Jej pamiętnik Rozdział II
Obudziło ją pukanie do drzwi. Przetarła oczy. Pierwszy raz od dłuższego czasu tak dobrze spała. Spojrzała na zegarek, było już po dziesiątej. Domyśliła się, że to matka, i nie zaprosiła jej do pokoju. Milczała, wpatrując się w sufit. Przez okno wpadały promienie słoneczne i temperatura w pomieszczeniu rosła bardzo szybko. Nagle drzwi otworzyły się i Iga skierowała ku nim wzrok. Rodzicielka wparowała bezceremonialnie, a widząc, że dziewczyna nie śpi, wpadła w złość.
- Nie łaska się odezwać? – rzuciła jej wrogie spojrzenie.
- Wyjdź – odpowiedziała tylko i przewróciła się na drugi bok.
Kobieta jednak nie posłuchała dziewczyny. Podeszła do jej szafki nocnej i sprawdziła ilość tabletek w opakowaniu leku.
- Tabletka… - rzekła rodzicielka i podała córce lek i szklankę wody.
Iga niechętnie przełknęła, co jej podano, i runęła z powrotem na łóżko. Matka natomiast ruszyła w kierunku okna. Otworzyła je na oścież i zaczęła podlewać kwiaty.
- Zamknij to okno. – Iga podniosła się do pozycji siedzącej.
Rodzicielka zignorowała ją, zajęta obrywaniem suchych listków z roślin. Miała już serdecznie dosyć humorów córki. Wiedziała, że musi coś z tym zrobić.
- Głucha jesteś? Zamknij okno! – Iga wściekła się nie na żarty.
- Nie, nie zamknę tego pieprzonego okna! – Kobieta odwróciła się do dziewczyny – Tu jest taki zaduch, że nie ma czym oddychać. Śmierdzi jak cholera; może wreszcie poszłabyś wziąć kąpiel.
Iga zaniemówiła. Już od dawna matka nie zwracała się do niej takim tonem. Łzy stanęły jej w oczach. Próbowała je powstrzymać, ale cały smutek i rozgoryczenie, jakie w niej siedziały, dysponowały o wiele większą siłą. Matka, widząc ten obraz, usiadła na łóżku.
- Iga, wiesz, że nikt cię lepiej nie rozumie niż ja. Przechodziłam przez to samo. To, co robisz… Tak się nie da, daj sobie pomóc. Musisz powoli wracać do rzeczywistości… Chcę ci pomóc, więc na to pozwól… Tata też nie może już patrzeć na to, jak się męczysz. Nas również dotknęła ta tragedia… Nie jesteś sama.
Iga nic nie odpowiedziała. Siedziała jak zahipnotyzowana, a po jej policzkach ciekły strużki łez. Rodzicielka pogłaskała jej dłoń i ruszyła do wyjścia. Dziewczynie zawróciło się w głowie i opadła na łóżko.
- Mamo… - wypowiedziała, na co rodzicielka odwróciła głowę. – Zrobisz naleśniki?
Matka uśmiechnęła się szczerze i wyszła z pokoju. Iga otarła łzy i żeby zabić pamięć o przykrych doświadczeniach, przywołała kolejne wspomnienie z przeszłości…
Oczami swojej wyobraźni zobaczyła siebie sprzed lat. Wracała właśnie z uczelni. Siedziała skulona w autobusie, przetrawiając swoją porażkę. Łzy napływały jej do oczu, a ona ostatkiem sił próbowała się nie rozpłakać. „Jeszcze chwilkę, wytrzymasz” – powtarzała sobie –„W domu będziesz mogła ryczeć do białego rana, ale teraz spokojnie, oddychaj”. Nawet nie pamiętała, kiedy zaczęła rozmawiać z samą sobą. Szczęśliwie dla niej autobus wjechał na zajezdnię. Iga wyparowała z niego z prędkością światła. Biegiem ruszyła w kierunku domu, przepychając się przez tłum ludzi. Spuściła głowę, żeby nikt nie zobaczył jej zasmuconej miny. Nagle poczuła blokadę, ktoś złapał ją w pasie. Podniosła wzrok…
- Jarek… - Iskierka szczęścia zagościła na moment w jej oczach i wtuliła się w chłopaka z całej siły.
- Cześć, Skarbie… Pomyślałem, że wpadnę po ciebie. – Oderwał ją od siebie, pochylił się lekko i spojrzał w jej oczy. – Wszystko w porządku?
Iga pokręciła tylko głową, na co on złapał ją za rękę i oboje ruszyli w kierunku stojącego nieopodal samochodu. Jarek bez słowa otworzył dla niej drzwi, a kiedy usadowiła się wygodnie, zamknął je i również wsiadł do auta.
- Zapnij pasy – rzekł tylko i odjechali.
- Dokąd jedziemy? – zapytała cicho dziewczyna.
- Do mnie.
- Nie, proszę… Nie chcę, żeby zobaczyli mnie w takim stanie – prosiła.
- Spokojnie, nikogo nie ma…
Po chwili byli już na miejscu. Chłopak zabrał Igę do swojego pokoju; oboje usiedli na łóżku po turecku. Jarek wziął ją za rękę…
- Opowiadaj…
- Ja już nie chcę tam być… - Wybuchła płaczem. – Nie radzę sobie. Proszę cię, pozwól mi zrezygnować… Ja tam nie pasuję, jestem za głupia.
- Kochanie, nie jesteś głupia…
- Jestem. Oni wszyscy są tacy mądrzy, tyle umieją… Czuję się tam jak ostatnia kretynka. Niczego nie rozumiem i wstydzę się kogokolwiek zapytać. Nie mam przyjaciół, a dziewczyna, z którą siedzę na zajęciach jest z nich wszystkich najlepsza. Mam wrażenie, że patrzy na mnie jak na głupią… Nie wrócę tam. – Iga otarła łzy chusteczką podaną przez chłopaka.
- Spokojnie… Może za bardzo emocjonalnie reagujesz na to wszystko. Pomyśl, że oni też są zestresowani… Pierwsze dni są zawsze najtrudniejsze.
- Oni zestresowani? Haha, dobry żart. Nie widziałeś ich. Już podzielili się na grupki. Pewnie na przerwach siedzą i się ze mnie śmieją. Za każdym razem, kiedy ktoś o coś zapyta, robię z siebie idiotkę.
- Skarbie, nikt się z ciebie nie śmieje. Nie dobieraj sobie takich rzeczy do głowy. Nie ma mowy o rezygnowaniu… Wytrzymaj jeszcze te kilka dni, jestem pewien, że za niedługo sytuacja się zmieni.
- Nie dam rady… - Przytuliła się do niego mocno i przestała płakać.
- Mam pomysł, spróbuj wytrzymać do końca pierwszego semestru. Zobaczymy, czy zdasz egzaminy. Ty tam poszłaś po to, żeby się uczyć, a nie po to, żeby świecić wiedzą. Będzie ciężko, ale ja będę cały czas przy tobie.
- Muszę? Nie chcę tam wracać…
- To spróbuj to powiedzieć twojemu ojcu… - Jarek wstał z łóżka i nalał dziewczynie wody do szklanki. – Napij się…
- Chyba nie mam wyboru… - Chwyciła szklankę i wzięła łyk. – Dziękuję.
- Jadźka! Jadźka! – Okrzyki zza okna wyrwały ją z krainy wspomnień.
Uśmiechnęła się pod nosem i podeszła do okna. Spojrzała w dół, niespecjalnie się dziwiąc.
- Myślałam, że ten etap mamy już za sobą - odrzekła stojącemu pod oknem chłopakowi. – Mam na imię Iga.
- Chyba Jadw-Iga – Oddzielił wyraz nienaturalnie.
- Co cię tu przywiało? – zapytała spokojnie.
- Przejeżdżałem i zobaczyłem otwarte okno. – Zaczął drapać się po karku. – Przypomniały mi się stare czasy…
Zapadła niezręczna cisza. Iga nie wiedziała, co mogłaby rzec na te słowa. Nie chciała się przyznawać, że również myśli o nim ostatnimi czasy. Dobrze pamiętała, jak bardzo byli szczęśliwi kiedyś.
- Miło cię było zobaczyć w lepszym nastroju. – Chłopak przerwał ciszę. – Będę już leciał, trzymaj się. – Ruszył w stronę samochodu i już miał wsiadać…
- Jarek! – krzyknęła w końcu Iga i chłopak znieruchomiał. – Może wpadłbyś kiedyś na kawę… Oczywiście jak będziesz mieć czas i ochotę… Wiesz, ja nie…
- Wpadnę – przerwał jej i po chwili już go nie było.
Niespodziewanie drzwi do pokoju dziewczyny otworzyły się i do pomieszczenia weszła matka, trzymając w ręku talerz pełen naleśników.
- Podano do stołu – powiedziała wesoło, a jedna maleńka łza przyzdobiła jej oko.
Komentarze (18)
No, wpasowałaś się idealnie, bo akurat nie miałam co robić. Po pierwsze: rozdział super. Po drugie: ech, nie wiem, co tu się zadziało, ale stan Igi trochę przypomina mi mój własny sprzed roku. Po trzecie: naleśniki mnie rozbroiły :D taka kochana była ta prośba. Po czwarte: JADWIGA??? Po piąte: wyjaśnij tu no cokolwiek :D bo czyta się super, ale na pewno nie chodzi o samą uczelnię
Nie bo, może trochę przesadzam xD Wtedy bliscy nie byliby tacy mili...
Dałabym 5.
"Matka, natomiast, ruszyła" - to "natomiast" nie musi być oddzielone przecinkami, lepiej chyba byłoby bez nich
"nie ma, czym oddychać" - w tym wypadku zbędny przecinek przed "czym", bo konstrukcja zdania go nie wymaga - "nie ma czym" to po prostu jeden ciąg
"ciekły stróżki łez" - strużki, bo strugi
A tak w ogóle Jadwiga to świetne imię i fajnie wykombinowałaś z tym skrótem. :D Mnie się taka tajemniczość, którą konsekwentnie utrzymujesz, podoba. Podsyca ciekawość i chęć "wykombinowania", o co właściwie może chodzić. No to czekam w takim razie, żeby się przekonać, co zaplanowałaś. ;)
O, jak miło, że ktoś jednak docenił wybór imienia :D Cieszę się, że Ci się podoba. :)
powtarza się wyraz "matka", można by go zastąpić gdzieniegdzie, np słowem "rodzicielka. Leci 5 : )
:-)
,,Domyśliła się, że to matka (przecinek) i nie zaprosiła jej do pokoju" - ten środek jest zdaniem podrzędnym do początku, a końcówka współrzędnym do początku;
,,Nagle, drzwi otworzyły się i Iga skierowała ku nim wzrok" - bez przecinka;
,,widząc, że dziewczyna nie śpi (przecinek) wpadła w złość";
,,Iga niechętnie przełknęła, co jej podano (przecinek) i runęła z powrotem na łóżko";
,,nie zamknę tego pieprzonego okna! – kobieta odwróciła się do dziewczyny" - ,,kobieta" z wielkiej litery
,,Matka (przecinek) widząc ten obraz, usiadła na łóżku";
,,żeby zabić pamięć o przykrych doświadczeniach (przecinek) przywołała kolejne wspomnienie z przeszłości…";
,,Siedziała skulona w autobusie (przecinek) przetrawiając swoją porażkę";
,,Nie chcę, żeby zobaczyli mnie w takim stanie. – prosiła" - bez kropki po ,,stanie";
,,Ja już nie chcę tam być… - wybuchnęła płaczem – Nie radzę sobie" - ,,wybuchła" i z wielkiej litery, a po ,,płaczem" kropka;
,,Iga otarła łzy chusteczką, podaną przez chłopaka" - bez przecinka;
,,Nie dam rady… - przytuliła się do niego mocno" - ,,przytuliła" z wielkiej litery;
,,Myślałam, że ten etap mamy już za sobą. - odrzekła, stojącemu pod oknem chłopakowi" - bez kropki i bez przecinka po ,,odrzekła". 5 :)
"Szczęśliwie dla niej, autobus wjechał na zajezdnię" - bez przecinka
"Oczywiście, jak będziesz mieć czas i ochotę" - bez przecinka
A tu się okaże, że Jarek to zwykły wytwór wyobraźni. W sumie bohaterka chyba troszkę za bardzo płacze o te studia, zawsze można się przenieść na inną uczelnię, zrobić rok przerwy... A z takimi przykładnymi studentami i snobami w jednym, o których mówi Iga, to chyba nie miałam okazji się zapoznać :D Troszkę mi się rzucają te wyolbrzymione fakty w oczy, ale zostawiam 4,5 czyli 5, żeby zapoznać się dokładnie z sytuacją, a później dopiero oceniać. I tym sposobem przeczytałam już wszystko, co masz na profilu :D
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania