cykl /48/ Ich twarze (droubble) - Regimus O!
Wszystkie twarze są martwe, choć widzę na nich uśmiechy szczere i pełne życia. Ale kiedy dotykam bladych policzków, czuję przeszywające zimno – chłód śmierci, namiastkę jej pocałunku. Na moment koniuszek mojego palca umiera, ja czuję, że jeśli nie odpuszczę, fala rozleje się po całym ciele. Cofam się o krok. Twarze, ciągle martwe i uśmiechnięte pozostają na swoich miejscach.
Wirują w przestrzeni. Ja też w niej jestem, ale całym sobą. Czuję w ustach smak krwi, metaliczny, obrzydliwy i niesamowity zarazem. Nie chcę do nich dołączyć, do grona Słonecznej Wioski. Ale czy mam wybór? Czy moje decyzje kogokolwiek obchodzą? Stoję przed wrotami, choć ich nie widzę.
Te twarze są drzwiami do Wioski. Mówiono o niej w świecie żywych. Nie należę do niego, ale czy kiedykolwiek należałem? Czyż nie mówili głośniej niż wszyscy inni, że właśnie tacy jak ja mają pierwszeństwo wstąpienia na łono wiecznego Słońca? Pusty slogan, ładna laurka dla nieuniknionego niebytu?
Wierzę, że choć w części mieli rację. Inaczej daremny mój trud zwykłości.
Dotykam jednej z twarzy jeszcze raz. Och, jest przeraźliwie zimna, pozbawiona nadziei, wszelkiego istnienia, poza tym cielesnym, gotowym, by zgnić w samotności. Przypominam sobie słowa jednego z mówców: Oczy ich poprowadzą was uciśnionych do przybytku Słońca.
Zatopiłem palce, ujrzałem.
Komentarze (12)
Ja obstawiam Dekaosa, on czasem o takich makabrach pisze.
Hmm... nie wiem... Urszula Pieńkowska?:)
Ukłony dla Autora
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania