cykl /48/ Spelunka - drabble - Poncki O!
Mieszkańcy wielomilionowego miasta stanowią jeden wielki społeczny melanż. Jak pasożyty żyją ze sobą bezdomni, klasa średnia i milionerzy. Wszyscy dotkliwie macani anonimowością.
Gdzieś w sercu betonowej dżungli, między stacją metra, a miejskim parkiem mieściła się, spelunka o wdzięcznej nazwie “Rzeźnia”, czynna w godzinach nocnych.
Za barem stał właściciel. Gadatliwy wielkolud o przyjaznym usposobieniu wszystkich, bez wyjątków witał uśmiechem. Tworzył atmosferę beztroski, kontrastującą z męczącym wyścigiem znanym każdemu za dobrze. Wytrwale rozweselał największych gburów. Bywalcy chętnie się mu spowiadali. Lokal stał się miejską legendą, odwiedzaną przez tłumy.
Dziś mieszkańcy doznali szoku, czytając poranną gazetę. Właściciel był kanibalem i zjadał samotnych klientów.
Komentarze (15)
Typuję Antoniego
Ukłony dla Autora
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania