Kszyk 2, czyli zabójca ujawniony
Pewna kobieta dostała po głowie od nieznanego napastnika. Wpadła w oko detektywowi, ale ten był w pracy i musiał robić swoje. Poszedł ją więc przesłuchać, bo funkcjonariusze byli bardzo zajęci udawaniem, że są zajęci.
- Dzień dobry. Pamięta mnie pani?
- Nie bardzo.
- Parę minut temu stałem nad panią i pomogłem wstać.
- Dalej nie pamiętam.
- A przypomina pani sobie coś, co działo się przed atakiem?
- Jakim atakiem?
- Tym, w którym dostała pani w głowę.
- Nie pamiętam żadnego ataku. Ostatnie co sobie przypominam, to jak kąpałam się w rzece i usłyszałam
kogoś podchodzącego do mnie od tyłu. Miał skrzypiące buty i dyszał jak maratończyk onanista.
- A jakie majtki pani nosi?
- Czerwone stringi, ale ktoś mi je zabrał.
Obok przeszedł jeden z funkcjonariuszy. Z kieszeni wystawały mu czerwone stringi.
- Tak, zupełnie nie wiem, co się z nimi stało.
Detektyw przypomniał sobie swoją pierwszą randkę z ukochaną o imieniu Penelopa. Cały czas nawijał do niej o kursach walut. Następnego dnia jego luba opuściła kraj i więcej jej już nie widział.
Wrócił komisarz, zajadając kanapkę.
- I co, dowiedział się pan czegoś?
- Nasza ofiara mało pamięta. To był silny wstrząs.
- Chmmm... Czyli nieprędko dopadniemy zabójcę. Myślałem, że przynajmniej zrobiła mu zdjęcie albo on zgubił dowód osobisty. A tak to prawie nic nie mamy.
- Są jeszcze te odciski palców.
- Nie, to moje. Przez przypadek dotknąłem młota. Myślałem, że to grzebień. Zabójca musiał mieć rękawiczki, gdy zaatakował.
- Rzeczywiście, jest trochę zimno. A może napastnikiem był jeden z nas... to znaczy z naszych funkcjonariuszy. Tam było pełno ich odcisków.
- Tak, to równie prawdopodobne jak to, że Ranczerzy wygrają Puchar Świata.
- Ale ich drużyna rozpadła się dwadzieścia lat temu.
- No właśnie. Dzisiaj już nic więcej nie zrobimy. Zaraz, na czym pan stoi?
Detektyw przesunął się kawałek w bok. Na ziemi leżała para jedwabnych rękawiczek.
- Dowód rzeczowy! - wykrzyknął komisarz. - Zgniótł pan najważniejszy dzisiaj dowód rzeczowy.
- Nie, te rękawiczki są moje. Upuściłem je. Mówiłem, że dzisiaj zimno.
- Czemu więc ich pan nie nosi?
- Bo mi ciepło.
- Ale ma pan całkiem sine dłonie.
- Och, to. Ubrałem za ciasny podkoszulek.
- Skoro ich pan nie potrzebuje, chętnie je wezmę. Nie wiedziałem, co kupić żonie na urodziny.
- Nie sądziłem, że ma pan żonę.
- Bo nie mam, ale gdybym miał to dałbym jej te rękawiczki.
- W takim razie jednak zachowam moją własność.
Po chwili znów podszedł do nich skośnooki blondyn.
- Przepraszam. Mam coś do powiedzenia.
- Wynoś się! Kończymy na dzisiaj.
- Ale to bardzo ważne.
- W takim razie mów.
- Puściłem bąka, ahahaha.... Tak, teraz na poważnie. Znaleźliśmy zabójcę.
- I gdzie on jest?
- Został zabity przez nieznanego zabójcę.
- Kurczę, przez jedną milisekundę miałem nadzieję, że to już koniec sprawy. Skąd wiecie, że ten pierwszy zabójca to ten, który nikogo nie zabił?
- Znaleźliśmy przy nim pamiętnik, w którym przyznał się do wszystkich zarzucanych mu czynów z ostatnich czterdziestu lat. Opisał nawet naszą ofiarę. To jego ostatni wpis.
- Jakie majtki nosiła poszkodowana?
- Czerwone stringi.
- Faktycznie, to jego pamiętnik. Pokrywa się z zeznaniami świadka.
- Chodźmy zobaczyć tego zabitego zabójcę - zdecydował komisarz. - Żona musi poczekać.
Komentarze (8)
Chce więcej
Ale ogólnie jest lepsze niż pierwsza część, no i zabicie zabójcy, pamiętnik, mniej kupo-smarków, a dam 4 :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania