Stuwela — Młoda matka na gigancie
Muzyka grała, dziecko płakało. Zrobiła głośniej. Muzyka: umc, umc! Dziecko: e, ee! Wyszła do sklepu po mleko w proszku. Po drodze spotkała kolegę. Miał kręcone włosy i fiołkowe oczy. Wyglądał na bardziej spragnionego niż jej dziecko, dlatego postanowiła nakarmić go w pierwszej kolejności. Wsiedli do tramwaju i po kilku chwilach znaleźli się w mieszkaniu, gdzie było wielu ludzi, a muzyka grała jeszcze głośniej niż u niej w domu. Dziwili się, że przyszła w samych kapciach i podomce. Kiedy wszyscy zwalili się już na podłogę, rozległo się pukanie. Otworzyła drzwi, wyjrzała za próg, a wtedy dziecko rzuciło się jej na ręce.
Komentarze (25)
5, pozdrawiam :-)
Tekst też ok.
Pozdrawiam
5
Akurat ta historia wydarzyła się naprawdę. Mój kolega miał niezwykły talent wyrywania znajomych dziewczyn w niewiarygodnych okolicznościach. Przywiózł ją do mnie na prywatkę, nawet pamiętam, że w siatce miała to mleko w proszku. Najgorsze jest to, że nikt się nie przejmował dzieckiem pozostawionym bez opieki. Była ładna i każdy liczył na jakiś miły, prywatny moment. Na szczęście, prędko oprzytomniała, wróciła na czas do domu i dziecku nic złego się nie stało. Dziękuję za cenny komentarz.
W wielkim skrócie, widzę to tak:
Od: ''Muzyka grała''.... do: ''mleko w proszku''.↔ten świat.
Od: "Po drodze spotkała kolegę... "do: ' kapciach i podomce''↔równoległy drugi z inną wersją.
Od: "Kiedy wszyscy zwalili'... do: "rzuciło się jej na ręce'→wypadło z równoległego trzeciego... itd...
Pozdrawiam:)↔5
Groteską/absurdem pachnie, bo jakże dziecko karmione mlekiem w proszku, czyli maleństwo raczej góra do dwóch lat, mogło odnaleźć matkę?:)
Chyba rzecz o instynkcie macierzyńskim, który przegrał z poprzednim, nikim nieograniczonym zewem przyjemnej wolności.
Co najbardziej zatrzymuje? Ostatnie zdanie. Dziecko rzuca się jej na ręce.
Rozbieg maluszka, wyskok i moszczenie się w rękach matki.
Fajne!:)
Pisząc to nie miałem aż tak głębokich myśli co ty. Po prostu opisuję to, co widziałem. Końcówkę wymyśliłem, bo w stu słowach nie potrafiłem znaleźć lepszego zakończenia. Drobiazg czysto techniczny. Ale jak się prędko przekonałem, zmyślenie bardziej się podoba niż rzeczywistość. Dziękuję za ciekawy komentarz.
"Stuwela" - całkiem fajne określenie. Sama zamiennie z "drabble" używam "stusłówka".
Końcówka rozbraja. Pierwsze co mi przyszło do głowy, że "wyszła z domu i nie wróciła". W sensie na lata wsiąkła w "towarzystwo", imprezy. Oprzytomniała dopiero po długim czasie (pukanie), by na łono rodziny wrócić :)). Przeczytałam komenty i już wiem, że nie taka ta historia była... Ale taka interpretacja mi pasuje. :))
Całkiem fajne drabble (końcówka robi robotę).
Po przeczytaniu tego komentarza zastanawiam się, na ile pisanie powinno być prawdziwe, tzn. zgodne z rzeczywistością. Przecież przynajmniej połowa publikowanej tutaj poezji to absurd. Opis uczuć, stanu umysłu, który niczym nie zaowocuje, choćby nawet snem. A jednak ludzie chętnie to czytają. Można napisać „marzyła mu się góralska chata, kryta jodłowym gontem”, a można po prostu posadzić go na ławce przed tą chatą, jakby ona rzeczywiście tam stała. Tak o niej marzył, aż ją stworzył. Według mnie to jest najpiękniejsze w pisaniu. W malarstwie i muzyce są ograniczenia. Nie wszystko da się wymalować, nie każdą nutę da się zagrać. Ale jak długo da się to czytać, w pisaniu wszystko jest możliwe. Teraz kolej na ciebie — czekam na twój drabble :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania