Poprzednie częściJeffrey&Patterson - rozdział 1

Jeffrey&Patterson - rozdział 8

- Nie masz mi nic więcej do powiedzenia? - zapytał Nick już po raz kolejny.

Christine, leżąc na boku na łóżku, wywróciła oczami i sapnęła, poirytowana. Bolało ją całe ciało, była nieludzko zmęczona i chciała zasnąć, a ten uparciuch wciąż nie dawał jej spokoju. Nick żądał, by wyjaśniła, dlaczego wampir zabity przez niego osobiście, ten sam, który wcześniej pojmał Christine, nazwał ją „pobratymcą wilków”.

Pomimo tego, że wyjaśniła mu to wszystko od początku do końca kilkakrotnie, wciąż starał się wyciągnąć jakikolwiek szczegół, który mogła, według niego, niechcący pominąć. Zadziwiające było to, że po usłyszeniu tego wszystkiego zachowywał się tak spokojnie.

Na szczęście, chwilę później w pokoju Christine pojawiła się babcia Gwen, uzbrojona w apteczkę i pocieszający uśmiech. Tego młodsza z kobiet się nie spodziewała. Była ciekawa, czym jeszcze prócz pełnienia roli kucharki i pielęgniarki ta staruszka się zajmowała.

- Nickolasie! – zagrzmiała. - Nie męcz jej już więcej. Wystarczająco dużo przeżyła jak na jedną noc.

Mężczyzna oderwał wzrok od Christine i spojrzał na Gwen. W jego oczach czaiło się coś mrocznego i niebezpiecznego. Nick nie odezwał się, a mała żyłka na skroni zaczęła mu pulsować niebezpiecznie szybko.

Babcia zrobiła zatrwożoną minę. Wyciągnęła dłoń w jego stronę, lecz po chwili ją cofnęła, jakby się czegoś przestraszyła.

- Proszę cię, nie rób niczego głupiego – powiedziała ze strachem.

- Nie martw się – odpowiedział Nick i uśmiechając się sztucznie, ruszył w stronę wyjścia. - Jego los jest już przesądzony – wyszedł, głośno trzaskając drzwiami.

Christine poczuła niemiły dreszcz na całym ciele. Znała Nicka raptem parę godzin, ale wolała sobie nie wyobrażać, do czego mógł być zdolny. Nie chciała, sprawa z Daviesem rozwiązała się w ten sposób, ale los postanowił zdecydować za nią.

- Najpierw musimy zdjąć tą sukienkę - zarekomendowała Gwen, odrywając Christine od tych niemiłych przemyśleń.

Młodsza z kobiet skinęła głową, choć wiedziała, że nie obędzie się bez bólu. Zacisnęła mocno zęby i przez dojmującą minutę nie wydała z siebie ani jednego jęku, który świadczyłby o tym, jak bardzo cierpiała.

Po tym, jak zniszczona kiecka wylądowała na podłodze, Christine zażądała twardo:

- Chcę zobaczyć, jak wygląda moje ciało.

Gwen pomogła podejść jej do lustra znajdującego się na drzwiach szafy. Nim kobieta w nie spojrzała, wzięła głęboki oddech.

Widok naprawdę nie był ciekawy. Całą jej lewą ręką pokrywały drobne ranki, które wyglądały niczym krwawe zdobienia. Z prawą ręką było nieco gorzej. Sina otoczka wokół nadgarstka nie wróżyła niczego dobrego, tak samo, jak długa, wąska rana na wysokości łokcia, którą zadał jej Andreas. Szyję Christine znaczyły dwie świeże ranki, które były pamiątką po spotkaniu z drugim wampirem zaraz po zabiciu Nelsona.

Staw w kostce prawej nogi wyglądał dziwnie i przy próbie wykonania jakiegokolwiek ruchu nieprzyjemnie chrzęścił, a temu dźwiękowi towarzyszyło uczucie bólu. Skóra na obydwu kolanach była zdarta do krwi.

Kiedy młoda kobieta miała dosyć, babcia ostrożnie poprowadziła ją do łóżka i kazała usiąść, a sama sięgnęła po apteczkę i wyjęła z niej jakąś przeźroczystą buteleczkę z niebieskim płynem w środku.

- Musisz to wypić, skarbie – powiedziała Gwen. - Nie spodziewaj się mleka z miodem – uprzedziła, odkręcając korek i podając buteleczkę Christine.

Młodsza z kobiet ostrożnie powąchała jej zawartość. Gdy nie wyczuła żadnego podejrzanego zapachu, wzięła spory łyk i już po chwili wykrzywiła się w grymasie obrzydzenia. Lekarstwo przypominało w smaku przypalony czosnek. Nie bez problemów przełknęła to paskudztwo.

- Naprawdę chcę wierzyć, że Nick nie wpadnie na żaden głupi pomysł – wymamrotała jakby do siebie Gwen. Potem dodała już nieco głośniej: - Mój wnuczek bywa porywczy, ale zapewniać cię, że to dobry człowiek. Wiele w życiu przeżył i dlatego jest taki, a nie inny.

Christine wybałuszyła oczy. Zauważyła o wiele głębszą relację łączącą babcię i Nicka, ale nigdy nie przyszło by jej do głowy, że tą dwójkę łączy aż tak wiele.

Ponownie wzięła łyk odrażającego specyfiku.

- Rozumiem twoje zaskoczenie – odezwała się Gwen i roześmiała. Po krótkiej chwili spoważniała. - Wychowuję go, odkąd skończył dziesięć lat. Jego rodzice i dwójka braci zostali zabici przez bandę wampirów.

Coś dotkliwie szarpnęło serce Christine. Poczuła się tak, jakby babcia opowiadała jej historię, nie Nicka.

- Doskonale potrafię się wczuć w jego sytuację – powiedziała młoda kobieta cicho, ze smutkiem. - Też z dnia na dzień straciłam swoją rodzinę – wyznała.

Znów odezwało się w niej poczucie winy, które w sobie nosiła już sześć lat. Szybkim mruganiem przepędziła łzy, które nagle pojawiły się w jej oczach. Nigdy nie odważyła się okazać przed nikim tą drugą, wrażliwszą, część duszy. Christine tylko na pozór była twardą, niezwyciężoną dziewczyną.

By przegonić demony przeszłości, wzięła ostatni, największy łyk i oddała babci pustą buteleczkę.

- Ludzie często mylą łzy ze słabością – mruknęła Gwen. - Według mnie to po prostu oznaka, że za czymś tęsknimy.

Młodsza z kobiet uśmiechnęła się ciepło, wzruszona.

- Nick ma ogromne szczęście – stwierdziła. - Ma kogoś, do kogo zawsze może wrócić, choćby nie wiem, co się stało.

- To prawda – potwierdziła Gwen, kiwając głową. W jej oczach odbiła się miłość. - Choć drżę za każdym razem, kiedy rusza na jedną ze swoich misji. Boję się, że któregoś razu coś mu się stanie – wyznała cicho i szybko zmieniła temat. - Tutaj kończy się moja rola. Teraz musisz porządnie odpocząć, a organizm z pomocą tego leku sam się zregeneruje.

Christine z pomocą przebrała się w krótkie spodenki i koszulkę na ramiączka, a następnie położyła się do łóżka.

- Powiem Nickowi, by przez dwa, trzy dni cię oszczędzał – zapewniła staruszka, a potem pocałowała Christine w czoło i dokładnie opatuliła ją kocem. - Śpij dobrze, kochanie.

Młoda kobieta uśmiechnęła się i podziękowała serdecznie babci, a kiedy została sama, zamknęła oczy, próbując odpocząć, lecz znów dopadły ją dręczące myśli.

Nawet nie wyobrażała sobie, jak bardzo była podobna do wnuka Gwen. On tak samo jak ona zbudował dookoła siebie twardy mur, by ukryć przed całym światem swoje prawdziwe ja.

Chwilę Christine usłyszała dochodzący z salonu podniesiony głos Nicka. Przezwyciężając ból w całym ciele, odgarnęła koc i podniosła z się łóżka. Skacząc na jednej nodze, otworzyła drzwi, i wetknęła głowę do salonu. Tak jak się spodziewała, zobaczyła rozwścieczonego Nicka w towarzystwie zdezorientowanego Daviesa.

Jak się okazało, nie tylko Christine postanowiła sprawdzić, co się dzieje. Lisa i Ralph również wychylili się ze swoich pokoi i wpatrywali się szeroko otwartymi oczami w dwójkę w salonie. Leyla zdawała się być przerażona całą tą sytuacją, jaka miała miejsce.

- Dobrze, że wszyscy tutaj jesteście – powiedział Nick, patrząc po kolei na każdego z nich. Potem zwrócił się do Daviesa. - Ethanie Daviesie, za okazanie nielojalności wobec członka drużyny, zostajesz zwolniony dyscyplinarnie. Za pół godziny ma cię tutaj nie być. - kiedy wilkołak rozdziawił usta, mięśniak dodał: - Masz problemy ze słuchem? Wypierdalaj!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Ronja 04.09.2015
    Ale się narobiło :D. Dobry rozdział, spokojny, ale wprowadzający coś nowego, budujący klimat i napięcie. Bardzo płynnie prowadzisz tekst, dzięki czemu przyjemnie się czyta. Zgadzam się ze stwierdzeniem babci odnośnie łez :). Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na kolejną część :).
  • Angela 04.09.2015
    Fajnie, taka chwila oddechu od pędzącej akcji. Świetnie to wyszło : ) 5
  • wolfie 04.09.2015
    Dziękuję, Angela, za wszystkie opinie :) Tobie, Ronja, również dziękuję :)
  • levi 04.09.2015
    czyta się płynnie, dialogi są naturalne
    czekam na każdą część z ciekawosścią, 5
  • Marzycielka29 05.09.2015
    Bardzo zaskakujący rozdział:) Fajnie i naturalnie oddane odczucia. Bardzo lubię Nicka, a babcie uwielbiam:) Wpadło Ci kilka literówek. Chcę więcej, bo wciągnęłam się strasznie! 5 Ps. Koniec bombowy!!!
  • wolfie 05.09.2015
    Dziękuję levi i Marzycielka29 :) :*

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania