Poprzednie częściZ odważnym kompanem (wstęp)

Z odważnym kompanem (część XII)

- Wytrzymaj! Już niedługo - uspokajał mnie Jack - możesz iść już się pakować powoli jak chcesz. W sumie, jeśli będziesz spakowana o dzień wcześniej, to nie zaszkodzi. Przynajmniej się czymś zajmiesz.

- Dobra! Dobry pomysł - powiedziałam, biorąc kartkę od taty i poleciałam na górę. Wbiegłam do pokoju z nowo naprawioną szybą, usiadłam na dywaniku, rozłożyłam kartkę i byłam gotowa do pracy! Pakowałam się jakąś godzinę, bo na prawdę trudno mi było ograniczyć się do tylko niezbędnych rzeczy. Jedziemy na 10 dni, więc muszę mieć trochę ciuchów. Jak to powiedział mój tata "Nie modnie lecz wygodnie". W górach pogoda szaleje, więc trzeba być przygotowanym na najgorsze warunki. Dwie bluzki na ramiączka, dwie na krótki rękaw, dwie bluzy, para krótkich i długich spodni plus dresy. Jeszcze kurtka, bielizna, czapka z daszkiem, czapka jesienna... Z ubrań chyba tyle, jeszcze skonsultuje z tatą. I jeszcze buty. Do chodzenia po górach baleriny mi się nie przydadzą...raczej trapery. No tak! Ale ja moje trapery oddałam Jess, bo były na mnie za małe!

- Tato - krzyknęłam z pokoju!

- Co się stało? - zapytał z dołu.

- Nie mam traperów, oddałam je przecież siostrze - wystraszona mówiłam.

- O losie, no tak! A trampki masz?

- Mam, ale na szczyt w trampkach nie wejdę.

- No tak tak, wiesz co? Trampki spakuj też, gdyby upał doskwierał a my chodzilibyśmy po halach. Jak skończy się mecz to pojedziemy do Zack'a i kupimy jakieś odpowiednie obuwie.

- Okej - odparłam i dokończyłam składanie odzieży. Zack to kolega mojego taty z liceum, prowadzi sklep z najlepszymi rzeczami dla rybaków, sportowców i z najlepszym sprzętem górskim. Znajdzie się u niego wszystko co niezbędne!

Po południu buszowaliśmy już z panem Zack'iem wśród butów, a ja co jedną parę mojego rozmiaru - przymierzałam. W pierwszej parze strasznie uwierała mnie pięta, druga była za szeroka, trzecia nie odpowiadała mi z wyglądu, ponieważ wyglądała jak połączenie jakiejś skóry z rzepami, a czwarta miała za wysoką podeszwę. Na szczęście w głębi pudeł ukazały mi się piękne, szare traperki, z delikatnymi białymi wstawkami i fioletowymi sznurówkami. Wysokie, wytrzymałe i idealne na moją nogę! Cena była w prawdzie wysoka, ale przez to, że tata kupił jeszcze parę drobiazgów do górskiego sprzętu, pan Zack dał nam rabat.

- Taki gorąc, a ty trapery kupujesz? - żartobliwie powiedział tata, gdy wracaliśmy do domu.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania