardzo mi się podobał. Był taki uczuciowy. 5! ;)
  • alfonsyna 19.03.2016
    Ostatecznie, każdy jakąś swoją przeszłość ma, ważne, żeby nie czuli się przez nią ograniczeni. Właściwie oboje wykazują się teraz niemałą dojrzałością, co dobrze wróży na przyszłość (o ile po drodze nic tego nie zburzy).
    "krzątają się(,) patrząc na mnie"
    "bo no też jest moim pierwszym chłopcem" - usunęłabym "no"
    "Cześć(,) Pola"
    "śmiejąc się jednocześnie, dopytał(:)"
    zaaferowana całą sytuację
    "stać i, że zawsze" - bez przecinka
    "Było na niej pięć innych kobiet" - dałabym "było w niej", albo "było tam"
    "nie wstawałam(,) choć czułam"
    "mój pęcherz nie długo to wytrzyma" - może lepiej np. "mój pęcherz długo tego nie wytrzyma"
    "wymamrotał(,) pochlipując"
    "przeszywającym spojrzeniem, spytał(:)"
    "Kiedy wychodzili(,) po długim pożegnaniu"
  • Lucinda 27.06.2016
    Hm, a więc Adam sam się wszystkiego domyślił. Przyznaję, trochę mnie to zaskoczyło. No ale rozmowa wcale nie była taka zła, rozumieli się i nie było żadnych nieporozumień. Jednak jestem wciąż trochę ciekawa, co takiego robił chłopak podczas jej nieobecności, no bo przygody Poli znamy, natomiast to, czego on mógł się dopuścić, już nie. Mam nadzieję, że teraz, kiedy nie mają, jak sądzę, przed sobą żadnych sekretów, bo o szczegóły nie dopytują się świadomie, nie wydaje im się to takie ważne. Stworzyłaś taki ładny obraz rodziny, którą łączą prawdziwe, silne emocje.
    ,,głosiła, podekscytowana położna ." - bez przecinka i wkradła Ci się spacja przed kropką;
    ,,wszyscy w pomieszczeniu krzątają się (przecinek) patrząc na mnie";
    ,,już wiesz (przecinek) jak dasz mu na imię?";
    ,,Długą (przecinek) wąską główkę pokrywały, przylegające do niej, czarne włoski, malinowe usteczka, wyglądały jakby były naburmuszone" - moim zdaniem niepotrzebnie jest robić wtrącenie z tego fragmentu ,,przylegające do niej", równie dobrze można to zapisać bez przecinków, a przecinek przed ,,wyglądały" powinien być przed ,,jakby";
    ,,dodała (przecinek) przyciszając głos w stronę innej położnej";
    ,,Obmywając moje rany (przecinek) bacznie mnie obserwowała";
    ,,Cześć (przecinek) Pola, co robisz?";
    ,,Ja właśnie patrzę (przecinek) jak słodko śpi Bono";
    ,,lub nie dotarło do niego (przecinek) co mówię";
    ,,Tak byłam zaaferowana całą sytuację" - ,,sytuacją";
    ,,Dzwoniąc do mamy (przecinek) musiałam wysłuchać jej pretensji" - tak w sumie z gramatycznego punktu widzenia to zdanie nie ma sensu, bo imiesłów czasownikowy współczesny jest wykorzystywany do wspomnienia o dwóch czynnościach wykonywanych jednocześnie, a Pola musiała wysłuchać tych pretensji, gdy już do niej zadzwoniła, a nie podczas dzwonienia, dlatego tu lepiej by pasowało ,,gdy zadzwoniła do mamy" albo coś w tym stylu;
    ,,i, że zawsze muszę zrobić wszystko po swojemu" - bez przecinka;
    ,,Ja jeszcze nie wstawałam (przecinek) choć czułam, że mój pęcherz nie długo to wytrzyma";
    ,,po czym biorąc mnie w objęcia (przecinek) zaczął płakać jak dziecko";
    ,,Mama (przecinek) czując się zbędna (przecinek) stwierdziła";
    ,,Nie byłaś do końca pewna? – wymamrotał (przecinek) pochlipując";
    ,,a teraz (przecinek) kochana (przecinek) spróbuj go nakarmić";
    ,,że nam przerwała, i że już była taka rozmowa" - bez przecinka;
    ,,biorąc w dłonie moją twarz (przecinek) pocałował mnie". 5 :)
  • KarolaKorman 28.06.2016
    Lucindo, dziękuję za komentarz i czas poświęcony na poprawę mojego tekstu :) Błędy usunięte :)
  • GeraltRiv 04.07.2016
    Wszystko dobrze się kończy, choć nie do konca bo jeszcze kilka rozdziałów. Powiem szczerze lubie historie z dobrym zakończeniem ale też można od tego puścić pawia. Ile razy można czytać/oglądać że dobro wygrywa XD. Ale jest 5
  • KarolaKorman 05.07.2016
    Czyli happy end nie dla Ciebie :)
  • Dark1 03.01.2017
    Przeczytałem kilka wcześniejszych prac i jestem zadowolony z widocznych postępów, jakie poczyniłaś. Jeśli mam być szczery - najlepiej wychodzą Ci Karolu dłuższe serie. Piszesz przekonująco i nie boisz się poruszać trudnych tematów. Twój styl jest przyjemny w odbiorze, nie męczy czytelnika. Widać, że lubisz pisać, więc pisz nadal.
  • KarolaKorman 04.01.2017
    Czyli chcesz powiedzieć, że zrobiłam postępy? Szczerze mówiąc, wiele jest do poprawki nawet w moich niedawno wstawianych tekstach :) Jeszcze duuużo się muszę nauczyć :) Dziękuję, że czytasz moje opowiadania, cofając się wstecz :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania