Baile, 4. Dochodzenia ciąg dalszy
Ta wizytówka to może być dobra poszlaka. A niech to gzyf zaczynam myśleć jak Kevin.
Gzyf wziąłem to z książki Betha Revisa ,,W Otchłani”.
-Eee … może pojedziemy do tej…- powiedziałem szeptem, a później dodałem głośniej-Susan Morley.
Tylko Kevin zwrócił na mnie większą uwagę, Aria siedziała z tyłu i wpatrywała się bez emocji w pusty ekran telefonu.
-Okej to jedziemy ? – zapytałem, ale Aria i tak nie zwracała na mnie uwagi- Aria!
- Co chcesz ? – zapytała moja siostra wkurzonym głosem
-Chce się dowiedzieć gdzie jest moja dziewczyna, a twoja przyjaciółka.
-Sorry, to co robimy?
-Jedziemy do Susan Morley.
Aria tylko pokiwała głową. Ja wiedziałem ,że jest wściekła na swojego chłopaka.
Najpierw podjechaliśmy pod dom Kevina, gdzie wysiadł i poszedł w stronę ogrodu. Następnie pojechaliśmy dalej, zaparkowałem na wjeździe przed domem. Wysiadłem i zabrałem nasze i Eleny torby. Aria jak zawsze stwierdziła ,że nigdzie nie pojedzie do póki się nie przebierze. Więc wiedziałem ,że posiedzę trochę.
Usiadłem przed telewizorem i wziąłem butelkę herbaty mrożonej. Po jakiejś godzinie Aria zeszła na dół. Gdybym nie był jej bratem to bym nie powiedział ,że to ta sama osoba i jednocześnie rozszarpał ją.
Miała spięte włosy w koka, czarne rurki i błękitną koszulę z krótkim rękawem . Zmyła z siebie rozmazany makijaż i nałożyła całą warstwę tych pachnidełek. Wyglądała jak nowo narodzona chociaż jej mina przypominała raczej chmury deszczowe niż tęcze.
- To jedziemy?- spytała i oblizała malinowe wargi
-Nie- wziąłem łyk herbaty i przełączyłem telewizor na powtórkę wczorajszego meczu
Barcelona – Francja wynik 3:2 dla Barcelony.
- Co ? Dlaczego?- zdziwiła się i usiadła obok mnie na skórzanej sofie
- Dziewczyno! Jest- obejrzałem się do tyłu i spojrzałem na zegarek- Poniedziałek godzina ósma piętnaście! Kto normalny przychodzi na tą godzinę do biura, i to w poniedziałek?
- Może masz rację- wzruszyła ramionami- Przełącz! To nudne!
- Nie- uśmiechnąłem się do niej złośliwie i jeszcze bardziej zgłosiłem
Głos komentatora wypełnił cały dom.
- Pacan!- moja siostrzyczka wyrwała mi pilota i przełączyła na jakiś serial
Chyba ,,Słodkie Kłamstewka”.
Teraz to głos Spencer brzmiał w całym domu.
- A to jeszcze nudniejsze!- jęknąłem, a Aria pokazała mi język
- Już wróciliście?- mama weszła do kuchni i zaczęła zaparzać kawę
- Eee… Tak!- zaśmiała się Aria i ściszyła serial- A ty co robisz w domu?
- Mieszkam- odparła mama i nalała sobie kawy- Postanowiłam iść dziś do pracy trochę później. A jak było na nocowaniu u Eleny? Co córeczko?
- Hm… Dobrze- powiedziała Aria, a ja powstrzymałem się od parsknięcia śmiechem
- Cieszę się- mama rozpogodziła się- A ty jak bawiłeś się u Kevina, Dav?
- Też dobrze- odparłem i wyrwałem siostrze pilota
Znów na ekranie pojawił się mecz.
Przez tą szkaradę nie widziałem jak Francja strzeliła gola, wyrównując 3:3.
- Ej!- krzyknęła Aria
- Cicho!- westchnęła mama
Przyjrzałem się jej umęczonej twarzy i doszedłem do nieprawdopodobnych wniosków. Aria chyba też bo parsknęła śmiechem.
- Czy ty masz kaca, mamo?- spytała chichocząc
- Nie, oczywiście, że nie! Co to w ogóle za pytanie?- powiedziała mama
Była tak samo beznadziejnym kłamcą jak Aria.
- Bo ci uwierzymy- zanuciłem cicho
- Oj odczepcie się ode mnie i zajmijcie się sobą!- warknęła mama i wyszła z kuchni
Zaśmiałem się, a w tym momencie mój mecz zmienił się na serial Arii.
- Małpa!- westchnąłem i poszedłem po MP4 i zacząłem słuchać muzyki przez słuchawki.
O dziesiątej przyszedł Kev i poszliśmy do Susan Morley.
Zaparkowałem centralnie przed budynkiem w którym znajdowało się jej biuro. Był to wielki, dziesięciopiętrowy i przeszklony wieżowiec. Przed nim znajdowały się małe, ozdobne drzewka. Aria wysiadła z auta i ruszyła przodem , stukając przy tym swoimi dziesięciocentymetrowymi obcasami u czarnych kozaków.
- Zamiast iść na wykłady to my chodzimy po biurach!- westchnął Kevin
- Kujon!- rzuciłem przez ramię
Aria nie zareagowała, prawdopodobnie nadal była wściekła na Kevina.
- A co chciałbyś teraz siedzieć na nudnych wykładach?- spytałem z przekąsem- Ja mogłeś w ogóle wybrać Fizykę ? To nudne!
- No cóż to nie jest Biznes, co oznacza, że jest dużo ciekawszy!- odgryzł się- A ty, Aria? Chcesz siedzieć teraz na Architekturze?
- Och, zamknij się!- warknęła Aria
Weszła szybko do budynku i podeszła do recepcji.
- Dzień Dobry!- przywitała się grzecznie z rudowłosą recepcjonistką
- Witam, w czy mogę pomóc?- spytała chłodno
- Chcemy się zobaczyć z panią Morley- powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej
Laska od razu przeniosła swój wzrok na mnie i uśmiechnęła się promiennie.
- Z panią Susan? – spytała zalotnie
- Tak- odparłem i odwzajemniłem jej uśmiech
- Możemy wejść?- spytała Aria znudzonym głosem
- Jestem Polly- powiedziała ignorując moją siostrę
- David, miło mi- uścisnąłem jej dłoń- Więc możemy się z nią spotkać?
- Sorry, ale nie, dziś nie ma możliwości- powiedziała
- Nie możesz nic zrobić?- spytałem
- Może mogłabym, ale to zależy- uśmiechnęła się tajemniczo
- Od czego?- zirytowała się Aria
Zignorowała ją i dalej patrzyła się na mnie.
- No więc od czego, Polly?- spytałem
- Od tego czy zaprosisz mnie na kawę czy nie- powiedziała z szerokim uśmiechem
- Co?- spytała zaskoczona Aria
Kawa? Serio? Ludzie, błagam!
- To jak, David?- spytała Polly
- Kawa?- upewniłem się
Ona kiwnęła głową.
- W takim razie zapraszam Cię na kawę, ale po spotkaniu z panią Morley- powiedziałem zerkając na Arię
Ta miała pochmurną minę.
- W takim razie chodź, zaprowadzę Cię- wyszła zza lady , ignorując osoby Kevina i Arii
Poszedłem za nią , przeszliśmy przez jakieś mahoniowe drzwi. Później przez cienkie ze zwykłego drewna, a następnie przez ciężkie i masywne dębowe. Dotarliśmy do jakiegoś korytarza pomalowanego na biało.
- Poczekaj chwilę!- powiedziała i weszła do jakiegoś pokoju
Na drzwiach była złota plakietka, a na niej napisane było starannym pismem pani Susan Morley.
Usiedliśmy na krzesłach.
- Kawa?- spytała pochmurnie Aria- Myślałam, że to misja pod tytułem ,, Znajdź Elenę”, a nie ,, Poderwij szpetną babę”!
- Dałabyś spokój!- jęknąłem
Polly wyszła z pokoju, wstałem z krzesła, a ta podeszła do mnie.
- Pani Morley czeka na Was, David- zachichotała- A ja trzymam Cię za słowo!
Przejechała palcem po moim torsie i odeszła. Przeszedł mnie nie miły dreszcz.
Weszliśmy do pokoju. Był on jasny i przestronny. Cały przeszklony. Pod jedna ścianą stała biała, skórzana kanapa i akwarium z rybkami. Było ich bardzo wiele, były małe i kolorowe. NA środku stało wielkie i masywne biurko, a obok niego znajdowały się stalowe drzwi.
Przy biurku siedziała kobieta.
Miała bardzo jasne blond włosy, uplecione w koronę wokół głowy. Śniada cera i jasno błękitne oczy prawie jak metaliczne. Na sobie miała białe, długie jeansy i brzoskwiniowy top, na ramionach zarzuconą górę od marynarki, tak samo białej jak spodnie. Siedziała luźno na krześle i stukała idealnymi, bordowymi paznokciami w stół.
-Dzień dobry, proszę pani.- powiedziałem z uśmiechem myśląc, że może zadziała na nią tak jak na Polly
-Witam i proszę nie mówcie do mnie proszę pani, jeszcze nie jestem taka stara.- uśmiechnęła się ciepło-Wystarczy Susan.
-Dobrze, więc Susan.- uśmiechnęła się blado Aria
-Co was do mnie sprowadza?
-No dobrze wyłożymy kawę na ławę. Zaginęła nasza przyjaciółka Elena Bishop, spaliśmy w opuszczonym domu Kellerów. Było wybite okno, a Elena zniknęła. Była jeszcze poszlaka w postaci pani wizytówki- wtrącił się Kevin
- Czy zdajecie sobie sprawę ile osób w tym mieście ma moją wizytówkę? - uśmiechnęła się chłodno- Bardzo dużo, prawie wszyscy.
- My wiemy ale myśleliśmy, że to niezły początek- usprawiedliwiał się Kevin
- Przykro mi z powodu waszej koleżanki, lecz przecież to jeszcze nic nie znaczy. Kiedy zaginęła?
- Dziś w nocy- odparła Aria
- Ale to jeszcze nie zaginięcie! Radzę wam poczekać ze wszczynaniem alarmu! A nuż się odnajdzie.- powiedziała spokojnie Susan
- Może- odparłem
- Oczywiście, będę Was wspierać w poszukiwaniach ale nie popadajcie w paranoje! Poczekajcie tak trzy dni, może sprawa się sama wyjaśni- uśmiechnęła się
- Dziękujemy Susan- Aria odwzajemniła jej uśmiech, a jej spojrzenie padło na stalowe drzwi- A co to?
- Drzwi moja droga! – ucięła temat Susan- Myślę, że powinniście już iść! Jestem zajęta.
- Oczywiście- wstałem z krzesła, Aria zrobiła to samo
- Dziękujemy za poświęcony nam czas i przepraszamy z kłopot- powiedziała moja siostra i wyciągnęła do niej rękę
Susan spojrzała na nią zdziwiona, a potem ją uściskała.
Nagle wyrwała swoją dłoń z uścisku.
- Jakie nienaganne maniery- uśmiechnęła się blado i spojrzała na swoją dłoń- Do widzenia moi drodzy.
Zdziwieni jej zachowaniem wyszliśmy z jej biura. Skierowaliśmy się do głównego wyjścia, Aria i Kevin wyszli od razu przed budynek. Mnie niestety zatrzymała Polly.
-I jak ? Załatwiłeś to co miałeś zrobić ?-gdy usłyszałem głos Polly aż się wzdrygnąłem
-Tak jasne-uśmiechnąłem się blado w jej stronę
-To jak, kiedy kawa ?
-Yyy …-miałem nadzieje ,że zapomniała, choć jak można zapomnieć coś co wydarzyło się z jakieś dziesięć minut temu.-A kiedy masz wolne?
- Nawet teraz.
- Teraz to troszkę nie mogę, muszę siostrę odwieść do domu, źle się trochę czuje.
-David!- jak na moje nieszczęście w tym momencie weszła Aria-Idziesz ?
-Jak na moje oko wygląda całkiem dobrze-powiedziała Polly ze zdziwioną miną
-Ona zawsze dobrze wygląda! – powiedziałem szczerząc się - pokłóciła się z chłopakiem.
-Aaa … to wszystko jasne
-Kevin! – usłyszałem kolejny wrzask Arii, tym razem nie do mnie.
Wiedziałem od razu ,że muszę tak iść.
-Ja chyba muszę iść- uśmiechnąłem się blado do Polly-inaczej ona go zabije.
Polly podała mi swój numer telefonu. Wyszedłem szybkim krokiem w kierunku
kłócących się Arii i Kevina.
-Wyglądacie jak stare dobre małżeństwo!- powiedziałem rozbawiony
-Spierdalaj! Bo inaczej nie przeżyjesz dzisiejszej nocy!- wrzasnęła gniewnie Aria
Już wiedziałem ,że jak jeszcze coś powiem, mam tak samo przejebane jak Kev, jak nie gorzej.
-Dobra, okej. Rozumiem, kochana. Jeźdźmy do domu, zanim będę musiał jednak iść na tą kawę-powiedziałem poirytowany
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania