Stuwela — Życie jest piękne
Otwieram oczy, widzę jak siada na krawędzi łóżka, ściąga piżamę. W lustrze na drzwiach szafy odbija się to, czego nie widziałbym leżąc za nią. Pochylona, szuka na podłodze biustonosza, który musiała upuścić tam wieczorem. Podniosła, rozprostowała go sobie na kolanach. Zapięła z przodu, przekręciła zręcznie dookoła, aż wskoczył na miejsce. Uniosła się, żeby założyć resztę.
— Masz cudowną dupcię — wyszeptałem.
— Naprawdę? — odszepnęła, celowo opieszałym ruchem wkładając majtki.
— Jeszcze takiej nie widziałem.
— Pewnie nie widziałeś wiele.
— Owszem. Dopóki nie spotkałem ciebie.
Jeszcze raz rzucę okiem, żebym mógł o niej myśleć, tęsknić będąc daleko stąd, czekać kiedy znowu ją zobaczę. Życie jest piękne.
Komentarze (36)
Oczywiście 5
Mamy więc pod jednym pojęciem pięknego życia całe spektrum możliwości, od raczej zimnych do ekstremalnie gorących.
Jedna uwaga techniczna:
który musiała upuścić tam wieczorem
"tam" mi niesamowicie wadzi. Może lepiej wczoraj wieczorem?
Wyrzucić „tam” żaden problem, tylko bez tego zaimka może się wydawać, że ona szuka coś innego, n.p. gumki do włosów, albo w ogóle szuka w złym miejscu. Może to kwestia nadmiernej precyzji, która jednych razi, dla innych jest konieczna, bądź konstrukcji specyficznej dla polskiego języka. Niemniej cieszy mnie, że przywiązujesz uwagę do takich detali.
Tak, zachować w pamięci pikantny szczegół, mężczyźni tak mają, a Czubaszek stwierdziła, że facet jest, jaki jest i nie należy przy nim majstrować, też tak uważam ?
Odnośnie do stwierdzenia, że facet jest postrzegany jako maszynka do robienia pieniędzy - maszynek takich niewiele, lwia część męskiej populacji to faceci z przeciętnymi zarobkami i takich najczęściej poślubiają kobitki. Poza tym facet, gdy zarabia kokosy, może sobie pozwolić na wiele doop, nie tylko tę jedną poślubioną, dlatego kobitka, która się połaszczy na luksus, będzie musiała się dzielić swoją zdobyczą.
Przypomniała mi się wypowiedź Helmuta Schmidta, który z przekąsem wyraził się o małżeństwach Schroedera, stwierdził on, że żonę ma się jedną, owszem, Schmidt miał jedną żonę, ale i wieloletnię kochankę, przyjemniaczek, co nie?
Stuwela z biglem, odsłaniająca po części oblicze i potrzeby mężczyzny ?
Życie jest piękne i ponoć zaczyna się po czterdziestce. Lustro ma szczególne znaczenie w sypialni, ale też rozprasza. Jak często te lustra mają rolę takiego podglądacza. Tutaj w nim widzimy przebudzenie faceta po upojnej nocy, który przygląda się kobiecie, z którą spędził noc. Biustonosz i jego ubieranie jest dla niego nieznaną czynnością, bo przecież nie nosi. Kiedy szepcze… Masz cudowną dupcię - kobieta jak najdłużej stara się ten rytuał przedłużyć.
Jeszcze takiej nie widziałem… tutaj mamy pewien skrót myślowy; czy naprawdę nigdy nie widział takich kształtów, czy chciał zrobić jej przyjemność. Większość kobiet zna swoje atuty i stara się je eksponować i jej riposta… Pewnie nie widziałeś wiele… jest bardzo trafiona. Nie wiemy ile on a ile ona mają lat i czy jest to związek czy jednorazowe spotkanie. Pozostawia sobie furtkę ponownego spotkania, mówiąc…tęsknić będąc daleko stąd, czekać, kiedy znowu ją zobaczę… czy oprócz tylka nic więcej nie było do zatęsknienia?
Dobra stuwela i życie jest piękne w lustrzanym odbiciu.
Dziękuje za życzenia i pozdrawiam serdecznie.
Co do biustonosza, to faktycznie nigdy nie nosiłem i specjalnie w tym celu poszukałem filmu na youtube, na którym kobieta pokazuje jak najłatwiej coś takiego założyć, żeby sobie nie zwichnąć ręki. Oczywiście nie na gołe ciało, tylko jakąś bluzeczkę, ale jako materiał szkoleniowy to mi zupełnie wystarczyło.
Dziękuję za ten wyczerpujący komentarz i życzę dalszego, miłego ciągu Dnia Kobiet.
A co do wrażeń z kontemplacji męskiego ciała: pupcia i łydki (jakby Gombrowicz powiedział – łydka łydka łydka). ?
Co do seksizmu — nie będę się wypierał, bo i tak łatwo to zauważyć. Dziękuję za zabawny komentarz.
Dużo tu słów o patrzeniu. Już na początku: "otwieram oczy, widzę", a dalej: "nie widziałbym", "nie widziałem", "nie widziałeś", "nie zobaczyłem", "jeszcze raz rzucę okiem", "zobaczę". Jaki to procent ze stu? Ogromny. Dlaczego? Bo mężczyźni to tzw. wzrokowcy. I to jest też tutaj - może niechcący, a może specjalnie - zaznaczone.
Po przeczytaniu przypomniałam sobie pewne opowiadanie Marguerite Yourcenar, Jak znajdę małą książeczkę tej pani, gdzieś jest, na którejś półce z książkami, to odezwę się i napiszę, skąd wzięło się to odniesienie w moich myślach.
Dziękuję za życzenia:)
To, że użyłem tyle słów o patrzeniu to raczej wynik ograniczonego słownika. Trudno mi zaleźć coś bardziej oryginalnego, wyszukanego, a jestem zbyt leniwy, żeby co chwila zaglądać do synonimów. Piszę, co mi przychodzi do głowy, nie poleruję tego, bo i tak lśnić się nie będzie.
Z zaambarasowaniem muszę przyznać, że twórczość Marguerite Yourcenar jest mi nie znana, dlatego chętnie przeczytam co o niej sądzisz.
Możliwe, że skojarzenie jest jakieś błędne, bo mogłam coś we wspomnieniu treści poprzekręcać. Jeśli tak będzie, też o tym napiszę:)
Opowiadanie „Ostatnia miłość księcia Genghi” ma dziesięć stron. Akcja rozpoczyna się, gdy książę jest już pięćdziesięcioletnim mężczyzną i zaczyna myśleć o sobie jako o starzejącym się człowieku. Postanawia opuścić pałac, w którym otaczał się sztuką, jadł wykwintne dania i miło spędzał czas ze swoimi licznymi kochankami. Gdy idzie ulicami miasta, snując w głowie plan, słyszy westchnienia kobiet, podziwiających jego wciąż atrakcyjny wygląd. Mimo to, wyjeżdża na odludzie i zamieszkuje samotnie w domku z pięknym widokiem na góry i las.
Z biegiem czasu zaczyna tracić wzrok. O tym nieszczęściu dowiaduje się jedna z jego dawnych kochanek i postanawia dołączyć do niego, zamieszkać razem, opiekować się nim do śmierci.
Dama-Z-Miasteczka-Opadających-Kwiatów była kobietą nie tak urodziwą jak pozostałe kochanki księcia, ale chyba najmocniej go kochała, a ponieważ wiedziała, że książę chce być sam, użyła podstępu, żeby wejść do jego domu. Przebrana za wieśniaczkę pojawiła się w przemoczonym ubraniu, zabłoconych butach, udając, że zabłądziła. Książę Genghi powiedział, że jest ślepy, i że ona może bezpiecznie rozebrać się do naga, osuszyć strój przy kominku. Lecz gdy Dama-Z-Miasteczka-Opadających-Kwiatów rozebrała się, książę wyznał, że jednak trochę widzi, i w efekcie wylądowali w łóżku. („Twoje kształty majaczą przez mgłę, która jest może tylko aureolą twojej piękności” - jedno z cytowanych zdań).
W przypływie wzruszenia Dama-Z-Miasteczka-Opadających-Kwiatów wyznaje księciu, że oszukała go, że wcale nie zabłądziła, że przyszła tu specjalnie, i że ślepnący kochanek przypomina jej wspaniałego księcia Genghi.
„Nie chcę słyszeć o żadnym księciu Genghi!” - rozzłościł się pustelnik i wygonił Damę z domku. Zrozumiał jednocześnie, że życie w ascezie nie jest mu przeznaczone.
Kochanka nie dała za wygraną. Zrobiła drugie podejście. Podjechała pod pustelnię w lektyce, „uperfumowana, ale z umiarem” i przedstawiła się jako Chijo, małżonka notabla siódmego stopnia, która właśnie bierze udział w pielgrzymce i nie ma gdzie przenocować, bo jej przewodnik uległ wypadkowi. Książę oferuje jej swoje łoże, a sam siada na progu domu. Kobieta dołącza do niego, zaczyna mu śpiewać, on dotyka jej włosów i lądują w łóżku. Tym razem zostaje na dłużej. Zapytana, czy słyszała kiedyś o księciu Genghi – zaprzecza, żeby go nie urazić. Genghi posępnieje na cały dzień...
Mijają tygodnie wspólnego życia, w końcu książę słabnie. Leżąc na łożu śmierci wyznaje Damie, że jest księciem Genghi i wylicza wszystkie swoje byłe kochanki. Wspomina nawet wieśniaczkę, która odwiedziła go w pustelni. Mówi też, że spośród wszystkich, ona, żona notabla, jest najważniejszą, najbardziej pożądaną i jedyną tak mocno i prawdziwie kochaną. Mimo to, kobieta wsłuchując się we wspominane imiona kochanek, czeka, aż książę wymieni także jej prawdziwe imię. Czeka na darmo. Uświadamia sobie w końcu, że on jej nie zapamiętał... Nie mogąc w to uwierzyć, zadaje pytanie: Czy wśród twoich nałożnic nigdy nie było Damy-Z-Miasteczka-Opadających-Kwiatów?... Lecz Książę Gandi nie odpowiada. Umiera.
Opowiadanie kończy się sceną rozpaczy kobiety, która nie może się pogodzić z tym, że książę jej nie zapamiętał.
…..........
A więc chyba jest to trochę opowieść o mężczyźnie, który największą miłością obdarzył kobietę, której nie widział. Albo – nie widział w pełni. Docenił wtedy walory inne niż zewnętrzna uroda, m.in. to, że każdego dnia „układała nowe słowa do starych, kalekich melodii” (drugie ładne zdanie).
Można powiedzieć, że zrozumiał, iż najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.
Niejednoznaczna natomiast jest rozpacz kobiety...
Czyżby ta jej rozpacz przewracała przesłanie opowiadania do góry nogami?
A opowiadanie skojarzyło mi się z Twoją stuwelą, bo ważny był w tym opowiadaniu wzrok.
Ciekawe jest jednak teraz dla mnie to zakończenie...
Natomiast w kwestii kochającego kobietę sprawa się komplikuje, ponieważ moim zdaniem każdy mężczyzna jest inny. Na przykład egoista tak naprawdę kocha tylko siebie, a kobiety potrzebne mu są tyle co katalizator. W stusłówku chodziło mi o to, że czasem jedno spojrzenie przynosi więcej szczęścia aniżeli długie, filozoficzne rozważania na temat miłości. Jeśli jej widok sprawia mi przyjemność, pobudza wyobraźnię, motywuje do działania, wywołuje pragnienie widzieć ją ponownie, czegóż więcej trzeba?
Nawet gdybym stracił wzrok, wciąż bym ją widział oczami wyobraźni. Większość kobiet uważa to za przedmiotowe traktowanie, a przecież, żeby jakikolwiek przedmiot zobaczyć, trzeba go wpierw wchłonąć myślami, wykąpać w morzu uczuć. Dlatego tę samą rzecz każdy widzi inaczej, co dla jednego jest zwyczajne, innemu wydaje się być piękne.
Ale to już osobny temat, na wiele długich opowiadań, które i tak go nie wyczerpią. Zachęcam, żebyś ty również napisała coś o tym :)
Aha. A dlaczego nie ma tu nic opisu tej jej sławetnej pupki? Tak to trochę jest na zasadzie: mówię wam, była piękna. A czytelnik potrzebuje punktu zaczepienia, na którym powiesił swoją wyobraźnię tejże pupki.
Pozdrox.
Dziękuję za komentarz i zapraszam za tydzień na kolejne opowiadanie (o życiu).
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania