Jej pamiętnik Prolog
Muszę odrobinę odpocząć od wierszy... Emocje ostatnio płatają mi figle, i mam wrażenie, że jakość wierszy spada. Muszę złapać oddech, dlatego postanowiłam napisać opowiadanie. Postaram się dodawać części regularnie. Mam nadzieję, że się spodoba. Miłego czytania :)
- Powiedz coś… - rzekła cicho, kuląc się na łóżku i ścierając łzy z policzków. – Głucha jesteś? Powiedz coś! – podniosła głos.
Jeszcze nikt nigdy nie widział jej w takim stanie. Zrozumiałym jednak było, że po tak wielkiej stracie coś w niej pękło. Coś się dla niej zakończyło; czuła, że część jej samej zmarła bezpowrotnie. Leżała zwinięta w kłębek już od kilku dni; nie jadła, nie piła. Każda próba wmuszenia w nią pożywienia kończyła się wymiotami, dlatego jej bliscy dali już sobie spokój. Sprawdzali tylko co jakiś czas, czy jeszcze oddycha. Łzy ciekły po jej policzkach regularnie, choć niezbyt często, bo w końcu ileż ich mogło się jeszcze kryć pod tak zmęczonymi powiekami. Ciszę przerywały tylko pojedyncze dźwięki pociągania nosem. Tony chusteczek walały się na łóżku i podłodze. Właśnie teraz, kiedy była już tak wycieńczona, opętała ją złość.
- Zapomniałaś języka w gębie?! – Zerwała się nagle z łóżka i zaczęła miotać się po pokoju. – Gadaj! Już dłużej nie zniosę tej ciszy… - jęknęła, oparła się o drzwi i opadła na ziemię.
Jej płacz przypominał jęki, to już nie było łkanie. Trzęsła się jak galareta i z coraz większym trudem łapała oddech. Jeszcze nigdy nie czuła się tak bezsilna.
- Najpierw mnie prześladujesz, odbierasz mi osobowość, podejmujesz za mnie decyzje, a teraz milczysz? Gdzie teraz, do cholery, są twoje dobre rady? Gdzie groźby? Gdzie prośby, podchody, manipulacje?? Gadaj!! – krzyknęła resztką sił, wymachując rękami.
Dostając w odzewie ciszę, opuściła ręce i ściągnęła ramiona. Jej zaszklony wzrok stał się matowy. Usiadła naprzeciw lustra i przyglądała się sobie. Dotykała twarzy tak, jakby była jej obca, jakby pierwszy raz w życiu miała z nią styczność.
- Co mam ci powiedzieć? – Usłyszała nagle. – Umieram… Umieram z rozpaczy, umieram z tęsknoty… Umieram z bezsilności i żalu. Umieram powoli… Umieranie cholernie boli i nie zamierzam tracić sił na rozmowy z tobą. To ty zawsze byłaś tą silną i zaradną dziewczyną, nie ja. To ty mnie zbierałaś z ziemi, dodawałaś siły i nie pozwalałaś się zatracać… więc pozwól, że tak zostanie. Nie krzycz, bo i tak ci nie pomogę. Zwyczajnie nie potrafię.
Spuściła wzrok. Nie to chciała usłyszeć. Z żalem wróciła pamięcią do czasów, kiedy to wszystko się zaczęło…
Komentarze (25)
,,Sprawdzali tylko, co jakiś czas, czy jeszcze oddycha" - bez pierwszego przecinka;
,,Łzy ciekły po jej policzkach co jakiś czas" - ten fragment wypisałam ze względu na to, że występuje po tym z poprzedniego przykładu i powtarza się w nim to wyrażenie ,,co jakiś czas";
,,jęknęła (przecinek) oparła się o drzwi i opadła na ziemię". 5:)
Mocno enigmatyczne Ci to wszyło, tak naprawdę nie jestem pewna, czego się tu spodziewać, coś więcej będę mogła pewnie powiedzieć, jak już akcja zacznie się rozkręcać, postaram się śledzić, ale w sumie 5 mogę dać już teraz, na dobry początek. ;)
Tekst mnie zaintrygował. Właściwie nic nie wiemy o bohaterce ani o stanie, do którego coś ją doprowadziło. Nie wiemy nic, a równocześnie wiemy tak dużo. Opowiadanie naładowane emocjami, dobrze napisane. Zostawiam tutaj piątkę i człapię do następnej części :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania