Poprzednie częściVigor cz1

Vigor 49

Otwierając oczy ,Vigor zrozumiał ,że leży rozciągnięty na swojej mahoniowej kanapie, zwrócony w kierunku szeroko otwartych drzwi na taras.

Późne, ciepłe , pomarańczowe popołudnie. Leniwie wpadało do środka salonu ,niosąc ze sobą świecące drobinki miejskiego kurzu.

- Jestem w domu ? – pomyślał.

- Jestem w domu – powtórzył , zamykając oczy .

Ciepło i spokój ogarnęły jego ciało i umysł.

Leżąc beztrosko , chłonął dźwięki miejskiego szumu dochodzące z zewnątrz. Gdzieś w oddali ,warczący silnik miejskiego autobusu przemierzał ulicę Stefana Batorego. Szumiące drzewa skrzypiały ochoczo przy akompaniamencie śpiewających ptaków.

- Ale jak to możliwe ? – Vigor poderwał się z kanapy wyrwany z jałowej zadumy dźwiękiem głośnego klaksonu.

- Przecież byłem w tym miejscu , tym czarnym miejscu – powtarzał do siebie ,drapiąc się w głowę.

- Spotkałem te przedziwne istoty a potem...– przerwał.

- A potem – przecierając oczy ,Vigor spojrzał przez drzwi tarasu na ciemno – błękitne niebo.

- A potem ,udało mi się stamtąd wydostać .

Siadając prosto na kanapie ,Vigor wygiął głowę do tyłu zamykając mocno oczy.

- Siel. Tak miały na imię. Siel – powtórzył ,przecierając kark ręką .

-Ale czym było Siel ? – starał się sobie przypomnieć, kiedy jego rozmyślania przerwał mocniejszy podmuch wiatru .

Jak nie proszony gość wtargnął do salonu przez otwarte drzwi tarasu, niosąc ze sobą gęsty , błyszczący pył.

Opadając w coraz większych ilościach na podłogę, pył uformował się w przykucniętą postać.

- W porządku , w porządku – Vigor usłyszał znajomy głos.

- Dopiero nauczyłem się jak to robić ! – oznajmiła postać podnosząc się do góry i strzepując z siebie błyszczący pył.

Na wprost Vigora stał Jerzy.

W skurzanych sandałach bez skarpetek. W niebieskich dżinsach i żółtej podkoszulce. Miał ładnie przyciętą brodę ,wąsy i włosy.

- Nie źle co ? – powiedział rozkładając ręce na boki.

- Jak model z okładki Voga .

- Jerzy ? – odparł z niedowierzaniem Vigor.

- Co ty tutaj robisz ? -spytał podnosząc się z wolna z kanapy i kładąc rękę na jego ramieniu.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę ,że cię widzę. Nigdy mi nie uwierzysz jak ci powiem skąd właśnie wracam – Vigor kiwał głową na boki.

- Też mam ci wiele rzeczy do powiedzenia – odparł podekscytowany Jerzy.

- Tak naprawdę to nie mogłem się doczekać twojego powrotu. Znalazłem coś co musisz koniecznie zobaczyć. To naprawdę ważne. Biorąc pod uwagę twój napięty do granic grafik dobrze by było żebyśmy udali się tam natychmiast- Jerzy ochoczo unosił i opuszczał brwi.

-Natychmiast ? – spytał Vigor.

- Im szybciej tym lepiej – odpowiedział Jerzy.

- Ale ja właśnie co dopiero wróciłem – rozkładając ręce Vigor rozejrzał się po mieszkaniu.

- Tak wiem – Jerzy klepnął Vigora po ramieniu.

- Każdy w tej okolicy był w stanie najwyższej gotowości w razie gdybyś się nagle pojawił. W momencie w którym postawiłeś nogę w swoim mieszkaniu mały Razo od razu dał mi znać.

- Mały Razo ?- spytał Vigor.

- Mały Razo – potwierdził Jerzy wskazując małego wróbla siedzącego na zewnętrznej balustradzie tarasu.

- Nazwałeś wróbla Razo ? –Vigor spytał zaskoczony.

- Nic z tych rzeczy . Nikogo nie nazywałem– odparł Jerzy.

- One mają swoje własne imiona. Tak jak ty i ja.

- Acha – mruknął Vigor wpatrując się w Jerzego.

- Nie żartuję – powtórzył Jerzy .

- To prawda ale słuchaj to nie jest teraz najważniejsze. Muszę ci coś pokazać. To zajmie tylko chwilę a jest naprawdę ważne.

- Co masz na myśli , co to takiego ? – spytał Vigor.

- Pamiętasz jak się zastanawiałeś czy też miałeś wątpliwości do tego czy ty to ty ? To znaczy czy ty to ta osoba ? Ten jedyny ?

- Nie wiem o co ci chodzi Jerzy – odparł Vigor

- Mam ważniejsze sprawy na głowie niż twoje zagadko-rebusy . Wydaje mi się ,że wszyscy jesteśmy w wielkim niebezpieczeństwie.

- Właśnie o tym mówię – kontynuował Jerzy.

- Dlatego ,że Ty to Ty wszyscy jesteśmy w wielkim niebezpieczeństwie. To ,że stałeś się tym kim jesteś to nie przypadek . Wszystko było zaplanowane.

- Zaplanowane ? – Vigor był zaskoczony

- Jak zaplanowane ? To nie możliwe ?

- A właśnie ,że możliwe –odparł Jerzy .

- To co się z tobą stało było zaplanowane od tysięcy lat. I nie tylko z tobą . Podobnych do ciebie było setki jak nie tysiące . Wszystko po to abyś ty mógł stać się tym kim teraz jesteś. Dlatego musisz teraz ze mną pójść .

- Pójść, gdzie ?

- W góry – odparł stanowczo Jerzy

- W góry ? - powtórzył Vigor.

- Tak w Karpaty . Dla ciebie to przecież żaden problem , biorąc pod uwagę ,że w mgnieniu oka potrafisz przeskoczyć do innej galaktyki .

- Co dla mnie jest rzeczą niewyobrażalną tak na marginesie–dodał drapiąc się po nosie.

Zapanowała chwila ciszy .

- Jerzy – rozpoczął Vigor ,zakładając ręce na biodra.

Rozglądając się po salonie Vigor zauważył ,że jego kamizelka leży na fotelu a telefon na stoliku. Nic nie wskazywało na to ,że właśnie wrócił z dalekiej wyprawy. Nie czuł się zmęczony ani zdezorientowany. W gruncie rzeczy czuł się dobrze.

- I co myślisz ? –Jerzy nie dawał za wygraną.

-Chciałem ci coś powiedzieć, coś ważnego ale nie mogę sobie teraz przypomnieć co to było. Coś znalazłem, coś ważnego – tłumaczył spokojnie Vigor

- No więc właśnie .Świeże powietrze dobrze ci zrobi, przypomnisz sobie po drodze . To znaczy.... – Jerzy obrócił się w stronę drzwi na taras.

- Jeżeli będziesz w stanie za mną nadążyć – rzucił pewny siebie.

Podnosząc ręce na wysokość klatki piersiowej , Jerzy zakasłał kilka razy .

- Przepraszam – przerwał .

- Muszę jeszcze nad tym popracować, ale dużo mi już nie brakuje.

Jego ciało zaczęło robić się coraz bardziej przeźroczyste aż wreszcie z podmuchem wiatru rozsypało się w drobny pył , który uleciał nazewnątrz.

W oczach Vigora . Złota , bezkształtna forma Jerzego ,ulatywała ponad chmury ciągnąc za sobą promienisty ogon energii.

Podnosząc ręce do góry ,Vigor przywołał do siebie swoją kamizelkę i telefon .

- No dobra, zobaczymy o co ci chodzi.

-Zakładając na siebie kamizelkę i chowając telefon do wewnętrznej kieszeni , Vigor spojrzał przez otwarte drzwi tarasu. Po Jerzym nie było już śladu.

- On faktycznie nie żartował – stwierdził Vigor.

-Jest naprawdę dobry.

Zamykając oczy, Vigor zniknął ze swojego mieszkania. W momencie zamknięcia powiek, jego mieszkanie , kolor ścian, widok na taras, zapach skórzanej sofy . Zmieniły się w złotawe strumienie ulatującej energii, na tle nieskończenie czarnej przestrzeni.

Falując jak kolorowe płomienie nocnego ogniska, wskazywały Vigorowi drogę w każdym kierunku jakim by nie spojrzał. Wtedy właśnie , Vigor zniknął ze swojego mieszkania.

Jego niewidoczna dla gołego oka postać, pojawiła się wysoko nad kontynentem Europejskim .

Obserwując poruszającą się w dolę formę Jerzego. Vigor rozejrzał się również dookoła.

Panorama kolorowych kontynentów , emanującą wrzącą od życia energią. Jak zawsze zapierała dech w piersiach.

- Tego mi właśnie brakowało – pomyślał Vigor.

- Tego kontrastu. Żadne z tych wszystkich miejsc, w których byłem. Nie miało takiego spokoju.

- To chyba cena za młodość – westchnął w myślach.

- To chyba cena za bycie mało ważnym – dokończył , spoglądając w kierunku Jerzego.

Jerzy stał na kamienistym brzegu Czarnego Stawu, zadzierając głowę w kierunku, wysokiego skalnego zbocza.

- Idę o zakład , że efekt cieplarniany też był ustawiony – rzucił Jerzy w powietrzu.

- Cholewcia, mam kamienia w sandale – zaklął cicho pod nosem.

Tak samo jak szybko kamień pojawił się w sandale podczas krótkiego spaceru po brzegu jeziora. Tak samo szybko zniknął przywracając komfort stopie, miękko wypchaną podeszwą.

- Nie , to nie było ukartowane – wtrącił się Vigor, pojawiając się po lewej stronie Jerzego.

- I nie ma za co dziękować. Ten kamień był faktycznie ostry – wskazując palcem jego stopę.

- W porządku , dzięki –odparł Jerzy.

- To byliśmy my, ludzie. To nasza wina – kontynuował Vigor

- Właśnie o tym mówię . Ludzie, globalne skażenie,ty a potem totalne odrodzenie.

- Jerzy...- jęknął rozczarowany Vigor, wskazując tym razem na skalną ścianę jeziora.

- Co my tutaj robimy ?

-Ty naprawdę nie jesteś ostatnio sobą ? – odparł Jerzy.

- Prawda ? Jesteś bardziej zaoferowany tym co się dzieje gdzieś tam indziej niż tutaj.

- O co ci chodzi Jerzy ? Jesteś bardzo enigmatyczny ?

- Chodzi mi o to, że musisz być w domu trochę częściej a nie szlajać się po obcych landach. Wszystkie odpowiedzi znajdują się tutaj. Wszystko sprowadza się do naszej ziemi. Wszystko. To czego szukasz, źródła kosmicznej energii, źródła wszechświata. Wszystko. Marnujesz poprostu czas.

- Chcesz mi powiedzieć, że informacje na temat potencjalnego najazdu na Ziemię przez władcę tego wszystkiego co w twojej głowie jest światem, jest mniej ważneniż to co chcesz mi teraz powiedzieć ?

-Hem – westchnął Jerzy.

- Coś ci pokażę . Spójrz w kierunku tamtego wyżłobienia . Przy tamtej ścianie skalnej ,zaraz nad ujściem do jeziora – tym razem to Jerzy wskazał palcem w kierunku zanurzonego w wodzie kamienia.

- Ze względu na efekt końcowy, jakim dla nas jest efekt cieplarniany. Dla ludzkości. I nie oszukujmy się . Masz na pewno rację.–Jerzy stanowczo przeciął powietrze ręką.

-To z pewnością ludzie. Ja chcę tylko powiedzieć ,że jest coś jeszcze. Coś dodatkowego. Erozje skalne pojawiają się coraz częściej i w coraz dziwniejszy miejscach. W tym przypadku . Wyrwa skalna ujawniła, niewielkich rozmiarów tunel, z którego niedawno wypełzł ten koleś .

Na wpół zanurzony w wodzie . Opierając się łapkami o kamień i zielony liściasty krzak. Wygrzewał się dziwnych kształtów płaz. Długi jak jaszczurka , z szerokim tułowiem i głową jak u żaby.

Miał piękną zieloną skórę i czarne plamki od głowy aż po ogon.

- Jaszczurka Jerzy ? Jaszczurka ? Naprawdę ?

- O jaka ładna jaszczurka ....– zażartował Vigor.

- A kto był dzisiaj dobrą jaszczurką ? No kto był ? A kto zjadł dzisiaj robaka ? No kto ?

Jaszczurka tkwiła w niewzruszonej pozie.

- To nie jest zwykła jaszczurka – wtrącił Jerzy.

-To żabomandra ! – skwitował poważnie.

- I co z tego ? – odparł Vigor.

- Ten płaz jest z epoki dinozaurów eeee ! – przeciągnął Jerzy.

 

C.D.N

Następne częściVigor 50

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania