Poprzednie częściJeffrey&Patterson - rozdział 1

Jeffrey&Patterson - rozdział 11

Christine zaczęła wierzgać nogami, co tylko umocniło zacisk na szyi odbierający jej każdy oddech. Nie zamierzała jednak poddać się bez walki.

W ciemności panującej w pokoju nie dostrzegała napastnika, słyszała jedynie jego gniewne pomruki. Na początku była przekonana, że to Leyla ją zaatakowała, lecz w tej chwili już straciła całkowicie tą pewność.

Kobieta przesunęła bolącą ręką po szafce nocnej i wymacała tam coś, co nie należało do niej. Była to pusta butelka po jakimś alkoholu. Wyczuwając w tym przedmiocie swoją szansę na ocalenie, chwyciła za szyjkę i z całej siły uderzyła w miejsce, gdzie według niej znajdowała się głowa agresora.

Najpierw dało się słyszeć odgłos rozbijanego szkła, co oznaczało, że Christine nie spudłowała. Potem dłonie, które zaciskały się na jej szyi, nagle zwolniły uchwyt i ciało niedoszłego mordercy zwaliło się na nią. W Christine, która jęczała z bólu, uderzył smród alkoholu. Zwaliła z siebie cielsko i obolała, podpełzła do drzwi. Dopiero w tym momencie dotarło do niej, że całą prawą rękę miała poranioną szkłem i ciągnął się za nią krwawy ślad.

Gdy była już w salonie, uświadomiła sobie, że nie ma pojęcia, gdzie o tej porze szukać Nicka. By nie tracić cennego czasu, udała się do biura Jeffreya.

 

***

Christine przysiadła na kanapie. Chwilę potem pojęła, że skomli jak zranione zwierzę znajdujące się w pułapce. Zamilkła i głośno przełknęła ślinę. Chciała odwrócić głowę i spojrzeć za siebie, ale nie zrobiła tego.

Próba morderstwa postawiła na nogi całą siedzibę. Jeffrey, nie wiedząc, co o tym wszystkim powiedzieć, był bliski wydeptania ścieżki w salonie. Nick, ponury i zły, przyglądał się bez słowa zakrwawionemu i pijanemu Ralphowi, który nieprzytomny leżał na podłodze. Babcia Gwen w asyście Lisy opatrywała jego rany.

– Kurwa, Jenkins – kobieta usłyszała za sobą zmęczony głos Nicka. - Jak tak dalej pójdzie, to rozpierdolisz mi całą drużynę – po tych słowach stanął przed nią i spojrzał nań oskarżycielsko. - Najpierw Davies, a teraz on. Kto będzie następny?

Christine momentalnie skoczyła na równe nogi. To, co usłyszała od Nicka, zdenerwowało ją. Ze względu na to, że nie mogła wydobyć z siebie nawet jęku, postanowiła w inny sposób okazać swoje emocje. Zacisnęła pięści i już gotowała się do ataku, lecz wtedy Gwen wkroczyła do akcji. Za nią przydreptała Lisa, która na twarzy miała wypisany niewyobrażalny smutek.

– Nickolasie! - wrzasnęła staruszka. - Uważam za wysoce niestosowne, byś zwracał się do Christine w ten sposób. To bardzo złe, że winisz ją za całe zajście. Myślę, że osoby odpowiedzialnej za to, co się stało, powinieneś szukać wśród tych, którzy przebywają tutaj znacznie dłużej – wymownie popatrzyła w stronę drzwi pokoju Leyli.

Christine w mig złożyła elementy historii w całość.

– To niedorzeczne – stwierdził Nick.

Gdyby kobieta mogłaby mówić, wykrzyczałaby mu prawdę w twarz, ale w tej sytuacji musiała biernie czekać, aż mięśniak sam podejmie jakąś decyzję. W końcu, z ociąganiem ruszył w stronę pokoju Leyli. Na chwilę zniknął w środku, a kiedy znów się ukazał, wydawał się być skołowany.

– Nie ma jej – poinformował wszystkich i momentalnie wziął się w garść. - Wasza dwójka idzie ze mną jej poszukać – wskazał na Lisę i Jeffreya.

Gdy wybiegli z salonu, Gwen zajęła się opatrywaniem ręki Christine. Najpierw wyjęła tkwiące w skórze kawałki szkła, posmarowała rany cuchnącą maścią i owinęła całą dłoń bandażem. W czasie tych czynności starowinka milczała, przygnębiona przykrym zdarzeniem. Dziesięć minut później wróciła drużyna poszukiwawcza.

– Syrena uciekła – odezwał się Nick zrezygnowanym tonem.

 

***

Przez całą następną noc wszyscy starali przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości. Nick i Jeffrey z pozoru zachowywali się tak, jakby nic się nie zmieniło. Lisa i Christine nie mogły znaleźć żadnego wspólnego tematu, natomiast Ralph zaczął unikać wszystkich i leczył kaca, nie tylko moralnego. Babcia Gwen przyglądała się temu wszystkiemu z boku, biernie.

Zachowanie rudzielca najmocniej uderzyło w dziewczynkę – demona. Lisa stała się apatyczna i przestała się odzywać. W jej oczach ciągle szkliły się łzy i z trudem powstrzymywała płacz, mocno zaciskając krwiste usteczka.

Godziny mijały stałym rytmem, jednak atmosfera stawała się coraz bardziej nie do zniesienia i wszyscy z ulgą rozeszli się do swoich pokoi. Kładąc się do łóżka, Christine przyszło na myśl, że to był naprawdę ciężki dzień. Fizycznie czuła się bardzo dobrze, ale psychiczne była rozbita i nie miała pojęcia, jak pokazać Ralphowi, że nie miała żalu o to, co chciał zrobić. Wiedziała, że był tylko narzędziem w rękach Leyli, która w ten sposób chciała odsunąć od siebie wszelkie podejrzenia.

W momencie, gdy Christine przymknęła oczy, ostry, wyjący dźwięk wdarł się do jej uszu. Wyskoczyła jak oparzona z pościeli i wpadła do salonu, gdzie znajdowali się już wszyscy: Jeffrey, Nick, babcia Gwen oraz Lisa i Ralph. Mięśniak, ogarniając ich wszystkich dzikim spojrzeniem, ryknął:

– Wróg wdarł się do bazy! Szykować się do obrony!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Marzycielka29 13.09.2015
    Czy Ty zawsze musisz przerwać w najlepszej chwili? :D 5 Cały czas trzymasz napięcie, co bardzo wciąga i chce się więcej.
  • levi 13.09.2015
    podpisuje się :)
    czasami to jest flustrujące ale no to czekanie na następną część i to szczęście jak już jest to tego nie pobije nic :) 5
  • wolfie 13.09.2015
    Gdybym nie skończyła w takim momencie, to rozdział byłby za długi i zapewne nie chciałoby się Wam czytać ;) Dziękuję za obydwie opinie :)
  • Olcia<3 19.09.2015
    Kiedy kolejna część?!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania