Poprzednie częściDotyk Amani - fragment

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Dotyk Amani opowiadanie fantasy cz.12 z 21

Nazajutrz Arman od razu udał się do wypożyczalni samochodów, których w Nikozji jest kilka i wypożyczył wysłużonego Forda. Spakowali się i pojechali do Kato Pirgos. Po dojechaniu do miasta, zaparkował w dzielnicy portowej i poszli na spacer do portu. Oglądali statki wycieczkowe, małe i większe jachty prywatne, zacumowane przy portowej kei. Większość z nich była na głucho pozamykana i zabezpieczona, ale przy niektórych kręcili się ludzie. W końcu przechodząc koło baraku kapitanatu zauważył, że z małego budynku wyszedł oficer w rozpiętym, marynarskim, białym mundurze i niedbale założoną marynarską czapką.

 

- Dzień dobry, duży ruch dzisiaj.

- Tak, środek sezonu, przypływają i odpływają.

- Wszystkie płyną do Grecji?

- Nie, różnie, niektóre do Turcji, niektóre na wyspy, przede

wszystkim turyści.

- Da się stąd kupić bilety na jakiś prom do Grecji?

- Nie, nie słyszałem o regularnych promach, chcecie płynąć do

Grecji?

- Gdyby była taka możliwość.

- Musielibyście chyba się z kimś dogadać, nie raz się zdarza,

że żeglarze zabierają pasażerów, najczęściej żeby trochę

dorobić, ale do Grecji leci się samolotem, to za daleko na

wycieczkę morską. To prawie całe Morze Śródziemne, żartów

nie ma, bywają sztormy.

- Nie wie pan które łódki popłyną do Grecji w najbliższym

czasie?

- Z tego co wiem to w najbliższych trzech dniach nikt stąd nie

wypłynie.

 

Wtedy z dużego, bogatego jachtu, przycumowanego do portowej kei, jakieś sto metrów od miejsca w którym się znajdowali, wysiadła... ona. Arman szanował kobiety i nigdy nie był w stosunku do nich zanadto złośliwy, jednak tą księżniczkę zupełnie bez udziału świadomości, natychmiast ochrzcił w myślach na własny użytek. Ona to “Piggy”*. Otyła czterdziestolatka o tłustej okrągłej twarzy i ogromnych ustach, nastrzykniętych botoksem i pomalowanych czerwoną szminką, szła w różowej, za krótkiej i za ciasnej sukience, eksponując swój wielki biust, tłuste łydki oraz obcierające o siebie uda. Szła niezdarnie w wysokich czerwonych szpilkach, kołysząc zamaszyście olbrzymimi biodrami, nad

którymi w harmonii z jej ruchem, podskakiwała opona sadła, obejmująca właścicielkę jak koło ratunkowe. W ten rytm wpasowały się również podskakujące, masywne okrągłe piersi, szukające sobie drogi wyjścia ze zbyt obcisłego dekoltu. Mechanika ruchu księżniczki Piggy wydawała się tak

niestabilna, jakby każdy kolejny krok groził katastrofą. Jednak ona parła naprzód jak wielka wojenna machina. Na dodatek zbliżała się do miejsca gdzie Arman rozmawiał z dyżurnym oficerem portu. Za księżniczką, dziarskim krokiem, podążało dwóch przystojnych młodych ochroniarzy. Arman z Jamilą

i oficerem przybliżyli się do budynku, żeby ten śmieszny korowód miał wystarczająco dużo miejsca na bezpieczne przejście obok nich, bez konieczności zbliżania się zanadto do krawędzi portowego basenu. W chwili, kiedy księżniczka przesunęła swoje body tuż obok Armana, ten popatrzył jej w oczy. Jednak rzadko się mylił. Zobaczył to, czego oczekiwał. Czuł, że znowu dopisuje mu szczęście. Piggy mierzyła go wzrokiem od dołu do góry z wyraźnym przystankiem w połowie, a następnie on w jej oczach zobaczył blask. Od razu zauważył, że to nie były niewinne robaczki świętojańskie. Rozpoznał w tym blasku “kurwiki”. Nie miał czasu ogarnąć myślami sytuacji, jednak instynkt podpowiadał mu włączyć uśmiech. Uśmiech, który pomoże mu rozwiązać kolejny problem. Pochód minął obserwatorów i Piggy udała

się w stronę czekającej już, wynajętej limuzyny. Jednak księżniczka obejrzała się jeszcze, odwzajemniając uśmiech. Po krótkiej chwili, kiedy oszołomienie sytuacją oraz silnym zapachem drogich perfum minęło, zwrócił się do oficera:

 

- Kto to jest?

- To jakaś niemiecka milionerka, która mieszka w Grecji,

chyba wdowa czy rozwódka, często w sezonie przypływa tu

grać w kasynie.

- Jest sama?

 

Oficer uśmiechnął się znacząco.

 

- No, wychodzi z jachtu sama, ale rzadko sama na jacht

wraca. Prawie zawsze kogoś przyprowadzi.

- Aaa, przyprowadzi, długo tu będzie?

- O, rzeczywiście, o niej nie pomyślałem, ona wraca pojutrze.

- Mówi po angielsku?

- Tak, dosyć dobrze, kiedyś z nią rozmawiałem.

- Wychodzi na ląd o jakiś stałych porach?

- Wydaje mi się, że zawsze około 14 a wraca późnym

wieczorem, chcesz się z nią zabrać?

 

Oficer uśmiechnął się jeszcze bardziej znacząco niż poprzednio i popatrzył rozbawionym wzrokiem.

 

- Chyba drogo by chciała.

 

Tym razem Arman się uśmiechał.

 

- Chłopie lećcie samolotem, taniej cię wyjdzie.

- No dzięki, zobaczymy.

 

W głowie Armana od razu rysowały się ramy planu jutrzejszej zasadzki, którą zamierzał zastawić na księżniczkę. Lustrował otoczenie i ustalał szczegóły. W odległości około dwustu metrów od miejsca w którym się znajdowali w bezpośrednim sąsiedztwie morza, znajdowała się mała nadmorska knajpka. Pomimo tego, że przylegała do portu to właściciel zorganizował na niej niewielką plażę. Przywiózł parę ciężarówek piasku oraz rozstawił dla klientów kilka leżaków i parasoli. Można było kupić napój, wino lub drinka i usiąść nad wodą. Było tam kilku turystów, pewnie tych ze stojących na kei jednostek, a niektórzy nawet w kąpielowych strojach. Do tego, do tej plaży przynależał mały park zabaw dla dzieci

z kilkoma huśtawkami i piaskownicą. Wszystko to było bardzo blisko drewnianego pomostu, którym z kei schodziło się na ląd. Czyli księżniczka musiała tamtędy przechodzić. Plan który konkretyzował się w jego głowie był w sumie dosyć prosty. Przyjedzie tu jutro o 13 z Jamilą. Zamówi coś w barze, zainstaluje córkę na placu zabaw a sam przysunie leżak tak blisko jak tylko się da do pomostu, rozbierze się do kąpielówek, nasmaruje olejkiem, ustawi leżak w taką stronę, żeby Piggy zanim koło niego przejdzie, mogła mu się dobrze przyjrzeć i dokładnie ocenić wszystkie zalety jego atrakcyjnej anatomii. Resztę postanowił pozostawić naturze. Jeśli księżniczka do niego nie zagada i sama nie zaproponuje mu wizyty na jachcie to w ostateczności spróbuje ją zapytać czy może zabrać ich do Grecji.

 

Nazajutrz pożyczonego Forda zaparkował przy nabrzeżu i zjawił się z Jamilą punktualnie o 13 w upatrzonym miejscu.Kupił córce napój i wytłumaczył jej, że gdyby na pół godziny musiał odejść z jedną panią, to żeby się o niego nie martwiła tylko spokojnie na niego czekała oraz żeby bez niego nie wchodziła do wody i nie oddalała się z placu zabaw. Jeśli będzie z kimś rozmawiał, to żeby mu nie przeszkadzała. Następnie zdjął ubranie, zostając tylko w najbardziej seksownych kąpielówkach jakie posiadał i wysmarował się olejkiem do opalania. Zajął również upatrzone miejsce. Jamila głupio się na niego patrzyła, ale w końcu poszła na huśtawki. Wyglądał jak grecki bóg na wakacjach na Cyprze. W końcu nadeszła godzina zero. Znajomy korowód wyruszył w jego stronę z tą tylko różnicą, że zamiast różowej, sukienka była czerwona i Piggy wyglądała jeszcze bardziej wyzywająco. No w zasadzie jak aktorka filmów “xxx” w rozmiarze “xxl“. Arman naprężył mięśnie eksponując kaloryfer i bicepsy

i zamarł w bezruchu, oczekując rozwoju sytuacji. Wyglądał tak, że nie było na świecie kobiety w wieku od lat piętnastu do stu, która nie zwróciłaby na niego uwagi, choćby nawet była zakonnicą. Milion dolarów to chyba zbyt mało, żeby właściwie wyrazić jego efektowną posturę. Udawał, że patrzy w stronę morza, jednak czuł niemal fizyczny dotyk wybałuszonych oczu Piggy, która wpatrywała się w niego jakby był kosmitą. Potknęła się przez to, omal nie lądując w jego ramionach i może pozbawiając go życia, a na pewno przytomności. Jednak księżniczce przyszedł z pomocą ochroniarz i udało jej się złapać równowagę. Zatrzymała się tuż przy nim i zagadała łamaną greką:

 

- Ej wojowniku, jesteś marynarzem?

- Wolałbym rozmawiać po angielsku, nie znam greckiego.

- Pytam cię wojowniku czy jesteś marynarzem?

 

Odpowiedziała po angielsku.

 

- Tak jestem, pływam na tankowcach, ale teraz jestem z córką

na wakacjach. Za kilka dni muszę wrócić do Grecji, bo

znowu rozpocznę długi rejs.

- W Grecji masz żonę?

- Nie, jestem wdowcem.

- A wdowcem, to może chciałbyś zwiedzić mój jacht?

- No, nie chciałbym przeszkadzać.

- Ależ nie będziesz mi przeszkadzał, serdecznie zapraszam,

gdybyś chciał, to mógłbyś nawet ze mną wrócić do Grecji.

- Naprawdę? To byłaby wspaniała przygoda dla mojej córki.

- A no tak, twoja córka, no mogłaby z nami płynąć, na jachcie

jest kilka kajut. Co z nią zrobisz w Grecji?

- Przyleci po nią babcia.

- Moglibyście nawet zwiedzić mój grecki apartament

i pomieszkać ze mną kilka dni.

- Ależ droga pani, byłoby wspaniale.

- Naprawdę? No mój “warrior“* powiedz, że wpadłam ci

w oko? Jak masz na imię?

- Mam na imię Arman.

- Dziwne imię, czy mogę mówić ci warrior?

- No jeśli tak, to ja będę do pani się zwracał księżniczko. A jak

księżniczko, ty masz na imię?

- Jestem Helga, to kiedy przyjdziecie? Wypływam jutro po

południu.

- Naprawdę możemy?

- Oczywiście.

- No to przyjdziemy około 15, czy tak będzie dobrze?

- Ok, każę przygotować kajutę dla twojej córki.

- No, ja też chciałbym popłynąć.

- Dla ciebie też znajdzie się miejsce, może wystarczy nam moja

kajuta?

 

Odebrało mu głos, jedyne co umiał zrobić w danej chwili to głupio się uśmiechnąć i przełykać ślinę, lecz po chwili krtań mu odblokowało i na zakończenie dodał:

 

- Ok, jesteśmy umówieni.

 

Księżniczka Helga wyraźnie zadowolona, poprowadziła swój konwój w dalszą drogę, a on złapał głębszy oddech i rozejrzał się za Jamilą. Na szczęście spokojnie się bawiła. Zawołał ją:

 

- Kończ zabawę, wracamy do hotelu, jutro popłyniemy statkiem, popłyniemy do innego kraju.

 

Arman zanim wrócił do hotelu to udał się do wypożyczalni samochodów:

 

- Dzień dobry, mam od was wypożyczony samochód.

- Coś z nim nie tak?

- Nie, wszystko w porządku, ale chciałbym się dowiedzieć czy

mogę go jutro zwrócić w Kato Pirgos a nie tutaj w Nikozji.

- Niestety, jest to niemożliwe. Nie mamy nikogo w Kato Pirgos,

ale poczekaj chwilkę.

 

Właściciel wziął telefon i gdzieś zadzwonił. Po kilkuminutowej rozmowie po grecku, której Arman nie rozumiał, właściciel powiedział:

 

- Zadzwoniłem do innej wypożyczalni. Oni mają filię w Kato

Pirgos. Ten nasz zwróć dzisiaj a oni jutro podstawią wam

inny samochód, który będziesz mógł zwrócić w Kato Pirgos.

- Dzięki za pomoc.

 

Nazajutrz rzeczywiście dostarczono starego Volkswagena. Arman zostawił Jamilę w hotelu a sam udał się w stronę centrum Nikozji. Miał jeszcze jedną ważną sprawę do załatwienia, która według niego była istotnym elementem jego planu, a mianowicie wizytę u lekarza. Zauważył już wcześniej w centrum prywatny gabinet lekarski w którym zapewne udzielano pomocy medycznej turystom. Zwrócił uwagę, że na witrynie był napis o tym, że porady udzielane są także po angielsku. Jeszcze w hotelu, rano pod prysznicem, rozpoczął intensywne przygotowania do tej wizyty. A mianowicie bardzo mocno i długo drapał się w miejscu intymnym. Nie bez bólu, ale udało mu się w końcu wydrapać bardzo ładny rumień

a nawet w kilku miejscach poczynić zadrapania tak głębokie, że spowodowały kilka drobnych ranek w okolicach krocza.

Z uśmiechem lustrował wacka z orzeszkami przed lustrem i był wyrażanie zadowolony z efektu.

Wszedł nieśmiało do gabinetu z nadzieją, że zastanie tam emerytowanego lekarza płci męskiej, no a już w najgorszym przypadku jakąś starą, słabo słyszącą i widzącą lekarkę. No niestety tutaj szczęścia nie miał. Przywitała go z uśmiechem i wyraźnym zainteresowaniem, młoda zgrabna Greczynka, której kruczo czarne, gęste, długie włosy, kontrastowały z bielą lekarskiego fartucha. Na szyi miała przewieszony stetoskop. Chciał w pierwszym odruchu uciekać, ale jednak zdecydował się kontynuować misję. Rozpoczął nieśmiało konwersację:

 

- Dzień dobry, czy mówi pani po angielsku? Bo ja nie znam

greckiego.

- Oczywiście, słucham co panu dolega?

- Hmmm, pani doktor, chodzi o to że... mnie bardzo swędzi.

 

Lekarka popatrzyła na niego z wyraźnym zaciekawieniem. Choć jej twarz wydawała się profesjonalnie obojętna to on doskonale widział, że w oczach tej młodej “francy” pojawił się błysk radości.

 

- A gdzie?

- No właśnie pani doktor nie bardzo wiem jak to powiedzieć.

- No chyba nie tam gdzie myślę?

 

Jednak lekarka do końca jeszcze profesjonalistką nie była, bo na jej twarzy, pomimo intensywnych starań z jej strony i tak zaczął pojawiać się uśmiech:

 

- No wyjścia nie mamy, za parawan i ściągaj chłopie gacie,

trzeba to zobaczyć.

 

Pomimo, że walczył z sobą, to nie miał innego wyjścia jak wykonać polecenie. Zrozumiał co narobił. Ta młoda dziewczyna będzie pierwszą od czasu Amani która... go zobaczy, i to jeszcze podrapanego.

 

- Ojejej, nie możesz się człowieku aż tak drapać, bo jeszcze

jakiejś infekcji się nabawisz.

 

Lekarka zrobiła krótki wywiad, pytała czy ma jeszcze jakieś inne poważniejsze objawy czy ma gorączkę czy miał jakieś ryzykowne zachowania seksualne. Arman zaprzeczył.

 

- Nie wygląda to szczególnie groźnie. Kim jesteś z zawodu?

- Marynarzem.

- No właśnie, na statku pewnie trudno dobrze dbać o higienę

a ciężko się pracuje. To wygląda na infekcję grzybiczą.

Przepiszę ci maść i za kilka dni objawy powinny ustąpić.

Gdyby do tygodnia swędzenie nie ustępowało to koniecznie

jeszcze raz do lekarza. Wtedy trzeba będzie zrobić

szczegółowe badania.

- To świetnie, bardzo się cieszę, że to nic groźnego. Pani

doktor mam jednak do pani pewną prośbę.

- Tak, słucham?

- Chodzi o to, że za dwa dni wypływam w długi rejs na

tankowcu.

 

Kłamanie przychodziło mu z trudem, ale jego zadanie było najważniejsze.

 

- I chodzi o to, że na naszym statku jest bardzo upierdliwy

felczer, który jest pupilkiem kapitana i który znając

moralność członków załogi, przed rejsem zawsze

chce... oglądać. Jak ma jakieś wątpliwości to każe iść

jeszcze na lądzie do lekarza a jak nie, to zdarzało się, że nie

wpuszczał marynarzy na pokład. Właściwie to dlatego tu

przyszedłem. Czy pani doktor mogłaby wystawić mi

zaświadczenie, że to nic groźnego? Takie na zwykłej kartce

czy recepcie.

- Wydaje mi się że tak, jednak będę musiała napisać, że nie

wolno ci przez dwa tygodnie mieć kontaktów seksualnych, aż

do zakończenia leczenia.

 

W tym momencie Arman poczuł się bohaterem. Czuł, że nikt go nie pokona. Przyszedł tylko po zaświadczenie, że jest niegroźnie chory. Natomiast to, co zaproponowała lekarka było absolutnie trafną odpowiedzią na jego potrzeby.

 

- To nie ma znaczenia, przecież my same chłopy.

- No różnie to bywa.

- No, pani doktor, mnie podobają się tylko szczupłe brunetki

o greckiej urodzie.

- Marynarzu, jesteś pierwszym, który podrywa mnie

na... swędzącego wacka.

 

Oboje się roześmiali:

 

- No przyjdź jak wrócisz, popatrzymy czy jesteś już zdrowy. No

dobrze to piszemy, tutaj masz receptę na maść a tu piszemy

zaświadczenie, rozpoznanie, zalecane leczenie i zakaz seksu!

 

Arman wziął kartkę do reki i popatrzył z rozczarowaniem.

 

- Co to jest? Przecież to po łacinie?

- No to co? Każdy lekarz zrozumie.

- Ten nasz to felczer, pewnie niedouczony i do tego jest

Niemcem, najlepiej byłoby jeszcze dopisać to samo po

niemiecku.

- Sorry człowieku, chyba mnie przeceniasz.

- No a po grecku albo angielsku?

- No dawaj z powrotem, to da się zrobić.

 

Odetchnął z ulgą. Lekarka przybiła pieczątkę. Popatrzył na zaświadczenie z prawdziwym rozrzewnieniem. Trzymał w ręku to, co w ojczystym kraju jego ojca jest absolutnie niezbędne do rozwiązywania każdego, nawet błahego problemu, a mianowicie... bumaszkę*.

 

Wrócił do hotelu, odmeldował się w recepcji przepraszając, że wyjeżdża szybciej niż pierwotnie planował, pomógł się Jamili spakować i pojechali razem do Kato Pirgos aby nie spóźnić się na jacht księżniczki Piggy. Dojazd i zwrot samochodu zabrały trochę czasu i niemal punktualnie o 15 zameldowali się na portowej kei. Pani Helga już na nich czekała. Przywitała ich radosnym uśmiechem i wprowadziła na jacht. Był rzeczywiście luksusowy, choć może nie aż tak bardzo duży, jak to sobie wyobrażał. Była to duża pełnomorska motorówka. Cała załoga składała się z pięciu osób, wliczając w to również ochroniarzy księżniczki, którzy przeobrażali się z chwilą wejścia na pokład, jeden w kucharza a drugi w służącego miss Helgi. Do tej roli zresztą zdecydowanie bardziej pasował. Arman natychmiast nazwał go sobie roboczo... “fiutkiem“. W skład załogi wchodził jeszcze kapitan, jego zmiennik, powiedzmy pierwszy oficer (drugich ani żadnych innych już tu nie było) oraz mechanik, który zajmował się napędem oraz obsługą wszystkich urządzeń technicznych na jachcie z toaletami włącznie, a może nawet w szczególności. Jacht był wyłącznie motorowy i nie wymagał liczniejszej załogi. Po obejrzeniu kilku luksusowych kajut i kambuza, Jamilla rozlokowała się w swojej kajucie z wielkim oknem i dużym telewizorem, a Arman poszedł integrować się z księżniczką Helgą i jej załogą. Wszyscy siedzieli w pomieszczeniu, które było skrzyżowaniem messy z salonem. Arman lustrował załogę pod kątem obrony siebie i córki przed wyrzuceniem za burtę na pełnym morzu w krytycznym momencie, w którym będzie musiał udokumentować stosownym dokumentem swą niemoc przed księżniczką. Od początku w swoim planie absolutnie nie zakładał, że relacje pomiędzy nim jako pasażerem a właści- cielką mogą posunąć się do granicy, poza którą musiałby się obawiać złości ducha swojej żony. Kapitan wraz z Helgą

i Armanem siedzieli wyluzowani na miękkich skórzanych sofach i rozmawiali łamaną angielszczyzną o bzdurach.

O kasynach na Cyprze, o pogodzie, o kosztach utrzymania jachtu, o interesach księżniczki i związanych z nimi podatkach płaconych na Cyprze i innych nieważnych rzeczach, a “fiutek” serwował im drinki. Kapitanowi nie przeszkadzało to, że za chwilę powinien odpływać w stronę stałego lądu, ochoczo sączył alkohol a księżniczka w ogóle nie zwracała na to uwagi. Aż Arman poczuł się swojsko i zapytał go, czy czasem nie ma rosyjskiego pochodzenia, ale nie miał. Tak przegadali ponad dwie godziny. Arman zajrzał do kajuty Jamili i wyłączył telewizor bo zmęczona dziewczyna zasnęła.

Jak wrócił, to po chwili dało się słyszeć na zewnątrz jakieś poruszenie, kroki po pokładzie i stukot odcumowywania jednostki. Kapitan przeprosił towarzystwo i udał się na górny pokład, na mostek. Po kilku minutach zawarkotał rozrusznik a następnie swój klekot rozpoczął wolnoobrotowy diesel. Po chwili obroty trochę wzrosły i Arman doczekał się wreszcie tego, co było dla niego najważniejsze. Za dużym bulajem ląd zaczął się coraz szybciej przesuwać i stopniowo oddalać. Zdążył spytać kapitana o której będą w Grecji i usłyszał, że około 8 rano. Został sam z Helgą. Rozmawiali jeszcze kolejne dwie

godziny, aż w końcu stało się to, co musiało nastąpić.

 

- Chodź pokażę ci moją kajutę, jest najładniejsza ze

wszystkich.

 

Rozumiał, że o odmowie nie może być mowy. Trzeba było zmierzyć się z sytuacją i spłacać rachunek. Jak tylko weszli do środka to nie zdążył nawet dokładnie obejrzeć różowego wystroju a od razu poczuł uścisk silnych ramion pani Helgi, z jednoczesną penetracją jamy ustnej, mokrym, mięsistym i bardzo długim językiem. Na domiar złego wojownik poczuł lekki uścisk genitaliów.

 

- Powiedz mój warrior, pociąga cię wilgotny ślimaczek twojej

księżniczki?

- Bardzo moja piękna, jednak...

 

Nerwowo złapał się za tylną kieszeń i zaczął sięgać po bumaszkę.

 

- Nic nie mów, bardzo chciałabym byś mnie brał mój

wojowniku, jednak musisz mi wybaczyć. U twojej księżniczki

właśnie zaczęły się trudne dni i musimy ze trzy dni poczekać.

 

Nie wierzył własnym uszom. Piggy była tak blisko, że nie mogła widzieć szyderczego banana na jego twarzy. Duszę wojownika wypełniło uczucie wielkiej ulgi i prawdziwego szczęścia, jednak wydobył z siebie głos a właściwie jęk pełen zawodu:

 

- O nie, akurat dzisiaj?

- Nie gniewaj się, tak nieszczęśliwie się złożyło, ale proponuję

żebyśmy napili się razem i poprzytulali się trochę. No

przecież zostaniecie u mnie parę dni i wszystko nadrobimy.

- Nadrobimy, nadrobimy.

 

Ochoczo przystał na propozycję. Reszta wieczoru zeszła im na spożywaniu drogiej whisky mieszanej z coca-colą. Arman przejął inicjatywę i mieszał drinki własnoręcznie, tak aby nie zwracać na to uwagi księżniczki. Mieszał te drinki w odwrotnych proporcjach, sobie trochę whisky a resztę coca-coli

i lodu a księżniczce odwrotnie. Już po wlaniu w siebie przez nią pierwszego drinka zorientował się, że Piggy jest głęboko uzależniona od alkoholu. Lady wlewała więcej niż mogła przełknąć a nadmiar spływał jej po brodzie, via tłuste podbródki, wprost za dekolt.

 

- Mój warrior, robisz świetne drinki.

- Ja, ja.

 

Po nieco ponad godzinie, jeszcze przed północą, było “po zawodach”. Arman miał przed sobą dwie puste butelki whisky, na kolanach trzymał głośno chrapiącą, przytuloną do niego Helgę. Ułożył ją na koi, troskliwie przykrył kocem i poszedł prawie trzeźwy do kajuty córki. Kobieta którą naprawdę kochał, właśnie tam potrzebowała jego obecności.

 

Wcześnie obudził się po nerwowo przespanej nocy. Był czujny. Około szóstej rano, gdy Jamila jeszcze mocno spała, spakował jej i swoje rzeczy, tak aby na wierzchu pozostało tylko jej ubranie w którym opuści jacht. Wyszedł na pokład i uważnie wypatrywał lądu. Pogoda sprzyjała i jacht płynął bardzo szybko. Około 8 rano zbliżył się do Pireusu a właściwie do portu jachtowego, już w pobliżu centrum Aten.

Na pokład wyszedł służący księżniczki. Arman powiedział “fiutkowi”, że pani nakazała aby nie budzić jej rano tak długo aż sama wstanie. Fiutek pokiwał głową ze zrozumieniem, tak jakby oczekiwał takiej właśnie deklaracji. Arman obudził Jamilę i kazał jej się przygotować “do desantu”. Niemal natychmiast jak tylko przycumowano jacht i przerzucono trap, powiedział do Jamili:

 

- Spadamy stąd.

 

Na pokładzie spotkali pierwszego oficera i poinformowali go, że zgodnie z umową z panią, opuszczają jednostkę i natychmiast zeszli na ląd. Kapitan był zaskoczony i zdziwiony, ale nie miało to dla niego dużego znaczenia. Mieli szczęście, ponieważ celnicy dobrze znali ten jacht. Często pływał

i wiedzieli do kogo należy i skąd przypłynął. W związku z tym, nie przeprowadzali kontroli celnej u nikogo, kto z niego schodził. Układ z Piggy okazał się być dla Armana i jego córki idealnym rozwiązaniem na dostanie się z Cypru do Aten. Oboje szybko opuścili port i udali się od razu na najbliższy postój taksówek. Do centrum Aten było około 10 km. Arman bez zastanowienia zażyczył sobie, aby zawieźć ich na dworzec główny i tak skończyła się przygoda księżniczki Piggy

z pięknym wojownikiem. Kiedy Helga otwarła swoje zmęczone powieki i spojrzała przekrwionymi oczyma na swoją zalaną słońcem, różową kajutę, to jej warrior siedział już w pociągu, który za chwilę powinien odjeżdżać. Arman nie zamierzał rozwodzić się nad szczegółami dalszej podróży. Saloniki były niemal wprost na północ od Aten i kierunek z grubsza mu odpowiadał. Ponieważ pociąg odchodził za 10 minut to po prostu kupił bilety, byle jak najszybciej i jak najdalej od księżniczki, która mogła poczuć się oszukana.

Kto wie do czego zdolna jest niezaspokojona kobieta?

 

.............................

 

Dotyk Amani, Tajemnica Pluszowego Misia, Spisek Duchów ......... www. Ebookowo.pl

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania