Poprzednie częściNefilim-PROLOG

Nefilim-ROZDZIAŁ II

ROZDZIAŁ II

-Haaaaaaaloooo ziemia do Nes! Łączy się!-moja najlepsza a zarazem jedyna kumpela-Alison drze mi się do ucha. Wcale się nie zamyśliłam, po prostu nie mam ochoty rozmawiać i udaję. Widać ona tego nie chwyta. Chociaż bardzo się od siebie różnimy to dobra z niej przyjaciółka. Różnice sprawiają,że mamy ze sobą masę wspólnych tematów. Jednym z nich są oczywiście moje sny,nocne i ogólnie dziwaczne życie. W innych chwilach zdarzy nam się też obgadać kapitana naszej szkolnej drużyny lacrosse i głupiutkie pomponiary z toną tapety na twarzy i przyklejonymi tępymi uśmieszkami,tak zwane- cheerleaderki. Alison i ja jesteśmy z innego świata. Podczas gdy popularne dziewczyny noszą markowe ciuchy ze sklepów, których nazw nawet nie chce mi się zapamiętywać, na każdej przerwie poprawiają makijaż i fryzury ja ubieram się w znoszoną czarną spódnicę do połowy ud,czarne podkolanówki i czarną bluzkę. Włosy też mam czarne. Nie- nie jestem gotką, czarny kolor u mnie nie oznacza chwały dla szatana czy innych tego typu. Po prostu czarny się nie wyróżnia, jest zwykłym kolorem i po prostu go lubię. Alison natomiast jest blondynką o krótkich, rzadkich blond włosach. Nosi okulary,ubiera się raczej normalnie. Jeansy,t-shirt,swetry i różne takie. Ciuchy zazwyczaj wybiera w second handzie i dlatego po części jest moją przyjaciółką... Obydwie nie znosimy wydawać kroci na ubrania za które możemy zapłacić jedną dziesiątą ceny z salonów z modnymi ubraniami. Jest cicha,zazwyczaj stoi gdzieś w kącie i obserwuje. Potrafi świetnie słuchać innych i jest mistrzynią w poskramianiu mojego-czasem-dzikiego temperamentu. Nie ma na świecie lepszej kumpeli niż Alison.

-Jeeezu Ali słyszę cię okeeey? Tak ja też uważam, że Maddy miała dzisiaj wyjątkowo ohydną różową torebkę.

-Ohooo ktoś tu albo znowu nie znalazł tego czego szukał,albo po raz kolejny zemdlał we śnie.-Wie, że może sobie z tego żartować a ja się nie obrażę. Bo niby dlaczego? Takie jest po prostu moje życie- dziwaczne i dlatego dawno przestałam się tym przejmować.-Serio co tym razem?

-Po prostu ciągle mam to dziwne uczucie, że sen powoli jakby zbliża się do rzeczywistości. Rozumiesz mnie? Bo niby dlaczego śnie w kółko o tym samym, sen kończy się zawsze w tym samym momencie i zawsze gdy jestem w lesie czuję, że jestem już tak blisko.- Patrzy na mnie. Po jej oczach widzę co chce powiedzieć "Ness,a może Ty powinnaś brać mniej tego co bierzesz?" Szybko jej przerywam dając kuksańca w ramie- A może ja jestem czarownicą czy coś?- Wolę zażartować,bo wiem, że dalsza rozmowa o tym nie sprawi, że Alison nagle znajdzie właściwą odpowiedź. Uśmiecham się więc szeroko.

-Dobra moja przyjaciółko- czarownico, zbieraj tyłek, bo inaczej spóźnimy się na występ chłopaków.

Wyjmuję z torebki portfel,kładę na stół pieniądze za nasze kawy i wychodzimy z kawiarni "Ósma mila" na zatłoczone ulice miasteczka Old Creek prosto w stronę "Przystani dla drani". Swoją drogą głupia nazwa jak dla małej piwnicy wyremontowanej i zmienionej na potrzeby wieczorów kapel rockowym. Amatorskich rzecz jasna. Stworzyli ją chłopcy z miasteczka, którym wbiło się kiedyś do głowy, że znają się na muzyce i mają naturalny talent do pociągania za struny. Ich ambicje i marzenia o sławie i milionie fanek zrobiły resztę i tak oto powstała "Przystań dla drani". Nie była aż taka zła. W zasadzie grali tam jedyni chłopcy, których ja i Ali akceptowałyśmy i nawet trochę lubiłyśmy. Niektórzy może i na prawdę mieli talent muzyczny. Dzisiaj grał zespół Jimma Bourna- chudego,ale dość przystojnego chłopaka z naszej szkoły. Na szczęście nie był taki jak ogry z naszej drużyny szkolnej. Jim to inteligenty i zabawny gość. Dlatego razem z kumpelą darzymy go sympatią.

Wchodzimy do klubu. Zebrało się już sporo ludzi, czego się w ogóle nie spodziewałam. Kupiłyśmy sobie po lekkim drinku i znalazłyśmy miejsce stojące w rogu sali. Nie było źle- dobrze widziałyśmy scenę,blisko do baru, a z racji, że dzisiaj nie chciało nam się tańczyć mogłyśmy spokojnie podpierać sobie ścianę.

Koncert się zaczął,chłopcy zaczęli grać,dziewczyny śmiały się i skakały. Nawet ja z Ali zdobyłyśmy się na jakiś ledwo dostrzegalny ruch nogą, pląs czy poruszenie głową. Ogólnie było dobrze, ale w którymś momencie poczułam na sobie czyjś bardzo intensywny wzrok. Odruchowo rozejrzałam się po piwnicy,ale jedyne co widziałam to spoconych nastolatków zajętych tańcem, piwem lub sobą nawzajem. Niestety to uczucie nie opuszczało mnie do końca występu przez co ciągle czułam się nieswojo. Wmawiałam sobie, że jak zwykle mi się zdaje, wszystko mi się zdaje. Alison niczego nie świadoma spojrzała na mnie i uśmiechnęła się, wzięłam ją pod rękę i poczułam się odrobinę lepiej. Jakoś dotrwałam do dzikiego aplauzu,krzyków, gwizdów i pisków. Zaczęłyśmy wychodzić z klubu razem z całym tłumem,było dość ciasno i tłoczno i w pewnym momencie puściłam rękę Ali. Zniknęła gdzieś w lesie zgrzanych ciał. "No trudno,znajdziemy się przed wyjściem" pomyślałam. O taaaak w końcu świeże powietrze,a przynajmniej wolne od zapachu tysiąca zmieszanych perfum, wód po goleniu,potu i alkoholu. Stanęłam z boku przy ścianie budynku i wyglądałam Ali w tłumie ludzi stojących przed wejściem. Nagle uderzyła mnie fala gorąca. Zaczęło brakować mi powietrza. Czułam... Coś bardzo dziwnego. Dobrze znałam to uczucie. Ale przecież ja nie śnię. Wszystko jest jak najbardziej realne. Najpierw uderzyła we mnie siła,której nie jestem w stanie stawić czoła. Tam... Na polanie. Czuję czyjąś determinację. Nie mogę tego wytłumaczyć. Nie wiem jak to się dzieje, że potrafię rozpoznać emocje,które do mnie napływają. I jakim cudem one w ogóle do mnie docierają w taki sposób? Próbuję rozejrzeć się na boki. Nikt nie zwraca na mnie uwagi, wszyscy zajęci są, jak się domyślam,komentowaniem występu Jimma i jego kapeli. Dostrzegam Ali, ona też mnie zauważa, macha do mnie i nagle mina jej rzednie. Biegnie w moją stronę,a ja z coraz większym trudem utrzymuję się na nogach. W końcu daję za wygraną i osuwam się po ścianie na kolana. Kumpela już jest przy mnie.

-Ness... Nessy! Co Ci jest? To przez alkohol? Mam znaleźć jakąś podwózkę do domu?-Telepie mną,ale ja nie jestem w stanie jej odpowiedzieć, błądzę wzrokiem po wszystkich ludziach. Szukam źródła. Wiem, że gdzieś musi być.Nie wiem skąd,ale po prostu wiem. To uczucie... Pali mnie od środka. Głowa kiwa mi się na boki,ale muszę się skupić.-O Jezu Ness, to chyba nie alkohol... Hej! Niech mi ktoś pomoże,dzwońcie po pogotowie!

Jest! Widzę go. Ale nie wierzę... Ja śnie. Na pewno śnie! Widzę jak stoi po drugiej stronie ulicy, nie mogę dostrzec twarzy,wszystko powoli staje się zamazane. Ale wiem, że to on. Również nie mam pojęcia skąd. Widzę coś białego,coś świeci. A później jest tak jak we śnie. Zamykam oczy i ostatnie co słyszę to Ali krzycząca "O kurwa mać! Dzwońcie po tą zasraną karetkę!"

*****

Stoję pośrodku polany. Mam na sobie te same ubrania co zawsze. Niebo ma ten sam kolor i jest ta potworna cisza. Ale mimo to tym razem jest inaczej. Nie czuję nic. Żadnych uczuć, żadnego strachu,ogromnej mocy, słabości... Nic. Zwykła Nessy stoi pośrodku zwykłej polany. Nagle słyszę jakiś szelest. Odwracam się i na skraju lasu widzę dwie postacie. Po posturze wnioskuję, że to są mężczyźni. Zaciekle o czymś rozmawiają. Nie mogę ich dosłyszeć,stoję za daleko. Chcę bezszelestnie podejść bliżej,ale odkrywam, że nie mogę się ruszyć. Nie mogę zrobić kompletnie nic. Nie wiem, czy potrafię wydobyć z siebie jakieś słowa. Boję się sprawdzić, więc zostaje mi tylko stać i przyglądać się z daleka. Staram się wytężyć słuch. Nagle dociera do mnie fakt, że przecież stoję pośrodku polany! Na samym jej środeczku,więc jak to możliwe, że nie zwracam na siebie ich uwagi? Zastanawia mnie to tylko przez chwilę, bo w pewnym momencie zaczynają do mnie docierać strzępy ich rozmowy. Słyszę tylko coś o aniołach,demonach,o obowiązku jaki spoczywa na jednym z mężczyzn i coś o ... Nefilim?. Tyle przynajmniej potrafię wychwycić z nawału słów. Ci mężczyźni -chociaż wydaję mi się, że jeden z nich jest o wiele młodszy, mógłby być nawet w moim wieku- gwałtownie wymachują rękami,zawzięcie o coś się kłócą. Nagle z ust ,chyba starszego pada imię "Valerie". Nie wiem skąd to wiem,ale to ma jakieś znaczenie. Kobieta o imieniu Valerie ma znaczenie. Nie przez przypadek o niej mówią.Widzę,jak starszy z nich sztywnieje na dźwięk tego imienia. Chcę usłyszeć więcej,ale wzrok powoli się rozmywa. "Nie, proszę nie teraz". Próbuję krzyczeć,żeby mnie usłyszeli,chcę żeby powiedzieli więcej,ale nie mogę. Mężczyźni znikają, coś ciągnie mnie w tył, znika polana,drzewa, niebo. I nagle...

Budzę się. Sądząc po biało-zielonych, wyblakłych ścianach znajduję się w szpitalnej sali. Świetnie-tego było mi trzeba. Nastolatka upija się na imprezie, zgonuje i traci przytomność. Tak na pewno mnie tutaj postrzegają. No ale trudno zaraz na pewno stąd wyjdę i słuch o mnie zaginie,za to w domu czeka mnie baaardzo długie kazanie od ojca. Mieszkam aby z nim, mamy nigdy nie poznałam. Nie czuję z tego powodu smutku. Tata mówi, że jak tylko mnie urodziła i przyniosła do domu,zwiała gdzie pieprz rośnie. Ma do niej ogromny żal,bo przez parę następnych lat próbował ją odnaleźć,ale na próżno.Ja jednak stwierdziłam, że jeśli byłam dla niej aż takim ciężarem, że musiała uciekać od swojej rodziny, nie jest warta, żeby ją wspominać,zawracać sobie głowy myślami o niej. Tak już było i tyle. Nie tęskniłam. Miałam tatę i Alison. Alison,dzięki której znalazłam się w tym miejscu.

-Neeeessyyy! Matko tak się bałam! Wyglądałaś okropnie! Jak upiór! Jak się czujesz? Gadaj!-ledwo co weszła do pomieszczenia i zalała mnie potokiem pytań. Wnioskuję,że musiała wyjść do automatu, bo w ręku trzymała kubek z kawą.

-Ali... Proszę cięęęę- jęczę, bo moja głowa pulsuje z bólu.-Nic mi nie jest,zemdlałam i to wszystko. Myślę, że to przez ten zaduch w środku i zgiełk ludzi. Wiesz... tylko moja reakcja na to była trochę opóźniona- próbuję zażartować i chyba mi się udaje, bo kąciki Ali lekko się podnoszą. Oczywiście muszę ją okłamać. Bo,czy uwierzy mi kiedy powiem,że stało się to co dzieje się zawsze w moim śnie, tylko że tym razem to nie był sen? Że nagle poczułam coś czego sama nie jestem w stanie zrozumieć? Myśląc o tym robi mi się niedobrze. Zaczynam się bać i to nie na żarty. Dopóki to się nie działo na prawdę,potrafiłam jakoś to wszystko sobie tłumaczyć,ale teraz... Nie mam pojęcia co myśleć. Zawsze w głebi duszy wiedziałam, że kiedyś sen i jawa się połączą. Że opadnie ta kurtyna,która nie pozwala mi dostrzec jakiegoś wytłumaczenia. Ale teraz-kiedy tak właśnie się działo czuję, że mogę nie dać sobie rady z prawdą.

Nagle coś mi się przypomina.Odsuwam na razie na bok strach przed prawdą,patrzę na Alison i uśmiecham się szeroko.

-Coo? Co się stało? Czego tak się szczerzysz?-pyta zdezorientowana.

-Ali... Czy ty przypadkiem,nie użyłaś niecenzuralnych słów przed moim odlotem i to w dodatku w obecności obcych osób? I to jeszcze tonem wyższym niż szept? Hahaha!

-Nessy! Nie rób sobie żartów! Wiesz jak ja się wystraszyłam? Byłaś...byłaś...

-Tak wiem,jak trup.-podpowiedziałam jej nadal szczerząc się jak głupia. Co jak co,ale tego po przyjaciółce się nie spodziewałam. Przez moment patrzy na mnie spod byka i nagle wybucha śmiechem a ja razem z nią. Śmiejemy się tak długo, aż bolą nas policzki a na sale wchodzi doktor. Widząc nas tak roześmiane,sam zdobywa się na lekki uśmiech i mówi:

-Widzę, że panna Prescot czuje się już lepiej. To nie było nic poważnego,zwykłe omdlenie spowodowane alkoholem...-a nie mówiłam-... i duszną atmosferą w klubie. Zbadam panią i może pani iść do domu. Oczywiście zadzwoniliśmy już po pana Prescot.-oznajmia,sprawdzając mi oczy latareczką i kładąc dłonie na czole.

Kumpela patrzy na mnie z politowaniem,a ja z rezygnacją osuwam się na poduszkę. Doktor domyśla się chyba, że to nie były dobre wieści, więc taktownie zmienia temat informując mnie jeszcze raz, że po zbadaniu jest wszystko okej,żegna się z nami i wychodzi. A mi pozostaje czekać na ojca, proces i jego wyrok.

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • NataliaO 20.10.2016
    Oklepany pomysł, może tak, ale zależy jak się go przedstawi. Twoja wizja jest fajna, czyta się płynnie. Masz przyjemny styl, pochłania się historie ; 5:)
  • Dziękuję :)
  • Angela 20.10.2016
    Na przyszłość nie zapomnij by dawać spację po przecinkach. Powtórzę za Natalią, nawet stara historia, przedstawiona w
    nowy sposób. w pełni satysfakcjonuje. : ) 5
  • Oki,dzięki za poprawienie błędu :) i za opinię :)
  • detektyw prawdy 20.10.2016
    Mi tam bledy nie przeszkadzaja, cztery daje, nie jest to SWIETNE, ale dobre, i przynajmniej nie nudzi.pzdr
  • ważne, że się podoba, dziękuję ;)
  • Neikoo 22.10.2016
    Co jak co, ale to wciąga, serio, nie umiem odkleić oczu od zdań, które ty tutaj piszesz, oby tak dalej ;)
  • ForgetMe 24.10.2016
    Wciąga :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania