Jej pamiętnik Rozdział X
Tańczyli, nie mówiąc nic. Poruszali się bardzo wolno, mimo że muzyka oczekiwała od nich żwawszych kroków. Iga wtuliła się w szerokie ramiona chłopaka i zaciągnęła zapachem wody toaletowej. Chciała przynajmniej na chwilę zapomnieć o wszystkim, co ją otaczało. Już dawno z nikim tak dobrze jej się nie tańczyło. Większość chłopaków, z jakimi przyszło jej zatańczyć albo ją obłapiała, albo nawijała jak nakręcona, nie pozwalając tym samym nacieszyć się chwilą. Blondyn był inny. Delikatnie złapał dziewczynę w talii, od czasu do czasu przemieszczając dłoń w kierunku pleców. W pewnej chwili odgarnął jej włosy z twarzy, gdzie opadły podczas tańca. Iga uśmiechnęła się nieśmiało. Chłopak odwzajemnił uśmiech.
- Zabierz go do loży. – Usłyszała głos w swojej głowie.
- Bez sensu, po co… - odpowiedziała sobie.
- Ileż można tańczyć? Pogadacie sobie. To jego milczenie jest jakieś dziwne.
Iga otrząsnęła się z napływających myśli. Spojrzała na przystojnego blondyna. Wyglądał, jakby się dobrze bawił. Sama jednak odczuła zmęczenie. Zajęcia, potem spotkanie grupowe i impreza dały jej w kość. Zapragnęła odpocząć.
- Usiądziemy? – krzyknęła do chłopaka w końcu.
Ten tylko skinął głową i pociągnął Igę za sobą. Dziewczyna nie czuła ani krzty skrępowania. Nie przejmowała się, że w klubie może przebywać ktoś znajomy i zobaczyć ją z innym facetem. Czuła, że nie robi nic złego. Twierdziła, że taniec to jeszcze nie zdrada. Lubiła flirtować, droczyć się z mężczyznami. Gdy związała się z Jarkiem, wszyscy jej dotychczasowi koledzy usunęli się w cień. Jarek nie chciał, aby spotykała się z nimi pod jego nieobecność. Oni nie chcieli spotykać się z nią w obecności Jarka. Tak niewiele miała okazji, żeby porozmawiać z jakimś innym chłopakiem.
- Jak masz na imię? – zapytał nagle nieznajomy, wyciągając Igę z zamyślenia.
- Iga – odrzekła. – A ty?
- Piotrek. Usiądziemy tutaj? – Wskazał pustą lożę.
- Jasne… Co studiujesz? – zapytała, a po chwili zastanowiła się, dlaczego od razu wzięła go za studenta.
- WF, a ty?
- Poważnie? Nigdy nie widziałam cię w instytucie. Ja chodzę na fizjoterapię. – Iga była zaskoczona.
- Ja ciebie też nigdy nie widziałem.
Nastała niezręczna cisza. Iga zastanawiała się, czy chłopak nie ściemnia. W głowie jej się nie mieściło, że mogłaby nie zauważyć takiego przystojniaka. Przecież od samego początku wypatrywały z Tośką ładnych chłopaków na hali, siłowni i basenie. Przyjrzała się Piotrkowi uważnie. Miał niebieskie oczy. Wcześniej tego nie dostrzegła.
- Masz ładne oczy – powiedziała na głos, a kiedy zdała sobie z tego sprawę, odrobinę się zarumieniła.
- Dzięki, ale wolę twoje – odrzekł, a Iga się roześmiała.
- Masz kogoś? – Pytając, znów nie czuła się sobą.
- Mam – odpowiedział chłopak. – Chyba mam.
- Chyba?
- To skomplikowane. – Spuścił wzrok i przez chwilę nic nie mówił. – Jak jest z tobą?
- Mam chłopaka. – Iga powiedziała dumnie.
Słysząc, że Piotrek również nie jest samotny, Iga poczuła się pewniej. Wydawało jej się, że jest bezpieczna, że zajęty chłopak nie będzie jej podrywał. Sama nie wiedziała, czego ona właściwie oczekiwała, wdając się w pogawędki z przypadkowymi kolesiami. Na pewno nie szukała chłopaka, przecież miała Jarka i to jego kochała. Być może chciała znaleźć kolegę, przyjaciela… A może to była tylko zabawa i dziewczyna miała na myśli tylko miłe spędzenie czasu.
- Ciekawe, czy zdołałabyś go poderwać? – Po raz kolejny usłyszała głos w swojej głowie.
- Nie mam zamiaru, on kogoś ma – odpowiedziała sobie w myślach, uśmiechając się do Piotrka.
- No właśnie, takie małe utrudnienie. Chłopak wygląda bosko. Na co ty czekasz? To tylko zabawa – namawiał głos.
Iga przybliżyła się nieco do chłopaka. Rozmowa coś nie bardzo im się kleiła. Piotrek wydawał jej się jakiś taki spięty, małomówny. Nie wiedziała, w którą stronę kierować rozmowę.
- Często tutaj bywasz? – Rzuciła pierwszym, co przyszło jej do głowy.
- Czasami, niezbyt często. Pokłóciłem się z dziewczyną, chciałem odreagować…
- Rozumiem. – Idze znów zabrakło słów. – Chcesz o tym pogadać?
- No co ty. Nie chcę o tym teraz myśleć. – Chłopak uśmiechnął się do dziewczyny.
Próbował rozsiąść się wygodnie i zwrócić bardziej w kierunku Igi. Mimo że się uśmiechał, wciąż wyglądał, jakby nie był pewny, czy chce być w miejscu, w jakim się znalazł. Wydawał się taki mało zainteresowany osobą Igi. Być może właśnie to ją w nim pociągało.
- Świetna koszula – rzekła Iga, chwytając za materiał.
- Dzięki – odpowiedział zmieszany, a po chwili objął dziewczynę ramieniem.
To wszystko rozbawiło Igę. Tempo rozwijania się sytuacji, ta niepewność co do chęci Piotrka i jeszcze jej beznadziejne próby podrywu. Musiała wybuchnąć śmiechem.
- Przepraszam – rzekła, wciąż się śmiejąc. – Śmieszy mnie ta sytuacja, oboje zabieramy się jak pies za jeża.
Po tym zdaniu chłopak nieco się rozluźnił. Język mu się rozwiązał i zaczęli normalnie rozmawiać. Nie mówili o niczym konkretnym, raczej o bzdurach, które pomogły im zapomnieć o Bożym świecie.
- Tu jesteś – Iga usłyszała nad swoją głową.
Podniosła wzrok i zobaczyła Renatę. Dziewczyna ani nie wyglądała na złą, ani na uszczęśliwioną. Jej niewyraźna twarz mówiła o zmęczeniu.
- Wracamy? – Iga zapytała tylko.
- Chyba powinnyśmy. Tośka już czeka na zewnątrz.
Iga zdziwiła się odrobinę i spojrzała na zegarek. Dochodziła trzecia, a dziewczyna zastanawiała się, jak to się stało, że czas tak szybko upłynął. Zerknęła na Piotrka, uśmiechnęła się i wstała.
- Ja też będę się zbierał. – Zawtórował jej. - Dzięki za rozmowę. Będę cię szukał na instytucie.
Renata przewróciła oczami i poszła przodem ku drzwiom wyjściowym. Iga natomiast stała wciąż w miejscu, nie wiedząc, jak się pożegnać z chłopakiem. Podać rękę, przytulić? Czas uciekał, a oni stali tak bez słowa.
- W takim razie, do zobaczenia – powiedziała w końcu, a kiedy spostrzegła nieśmiały ruch Piotrka w jej kierunku, zbliżyła się do niego i uściskała.
Chłopak wtulił się w nią i trwali tak dłuższą chwilę. Idze wydawało się, że on po prostu tego potrzebował. Nie próbował jej całować ani nic z tych rzeczy. Gest zdawał się całkowicie przyjacielski.
Po powrocie do mieszkania Renaty, Iga wciąż jeszcze rozmyślała o Piotrku i swoim zachowaniu względem niego. Z podrywu nici. Nie udało jej się. Tylko czy ona naprawdę chciała go uwodzić? Głos w jej głowie brzmiał tak obco. Zaczęła się zastanawiać, co by się stało, gdyby całkowicie poddać się wskazówkom jej drugiego ’ja’.
Iga powróciła z krainy wspomnień, słysząc kroki na schodach. Przewidziała, że ktoś zaraz do niej wejdzie. Wiedziała, że to matka wróciła z pracy i chce sprawdzić, czy wszystko u niej w porządku. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze i stwierdziła, że po łzach nie ma już śladu.
- Plewiłaś? – Matka wpadła do pokoju bez pukania.
- Zaczęłam – rzekła Iga z łagodnym uśmiechem. – Za chwilę zejdę i skończę.
- Nie musisz kończyć, po prostu jestem zaskoczona. Jadłaś już? – zapytała zatroskana.
- Nie mam apetytu. – Iga powiedziała prawdę.
- Musisz mieć na coś ochotę… - Kobieta przysiadła na łóżku dziewczyny. – Zastanów się i zejdź na dół. Przebiorę się i przygotuję, co będziesz chciała, hm?
- Dobrze. – Iga się uśmiechnęła.
Doceniała troskę matki i nie chciała jej cały czas zawodzić. Choć nie miała chęci do jedzenia, postanowiła nie robić rodzicielce tej przykrości i coś zjeść.
- A potem… Może razem dokończymy porządki w ogródku, co?
Iga wiedziała, że kobieta łaknie kontaktu z nią. Jej starania mówiły same za siebie. Uznała, że to nie jest zły pomysł i przytaknęła. Rodzicielka zostawiła ją samą.
Dziewczyna odrzuciła myśli, jakie wirowały jej w głowie. Chciała spędzić ten czas ze swoją mamą. Tak dawno już nie rozmawiały po ludzku. Może to był dobry czas, żeby wreszcie wyjść z tych czterech ścian, zainteresować się czymś oprócz własnej osoby. Może to był dobry czas, żeby wyzdrowieć.
Komentarze (13)
O, bardzo dobrze, że mama chce z nią spędzić trochę czasu. Widać, że Iga jest dość mocno zagubiona w tym co robi. A ten Piotrek fajny :D niech się pojawi jeszcze. 5
"- Czasami, nie zbyt często." - niezbyt*
"- No, co ty." - bez przecinka
"- Dobrze – Iga się uśmiechnęła." - kropka
Ta Iga to niezła latawica widzę. Czasem wydaje mi się, jakby miała rozdwojenie jaźni, naprawdę. Trochę się podłamuję, a jednak mimo tego dalej się śmieję. Mam jednak nadzieję, że dziewczyna przejrzy na oczy i stanie wreszcie na nogi :) Zostawiam 5.
"zabieramy się jak pies za jeża" - lubię to powiedzenie, bo przypomina mi upór mojej suczki, która jak była młodsza nigdy nie odpuszczała jeżom, choćby miała z nimi "walczyć" całą noc i wrócić z zakrwawionym pyskiem - taka kwintesencja kobiecości. XD
Iga ma chyba nieprawdopodobne szczęście, że ciągle trafia na takich fajnych facetów! ;) I teraz znów się będę zastanawiać, co przyniesie ta znajomość, bo nie wydaje mi się, że skończy się tylko na tej jednej rozmowie... Iga w tym swoim wewnętrznym rozdwojeniu i takim niezdecydowaniu, ciągłej walce między impulsami a rozsądkiem, jest nadal dla mnie nader ciekawą postacią - i co bym sobie o niej nie pomyślała, cały czas ją lubię i przypuszczam, że niewiele jest rzeczy, które mogłyby to zmienić. :) Piąteczka zatem. ;)
Ja nie znałam tego powiedzonka, ale mój chłopak często go używa :) Teraz będzie mi się kojarzyło z Tobą i Twoim pieskiem :)
Zdradzę tylko, że ten naprawdę będzie fajny :) Poza tym pozna jeszcze innych, ale sama zobaczysz, jak to będzie. Cieszę się, że odbierasz ją pozytywnie. Bałam się, że może wydać się, jak już Rasia wspomniała, trochę puszczalska. Muszę ją trochę 'naprawić' :D
Dziękuję bardzo raz jeszcze :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania