Poprzednie częściJej pamiętnik Prolog

Jej pamiętnik Rozdział VII

Koszmary. Iga przywykła do nich. Początkowo budziła się z krzykiem, spocona i przerażona około trzeciej nad ranem. Po wszystkim nie mogła już zasnąć i do rana leżała w bezruchu. Wyniszczało ją to fizycznie, dlatego każdego ranka czuła się coraz gorzej. Zmęczona powtarzającym się schematem poszperała w Internecie i przeczytała na jakiejś stronie, że człowiek może nauczyć się panować nad snem. Z czasem pojęła, jak szybko uświadamiać sobie, że śni i wtedy po prostu się wybudzała. Wciąż nie potrafiła jeszcze zostać w tym stanie, jednocześnie mając świadomość, że śni. Tej nocy jednak żadne wyuczone strategie nie pomogły. Iga nie zdawała sobie sprawy, że śni, a co gorsze nie mogła się wybudzić.

Była w szpitalu, ubrana w typowo szpitalną koszulę. Wokół kilka łóżek, na których spały kobiety. Była noc. Iga nie spała. Stała na środku sali, rozglądając się wkoło. Nagle usłyszała cichy płacz, który z każdą chwilą wydawał jej się wyraźniejszy. Niewątpliwie był to płacz dziecka. Iga spojrzała na swój brzuch, dotknęła go; był płaski. Przeraziła się. Ruszyła w kierunku, z którego dobiegał płacz. Niestety każdy krok zdawał się nie lada wysiłkiem. Chciała biec, lecz czuła, jakby grzęzła w błocie. Sala nagle wydała jej się ekstremalnie wielka, Iga miała wrażenie, że nigdy nie dotrze do drzwi. Płacz dziecka był coraz bardziej rozpaczliwy, więc zebrała się w sobie i wciąż kroczyła ku drzwiom. Nagle dostrzegła krew na swoich dłoniach i zatrzymała się przestraszona. W tym momencie płacz ustał. Przerażenie Igi rosło w siłę. Wbiegła na korytarz, gdzie znalazła jeszcze więcej krwi. Przed nią stała kobieta trzymająca w rękach dziecko. Iga podeszła do niej, odkryła kocyk i...

- Nieeee!! – Wydała z siebie przeraźliwy dźwięk.

Matka dziewczyny w mgnieniu oka zjawiła się przy jej łóżku. Ocuciła Igę, która wciąż trwała jakby w letargu, płacząc donośnie i powtarzając w kółko słowo ‘dlaczego’. Zatroskana kobieta przytuliła córkę do serca.

- To tylko sen kochanie, ciii... – Uspokajała Igę, podczas gdy jej samej z oczu pociekły łzy.

 

Iga już nie zasnęła tej nocy. Matka została z dziewczyną, dopóki ta nie przestała pociągać nosem. Kiedy ułożyła się bez słowa na łóżku, rodzicielka wróciła do siebie, wierząc, że do rana będzie już spokojnie. Iga leżała zwinięta w kłębek. Najchętniej pozostałaby w tej pozycji przez cały dzień; w pewnej chwili jednak poczuła, że łóżko staje się wilgotne. Skonfundowana, gwałtownymi ruchami odkryła kołdrę i podniosła się do pozycji siedzącej. Zobaczyła krew. Chciała udać się do łazienki, jednak kiedy wstała z łóżka, poczuła ostry ból w podbrzuszu. Syknęła i zgięła się w pół. Niewiele myśląc, odsunęła pierwszą szufladę szafki nocnej, w której znajdowały się różnej masy tabletki. Złapała jakieś środki przeciwbólowe i prędko połknęła dwie kapsułki. Następnie dowlokła się do łazienki, żeby się umyć. Właściwie to przesiedziała w gorącej wodzie dobre pół godziny, czekając, aż tabletki zaczną działać. Miała wtedy czas na przemyślenia. Wiedziała, że na miesiączkę jeszcze za wcześnie, jednak postanowiła nie wspominać matce o incydencie. Ostatnim, czego wtedy chciała, była wizyta u ginekologa. Kiedy ból ustąpił, Iga zdjęła z łóżka prześcieradło i schowała je pod łóżkiem. Miała w planach wyrzucić je, gdy tylko matka wyjdzie z domu.

 

Rodzicielka nie naprzykrzała się córce tego dnia. Wiedziała, że będzie trudny przez koszmar, który nawiedził Igę. Z doświadczenia znała już reakcje dziewczyny na każdą próbę powspierania ją w bólu. Zostawiła ją więc samej sobie, by mogła przegryźć się z wspomnieniami. Wieczorem jednak zapukała do pokoju Igi.

- Proszę... – odrzekła dość cicho, co i tak ucieszyło matkę.

- Jak się czujesz? – matka zapytała delikatnie.

- W porządku... – Iga odpowiadała mechanicznie.

- Nie chciałam ci przeszkadzać, ale ojciec prosi cię do gabinetu – powiedziała jednym tchem.

- Wrócił? – Iga odwróciła głowę, w jej oczach zagościła iskierka strachu.

- Przed godziną. Chce z tobą porozmawiać. Nie udało mi się go przekonać, że to nie najlepsza pora. Musisz jakoś sobie poradzić sama. – Rodzicielka zdawała się bezradna.

- Dzięki, mamo.

Iga niechętnie zwlokła się z łóżka. Domyślała się, że rozmowa z ojcem nie będzie łatwa. Przez wzgląd na sytuację odpuścił jej odrobinę, ale najwidoczniej uznał, że córka już się pozbierała. Dziewczyna zeszła na parter wolnym krokiem i udała się do gabinetu ojca. Jak zwykle siedział przy swoim biurku i przyglądał się w skupieniu jakimś dokumentom. Iga odchrząknęła, żeby dać znać, że jest już w gabinecie.

- Zamknij drzwi. – Ojciec nawet nie podniósł na nią wzroku.

Dziewczyna zrobiła to, o co została poproszona i już miała siadać na krześle, kiedy przypomniała sobie, co się działo, kiedy ostatnim razem spróbowała usiąść bez pozwolenia. Ojciec traktował ją nie lepiej niż swoich pracowników. Kiedyś było jej bardzo przykro z tego powodu, następnie próbowała to jakoś sobie tłumaczyć, a w końcu przywykła.

- Siadaj – rzekł w końcu, odkładając dokumenty i podnosząc wzrok na córkę.

- Chciałeś mnie widzieć – powiedziała, żeby przełamać ciszę.

Ciemnowłosy mężczyzna pod wąsem uśmiechnął się pogardliwie.

- Chciałbym się dowiedzieć, co zamierzasz.

Tego Iga obawiała się najbardziej. Właściwie to niczego nie zamierzała. Jeszcze do niedawna chciała zniknąć z powierzchni ziemi, a on się pyta, co zamierza. W głowie jej się nie mieściło, że on naprawdę jej to robił.

- Jeszcze się nie zastanawiałam...

- Proszę? – Mężczyzna zmarszczył brwi. – A kiedy masz zamiar się zastanowić? Zegar tyka... Nie myśl sobie, że będziesz całe życie siedzieć w pokoju. Manna jeszcze nikomu z nieba nie spadła. – Niby mówił łagodnie, ale Iga wiedziała, co miał na myśli.

- Rozumiem. – Iga-buntowniczka uciekła z torbami, zanim ojciec zdołał skierować do niej pierwsze słowo.

- Ty mi nie mów, że rozumiesz, tylko się określ. Studia albo praca. Nie ma siedzenia w domu. – Ton jego głosu odrobinę się podniósł.

- Są wakacje... Myślałam, że…

- Słucham? A czy ty widziałaś, żebym ja miał wakacje? No właśnie. Jak byłem w twoim wieku, to z pierwszym dniem wakacji najmowałem się u sąsiada. Jakbyś chociaż trochę pomyślała, to byś poprosiła ojca, żeby coś ci załatwił, ale księżniczka się jeszcze nie zastanowiła...

Złość wzbierała w Idze stopniowo, lecz po części przysłaniały ją wyrzuty sumienia. Jakaś jej część uwierzyła słowom ojca. Uwierzyła, że naprawdę jest niewdzięcznym dzieckiem. Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Wstyd jej się zrobiło, a z drugiej strony widziała, że jest za słaba na zobowiązanie się do pracy.

- Możesz odejść. – Ojciec chyba dostrzegł zakłopotanie dziewczyny. – Niedługo wrócimy do rozmowy.

- Dobrze – Iga odrzekła cicho i wstała z krzesła.

Odetchnęła, kiedy kierowała się ku drzwiom. Wiedziała, że ojciec nie odpuści, ale na tę chwilę miała go z głowy.

- Jadwigo... – Usłyszała, kiedy już naciskała na klamkę.

- Tak? – Odwróciła się jeszcze, napięta jak struna.

- Mam nadzieję, że czujesz się już lepiej. Ta praca to dla twojego dobra. – Mężczyzna nigdy nie potrafił rozmawiać jak ojciec z córką.

- Wiem – Iga przymknęła oczy – tato...

 

Późnym wieczorem, będąc już w swoim pokoju, Iga zatopiła się we wspomnieniach. Przed snem chciała pomyśleć o czymś przyjemnym, żeby zmniejszyć ryzyko wystąpienia koszmarów. Wizyta u ojca wciąż siedziała jej w głowie. Mile zaskoczył ją tymi ostatnimi słowami. Rzadko się zdarzało, że doświadczała takiej troski z jego strony. Pamiętała wszelkie wojny z nim toczone i łzy przez niego wylane. Przez te wszystkie lata nie traktowała go jak ojca, a jak tyrana, poganiacza niewolników, a czasami szefa. Matka nie potrafiła jej pomóc. Starała się łagodzić konflikty, lecz nigdy do końca nie określiła się, po której stronie stoi. Iga nie miała jej tego za złe, starała się zrozumieć. Właściwie tylko Jarek wspierał ją w trudnych chwilach. Tylko jemu wyznała prawdę o tym, jak wyglądają jej relacje z ojcem. Nawet najlepsza przyjaciółka nigdy nie doświadczyła takiego wyznania z jej strony. Tego wieczoru wspominała szczególnie jedno wydarzenie…

 

- Mam nadzieję, że się nie obraziłaś? – Jarek położył się obok swojej dziewczyny i objął ją.

- O co? – zapytała nieporuszona.

- O tę Jadźkę. – Chłopak przewrócił oczami.

- Głupku, przecież to moje imię. – Iga popatrzyła na Jarka zdziwionym wzrokiem.

- No, ale nie lubisz, jak tak do ciebie mówią…

- Tylko ojciec tak do mnie mówi. Zresztą to był jego pomysł z tym imieniem. Po babci.

- Ciesz się, że nie po dziadku. – Jarek chciał zażartować, jednak zobaczył poważną minę Igi i powstrzymał śmiech.

- Karol dostał imię po dziadku – powiedziała tylko i nastała niezręczna cisza.

- Przepraszam – chłopak wydukał w końcu.

- Uspokój się… Już w porządku. Potrafię rozmawiać na ten temat. – Iga podłożyła sobie rękę pod głowę.

- Chcesz mi o tym opowiedzieć? – zapytał spontanicznie.

- Nie wiem, czy jest sens do tego wracać – odrzekła. – Ważne jest to, co teraz się dzieje.

- A co się dzieje? – Jarek zaczął gładzić jej włosy.

- Ciekawski. – Iga posłała mu krzywy uśmieszek. – Jednak muszę zahaczyć o przeszłość… Nie wyobrażasz sobie, jak to jest przez całe życie starać się zastąpić ojcu syna. Nigdy mu nie dorównywałam…

- Skąd wiesz? Przecież…

- Ojciec wykreował sobie jego wizerunek w swojej chorej głowie. Uczył mnie tych wszystkich typowo męskich zajęć. Do tej pory znam nazwy wszystkich narzędzi, jakie posiadał. Robiłam wszystko, czego ode mnie chciał. Starałam się, ale on nigdy mnie nie docenił… Czuł, że on zrobiłby to wszystko lepiej ode mnie…

- Iguś…

- Daj spokój… Przecież wiem, cierpiał i tak dalej. Też to sobie tak tłumaczyłam przez wiele lat. Przestałam, kiedy nie zdałam egzaminu na prawo jazdy. Gdybyś widział jego reakcję… - Dziewczyna na chwilę spuściła wzrok. – Potem słyszałam, jak mówił mamie, że go zawiodłam. Wtedy zrozumiałam, że nigdy go nie zadowolę… Przestałam się starać. Wybrałam fizjoterapię, kiedy on namawiał mnie na marketing… albo zarządzanie. Teraz prowadzimy wojnę… Wiele już zyskałam, dzięki temu, że się postawiłam. Sam widzisz, że nawet zaakceptował mój wybór.

- Jesteś dzielna. Dobrze zrobiłaś. Teraz ja jestem przy tobie i nie pozwolę cię skrzywdzić. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Gdyby coś się działo, gdybyś chciała porozmawiać, albo po prostu wyjść z domu, powiedz mi, zadzwoń.

- Dziękuję. – Iga wtuliła się w ramiona swojego chłopaka i trwali tak w tym uścisku, aż zasnęli.

 

Pamiętała, jak wtedy się poczuła. Pamiętała, bo to uczucie wcześniej było jej obce. Była bezpieczna. Właśnie teraz myślała o tym, że Jarek był naprawdę dobrym kandydatem na partnera. Tylko czy ona była w stanie pokochać kogoś takiego jak on całym sercem? Czy była w stanie wytrwać z nim przez całe życie? Przecież te marne kilka lat zniszczyła jednym wybrykiem. Zrozumiała, że nie zasługiwała na jego miłość.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • candy 25.07.2016
    Co tu jest grane? :( umarł jej brat? Taki wniosek mi się nasunął po przeczytaniu rozdziału. Dziś jest wyjątkowo dobry. Sama nie wiem czemu, ale jakoś tak ładnie go poprowadziłaś, poprzez koszmar do trudnej rozmowy z ojcem i do wspomnień, choć jest mi teraz smutno. Niech ta Iga nie pierdzieli bzdur i będzie z Jarkiem :(
  • Billie 25.07.2016
    candy, dzisiaj miałam wyjątkowo dużo czasu na dopracowanie rozdziału i też świętego spokoju :) Wniosek jest dobry, więcej okaże się później. Chciałam dzisiaj trochę rozjaśnić sytuację. Nie martw się, z Jarkiem to jeszcze nie koniec, jeszcze się pojawi :) Dziękuję :)
  • alfonsyna 26.07.2016
    "Nie wiele myśląc" - Niewiele
    "Ostatnie, czego wtedy chciała" - dałabym tu "Ostatnim, czego wtedy chciała"
    Całkiem sporo tu wyjaśniłaś, co uczyniło ten rozdział chyba najciekawszym ze wszystkich dotychczasowych, a dodatkowo pozostaje jeszcze większa ochota na ciąg dalszy. Iga ma najwyraźniej za sobą niejedną trudną chwilę, nic zatem dziwnego, że ciężko jej sobie z tym wszystkim poradzić, tym bardziej, że tak naprawdę od nikogo zdaje się nie otrzymywać wystarczająco dużego wsparcia. Widać też, że bardzo mocno ciąży na niej poczucie winy, którym sama się obarczyła. Zostawiam 5 i czekam na dalsze wyjaśnienia z niesłabnącym zainteresowaniem. ;)
  • Billie 27.07.2016
    Dziękuję :) Miło mi, że się podobał ten rozdział.
  • Rasia 26.07.2016
    "Zmęczona powtarzającym się schematem, poszperała" - bez przecinka
    "nauczyć się panować nad snem. Z czasem nauczyła się zdawać sobie sprawę" - nauczyć się x2, no i to wyrażenie "nauczyła się zdawać sobie sprawę" jest troszkę niezgrabne, jeśli rozumiesz, co mam na myśli. Nie można nauczyć się zdawać sobie sprawy, to impuls
    "lecz czuła jakby grzęzła" - przecinek po "czuła"
    "Przed nią stała kobieta, trzymająca w rękach dziecko" - bez przecinka
    "czego wtedy chciała była" - przecinek po "chciała"
    "Właściwie, to niczego nie zamierzała." - bez przecinka
    "- Dobrze. – Iga odrzekła cicho" - bez kropki
    "Chłopak wydukał w końcu." - chłopak*
    "Tylko, czy ona była" - bez przecinka
    Ciekawa część, bardzo wiele wnosi do historii Igi i trochę tłumaczy tę jej dziwną fobię przed światem i podjęciem się jakichkolwiek działań. Fajnie to obmyśliłaś, nawarstwiłaś problemów w taki sposób, że czytelnik nie wie, czy właściwie gratulować ojcu, że postawił ultimatum, czy też wspierać Igę, bo nie miała łatwo. Dobre zagranie, zostawiam 5 z małym minusem ze względu na błędy :)
  • Billie 27.07.2016
    Rasiu, cały czas walczę z błędami... Mam nadzieję, że w końcu się ogarnę. Należało się trochę wyjaśnienia :) Dziękuję Ci bardzo :)
  • Lucinda 03.08.2016
    Współczuję Idze tych koszmarów, które, mam nadzieję, wkrótce się skończą. Dobrze by było, aby w końcu udało jej się wyjść na prostą mimo problemów. Niepokojące są te krwawienia, które dziewczyna na razie ignoruje. Hm, jej ojciec nie należy raczej do osób, z którymi chętnie spędzałoby się czas i nie dziwię się Idze, że z napięciem przyjęła wiadomość o czekającej ich rozmowie. Przy okazji odpowiedziałaś o nim trochę więcej w jej wspomnieniu. 5 :)
  • Billie 03.08.2016
    Lucinda, albo wyjdzie na prostą, albo będzie jeszcze gorzej. Wszystko jeszcze jest w planach. Relacja z ojcem nie jest zbyt dobra, to fakt. Może ją poprawię, kiedyś... :) Dziękuję :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania