Poprzednie częściBaile. 1. Początek

Baile, 6. Matma

ARIA

 

Jak wróciliśmy do domu mojej matki już nie było, ojciec jak zawsze siedział w swoim biurze i pracował więc nikt nie kapnął się ,że nie byliśmy na wykładach.

Od razu poszłam do siebie, próbowałam dodzwonić się do Eleny, ale jej telefon został w torebce, którą znaleźliśmy w tym opuszczonym domu.

Kev od razu poszedł do domu, stwierdził ,że się przespaceruje przed biurem Susan.

Byłam smutna, nie lubię się z nim kłócić, ja nie lubię się w ogóle kłócić.

Na dole mój brat oglądał jakiś horror, chyba. Ja nie nienawidziłam ich, więc nawet nie schodziłam. Zeszłam dopiero około dwudziestej po szklankę pomarańczowego soku.

David zasnął na kanapie, jak to on. Zawsze przy romantykach, które ja i Elena tak bardzo lubiłyśmy. Łza mi poleciała na myśl o niej. Przykryłam go kocem i poszłam do siebie.

Nie mogłam zasnąć, przez kilka dobrych godzin myślałam tylko o mojej przyjaciółce.

W końcu udało mi się zasnąć.

Wstałam przed siódmą. Ubrałam się w jasno żółtą sukienkę sięgającą mi do kolan, kremowe baleriny bez obcasów i rozpuściłam włosy. Przed wyjściem użyłam lokówki by mieć idealne loki i pomalowałam się lekko. Byłam inna niż Elena, ja wolałam lekki makijaż ona przeciwnie. Lubiła być w centrum uwagi i za to ja kochałam. Założyłam kolczyki, w lewym uchu miałam dwie dziurki, kiedyś wydawało się to takie modne, teraz wolałabym mieć przy sobie moją przyjaciółkę.

Szybko spakowałam torbę i przejrzałam notatki, wczoraj wieczorem próbowałam się uczyć ale nie wiem czy coś mi z tego wyszło.

Zeszłam pośpiesznie na dół, David już siedział w kuchni i pił powoli swoją kawę.

Miał na sobie jeansy i idealnie wyprasowaną koszulę. Normalnie bym powiedziała że jego włosy były w nieładzie ale wiem ,że o to mu chodziło. Czasami spędzał więcej czasu w łazience niż ja i El. Większość dziewczyn twierdziła ,że jest słodki, ale nie dla mnie. To był mój brat, wiedziałam o nim wszystko, a on o mnie. Zawsze wiedziałam co dostał, kiedy i z kim był, każdą jego dziewczynę i wiedziałam na co wydaję kasę rodziców.

Czasami to była bardzo pomocne.

-Cześć, siostra.-rzucił nie patrząc w moim kierunku

-Hej, daj łyka.

-Weź zrób sobie swoją! -rzucił oburzony

-No dawaj, nie zdążę zrobić drugiej.

-No dobra.

Upiłam mu kilka łyków kawy, po czym stwierdziłam ,że to ,,mała czarna” jak to nazywa mój brat.

-Fuuuuj!

David tylko się zasiał na widok mojej miny.

Po chwili wstał i podszedł do drzwi.

-Zawieść Cię ?

-Pewnie- powiedziałam z uśmiechem

Za żadne skarby bym nie szła na piechotę, a przekonanie ojca by mnie zawiózł zajęło by mi więcej niż zamówienie taxi.

Miałam prawo jazdy, ale nie ubóstwiałam jeździć tak jak David.

Po kilku minutach zaparkował pod uczelnią. Od razy zobaczyłam Kevina. Wysiadłam i pośpiesznym krokiem poszłam w stronę budynku. Prawię biegłam.

Kev próbował mnie zatrzymać ale mój brat złapał go za rękę i coś mu powiedział.

Chyba w stylu „Stary daj jej spokój” lub „Później pogadacie”.

Weszłam do uczelni i jak na złość wpadłam na Nick’a.

-Sorry – powiedziałam pośpiesznie i podałam mu jakiś wisiorek.

-Nic się nie stało ,piękna. –Nick jak zawsze sobie żartował.

Podnosząc wisiorek zauważyłam ,że to krzyżyk. Kojarzyłam go, ale nie wiedziałam skąd.

-Twój ?-zapytałam

-Nie … znaczy teraz już tak.- powiedział trochę niepewny

-Ładny, chyba już kiedyś taki widziałam

-Możliwe

I wtedy zobaczyłam małe literki. Chyba inicjały.

-Mogę zobaczyć – uśmiechnęłam się do niego

-No … cóż… okej

Były tam inicjały E.B. I wtedy stało się to dla mnie jasne, to był krzyżyk El.

Nicki szybko mi wyrwał krzyżyk, gdy tylko zobaczył ,że się mu przyglądam , a jednocześnie gdy David i Kevin weszli do budynku. Nie wiem co dokładnie to spowodowało.

Nick zaczął odchodzić.

-Nick!- krzyknęłam nie pewnie, nie wiedząc czego chce.

Nick odwrócił się w moim kierunku i podszedł do mnie.

-Tak.. Ario ?

-To widzimy się na matematyce, tak ?

-Dokładnie, tak.

Nick uśmiechnął się do mnie i odszedł.

- Co on chciał ?- zapytał zdziwionym głosem David

-A nic. On miał krzyżyk El.

-Co !?

-No tak jak mówiłam, miał krzyżyk twojej dziewczyny.

-Ale to nie znaczy ,że musiałam go podrywać!- wtrącił się mój chłopak

-Spieprzaj! Ty bujałeś się w Elenie przez kilka lat i nawet mi o tym nie raczyłeś powiedzieć.- powiedziałam oburzonym tonem

-Aria musisz się go wypytać o Elenę!- powiedział mój brat znudzony naszą kłótnią

-Ale jak ?

-Umów się z nim.

-Co ? –wrzasnął Kev – Nie

-Dobra –powiedziałam.

Nick był bardzo przystojny i każda na niego leciała, ale jednocześnie chciałam zrobić na złość Kevinowi. Popatrzyłam na niego ze wściekłą miną, a on ją tylko odwzajemnił.

-Spadam na matematykę- powiedziałam, dodając głośniej- z Nick’im.

Gdy wchodziłam do klasy, Nicki siedział już w przed ostatniej ławce.

Poszłam w jego kierunku.

-No to może usiądziesz ze mną piękna?- zapytał niespodziewanie

-A przypadkiem nie siedzisz z Clarissą ?

-Dla ciebie zrobię wyjątek.-uśmiechnął się

Usiadłam koło niego. Myślałam ,że Clarissa zrobi mi wielką awanturę ale nie pojawiła się.

Wykład właśnie się zaczął.

-Skąd masz ten krzyżyk ?- zapytałam, trochę go tym zaskoczyłam, bo nie wiedział co powiedzieć.

-Od matki, Susan Morley. Kojarzysz ?

-Trudno by było jej nie kojarzyć –dodałam z uśmiechem – A ona skąd go ma ?

-Yyy … nie wiem.

Pan Jackson zaczął swój wykład. Jak zawsze nie poszło mi zbyt dobrze w przeciwieństwie do Nick’iego.

Wykład minął nawet szybko.

-Z matmy nie jesteś najlepsza, co ? –zapytał Nick wstając z krzesła

-Właśnie odkryłeś mój najskrytszy sekret

Nicki zaśmiał się, ale gdy zobaczył moją poważną minę od razu z poważniał.

-Serio? –powiedział prawie szeptem

-Bardzo serio

-To może umówimy się w cukierni i Ci pomogę?

-Na pewno ?- powiedziałam zdziwiona, dodając po chwili głośniej- Jestem okropną uczennicą.

-Jakoś sobie poradzę, piękna- mrugnął do mnie

Wyszliśmy na korytarz nadal rozmawiając o mojej matematyce. Tam już czekał na mnie David i Kevin.

-To ja spadam, nie jestem mile widziany- miałam protestować ale Nick szybko dodał-To widzimy się dziś o 18:10 w cukierni, tak ?

-Oczywiście

Nick odwrócił się i ruszył w swoją stronę.

-O co chodzi z cukiernią o 18:10 ?- zapytał Kevin, nie był z tego zadowolony

-Miałam się z nim umówić i jest- powiedziałam dumna ,że tak szybko się udało

-Łał … już ?- wtrącił się Dav- szybka jesteś

Kevin wyglądał jakby miał zaraz wybuchnąć z gniewu , a mój brat był bliski parsknięcia śmiechem.

Reszta dnia minęła szybko. Po wykładach przeszłam się do domu, wstępując do dwóch sklepów.

Kupiłam sobie nową bluzkę, którą miałam ochotę założyć na dziś wieczór i na chwilę weszłam do sklepu spożywczego.

Gdy doszłam do domu nie było nikogo oprócz mojego brata i Kevina.

Dlaczego on tu jest ? To była mój pierwsza myśl.

-Umówiłem się z Polly na kawę w tej samej cukierni co ty i Nicki, o tej samej godzinie. -powiedział na przywitanie mój brat. –Ale nie martw się, Kev nie idzie.

To ostatnie poprawiło mi humor.

Ubrałam jeansy i nową bluzkę. Do tego czarne botki, na minimalnym obcasie.

Włosy miałam rozpuszczone, były widoczne jeszcze loki.

O 18:05 stałam razem z bratem pod cukiernią. Polly już czekała na niego. Weszłam pierwsza, jakieś dziesięć minut po mnie wszedł David z Pollą.

Mój nauczyciel siedział już i pił kawę.

-Siema, śliczna- powiedział z uśmiechem

-Hej, teraz tylko śliczna ? Już nie piękna ? – opowiedziałam uśmiechem

Nick zaśmiał się i pokazał ręką ,żebym usiadła. Zaraz po tym przywołał kelnera też gestem ręki.

-Chcesz ciastko, lody … kawę ?

-Kawę, poproszę.

Po chwili kelner przyniósł mi kawę i zabraliśmy się do nauki. Nauka poszła łatwo, bo wcale nie byłam najgorsza w matematyce, tylko trochę udawałam na początku.

Nie wiedziałam jak go wypytać o Elenę lub jego matkę.

-Nie wiem, o co ci chodziło.- nagle moje obliczenia przerwał głos Nicka

-Ale kiedy ?

-Z tą matematyką, jesteś dobra.

-Najwyraźniej tylko przy tobie.-powiedziałam z uśmiechem

-To ma być tani podryw ? –to co powiedział mnie zaszokowało

-Hahaha, a chciałbyś ?- próbowałam to zamienić trochę w żart

Nick już nie odpowiedział tylko się uśmiechnął. Zaczął po woli wstawać.

-Eee a tak naprawdę, chciałam Cię zapytać czy … - nagle Nick mi przerwał i wstał.

Usiadł koło mnie i zbliżył swoją rękę do mojej twarzy. Dotknął mojego prawego policzka, trochę wyżej niż krzywizna szczęki.

-Auu –syknął –Co … to … do cholery!?

To było dziwne uczucie, jakby przeszył mnie dreszcz, ale jednocześnie złe i dobre.

Nie miałam pojęcia co mu odpowiedzieć, nie miałam pojęcia co się stało ale on był przestraszony i wytrącony z równowagi.

-Yyy… nie wiem –powiedziałam trochę cicho, może za cicho, ale on usłyszał

-Ja muszę już iść, matka potrzebuje mojej pomocy. Skąd ty pochodzisz ?

-Z New York, a co ?

-Nic, tak po prostu pytam. To ja już spadam.

-Pa

Nie wiedziałam co o ty myśleć. Dav wstał i podszedł do mnie.

-Co tam się stało ?

-Sama nie wiem.

-On chciał Cię pocałować ?

-Co ? Nie. Po prostu rozmawialiśmy. Kapnął się ,że jestem lepsza w matematyce niż na lekcji.

-Żadna nowość, nie umiesz kłamać, moja mała siostrzyczko.

Spakowałam książki i wyszłam razem z Davidem. On w porównaniu do mnie miał normalniejsze spotkanie.

Wsiadłam do samochodu brata, on po chwile też i odjechaliśmy. Gdy zaparkował przed domem, czekał na nas już tam mój chłopak. Nie miałam ochoty mu tego tłumaczyć, dopiero wytłumaczyłam to Davidowi. Ja poszłam pod prysznic, a mój brat zajął się tłumaczeniem.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania