Poprzednie częściWarcraft - Krucjata - Prolog

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Warcraft - Krucjata - Rozdział 1

Rozdział 1

Imperium

 

3 lata przed otwarciem Mrocznego Portalu

 

Tyrande obudziła się ze swego snu. Znowu śniła. Znów była tą młodą nowicjuszką, która musiała dzielić łóżko w świątyni z innymi adeptkami. Znów musiała podlizywać się komu popadnie, by mieć choć cień szansy na awans w strukturze kościelnej. Jednak po krótkiej chwili rozejrzała się po swojej sypialni i przypomniała sobie, że osiągneła wszystko, czego pragneła. Najpierw objęła przywództwo nad Zakonem sióstr Elune, potem, dzięki udanej kampanii wojennej przeciwko Płonącemu Legionowi została wybrana na dyktatora odradzającego się Imperium Kaldorei, by w końcu podbić większą część Kalimdoru i ostatecznie władać największym mocarstwem w historii Azeroth. Żeby jeszcze bardziej utwierdzić się w swym triumfie, Tyrande spojrzała na swego śpiącego męża, Malfuriona Stormrage. Podczas wojny zakochali się w sobie bez pamięci, a będąc przywódcami zarówno Kościoła jak i Druidów, pobierając się, stworzyli bardzo potężny sojusz, który do dziś tworzy obok armii podwaliny Imperium Kaldorei.

 

Tyrande wstała z łóżka w swojej sypialni w głównej świątyni, jej siedzibie, i narzuciła na swe nagie ciało szlafrok. Dzięki pracy jej nadwornych modystek posiadała ona figurę porównywalną do aniołów Bogini uwiecznionych na rzeźbach. Miała ona długie, ciemnozielone włosy oraz oczy z białymi tęczówkami, powszechnymi dla jej rasy. Dawało to zaskakujące korzyści, gdyż dzięki temu sprawiała wrażenie wysłanniczki Elune, zesłanej, by poprowadzić Imperium Kaldorei w jej świętym imieniu. Natomiast jej mąż był dalej tym samym chudym i zamyślonym elfem, z którym spędziła swą młodość. Jedyne, co zmieniło się w nim, to jego bujna, zielona broda i imponujące rogi na czole. Arcykapłanka nie wiedziała, jakim cudem druid mógł się ich dorobić, ale podejrzewała o to skutki uboczne alchemii, której druidzi byli mistrzami. Tyrande powędrowała do swej osobistej łazienki, gdzie służki już przygotowały gorącą kąpiel. Po okąpaniu swej przywódczyni zaczeły one ją perfumować, a następnie pomogły jej włożyć imponujących rozmiarów, białą jak śnieg suknie, wysadzaną diamentami i szmaragdami.Tyrande wróciła do sypialni, gdzie spostrzegła, iż Malfurion dalej spał.

- Wstawaj, śpiochu. Musisz być ze mną przy śniadaniu.

- Zaraz do ciebie dołącze.

Był już wieczór. Większość ras Azeroth kończy wtedy swą pracę i udaje się na spoczynek. Nocne Elfy nie należały do tej większości. Dla nich wieczór był zaledwie początkiem ich doby. Jako istoty magiczne, kaldorei mieli specjalną więź z księżycem. Pozwalało im to doskonale widzieć w ciemnościach, a także czuć się pewnie i swobodnie podczas nocy. Tyrande poczekała, aż Malfurion skończy swą poranną toalete, a potem ubierze się w swoją specialną szatę, ukazującą insygnia Arcydruida, i razem zeszli na dół, gdzie mieściła się sala, w której arcykapłanka wraz ze swoją świtą spożywała posiłki. Przy długim na 30 metrów stole czekała już cała gromada osób. Byli to urzędnicy państwowi, kapłanki piastujące wysokie stanowisko w kościele, druidzi oraz wojskowi. Arcykapłanka usiadła na swym krześle znajdującym się pośrodku stołu, i dała sygnał do rozpoczęcia posiłku. W jego trakcie razem ze swym mężem, siedzącym po jej lewej stronie, słuchała ona rozmaitych osób.

-Legion XXIII został uzupełniony o nowy sprzęt oblężniczy, zgodnie z Pani rozkazem - odparł Gaius Mercilus, jeden z generałów Imperialnej armii. Armia Imperium Kaldorei od niepamiętnych czasów dzieliła się na legiony, każdy po 10 000 żołnierzy. Obecnie Nocne Elfy były w stanie wystawić 800 000 ludzi, co dawało imponującą liczbę 80 legionów. Dzięki dyscyplinie i świetnej organizacji, armia ta była najpotężniejszą siłą w Azeroth.

-To dobrze -odparła Tyrande. - Nasze armie muszą być nieustannie gotowe na najgorsze. Wiele wrogów czeka na naszą słabość, by wtedy uderzyć. Musimy nieustannie udowadniać im, że to my jesteśmy przeznaczeni do przewodzenia tą planetą.

Malfurion spojrzał na wysokiego rangą druida siedzącego obok niego, i zapytał go:

-Mój drogi Irenausie, czy w ostatnich miesiącach nie doszło do niekontrolowanego wzrostu przyrostu naturalnego?

- Według danych zebranych przez nas, liczba urodzeń zdaje się być w normie - odpowiedział druid. Program kontroli urodzeń, który stosujemy od tysiącleci, nie zawodzi nas nawet teraz.

Spore wpływy kręgu Cenariusa w państwie Kaldorei miały duże znaczenie z powodu nieśmiertelności Nocnych Elfów. Masa obywateli kalimdorskiego imperium dożywa tysięcy lat, co w dodatku z szybkim przyrostem naturalnym doprowadziłoby do przeludnienia kontynentu. Druidzi więc zaprojektowali program, który kontrolował liczbę urodzeń. Na przykład, jeżeli Elficka matka spodziewała się swego drugiego dziecka, gdy nie było już zapotrzebowania na osadników kolonizujących tereny podbijanego Kalimdoru, władze zmuszały ją do przymusowej aborcji. Program ten był wspierany przez totalitarną kontrolę, jaką Kościół miał nad swym społeczeństwem. Kapłanki podczas odprawianych modłów codziennie namawiały do uległości państwu, a życie mieszkańców było nadzorowane przez liczną milicje.

 

Po 15 minutach do Tyrande dosiadła się Lady Generał Shandris Feathermoon. Podczas wojny z Płonącym Legionem była ona jedną z najbardziej lojalnych wojowniczek arcykapłanki. Służyła ona w “Armii Elune” - paramilitarnym odłamie zakonu, służącym za siły zbrojne Sióstr Elune. Po zwycięstwie nad demonami Tyrande powierzyła Shandris przywództwo nad tą organizacją. Z upływem czasu Armia Elune stała się najbardziej elitarną i faworyzowaną jednostką w Imperium Kaldorei. Była formowana z ochotniczek, a wstąpić do niej mogły tylko kapłanki zakonu. Przechodziły one następnie rygorystyczne szkolenie oraz intensywną indoktrynację. Miało to na celu wyszkolenie fanatyczek, gotowych wykonać każdy rozkaz w imię swej bogini. Wywieszano ich plakaty propagandowe, w których ukazywano je jako wzór elfickiej kobiety. Na obecną chwile liczebnośc “Armii Elune” wynosiła 50 000 wojowniczek, gotowych na wkroczenie do piekła na sygnał swej arcykapłanki.

 

Pani Tyrande - rzekła do dyktatorki elfickiego państwa Shandris. - Parada Armii Elune, którą zaplanowałaś na tą noc, jest już gotowa. Nasze wojowniczki przejdą ulicami górnego miasta, ze sztandarami naszej Niebiańskiej Matki.

-Doskonale - odparła Tyrande. - Upewniłaś się, że wyznaczeni goście pojawią się na uroczystości?

-Tak, arcykapłanko. Chęć w obserwacji parady wyraziły wszystkie wyznaczone przez panią osoby, nawet ambasada Lordaeronu.

-To na nich właśnie najbardziej mi zależało. Ci ludzie muszą zobaczyć potęge naszego imperium, naszą siłę, którą możemy wykorzystać przeciw każdym naszym wrogom. Poza tym, mam coś ważnego do przekazania ambasadorowi Theodorowi.

 

 

Kilka godzin później

Taylor, szef ochrony Lordaerońskiej ambasady, właśnie kończył swoją pracę. Przeprowadzał on inspekcje gwardzistów, gdyż ambasadorowi zależało na tym, by żołnierze prezentowali się nad elfami jak najlepiej, oraz zachowywali maksymalną sprawność bojową. Taylor był 30 - letnim mężczyzną, odzianym w zbroje płytową oraz niebieski płaszcz ozdobiony herbem jego królestwa. Oficer preferował lżejsze pancerze, zapewniające lepsza mobilność i wygodę , ale podczas jego pracy w ambasadzie musiał prezentować się jak najbardziej dostojnie. Miał on długie, brązowe włosy, krótki zarost oraz bladoniebieskie oczy.

Taylor, choć nie wywodził się ze rycerstwa, był synem bogatego kupca, robiącego interesy z królem. Kontakty rodziny z dworem pozwoliły mu na rozpoczęcie obiecującej kariery w wojsku. Taylor dołączył do specjalnej drużyny, szkolonej na wzór słynnych Rangerów z Quel’Thalas. Był on swoistą awangardą armii. Wykonywał zadania zwiadowcze,eliminował patrole, zabijał wrogich dowódców, tworząc zamęt w łańcuchach dowodzenia, a w razie potrzeby dołączał do głównej armii, tworząc jej awangardę. Zdobył on doświadczenie, gdy 7 lat temu król Terenas wysłał go i jego oddział do Quel‘Thalas, by pomóc wysokim elfom w pacyfikacji leśnych trolli, które zbyt zuchwale opuszczały swoje siedziby. Były one zawziętym wrogiem, atakując znienacka i walcząc z wielkim szałem bojowym. Razem z elfickimi Rangerami udało mu się jednak odnieść zwycięstwo nad trollami i zepchnąć je z powrotem w głąb puszczy. Po powrocie do Lordaeronu król docenił umiejętności Taylora, awansując go na kapitana i dając mu jego własny oddział. Dwa lata później jednak, posadzono go za biurkiem, gdy Terenas kazał mu objąć posadę szefa ochrony w ambasadzie Lordaeronu w stolicy Imperium Kaldorei. Taylor przez swój 5 - letni pobyt w Kalimdorze nauczył się w miarę biegle posługiwać się językiem Kaldorei oraz zainteresował się ich kulturą.

 

Dowódca gwardzistów stał na dziedzińcu przed ambasadą, obserwując swych żołnierzy. Wszyscy stali wyprostowani w swych niebieskich tunikach. Obok Taylora pojawił się ambasador Theodor. Był on starym arystokratą, który od 9 lat pełnił funkcje Loarderońskiego ambasadora w Imperium Kaldorei.Miał on 60 lat, a jego młodość przemineła bezpowrotnie. Jego krótkie włosy osiwiały zupełnie, a jego cere pokryły zmarszczki. Odziany był w czarno złoty strój, a na szyi miał złoty medalion.

- Jesteśmy gotowi do drogi - powiedział ambasador. - Musimy dostać się do Górnego Miasta, na Księżycowy Plac. Zostaliśmy tam zaproszeni na paradę wojskową. Prowadź, kapitanie.

 

Z powodu odbywającej się na nim parady, Księzycowy Plac był dosłownie oblężony przez nocne elfy, pragnące ujrzeć żołnierzy. Wojowniczki Armii Elune prezentowały się dumnie, idąc w szeregach. Przed kolumnami niesiono flagi Imperium Kaldorei oraz poszczególnych dywizji. Parada była przygotowana w tak najdrobniejszych szczegółach, że tylko martwi mogliby nie zdumieć się nad potęgą elfickiej armii. Tyrande, wraz z swym mężem Malfurionem oraz Shandris, stała na specjalnym podwyższeniu, gdzie pozdrawiała uczestniczki parady. Obok niej stali zaproszeni przez nią goście. W większości były to kapłanki jak i też wojskowi, którym to chciała pokazać siłę i elitarność Armii Elune. Między siłami zbrojnymi zakonu a regularną armią była bowiem ostra rywalizacja. Starzy generałowie, wywodzący się w dużej części z dawnego wojska lorda Ravencresta, z obawą patrzyli na prywatną armię fanatyczek, znanych z popełniania zbrodni wojennych. Gościem specjalnym był ambasador Theodor. Rozmiawiał on z elfami o polityce i ekonomii. Obok którego stał Taylor. Kapitan widział kuż Tyrande wiele razy, gdy towarzyszył ambasadorowi w licznych poselstwach i bankietach. Nie przypominał on sobie, by w Loarderonie osoby duchowne stwarzały tak silne wrażenie, nawt sam arcybiskup. Ale w Tyrande było coś, co budziło w nim uczucie zdumienia. Arcykapłanka bowiem, ze swą urodą i kształtnym ciałem, wyglądała, jakby upajała się poczuciem swej własnej potęgi. Jakby czerpała siły z przechodzącej pod nią parady.

-Ambasadorze Theodorze - oznajmiła Tyrande, - przyznaje, że Armia Elune potrafi zrobić wrażenie. To nasze najlepsze wojowniczki. Oto przykład naszej potęgi, i dowód na tezę, iż Kaldorei zostali wybrani przez niebiosa, aby poprowadzić Azeroth ku przyszłości. Chciałabym, żeby ten pokaz naszego majestatu pomógł nam zbudować trwała relacje. Jednak z przykrością stwierdzam, że Loarderon coraz bardziej nas rozczarowuje.

-Nie rozumiem, co Arcykapłanka ma na myśli - odparł Theodor. - Taylorze, zostaw nas samych. Muszę porozmawiać z Arcykapłanką na osobności.

Taylor spokonie oddalił się.

-Król Terenas - wyjaśniała Tyrande - zamiast budować z naszym Imperium świetlana przyszłość, woli zadawać się ze swoimi sojusznikami, których reputacja jest...wątpliwa. Królestwo Quel’Thalas, założone przez potomków Quel’Dorei, tych samych, którzy wraz z królową Azsharą doprowadzili do niemalże unicestwienia naszego gatunku. Dalaran, republika czarodzieji, którzy praktykują swą plugawą magię Arcane, wypaczającą duszę.

Krasnoludy, obsesyjnie szukające bogactw, które bezmyślnie wydzierają skarby ziemi, nie dając nic w zamian.

-Wydaje mi się, iż nasz dobór sojuszników to prywatna sprawa Loarderonu - odpowiedział ambasador.

Mamy też zastrzeżenia do naszego handlu.- kontynuowała Tyrande. - Nasi skarbnicy donoszą, że cła, narzucane przez waszego króla, są wyjątkowo niesprawiedliwe, i godzą w nasza gospodarkę. Próbowaliśmy wiele razy załatwić tą sprawe, lecz zawsze zbywano nas pustymi obietnicami.

-Cła, które król proponuje innym narodom, są wpierw ustalane z naszymi własnymi skarbnikami oraz ministrem finansów, by były one maksymalnie sprawiedliwe i zachęcające do handlu. Naszym celem jest korzystny handel po obu stronach, nie zaś wyzysk.

- Wy ludzie macie więc ciekawe pojęcie sprawiedliwości. Ale dość już o tym. Z uwagi na argumenty, które wymieniłam, podjełam decyzje, że kontakt dyplomatyczny z królestwem Lordaeronu zostaje zerwany, a wasza ambasada zamknięta.

-Ależ Arcykapłanko, po co uciekać się do tak radykalnych metod? Najlepszą receptą na takie problemy są negocjacje. Musimy wspólnie usiąść do stołu, a na pewno uda nam się znaleźć jakieś rozwiązanie.

- Decyzja została już podjęta. Przez 9 lat nawiązanie jakiegokolwiek dialogu z wami było niemożliwe, nie spodziewam się więc, byśmy tym razem doszli do porozumienia. Macie 3 doby, by opuścić budynek i udać się w podróż powrotną. A jeżeli Loarderon kiedykolwiek najdzie myśl zagrożenia naszym interesom, prosze przypomnieć sobie dzisiejszą paradę, by utwierdzić się o sile naszej rasy. To wszystko, Ambasadorze. Dziękuje. Ande'thoras-ethil.

 

Theodor nie mógł uwierzyć w słowa, które zostały do niego zaadresowane. Zerwać stosunki dyplomatyczne z powodu drobnego nieporozumienia o cła? Nigdy nie spotkał się z takim przykładem. Od tej elfki wręcz bił szowinizm. Ambasador miał nadzieje, że Tyrande jeszcze ugryzie się w język przez swą arogancje.

-Taylorze! - Theodor wezwał do siebie oficera. - Zwalniam cię z twoich obowiązków przez reszte nocy. Idź zabaw się gdzieś w mieście. Przez ostatni bardzo ciężko pracowałeś, więc odpocznij trochę.

Ambasador uznał, że choć nie jest w stanie przekonać Tyrande do zmiany zdania, to chociaż zrobi przyjemność jednemu człowiekowi na kilka godzin, co było według niego większym aktem dobroci, niż ta elfia prostytutka okazała przez całe swoje życie.

 

Lady Generał Maiev Shadowsong siedziała w przyzwoitej restauracji i właśnie kończyła pić drugi kieliszek wina. Była ubrana w ciemnozielony mundur oficerski. Miała ona białe, krótkie włosy, a na jej lewym policzku i ustach można było dostrzec blizny po ostrzu. Za czasów Wojny Starożytnych była ona jednym z najlepszych dowódców Armii Elune. Wzbudzała ona autorytet wśród reszty wojowniczek, co mobilizowało je do wykonywania jej rozkazów. Popadła ona wtedy w konflikt z Tyrande, której szczerze nienawidziła. Widziała jej chorobliwą ambicję, jej chęć władzy, i bezwzględność w dążeniu do niej. Po tym, jak Tyrande została Arcykapłanką, a następnie przywódczynią Imperium Kaldorei, Maiev została odsunięta od istotnych urzędów, gdyż nie popierała ona polityki Tyrande. Dostrzegła wtedy, że Armia Elune, zamiast służyć bogini i bronić jej boskiej godności, stała się prywatną armią Tyrande, do granic przesiąknięta indoktrynacją. Maiev odeszła wtedy z kościoła i zrobiła karierę w regularnym wojsku. Chciała służyć swemu ludowi, a nie Arcykapłance. Obecnie dowodziła XII legionem, bardzo sławnym w imperium. Maiev była niezwyklę uzdolnionym wodzem, która bardzo często prowadziła swych ludzi do zwycięstwa. Nie była zbyt popularna wśród dworu Tyrande, lecz nikt nie próbował usuwać jej z urzędów, gdyż jej reputacja twardego wojskowego działał budująco na legionistów.

-Nie żałujesz, że ominie cię parada?

-Chyba żartujesz. Myślisz, że będe żałować braku uczestnictwa w szopce, którą organizuje Tyrande, by pokazać prostaczkom i wazeliniarzom swą potęge? Myślałam, że znasz mnie lepiej, Naisho. Dla mnie jest to wręcz idealna okazja, by się upić. Poza tym, Tyrande nie jest godna, bym poświęcała jej swój urlop.

 

Obok Maiev siedziała jej najbardziej zaufana porucznik,Naisha. Poznały się one, gdy Maiev rozpoczeła swą karierę w legionach. Generał uczyniła z niej jednego z jej najbardziej zaufanych ludzi. Jednak w armii istniały plotki, że kobiety łączy coś więcej niż tylko przyjaźń. Ponoć były one kochankami. W Imperium Kaldorei związki homoseksualne były oficjalnie zakazane, lecz Maiev posiadała na tyle wysokie wpływy w armii, że nic nie robiła sobie z podszeptów. Elfki naprawdę się kochały, jednak starały się nie wychodzić ze swoją miłością przed szereg, by nikt nic nie mógł im udowodnić.

 

Restauracja nazywała się “Duma Ashenvale”, choć przez stałych bywalców nazywana była po prostu Dumą. Położona była w Górnym Mieście, więc jej typowi bywalcy byli urzędnikami, sklepikarzami i wojskowymi. Tej nocy, z powodu odbywającej się parady Armii Elune, nie gościła zbyt wielu klientów. Poza dwoma wspomnianymi wcześniej oficerami gościła jedynie kilku schludnie ubranych elfów oraz trzyosobową grupkę podpitych już żołnierzy, którzy głośno wspominali swe stare, dobre czasy. Niespodziewanie, do restauracji wszedł Taylor. Otrzymał czas wolny, a jako że przechodził obok budynku z zachęcającym szyldem, postanowił on do niego wstąpić, by zwilżyć gardło. W sali zrobiło się cicho. Wszystkie oczy były zwrócone na ludzkiego oficera.Wśród pijanych żołnierzy można było słyszeć pomruki niezadowolenia. Taylor spokojnym krokiem podszedł do kelnera za ladą i poprosił o kieliszek wina. Elf, choć niechętnie, wyciągnął zza lady butelkę alkoholu i wlał jej zawartość do kieliszka, którą następnie wręczył człowiekowi. Gdy Taylor ruszył w kierunku stolika, Naisha powiedziała cicho do Maiev.

 

- To ten szef ochrony ambasady Lordaeronu. Ciekawe, że wybrał akurat to miejsce, by się napić.

-Nie wiedziałam, że tak bardzo interesujesz się ludźmi, Naisho - odparła Maiev, która jako jedyna nie zwróciła uwagi na oficera. - Nie wiem, co ty w nich widzisz. Nie są wysocy, mają cerę bladą jak mleko, brakuje im dyscypliny.

- Słyszałam, że kobiety nie mogą służyć w ludzkich armiach, no chyba że jako najemniczki.

- Nic dziwnego, że ich nie chcą. Są słabe i uległe, nie mają w sobie woli walki. My, dumne kobiety Kaldorei zostałyśmy stworzone przez Elune na jej własne podobieństwo, więc zawstydzamy ich białogłowe na każdym kroku. W wielu aspektach dorównujemy naszym mężczyznom, a w niektórych nawet ich przewyszamy.

 

Słowa Maiev miały sens. Kultura Nocnych Elfów nie dyskryminowała kobiet, w pewnych częściach nawet je faworyzowała. Miało to swoje korzenie w religii, gdyż bogini Elune była przedstawiana jako kobieta, a także fizjologicznych. Kaldorei byli bowiem wyżsi i silniejsi od ludzi czy nawet ich kuzynów, Wysokich Elfów. Mieli także większy przyrost masy mięśniowej do reszty ciała. Tyczyło się to zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Ludzkie kobiety były zazwyczaj chude i wątłe w ramionach, posiadające przeciętny wzrost. Nocne Elfki były natomiast umięśnione, a ich typowy wzrost wynosił około 195 centymetrów. Były więc na tyle silne, by nie ograniczać się do typowo żeńskich ról kobiecych i razem z mężczyznami aktywnie uczestniczyć w życiu kraju. Sama Maiev była tego doskonałym przykładem. Przez niezliczone lata ćwiczeń wyrobiła sobie muskularną, silną, i atletyczną sylwetkę, nazanaczoną wieloma bliznami. Jej ciało było godne uwiecznienia na starożytnych rzeźbach przedstawiających Amazonki, mityczne elfickie wojowniczki, legendarne założycielki Królestwa, a potem Imperium Kaldorei. Na zapaśniczej arenie niewiele było kobiet, które mogły jej dorównać w sparingu, a sama Maiev dawała radę także wielu mężczyznom. Jej męscy oponenci często dziwili się, widząc, że po wielu rundach walki trzyma się jeszcze na nogach, i ostatecznie wygrywała długą walkę, gdyż przeciwnik padał na deski z powodu braku tchu. Kultura Kaldorei mimo tego nie była do bólu feministyczna, i oprócz Armii Elune, która była złożona wyłącznie z kobiet, Legiony składały się z damskich wojowniczek tylko w 20 procentach.

 

Taylor podniósł oczy z kieliszka i zobaczył, że podpici żołnierze postanowili się do niego dosiąść. Ich miny zdradzały, że nie mieli ochoty na przyjacielską pogawędke. Jeden z elfów, wysoki, z długimi, czarnymi włosami spojrzał na człowieka i powiedział:

- Chyba coś ci się kurwa pomyliło. To, mój panie człowieczku, jest lokal tylko dla Kaldorei. Kapujesz? Pierdolonym ludziom wstęp wzbroniony.

- Wchodząc, nie zauważyłem żadnej tabliczki, zakazującej mi wejścia. - odpowiedział Taylor poprawnym darnasjańskim, choć z wyczuwalnym wschodnim akcentem. - Może nie macie dość jaj, by jej wystawić?

- Czy ty se ze mnie, kurwa, kpisz? To chyba oczywiste, że takie glisty jak ty mają się trzymać z dala od budynków, gdzie przykładni obywatele zaznają odpoczynku.

- Przykładni obywatele? Masz na myśli żołnierzy, takich jak wy, którzy zamiast zajmować się pilnowaniem porządku, chlejecie jak świnie i zaczepiacie biednych obcokrajowców?

- Nie jesteś biednym obcokrajowcem, obdartusie, tylko skurwiałą człeczyną. Znam ja takich jak wy. Paracie się tą pierdoloną magią, wzywacie demony, a wasze władze to ukrywają. Jesteście tacy sami jak ci Quel’Dorei. Pizdy sprzymierzyły się z Płonącym Legionem, niszcząc nasz kraj. Ale zrobiliśmy z tymi kurwami porządek. Może powinniśmy zrobić porządek także z ludźmi, co? Może zacznę od ciebie, tu, w tej sali?

Maiev przysłuchiwała się groźbom. W pewnym momencie wstała, by uspokoić opojów. Mimo tego, że nie miała najlepszej opinii o ludziach, to jednak ten oficer nic nie zrobił jej, ani nikomu w restauracji. Chciał się tylko napić. To nie powód, by awanturować się z nim.

- Spocznijcie, żołnierzu - powiedziała Maiev swym stanowczym tonem. - Zostawcie go w spokoju. Co takiego wam zrobił?

- Zamknij się, kurwa - warknął do niej agresor. - Myślisz, że twój szpanerski mundur i pierdolone medale robią na mnie wrażenie? Otóż nie. Jestem centurion Decimus, syn Generała Nikandera, wielkiego patrioty, który przyniósł naszej rasie dobrobyt i chwałę, rozpierdalając centaury na południu. A ty jesteś Maiev Shadowsong, pierdolona lesbijka, której hipokryzja wychodzi poza skale. Zaczełaś swą kariere w zakonie, potem w armii, zgadzając się na zero tolerancji dla pedałów i lesb. A tymczasem przeleciałaś już chyba każdą cipkę w Kalimdorze. Brzydze się, kurwa, tobą. Chyba jeszcze bardziej niż tym barbarzyńcą, choć nie wiem, czy jest to wogóle możliwe.

 

Maiev zacisneła pięść. Taylor myślał, że zaraz podejdzie do tego rasistowskiego, homofobicznego centuriona i znokautuje go jednym ciosem. Wojowniczka jednak przez tysiące lat swej służby uczyła się cierpliwości, przekonując się, czytając raporty o stratach, że emocje to nigdy nie jest dobry doradca. Podeszła tylko do Taylora i powiedziała cicho.

- Wyjdź stąd, szybko. Ci skurwiele ci nie odpuszczą.

- Nie martw się o mnie, elfko - odpowiedział Taylor . - Mam sytuację pod kontrolą. Idź lepiej do swej towarzyszki, chyba przestraszyła się tych debili.

 

Maiev wiedziała, co zamierza ludzki oficer. Opoje mieli przewagę liczebną, lecz byli już mocno pijani. A Taylor był trzeźwy, wypoczęty, i dodatkowo wszedł do lokalu w zbroi. Nie trzeba było studiować na uniwersytecie, by wiedzieć, że Taylor chce pobić pijaków. Maiev westchneła i wróciła do swojego stolika. Nie popierała aktu agresji wobec człowieka, lecz proponowała mu odejście, a ten odmówił. Nie zamierzała więc stawać w jego obronie. To był jego problem, i musiał sobie z nim poradzić.

 

Decimus zblizył się do Taylora i zaczął go popychać. Taylor pozwolił sobie na jego ruch raz, a potem drugi. Chciał go wybadać, i uśpić jego czujność. Przy próbie trzeciego popchnięcia złapał elfa za ręke i wykręcił mu ją, po czym z całej siły uderzył go prawym sierpowym w twarz. Centurion upadł na ziemie. Jego towarzysze rzucili się na człowieka. Pierwszy z nich zaczął go okładać gradem ciosów, lecz ten wszystkie zablokował. Drugi walnął go w tył głowy butelką. W międzyczasie pozostali goście zaczeli krzyczeć. Ktoś wybiegł z sali, szukając straży. Żołnierze zaczeli kopać Taylora, jednak ten rzucił się na jednego z nich i razem upadli na ziemie. Szamotali się przez krótką chwile, lecz wtedy to lokalu wszedł czteroosobowy oddział straży miejskej, na czele z ich sierżantem, który zaczął się wydzierać:

- Co tu się kurwa dzieje? Wy pierdolone pijaki, jak śmiecie zakłócać spokój uczciwych, ciężko pracujących elfów? Ja wam, skurwiele, dam nauczkę.

Maiev, która dotychczas siedziała nieruchomo na krześle, wstała i powiedziała do oficera

-Ci żołnierze jako pierwsi rzucili się na tego człowieka. On tylko się bronił. Nie jest winny tej sytuacji.

-Dobrze, pani generał, obejdzie się więc bez przesłuchania. Co tak stoicie, lenie, wyprowadzić ich! - sierżant zwrócił się do swych ludzi.

 

Gdy strażnicy wyprowadzili uczestników awantury, Maiev zwróciła się do Naishy.

- Widzisz, kochana, oto efekty rządów Tyrande. Ta dziwka zasiała ziarno nienawiści w naszej rasie, które właśnie wykiełkowało. Tak to jest, jak bez przerwy wmawia się narodowi, że mają prawo brać co chcą. Dobrze, może Kaldorei są wielcy, może nawet, jak powiedziałam, lepsi niż inne narody, ale to nie jest kurwa powód, by prześladować innych tylko dlatego, że urodzili się słabsi.

- Chodźmy stąd. Mam już dość tego miejsca.

- Zgadzam się. Znajdźmy sobie jakiś cichy, przytulny kącik, wolny od ciekawskich oczu, z wygodnym łóżkiem dla nas obojga. Robi się naprawdę zimno, a ja chcę poczuć na sobie ciepło twego ciała.

Kobiety zachichotały, i wyszły z budynku.

 

Taylor wracał szybkim krokiem do ambasady, rozmyślając nad sytuacją. Był na siebie zły, że dał się sprowokować tym rasistom. Bójka w restauracji szybko wyjdzie na jaw, a jako że mężczyzna służył w dyplomacji Loarderonu, może to zaszkodzić wizerunkowi jego królestwa. Trzeba było wyjść, tak jak prosiła mnie ta kobieta. Ja pierdole, ambasador będzie zachwycony - pomyślał.

 

Poruszał się ulicami, kierując się w dół miasta, gdzie znajdowała się ambasada. Był środek nocy, jednak drogę rozświetlały lampy. Dzięki nim Taylor mógł zobaczyć plakaty propagandowe, wywieszone na ścianach budynków. Na jednym z nich widział wysokiego elfa z Quel’Thalas. Przedstawiony był jako oprawca z zakrwawionym toporem, stojącego wokół martwych dzieci. Napis na plakacie brzmiał : Quel’Dorei chcą zniszczyć nasze imperium! Dołącz do armii i obroń go w imię bogini! Na drugim z nich mógł zobaczyć arcykapłankę Tyrande, wznoszącą ręke w powitalnym geście, a wokół niej wojowniczki Armii Elune, wysokie, w białych zbrojach, dumnie stojące na baczność. Napis brzmiał: Tylko Zakon Sióstr Elune może poprowadzić Imperium Kaldorei ku przyszłości!

-Co za pojeby wybrały Tyrande na wieczną dyktatorkę? - zamyślił się Taylor. - Może u nas Król Terenas także nie toleruje opozycji, lecz monarchia nigdy nie starała się przejąć totalitarnej kontroli na wszystkimi dziedzinami życia.Takiego czegoś nie ma nawet u ich kuzynów z Quel’Thalas! Co za świry z tych nocnych elfów!

 

Jako że Kaldorei prowadzili nocny tryb życia, ulice były zapełnione przechodniami. Jeden z nich splunął pod nogi Taylora. Na początku człowiek chciał mu wygarnąć, lecz zaraz przypomniał sobie sytuacje w barze. Zwrócił on na siebie dostatecznie dużo uwagi i nie potrzebował robić więcej szumu.

 

W końcu dotarł do swojej ambasady. Taylor poszedł od razu do gabinetu ambasadora Theodora, chcąc mieć to z głowy

-Witaj, ambasadorze - rzekł Taylor. - Theodor siedział w swoim fotelu, zamyślony. W ręce miał butelkę whiskey. Pił ją z gwinta, co jak na człowieka o takiej pozycji społecznej było raczej dziwne.

-Witaj, Taylorze - odparł ambasador. - Jak udał się twój wypad na miasto?

- O tym właśnie muszę zameldować. Sprawy bardzo się pokomplikowały. Poszedłem do jednej z restauracji w centrum miasta…

-...i wdałeś się tam w bójkę - odgadł Theodor.

- To nie była moja wina! - usprawiedliwiał się Taylor. - Zostałem zaczepiony przez jakiś podpitych żołnierzy, którzy chcieli mnie pobić! Musiałem się przecież bronić!

Kapitanowi jakoś nie chciało się wspominać o tym, że miał przecież okazję, by wyjść i odpuścić.

-Jestem gotów przyjąć całą odpowiedzialność za te zdarzenie. - dodał. - Wiem, że odbije się to na reputacji tej ambasady.

Theodor pociągnął długi łyk z butelki, rozsiadł się wygodnie w swym fotelu, i zaczął mówić spokojnym tonem:

- Gdybyś wdał się w bójkę kilka godzin temu, pewnie faktycznie byłbym na ciebie zły. Jednak teraz mam to wszystko gdzieś. Jak dla mnie mógłbyś pobić i setkę tych długouchych szowinistów, a obchodziłoby mnie to tyle co zeszłoroczne opady śniegu.

- Chodzi o twoją rozmowę z Tyrande - odgadł Taylor.

- Tak, do kurwy nędzy. Nie podobali się jej nasi sojusznikowie. Wyobrażasz sobie? Czy ona oczekiwała, że odsuniemy się od naszych kilkusetletnich sprzymierzeńców, takich jak Dalaran czy Quel’Thalas? Może nie mamy obecnie zbyt dobrych stosunków z królem Anasterianem, ale wezme to po tysiąckroć bardziej od tej jebniętej fannatyczki religijnej. To przecież wysokim elfom zawdzięczamy część naszej kultury, a także rozwój nauki, medycyny i sztuk magicznych. No ale zapomniałem, że Arcykapłanka ma jakąś fobię przed magią arcane. Zawsze chodzi o to, że przez nią demony przybywają na ten świat. Spędziłem 40 lat pracując w dyplomacji, i żaden mitologiczny demon nie przeraził mnie bardziej niż osoby, z którymi miałem do czynienia. Wiesz, o co jeszcze poszło, synu? O cła! Tyrande uważała, że są one dal Kaldorei za wysokie. Zdrowy na umyśle człowiek - lub elf, podszedłby więc do negocjacji, próbując na nowo ustalić ich wysokość. A wiesz, co ta ladacznica zrobiła? Zerwała z nami kontakty dyplomatyczne, zamkneła naszą ambasadę, a nam kazała wynieść się z jej cennego imperium w ciągu trzech dni!

- Co, do chuja pana? - zdziwił się Taylor. - Wiedziałem, że nie daje sobie w kasze dmuchać, ale żeby tak po prostu pogrzebać 9 lat dyplomacji?

- Ta suka myśli, że jest boginią tego świata. Że wszystko musi się przed nią pokłonić, albo zostanie pogrzebane. Czy wiesz, synu, że ośmieliła się nam zagrozić konfliktem zbrojnym? Ona naprawde jest chora na umyśle, jeżeli myśli, że może tak po prostu napaść na nasz kraj! Już nie wiem, co o tym myśleć. Ale na szczęście już nigdy nie będę musiał, gdyż wynosimy się stąd w cholerę! Taylorze, mam dla ciebie ostatnie zadanie. Chcę, byś nadzorował zamknięcie placówki. Dopilnuj, by nie zgineły żadne kosztowności, żadne papiery, i żeby każdy człowiek za 3 dni, o świcie, był gotowy na rejs do domu. Mam już dość spania w dzień i pracowania w nocy.

Także z chęcią znowu zobacze dom - odparł Taylor. - W takim razie lepiej od razu wezmę się do pracy. Prosze być dobrej myśli, ambasadorze.

O mnie się nie martw - rzekł Theodor. - Martw się lepiej o te elfy w świątyni, już planujące, jak zepsuć komuś dzień. Jebać tą kurwę! I pomysleć, że Malfurion Stormrage, tak miła i inteligentna osoba, sypia z nią.

 

Wychodząc z gabinetu, Taylor zastanawiał się co to może wszystko oznaczać. Co takiego może planować Tyrande? Tak nagle zerwać stosunki dyplomatyczne? Kapitanowi przychodziło do głowy tylko jedno wytłumaczenie: Imperium Kaldorei szykuje się do wojny z Lordaeronem.

- Głupstwo - pomyślał. - Przecież nigdy nie okazywaliśmy wobec nich jakiejkolwiek agresywnych działań.

 

MrAdam

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Canulas 25.02.2018
    Mr. Adamie przemyśl podanie tekstu w częściach.
  • MrAdam 25.02.2018
    @ Canulas
    No dobrze, następna część będzie znacznie krótsza.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania