Baile. 1. Początek

ELENA

 

To wszystko przez nią, tą podłą szkaradę. Kto normalny wymyśliłby nocleg w opuszczonym domu i to na dodatek w Halloween ? No chyba raczej nikt, na pewno nikt przy zdrowych zmysłach i to właśnie uświadomiło mi to co przypuszczałam dawno temu.

Moja najlepsza przyjaciółka nie ma równo pod sufitem. Aria ,lat dziewiętnaście długonoga, wysoka o długich, gęstych blond włosach wyglądające niczym promienie słońca o poranku. Jej oliwkowe oczy były wstanie przejrzeć wszystkich na wylot, a nie naturalne długie rzęsy nadawały jej tajemniczości i uroku. Mleczna karnacja i delikatne piegi na policzkach, lecz lepiej nie wspominać o nich przy niej. Pełne malinowe usta układały się najczęściej w promienny uśmiech przypominający śmiech nimfy. Żartuje, choć były malinowe i pełne rzadko uśmiechnięte, najczęściej wypowiadała nimi tylko kąśliwe uwagi dotyczące mnie i jej brata. Niepoprawna romantyczka ,a przy tym wredna małpa. Choć nigdy bym nie przyznała ,że tak o niej myślę bo była jedną z najlepszych karateków na zachodniej półkuli. Uwielbiała gotować i fotografować. Zawsze na jej zdjęciu wychodziłam bosko, ale ja zawsze tak wyglądałam. Jej pokój był jedynym miejscem w domu gdzie nie rządziła jej matka. Cały był urządzony według jej pomysłu. Kochała zwierzęta i sama miała kota. Książki i dobre filmy zawsze umiały ją zająć. Ale te przywileje miały tylko nie liczne.

Wracając do naszej szalonej nocy w opuszczonym i strasznym domu. Spaliśmy w jednym z największych pomieszczeń na twardej i brudnej podłodze, każdy miał przy sobie swój śpiwór.

Dom był opuszczony od pięciu lat, kiedyś mieszkała tam rodzina Keller ale po tym jak zaginęły ich dzieci, Emily i Caleb państwo Keller wyprowadzili się. Ta tragedia działa się w noc Halloween. Rodzeństwo miały około czternastu lat i zostało same w domu tylko na kilka godzin. Gdy rodzice wrócili zastali pusty dom. Emily i Caleb zaginęły i nikt nie odnalazł ich aż do dziś. Szukano ich trzy lata, później uznano że nie żyją i poszukiwania zawieszono.

A ja zostałam przymuszona do pójścia tam przez Arie i jej brata, a mojego chłopaka, Davida. Jest on wysokim, muskularnym dziewiętnastolatkiem o ciemnych włosach i błękitnych oczach jak woda oceaniczna. Jest kapitanem drużyny footbolowej. Prawie codziennie chodzi na siłownie i jest mega przystojny. Przez niego jestem brana za jedną z pustych laleczek, a taka nie jestem. Można powiedzieć o mnie wiele ale nie to.

David był porywczym facetem , który wielbił ziemie po której stąpałam. Swoją piersią ochronił by mnie przed wszystkim, a w jego koszulę zawsze mogłam wypłakać smutki. Był mój i tylko mój! Nie chciałam się nim dzielić nawet z Arią, co było niestety nie uniknione. Frustrowały mnie laski które składały mu propozycję nie do odrzucenia. On jednak je odrzucał i nadal stał u mojego boku. Mój ciemnowłosy bóg. Wierny, kochający i ofiarny. Marzenie każdej dziewczyny. Ubóstwiałam jego spojrzenie pełne miłości, patrzył na mnie jakby wygrał sto milionów w totka. Kochałam jego uśmiech który przyprawiał mnie o dreszcze na całym ciele i sprawiał, że nie mogłam wydusić z siebie słowa. Jego pocałunki zapierały mi dech w piersiach, a każdym z nich pokazywał mi jak mnie wielbi. Jego dłonie błądzące po moim ciele były niczym największa nagroda, a jego idealnie wyrzeźbiony kaloryfer podniecał mnie do granic możliwości. Miałam szczęście, że się wprowadził do naszego miasteczka. Przy nim nie byłam zimną suką, królowa lodu tylko miłą dziewczyną. Jego rodzice też mnie lubili, cieszyli się gdy przychodziłam do niego do domu. Częściej widywałam tam jego ojca który jako prawnik często siedział tam na komputerze i pisał różne niezrozumiałe dla mnie pozwy sądowe. Jego matka siedziała całymi dniami w swojej pracowni i projektowała wnętrza. Czasem wyjeżdżała do Baflo lub Meksyku by zaspokoić zachcianki bogatych biznesmenów względem wyglądu ich domu. Cały jego dom był zaprojektowany przez nią. Jest ona młoda i szczupła, ma krótkie brązowe włosy i identyczne błękitne oczy jak David. Przez to, że nieustanie w domu był jego ojciec odwiedzałam ich raczej rzadko. Przypominał mi mojego, a ten nie zasługiwał na tytuł Ojca Roku.

Mimo, że David często kłócił się z Arią to żyli raczej w zgodzie. Poprawka, kochali się jak kot i pies. Ich nieustanne docinki względem siebie doprowadzały mnie i Kevina do śmiechu, a ich wspólne rozmowy do napadu szaleńczego śmiechu.

W piątek wieczorem cała nasza paczka spotkała się pod domem Arii i Davida. Ja oczywiście byłam pierwsza. Kevin, chłopak Arii się jak zawsze spóźnił. Kevin gra z Davidem razem w drużynie, jest od nas o rok starszy. Ma brązowe oczy i ciemne włosy. Jest wysokim, biceps-sportowcem jak to często mówię ,kiedy się śmieję z Arią. Według mnie Kevin jest miłym, spokojnym, dobrym przyjacielem ale i niezwykle zazdrosnym o moją przyjaciółkę. Nie miał rodzeństwa, wychowywał go ojciec po śmierci jego matki. Do końca nie wiem co się jej stało, bo Kev nie lubi o tym mówić. Jego ojciec bywa rzadko w domu ponieważ jest lekarzem i musiał ratować ludzkie życie. Taki kit wciskał Kevinowi, tak naprawdę jeździł często na obrzeże miasta na panienki. Albo ewentualnie zabierał pielęgniarki na długie i romantyczne kolacje, by później udać się z nimi w stronę sypialni. Był kobieciarzem i był w tym niezły. Nie wiem jak Kevinowi nie przeszkadzało, że tyle kobiet przewinęło się przez ich dom. Takie samo pytanie powinnam zadać sobie jeśli chodzi o moją matkę. Jego ojciec śmiało mógł uściskać rękę mojemu. Kevin w liceum do szaleństwa kochał się we mnie i chodził za mną jak wierny pies. Ja coraz to mocniej dawałam mu do zrozumienia żeby się ode mnie odchrzanił. Nie skutkowało. Był męczący w tej swojej miłości. Na szczęście przybyła Aria i uratowała mnie od tego problemu za co byłam jej dozgonnie wdzięczna.

Z pod ich domu pojechaliśmy autem Davida do opuszczonego domu, tylko kilka ulic dalej. Szybko dotarliśmy na miejsce. Jak mówiłam wcześniej rozłożyliśmy śpiwory w największym pomieszczeniu ,które kiedyś było przestronnym i nowoczesnym salonem. Chłopcy, jak to oni, próbowali nas przestraszyć i trzeba przyznać nawet im się to udało. Wieczór minął szybko, położyłyśmy się spać. Leżałam obok Davida, przed snem pośmiałam się z jego żartów. Wszyscy już spali, ale ja nadal nie mogłam zasnąć, jakby to powiedział David byłam bardzo nie spokojna. Aria wtulona w Kevina od razu zasnęła Ciągle zastanawiałam się co mogło się stać z tym rodzeństwem kilka lat temu i gdzie są teraz. Czy oni naprawdę nie żyją ?

Gdy w końcu udało mi się uspokoić i pozwolić by zmorzył mnie sen. Obudził mnie dźwięk stłuczonego szkła i otoczył nas szary dym. Ktoś chwycił mnie i podniósł z mojego prowizorycznego łóżka, postawił na nogi i zatkał mi usta swoją wielką, mokrą od potu dłonią. Na wpół mnie wlokąc, a na wpół pchając podszedł do okna pozbawionego szyby i przerzucił mnie przez nie. Zanim zdążyłam krzyknąć, zapała mnie kolejna osoba i przyłożyła do ust i nosa chusteczkę, prawdopodobnie namoczoną wcześniej w chloroformie.

A ja…

Weszłam w ciemność.

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • NataliaO 06.01.2015
    Nie zły początek :) 5:)
  • Prue 06.01.2015
    Mam mieszane odczucie. Zachowana poprawność. Ale taka monotonna kartka z dziennika lub pamiętnika. Dam 4
  • Indo 08.01.2015
    Początek jest nieciekawy.
    Jestem nieudacznikiem dlatego kompletnie nie wczuwam się w cudownych bohaterów, jacy zostali nam przedstawieni. To, że tak "niespodziewanie" coś się z nimi stało nie wzruszyło mnie bardziej niż napad na manekiny.
    Jeśli to wstęp do przepięknej opowieści, gdzie postaci stopniowo się zmieniają, a ich charakter ewoluuje, to jest za krótki.
    Czekam na dalszą część.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania