Poprzednie częściJej pamiętnik Prolog

Jej pamiętnik Rozdział IV

Następny dzień nie był już tak upalny. Na niebie przewijały się jasnoszare chmury; wiatr przeganiał je powoli, a na ich miejsce przybywały nowe. Promienie słoneczne prześwitywały gdzieniegdzie, dzięki czemu temperatura odczuwalna wydawała się umiarkowana. Iga otworzyła okno i wyjrzała przez nie, jednak żywej duszy nie dostrzegła na ulicy. Rzuciła okiem na huśtawkę pod jej oknem i nagle zapragnęła się na niej pobujać. Prędko zgarnęła telefon z biurka, gdzie leżał nieużywany kilka dobrych dni, a z szuflady wygrzebała słuchawki. Korzystając z okazji, że nikogo nie ma w domu, wymknęła się na huśtawkę. Mimo że często wyzierała przez okno przez ostatnie dni, wyjście na zewnątrz okazało się o wiele milszym doznaniem. Wcisnęła słuchawki do uszu, usiadła na drewnianej huśtawce i rozbujała się wysoko. Wiatr przyjemnie owiewał jej twarz. Zamknęła oczy. Promienie słońca oświetlające co chwilę jej twarz wytwarzały pod jej powiekami kolory: to żółty, to pomarańczowy, a gdy przyświeciły mocniej to nawet i czerwony. Rozkoszowała się tym widokiem, słuchając ulubionych piosenek. Nagle jej telefon zawibrował i Iga otworzyła oczy. Nikt do niej nie pisał od kilku dni; po tym jak przestała odpisywać, telefon zwyczajnie ucichł. Zerknęła na wyświetlacz zdziwiona i zobaczyła, że wiadomość jest od Jarka.

J: Cześć, Jadźka! Podobno zapraszasz na kawę?

Iga uśmiechnęła się pod nosem na te słowa i już chciała odpisywać, lecz coś ją powstrzymało. Pomyślała o tych ostatnich swoich dniach, o tragedii, jaka ją spotkała, o tym jak potraktowała Jarka. Dlaczego on wciąż czegoś od niej chciał? Przecież wszystko było skończone już dawno. Przecież go skrzywdziła. Czy on tak po prostu o tym zapomniał? Wybaczył? To, co zrobiła, według niej, było niewybaczalne.

- Jest taki troskliwy. Może warto dać mu szansę? – mówiła sama do siebie.

- Ale po co? Żeby go wykorzystać, jako podporę, jako dźwig do wyciągania z rozpaczy, a potem znowu skrzywdzić? – odpowiedziała sobie prędko.

- Może tym razem będzie inaczej, byliśmy razem tacy szczęśliwi…

- Zamknij się. Było, minęło. Dam mu już święty spokój. Niech sobie znajdzie kogoś normalnego.

- To tylko kawa, idiotko! Może on wcale niczego od ciebie nie chce. Po prostu martwi się przez wzgląd na stare czasy.

- Racja… - przyznała w końcu i zabrała się za odpisywanie.

I: Wpadnij, jeśli masz ochotę ☺

Wysłała wiadomość i poczuła się jakoś nieswojo. Takie uczucie miewała dosyć często, kiedy stawała przed wyborem, a przeważnie wtedy, kiedy dokonywała złego wyboru. Nigdy jednak nie była w stanie tego zrozumieć. Rzuciła okiem na ściskany w dłoni telefon. Nie musiała długo czekać na odpowiedź od chłopaka.

J: Będę za godzinę.

Właśnie wtedy w uszach zadźwięczała bardzo dobrze jej znana piosenka. Taki „przypominacz” o pewnym incydencie sprzed lat. Poczuła motylki w brzuchu, a raczej denne echo tego wspaniałego uczucia. Zamknęła oczy i przeniosła się myślami do tamtych wydarzeń…

- Ty chcesz iść na imprezę? – Iga otworzyła szeroko oczy. – Nie wierzę… - opadła na sofę.

- Raz na jakiś czas można – odrzekł chłopak, przewracając oczami.

- Jarek, ty się słyszysz? Godzinami cię namawiałam i nic nie było w stanie wydrzeć cię sprzed telewizora, a teraz mi mówisz, że raz na jakiś czas można? – Dziewczyna nie dawała za wygraną.

- Przestań drążyć, nie ma czasu, trzeba się zbierać! – Jarek szybko dopadł Igę i zaczął ją klepać po tyłku. – No, dalej, dalej, ruszaj się.

- Dobrze już, dobrze. – Iga roześmiała się w głos i uciekła do łazienki.

Wzięła kąpiel i zrobiła staranny makijaż. Sęk w tym, że nie miała zbyt wiele ubrań przy sobie. Jak zwykle wpadła na weekend i zabrała tylko najkonieczniejsze rzeczy. Przeczesała dokładnie szafkę z rzeczami pozostawionymi przez siebie wcześniej i liczyła, że znajdzie tam mniej lub bardziej wyjściową bluzeczkę. Założyła spodnie z wysokim stanem i zerkała teraz na przykrótką bluzkę, której nie ubierała już dawno. Wcisnęła się w nią, a ta pasowała jak ulał.

- Kochanie, jesteś go… - Jarek wpadł do pokoju. – Wow! A co to za bluzka?

- Za krótka? – Iga spojrzała na te trzy centymetry brzucha, które świeciło golizną.

- A w życiu, wyglądasz bosko. Jedziemy?

Muzykę było słychać już z oddali. Iga była zachwycona, wyobrażała sobie, jak śmiga na parkiecie. Lokal jak zwykle był przepełniony, tabuny ludzi tłoczyły się najpierw przy kasie, następnie przy szatni i przy barze. Kilka minut zajęło parze, zanim znalazła się na parkiecie. Rozbawieni przetańczyli kilka kawałków, lecz kiedy tylko ludzi zaczęło przybywać, Jarek pociągnął Igę do baru. Zamówił im po piwie i zaczęli szukać wolnego miejsca, by usiąść. Niespodziewanie, a może i spodziewanie, natknęli się na starych znajomych. Znajomych, z którymi praktycznie urwali kontakt.

- Jaro! Iga! Ej! – zawołał któryś z chłopaków.

- O, cześć – rzekł Jarek – można się dosiąść?

- No pewnie, siadajcie! Co tam słychać...?

Iga uśmiechała się sporadycznie, kiedy napotkała na sobie wzrok któregoś z chłopaków i tylko cieszyła się, że nie było z nimi Zoli. Miała nadzieję, że nie przyjechał z nimi, a jednak posmutniała odrobinę. Chłopaki, z którymi kiedyś spędzała naprawdę dużo czasu, teraz byli dla niej prawie obcy. Taka była cena stałego związku. Jarek nie wyobrażał sobie, że pod jego nieobecność Iga miałaby się z nimi spotykać. Mimo że ich znał, nie ufał im.

Chłopaki mieli na stoliku spory arsenał do obalenia i wcale nie wstrzymywali się przed częstowaniem. Iga również trochę wypiła. Kilka razy próbowała wyciągnąć Jarka na parkiet, ale był tak zaabsorbowany rozmową z chłopakami, że prawie nie zwracał na nią uwagi. W końcu sama poszła tańczyć, znudzona bełkotaniem większości z nich. Nie mogła nie zauważyć, że kilku chłopaków wlepiło w nią wzrok i zerkało na nią podczas tańca. Podobało jej się to, zwłaszcza w sytuacji, kiedy jej chłopak wymienił jej towarzystwo na posiadówę z koleżkami. Uwielbiała tańczyć, więc spędziła na parkiecie dobre kilka kawałków. Zasmucona, że Jarek do niej nie dołączył, postanowiła wrócić do stolika. Niestety to, co tam zastała, jeszcze bardziej ją przybiło. Jarek spał w loży, podobnie jak większość chłopaków. Tylko dwóch walczyło dzielnie z kieliszkami. Nie mogła uwierzyć, że jej to zrobił. Pierwszy raz takie zdarzenie miało miejsce. Zdenerwowała się nie na żarty. Podeszła do stolika i wyjęła papierosa z paczki leżącej na blacie. Nikt nawet tego nie zauważył, choć stała tam jeszcze chwilę i patrzyła na tę cuchnącą alkoholem zgraję. W końcu ruszyła w stronę palarni. Dym papierosowy uderzył w jej nozdrza, lecz szybko przyzwyczaiła się do brzydkiego zapachu. Poprosiła przypadkowego chłopaka o zapalniczkę, a ten odpalił jej papierosa. Nie paliła. Już nie. To był pierwszy raz od wielu miesięcy.

- Iga! – usłyszała za sobą znajomy głos i powoli odwróciła się.

- Zola… - powiedziała półszeptem. – Cześć… - Tylko tyle była w stanie z siebie wydobyć.

- No witam, witam. – Chłopak był już podpity. – Byłem na dole, nawet piłem z twoim Jareczkiem, ale ciebie nie widziałem.

- Byłam na parkiecie. – odpowiedziała zdawkowo.

- A gdzie jest teraz ten twój? – zapytał, zaciągając się papierosem i wydmuchując dym prosto w jej twarz.

- Śpi – odrzekła i spuściła wzrok.

- Co, kurwa? – Zola wybałuszył oczy.

- A gdzie twoja dziewczyna? – zapytała, bo odpowiedź chłopaka ubodła ją, wstyd jej było za Jarka.

- Ej, ej… Tak to się nie bawimy. – Jak zwykle unikał tematu. – Chodź, usiądziemy sobie, porozmawiamy.

Iga zgasiła papierosa i poszła za chłopakiem. Właściwie sama nie wiedziała, czemu to robi. Kłóciła się sama ze sobą; z jednej strony wiedziała, że powinna wrócić do Jarka, a z drugiej tak bardzo potrzebowała rozmowy ze swoją sekretną miłością. Podreptała za Zolą do jakiejś pustej loży.

- Siadaj. – Chłopak wskazał jej miejsce. – Chcesz coś do picia?

- Nie, dzięki… Wypiłam już wystarczająco.

- Opowiadaj, co u ciebie…

Para spędziła dobre kilka minut na rozmowie. Iga była przeszczęśliwa; wiedziała, że to właśnie tego brakowało między nimi kiedyś. Zola bardzo niewiele mówił, ale tym razem język mu się rozwiązał. Opowiadał o pracy, o swoich planach na przyszłość. Iga przypomniała sobie, dlaczego tak łatwo się w nim zakochała przed laty: jego błękitne oczy doprowadzały ją do szału. W końcu Zola stracił wątek i porwał dziewczynę na parkiet. Piosenka, którą wtedy grali, zapadła jej w pamięci. Było za głośno, by rozmawiać, więc Zola tylko patrzył dziewczynie w oczy. Iga rozumiała, że to było niebezpieczne i choć jedna jej część tak bardzo pragnęła tam zostać, to jej rozsądek postawił sprawę jasno.

- Powinnam już pójść… - powiedziała mimowolnie. – Muszę zabrać stąd Jarka.

- Spoko, zaraz tam przyjdę – rzekł, a jego oczy zaświeciły obojętnością.

Iga szybkim krokiem pognała do Jarka. Nie spał, choć większość chłopaków wciąż jeszcze drzemała. Jarek spojrzał na swoją dziewczynę przekrwionymi oczami i wstał. Ku jej zdziwieniu, stał dosyć stabilnie. Zbliżyła się do niego.

- Pomóc ci? – zapytała.

- Gdzieś ty była? – Spojrzał na nią wrogo. – Ktoś mógł mnie okraść, nie pomyślałaś? Zostawiłaś nas śpiących; myślisz, że mało jest takich, co tylko czekają na okazję?

Iga nie spodziewała się takiego ataku. Rzeczywiście, nie pomyślała o tym. Skarciła się w duchu za swoją bezmyślność; za to, że zamiast zostać przy swoim chłopaku, poszła do innego.

- Przepraszam, nie pomyślałam… - odrzekła.

Jarek przytulił dziewczynę i już mieli kierować się do wyjścia, kiedy kilku chłopaków zbudziło się. Ich oczy również zdawały się przekrwione. Nagle pojawił się Zola i zaczął żegnać się z wszystkimi. Podawał rękę i mówił, że „ktoś” po niego przyjechał. Iga wiedziała, co to za „ktoś”. Wreszcie Zola podał rękę Jarkowi i rzucił przelotne „cześć”. Iga czekała na swoją kolej, a jednak chłopak nawet na nią nie spojrzał, co doszczętnie ją zszokowało. Przed chwilą ze sobą rozmawiali, a teraz on udawał, że jej tam nie ma. Znowu. Dziewczyna zacisnęła szczękę i poczekała, aż chłopak się ulotni.

- Trzymajcie się, chłopaki – powiedział jeszcze i odszedł.

- Nigdy więcej – powiedziała szeptem tak, że nikt nie mógł tego usłyszeć.

 

Iga otworzyła oczy. Słońce zniknęło już całkowicie za chmurami i zrobiło się chłodno. Wiatr już nie był tak przyjemny, a bardziej porywisty i zimny. Dziewczyna postanowiła wrócić do swojego pokoju. Niewiele czasu pozostało jej do przyjazdu Jarka.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • candy 11.07.2016
    Tym razem pierwsza :D
    gdzie niegdzie - gdzieniegdzie*
    Rzeczywiście nie pomyślała o tym. - tu przecinek po "rzeczywiście"
    No, ja wszystko rozumiem, ale też bym się wkurzyła, jakby facet ze mną poszedł na imprezę, a potem spał. Oni to są jednak... Zola tak samo. Raz przyciąga, raz odpycha. To teraz czekam na kawę :D
  • Billie 11.07.2016
    Błędy poprawione :) Kawa już niebawem :)
  • Rasia 11.07.2016
    "J: Cześć Jadźka!" - przecinek po "cześć"
    "Nigdy, jednak, nie była w stanie tego zrozumieć" - bez tych przecinków, bo wyglądają dość nienaturalnie :)
    "Właśnie wtedy w jej uszach zadźwięczała bardzo dobrze jej znana piosenka" - wywalamy pierwsze "jej" i nie mamy już powtórzenia :)
    "- Raz na jakiś czas można. – odrzekł chłopak" - bez kropki
    "No, dalej dalej, ruszaj się." - przecinek pomiędzy "dalej"
    "-Dobrze" - spacja
    "3 cm" - piszemy liczbę i rozwinięcie skrótu :)
    "Kilka minut zajęło parze zanim znaleźli się na parkiecie" - przecinek po "parze" i znalazła*, bo para
    "- O cześć," - ten przecinek to za "O" :D
    "Co tam słychać…" - znak zapytania
    "Niestety to, co tam zastała jeszcze bardziej ją przybiło" - przecinek po "zastała"
    "zapytał zaciągając się papierosem" - po "zapytał"
    "- Śpi. – odrzekła" - bez kropki"
    "- Co kurwa?" - przecinek po "co"
    "a z drugiej, tak bardzo potrzebowała rozmowy" - bez przecinka
    "Piosenka, którą wtedy grali zapadła jej" - przecinek po "grali"
    "zaraz tam przyjdę. – rzekł" - bez kropki
    "- Gdzieś ty była? – spojrzał na nią wrogo" - Spojrzał*
    "- Trzymajcie się chłopaki." - przecinek po "się" i bez kropki
    Uff, no trochę tych błędów się pojawiło. Ta część wypadła pod tym względem trochę słabiej od poprzednich, wygląda troszkę jakbyś pisała ją z rozpędu. Co do bohaterów - kurde, nie wiem, czy to tak specjalnie, czy to ja mam problem, ale i Jarek, i Iga są dla mnie momentami nie do zniesienia. Ona z tą swoją spolegliwością, a on ze zwalaniem na nią winy i zmiennością charakteru jak kobieta podczas menstruacji, wrr. Mam nadzieję, że taka opinia Cię nie razi, bo do samego opowiadania pod względem literackim prócz tych błędów na górze nie mam zastrzeżeń, przyjemnie się czyta :) Tym razem zostawiam czwóreczkę, bo i tak się już sporo rozpisałam, więc króciutko kończę :)
  • Billie 14.07.2016
    Rasiu, no muszę się przyznać, że faktycznie napisałam ją "na kolanie" i nie sprawdziłam :( Skarciłam się za to. Ostatnio cierpię na brak czasu i to pewnie dlatego. Postaram się, żeby następna część nie wypadła aż tak źle :)
    Oczywiście, że mnie nie razi... Przecież to normalne, że nie wszystko nam się podoba w ludziach, a oni nie zawsze postępują tak, jakbyśmy tego chcieli. Chcę pokazać, że Jarek nie jest idealny. Co do Igi, również masz rację, ale tak ma być :) :)
    Dziękuję za odwiedziny i wypisanie błędów :)
  • alfonsyna 11.07.2016
    To wpadam i ja na chwilę z komentarzem. :) Widzę, że Rasia już wypisała, co trzeba w sprawie błędów, więc ja o czym innym. :)
    Mnie się ten rozdział czytało bardzo przyjemnie - podobała mi się ta rozmowa Igi z samą sobą - zawsze się uśmiecham w takich wypadkach, niby nic wielkiego, ale jakoś fajnie na mnie podziałało. :D Muszę przyznać, że z każdym kolejnym rozdziałem coraz mniej lubię Jarka - typ zdaje się totalnie olewczy i bezsensowny - woli się schlać z kumplami niż poświęcić Idze trochę uwagi, a potem jeszcze do niej ma pretensje. Zola zaś to zupełnie inna sprawa, zdaje się, i mam nadzieję, że wyciśniesz z niego jeszcze więcej, czyniąc go jeszcze ciekawszym w taki nieoczywisty sposób. I na to będę czekać. ;)
  • Billie 14.07.2016
    alfonsyna, miło mi, że woadłaś :)
    Cieszę się na Twoje słowa, bo tych rozmów z samą sobą będzie więcej :) Ciekawa jestem tylko, czy nie zmienisz co do nich zdania, a przynajmniej w tym opowiadaniu.
    O Jarku jeszcze usłyszymy :) Nie wiem, jak będzie z Zolą, zobaczymy :)
    Pozdrawiam i dziękuję :)
  • Lucinda 14.07.2016
    No i kolejna retrospekcja. Tym razem trochę szerzej pokazałaś Jarka, choć jeszcze nie wyrobiłam sobie o nim opinii, taka pojedyncza sytuacja to trochę za mało,choć nie zachował się za dobrze na imprezie i nie powinien mieć pretensji do dziewczyny, że wypił na tyle dużo, że zasnął... No cóż. Czekam na to, gdy wyjaśni się w końcu to, co się między nimi wydarzyło, to, o co Iga się oskarża, no i jak dalej będzie wyglądała relacja między nimi. Zostawiam znowu 5 i czekam na więcej :)
  • Billie 14.07.2016
    Lucindo, jeszcze kilka rozdziałów do tego momentu, ale z każdym kolejnym będzie można się domyślać, co ona takiego nawyprawiała. Dziękuję bardzo :)
  • KarolaKorman 19.07.2016
    Późno przychodzę do twojego opowiadania, ale gdzieś go przeoczyłam :(
    Fajna rozmowa bohaterki z samą sobą i ciekawe wspomnienia. Iga czuje coś do Zoli i on chyba do niej też, ale szanuje jej decyzję, że jest z Jarkiem i dlatego trzyma się z boku. Jarek tym razem się nie popisał lub właśnie popisał się odlotowo. Tak bardzo, że odleciał na dobre :) Cieszę się, że Iga wyszła z domu, choć wciąż nie wiem, dlaczego w nim tak długo siedziała :( Lecę do kolejnej części, może coś więcej się dowiem, 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania