Poprzednie częściNefilim-PROLOG

Nefilim-ROZDZIAŁ VI

ROZDZIAŁ VI

Daniel wszedł do gabinetu Hrabiego nadal trzymając Nessy na rękach. Położył ją na stojącej przy ścianie kanapie. Była zimna, zmarzła podczas lotu, więc nakrył ją kocem. Hrabiego nie było, ale chłopak wiedział, że zaraz się pojawi. Na pewno już wyczuł jego energię i wie, że przybył. Czekając, przyglądał się twarzy dziewczyny. Policzki miała zaróżowione, a oczy nadal trochę podpuchnięte, w dodatku czarny tusz rozmazał się i teraz wyglądała na prawdę koszmarnie. Chciał podejść bliżej, ale wtedy Nessy zaczęła się budzić.

*******

Otworzyłam oczy i pierwsze na co zwróciłam uwagę to staroświecki żyrandol, ze zwisającymi girlandami. Na ścianach wisiało mnóstwo obrazów przedstawiających anioły, demony, walkę na niebie itd. Od razu rozpoznałam największy z nich wszystkich. To "Stworzenie Adama" Michała Anioła. Znam go, dzięki nauczycielowi od historii, który ma świra na punkcie dzieł sztuki. Pod oknem stało dosyć spore mahoniowe biurko, takie w stylu kolonialnym, a na nim tylko globus i jakieś grube tomiszcze. A o biurko oparty był Daniel. Sprawiał wrażenie wyluzowanego, w przeciwieństwie do mnie - ja byłam cała spięta. Stał tyłem do mnie, wpatrzony w widok za oknem. Mogłam dokładniej przyjrzeć się jego posturze. Nie miał na sobie kurtki więc moim oczom od razu rzuciły się szerokie plecy i umięśnione ręce. Biała koszulka, którą nosił opinała się na ramionach. Muszę przyznać, że w świetle wpadającym przez okno ten chłopak wygląda na prawdę nieźle. Taki trochę w stylu Misty. Gdyby go zobaczyła od razu wczepiłaby w niego te swoje okropne szpony. Odchrząkuję i Daniel jakby wyrwany z głębokiej zadumy, odwraca się gwałtownie w moją stronę.

- Gdzie ja jestem? Dokąd mnie przyprowadziłeś? - pytam oburzona i trochę zawstydzona.

- Jesteś w gabinecie Hrabiego, zaraz powinien się pojawić. Nie martw się, jesteś niedaleko domu. - Oby to była prawda, bo jak inaczej wrócę do ojca? Tata... O mój Boże, całkowicie zapomniałam o tacie! Na mojej twarzy musi malować się strach, bo Daniel rzuca mi pytające spojrzenie. - Mój ojciec. Nie wie, gdzie jestem, nie wie co się stało, chociaż pewnie Pan Brown już do niego dzwonił. Nie mam pojęcia jak ja się z tego wytłumaczę, gdy wrócę. To twoja wina! - wykrzykuję wskazując na niego oskarżycielsko palcem.

- Uspokój się. Twój ojciec nie będzie niczego pamiętał. Kiedy wrócimy do domu, wyczyszczę mu pamięć, będzie myślał, że cały dzień spędziłaś w szkole. To samo zrobię z twoją klasą i nauczycielem. - odpowiada, jakby to była najbardziej naturalna rzecz pod słońcem.

-Ty... co zrobisz? - szaleństwo, totalne szaleństwo - Wyczyścisz pamięć... eeee no dobra. Chyba po tym co zobaczyłam, te skrzydła i w ogóle, już nic mnie nie zdziwi. - Po tych słowach do gabinetu wchodzi wysoki, lecz nieco zgarbiony starszy pan. Ma siwe włosy, zakola przy czole i krótką brodę. Wygląd sugeruje, że może liczyć sobie co najmniej sześćdziesiąt lat, ale mimo to trzyma się na prawdę dobrze. Po jego zamaszystym kroku, jakim wszedł do środka zgaduje, że zdrowie też mu dopisywało. Jest ubrany w czarny garnitur, który kontrastuje z prawie białymi włosami. Twarz ma raczej przyjemną, ale lepiej nie oceniać zbyt wcześnie, pomyślałam sobie. Czułam się już lepiej, więc podniosłam się z pozycji leżącej i usiadłam.

- Nessy przedstawiam ci Hrabiego. - rzuca Daniel od niechcenia. Nadal opiera się o biurko. Nie wiem co powiedzieć, nada jestem trochę zawstydzona. Starszy pan siada na krześle obok biurka.

- Eee dzień dobry? - Tak, świetnie Ness... Jesteś genialna... Dzień dobry, pfff.

- Lepiej się już czujesz? Pewnie musisz być bardzo zdezorientowana - odzywa się do mnie Hrabia spokojnym głosem, a ja tylko tępo kiwam głową. - no dobrze nie ma co zwlekać, przejdźmy do rzeczy. - tak, poproszę, myślę. - Jak już pewnie wiesz chłopak, który cię tutaj przyprowadził ma na imię Daniel i jest Aniołem Potęgi, a to znaczy, że jego zadaniem tutaj na ziemi jest unicestwiać stworzenia, takie jak hmmm... no cóż -stworzenia takie jak ty. Ja jestem zesłany na ziemię jako zwierzchnik wszystkich Aniołów takich jak Daniel. Jest nas paru w tej części kraju. Wydajemy rozkazy Aniołom i koordynujemy ich działania. Ty moja droga Nessy jesteś Nefilimem, co znaczy mniej więcej tyle, że z definicji jesteś Potępiona. - oh, gdyby słyszał to mój tata, w każdym razie - dobrze wiedzieć. - Na nasze szczęście, nie zdawałaś sobie z tego sprawy aż do teraz. Musisz wiedzieć, że masz bardzo dużo ukrytych talentów. O jednym z nich, wnioskuję, że możesz wiedzieć. Powiedz mi, co czujesz w swoich snach? Wtedy, gdy jesteś na polanie razem z Danielem? - A więc to on jest tajemniczą, świecącą postacią. Mogłam się domyślić. Chcę odpowiedzieć, ale nie pozwala mi. - Czujesz energię, moc i jego aurę. To właśnie potrafisz, możesz bez problemu odczytywać ludzkie i nieludzkie emocje, a czasami nawet samą naturę jakiejś istoty. - brzmi nieźle - oprócz tego możesz wpływać na ludzki umysł, a kiedy się zdenerwujesz, dzieje się mniej więcej coś takiego jak dzisiaj w szkole. Ale to już jest ingerencja w świat ludzi, a to, my Anioły musimy zwalczać. - po tych słowach przychodzi mi do głowy pewna myśl.

- A czy potrafię latać? Tak jak Daniel? - pytam z nadzieją.

- Owszem, Nefilimy potrafią latać, ale wasze skrzydła nie przypominają skrzydeł Aniołów. Są ciemniejsze, zazwyczaj szare, a tylko w bardzo rzadkich przypadkach - czarne.

- Na przykład w jakich? - chcę wiedzieć, to wszystko jest tak nieprawdopodobne.

-Hmm... - widzę, że się waha - skrzydła przybierają czarny kolor, gdy Nefilim dopuści się zbrodni na ludzkiej istocie, lub odziedziczy po matce czy ojcu, które też popełniło tak zły czyn. Wtedy na sercu takiego Nefilima zostaje blizna i musi walczyć z wewnętrzną rządzą krwi. Tylko najbardziej źli i zawistni Potępieni zabijają ludzi. Reszta po prostu się nimi bawi, gnębi lub sprowadza na złą stronę. - Spoglądam na Daniela, wpatruje się we mnie, jakby chciał poznać wszystkie emocje towarzyszące mi przy tej rozmowie. Każdy mój wyraz twarzy, zmieszanie, przerażenie, ulga... Gdy przechwytuje moje spojrzenie uśmiecha się ironicznie. Wiem, że czuje do mnie niechęć i żeby to wiedzieć wcale nie muszę używać swoich hmm.. talentów. - Pewnie się zastanawiasz, dlaczego to wszystko tłumaczy ci Anioł, ten który powinien cię odesłać ze z powrotem do piekła. Tak się składa, że jesteś dla nas naprawdę interesującym okazem. I jak na razie niezbyt groźnym, dzięki temu, że nic o sobie nie wiesz. Widzisz... twoja matka, Valerie... - tutaj przerywa. Wydaję mi się, że po prostu chce zobaczyć moją reakcję na jej imię. Staram się zachować kamienną twarz. Jakby jej imię, samo to, że obcy ludzie, albo nieludzie, już sama nie wiem, wspominają o niej, nie robiło na mnie wrażenia. Po chwili kontynuuje - Ona też była Nefilimem. Ale nie zwykłym, ooo niee. Była jednym z najpotężniejszych z jakim Anioły Potęgi miały do czynienia. Ale dziewiętnaście lat temu słuch o niej zaginął, jakby zapadła się pod ziemię. Ale w tym samym momencie pojawiłaś się ty. Odkąd skończyłaś dziesięć lat, Daniel ciągle cię obserwował. W tym wieku u Nefilim zaczyna się uaktywniać moc.

- Chwila ! - zrywam się nagle z miejsca - W takim razie ile ty masz lat? - rzucam to pytanie w stronę Daniela. A on w odpowiedzi szczerzy zęby i mówi:

- Dziewiętnaście skarbie. - znowu ten przeklęty uśmieszek,jaki on jest arogancki, Chryste.

- Daniel ma dokładnie sto osiemdziesiąt dwa lata, ja natomiast pięćset trzydzieści trzy. - odpowiada na moje pytanie Hrabia, a mi opada szczęka. Z powrotem opadam na kanapę, bo moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Moje oczy muszą wyglądać jak spodki. Obłęd. Tego już za wiele. Nie ma mowy, żebym słuchała tych bzdur dalej. Chcę wyjść. Powoli wstaję, obrzucam ich wystraszonym spojrzeniem i rzucam się w stronę drzwi. W mgnieniu oka jest przy mnie Daniel i toruje mi drogę ręką opartą o ścianę. Częstuję go rozgniewanym spojrzeniem. Dla odmiany jest teraz poważny, ten głupi uśmieszek zniknął. Odwracam się w stronę starszego pana. Patrzy na mnie z politowaniem. - Daniel nie strasz naszego gościa. Ma prawo wyjść, jeśli zechce, ale domyślam się, że nawet nie wie w, którą stronę pójść. - Zaskoczona, zdaję sobie sprawę, że ma rację. Nie przemyślałam tego. Zrezygnowana wracam na miejsce, siadam, podkulam nogi i chowam twarz między kolanami. To się nie dzieje, nie dzieje, powtarzam sobie w myślach. Chcę być normalną Nessy, chodzącą normalnie do szkoły i żeby jedynym moim problemem była nieodrobiona praca domowa.

- Wiem, że się boisz. Dowiedziałaś się tylu dziwnych rzeczy od razu. Wiem, że ciężko ci w to uwierzyć, ale musisz znać prawdę Nessy. - mówi do mnie Hrabia spokojnym, kojącym głosem.

- Czego ode mnie chcecie? - Jestem o krok o rozpłakania się. Mój głos bardziej przypomina teraz lament. Przerzucam parę razy wzrok z jednego Anioła na drugiego. Zerkają na siebie znacząco, czuję, że dochodzi właśnie do jakiejś wymiany zdań, tyle, że bez słów. Może czytają sobie w myślach? Może to jest jeden z ich talentów? Kto wie, ostatnie godziny są pełne niespodzianek. Po tej krótkiej naradzie, dwie pary oczu patrzą na mnie i po chwili z ust Daniela pada odpowiedź :

- Chcemy żebyś pomogła nam odszukać Valerie. - czy oni zdają sobie sprawę z tego, że ja kompletnie nie znam tej kobiety?

- Ale ja nie wiem gdzie ona jest, nie znam jej. Zostawiła mnie zaraz po urodzeniu. Jak mam niby ją odszukać?

- Jesteś jej córką, krew z krwi. Odziedziczyłaś o niej naturę. Potrafisz do niej dotrzeć, ale jeszcze tego nie wiesz. Daniel wszystkiego cię nauczy. Będziesz pilnowana dwadzieścia cztery na dobę. No wiesz... dla własnego i naszego bezpieczeństwa.

- Jak to wszystkiego mnie nauczy? Będę musiała się z nim widywać? - nie mogą tego ode mnie oczekiwać. Nie chcę.

- Przynajmniej trzy razy w tygodniu, skarbie. - odpowiada, ale ja wiem, że on też nie jest zadowolony. - Musisz opanować swoją naturę, bo wszystkim nam narobisz kłopotów. - patrzę na niego przez przymrożone oczy. Jak on śmie zarzucać mi, że będę problemem?

- Uważaj Aniołku, bo ty też możesz narobić kłopotów. I lepiej trzymaj się z daleka od mojego ojca i Alison. - rzucam z pogardą. Na jego twarz znowu powraca ten szyderczy uśmiech.

-Nessy, od tej pory będziesz musiała o wszystkim nas informować. Dosłownie o wszystkim. Jeśli wyczujesz jakieś źródło mocy masz o tym poinformować Daniela, jeśli zauważysz, że ktoś inny cię obserwuje, lub zadaje niewygodne pytania, musisz mu powiedzieć. - mówi Hrabia rzeczowym tonem, a ja już wiem, że nic z tego mi się nie podoba. Właśnie się dowiedziałam, że mogę być prześladowana. I to przez kogo? Przez człowieka, czy może jakiegoś Anioła czy Potępionego? Poza tym... Absolutnie nie lubię jak mi się rozkazuje. To tylko skłania mnie do tego, żebym robiła coś dokładnie na odwrót. I wiem, że nie wpuszczę Daniela do mojego życia, bardziej niż to będzie konieczne. - Chłopcze, zabierz naszego skowronka do domu. Chyba na dzisiaj już wystarczy. - zwraca się do Daniela, a ten sprawia wrażenie jakby Hrabia co najmniej kazał mu wtoczyć dwustu kilowy głaz na Mount Everest. Rozumiem, że mnie nie lubi, ale ludzie! Bez przesady. Poczułam się urażona.

- Kiedy nauczysz mnie latać, sama będę się odstawiać do domu. - prycham.

- Nie mogę się doczekać potworku - odparł sarkastycznie Daniel. Ledwo go znam, ale zdecydowanie znajduje się na tym samym miejscu co Misty na mojej liście osób, których nie cierpię. Kieruję się w stronę drzwi, Daniel idzie za mną,gdy nagle o czymś sobie przypominam. Staję gwałtownie, a Anioł wpada na mnie, ale zaraz się odsuwa i patrzy na mnie spod byka. Odwracam się w stronę Hrabiego, a ten rzuca mi pytające spojrzenie.

- Chcesz może wiedzieć coś jeszcze? Śmiało pytaj.

- Mówiłeś o moich snach. Wiem już, że część z nich działa na się na prawdę. Wspominałeś o uczuciach, które do mnie docierały. Dlaczego czując energie Daniela poczułam się słaba? Czego za każdym razem tracę przytomność? Na polanie, przed klubem i dzisiaj za szkołą?

- Nefilimy i Anioły Potęgi od zawsze były dla siebie wrogami. Nefilim, który jest słaby, albo tak jak ty - nieświadomy swojej mocy nie potrafi wytworzyć naturalnej tarczy, która ochroni go przed działaniem siły Anioła. Teraz aura Daniela jest ukryta, więc bez problemu możesz przebywać w jego towarzystwie.

- Lepiej uważaj skarbie, bo w każdej chwili się to zmieni. - syczy mi do ucha.

- Chłopcze, pamiętaj, że moc Nefilim działa na ciebie tak samo. Będziesz potrzebował sporo energii, kiedy już wyszkolisz naszą Nessy. - spoglądam triumfalnie na Daniela a jemu mina rzednie. Ha! tego nie przewidział.

- W takim razie ta moc, te uczucia, które czułam zanim pojawił się Daniel, nie należały do Anioła? Kim była postać w lesie?

Hrabia wydaje się zszokowany, Daniel nieruchomieje. Obaj wymieniają ze sobą przejęte spojrzenia. Coś mi się wydaje, że nie powinnam o to pytać. Jestem zakłopotana, bo nie wiem czego mam się spodziewać po ich reakcji.

- Inna energia? Co takiego czułaś? - pyta Daniel. Czyli oni nic nie wiedzą. Jakim cudem? Przecież to ten chłopak zabierał mnie na polanę. Zaczynam się znowu bać.

- Eeee no ja... eee... czułam czyjś strach, był coraz bliżej. To coś, czymkolwiek było bało się mnie, czuło moją moc i chyba, mimo wszystko chciało się ze mną zmierzyć. Czułam się silna, niepokonana. - wyjaśniłam to najlepiej jak potrafię. Opisałam dokładnie to co wtedy czułam.

Obaj są zaskoczeni, nie spodziewali się tego.

- To pewnie nic takiego, Twoja moc jest jeszcze nieoszlifowana, może wyczuwałaś energię jakiegoś zwierzęcia. - pospiesznie tłumaczy siwy pan, ale widać, że jest przejęty, jakby zbity z tropu, a ja wiem, że kłamie. On dobrze wie, że mówię prawdę. - Daniel zaprowadź Nessy do domu i wróć jak najszybciej. A i może lepiej jedźcie samochodem. Nie chcemy, żeby znowu straciła przytomność. - Poczułam ulgę. Nie chcę nigdy więcej mdleć w ramionach tego dupka. To upokarzające. Daniel tylko skinieniem głowy daje znać, że zrozumiał i oboje wychodzimy z gabinetu.

***********

Przed starym budynkiem, stojącym za opuszczoną fabryką mebli jest duży parking a na nim granatowy lexus. Domyślam się, że należy do Daniela. Wnioskuje to po minie z jaką patrzy na to auto i powoli kieruje się w jego stronę. Spogląda na mnie, żeby zobaczyć moją reakcję, ale nie dam mu tej satysfakcji, o nie. Udaję, że ten samochód to dla mnie najmniejsza z ciekawych rzeczy tutaj. Owszem - robi wrażenie, ale on nie musi o tym wiedzieć. Oglądam się na budynek, z którego wyszliśmy. Aż trudno uwierzyć, że to właśnie tutaj znajduje się gabinet Anioła. To takie... zwykłe miejsce. Daniel wsiada do lexusa i odpala silnik. Wsiadam od strony pasażera i zapinam pasy.

- Wysadź mnie dwie przecznice od mojego domu. Nie chcę żeby ktoś mnie z Tobą widział. - mówię beznamiętnym tonem.

- A kto wyczyści pamięć twojemu tatusiowi?

- O tej porze mój tata jest w pracy, pójdę do domu a ty złożysz mu wizytę w biurze. Sądzę, że wiesz, gdzie masz jechać, skoro mnie prześladujesz.

- Owszem, doskonale wiem. - podsumowuje naszą rozmowę i resztę drogi siedzimy w milczeniu. Nikt się ne odzywa. I tak jest dobrze. Ledwo znam Daniela, ale już wiem, że szczerze go nie cierpię. Nie przeszkadza mi, że z wzajemnością.

Po pół godzinie drogi, zatrzymuje samochód na parkingu. Dokładnie tak jak mu kazałam -dwie przecznice od domu. Siedzimy chwilę w milczeniu. Na usta ciśnie mi się jedno pytanie, nad którym myślałam przez całą drogę. Boję się je zadać, bo nie wiem jakiej odpowiedzi mogę się spodziewać. Mimo, że wiem, że raczej na pewno mnie nie zadowoli, zdobywam się na odwagę. Biorę głęboki wdech i pytam:

-Dlaczego chcecie odnaleźć Valerie? Jest ważna? To znaczy mówiliście mi, że była... jest bardzo potężna, ale nie rozumiem. Ona jest Nefilimem. To chyba dobrze, że zniknęła prawda? - Wszystkie pytania wypowiedziałam tak szybko, niemalże na jednym oddechu. Rozbawiony chłopak przerzucił wzrok ze mnie na ulicę przed nami. Chwilę się zastanawiał, jakby szukał odpowiedniego wytłumaczenia. A może on nie powinien mówić mi takich rzeczy? Może na to pytanie odpowiedź musi paść z ust Hrabiego? W końcu jednak spojrzenie Daniela znowu jest utkwione we mnie. To głębokie, zielone spojrzenie... Nessy, przestań, to dupek! I w dodatku nieznajomy dupek! Karcę się w myślach.

- Sądzimy, że ma bardzo przydatne informacje dotyczące... hmm... spraw anielskich. - czyli, zgadłam - nie może mi powiedzieć. - W każdym razie nie powinno cię to obchodzić. Masz nam po prostu pomóc i damy ci spokój. - taka obietnica jest bardzo kusząca, stwierdzam. Muszę tylko odnaleźć swoja matkę... Pff nic prostszego! O świecie...

- Odnajdę matkę i co? Koniec? Już nie będzie Aniołów, demonów, skrzydeł i tego całego teatru? - pytam z nadzieją. Chociaż wiem, że to raczej niemożliwe. Moje życie właśnie nieodwracalnie zmienia się o trzysta sześćdziesiąt stopni, a ja nie mam na to wpływu.

- Tylko wtedy, jeśli wyczyszczę ci pamięć. - mówi bez ogródek a mnie po całym ciele przechodzi dreszcz. "Wyczyszczę ci pamięć" O mój Boże. Już o nic nie pytam, na dzisiaj to na prawdę za wiele. Bez słowa pożegnania wysiadam z samochodu. Trzaskam drzwiami, a granatowy lexus odjeżdża z piskiem opon. Stoję przez chwilę na środku chodnika i patrzę za odjeżdżającym Danielem, dopóki nie znika za zakrętem a ja zostaje samiuśka. Czyli jednak istnieje ktoś komu mogę powiedzieć o swoich snach, myślę z ironią.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • katharina182 26.10.2016
    Udany rozdział. Jestem ciekawa co będzie dalej. Czego chcą od Valeri i w ogóle jak potoczy się akcja. Daję 5 oczywiście i czekam na kolejną część. Pozdrawiam; )
  • postaram się nie zawieść :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania