Poprzednie częściJeffrey&Patterson - rozdział 1

Jeffrey&Patterson - rozdział 3

Punktualnie o dwudziestej drugiej Christine wraz z Jeffreyem przekroczyli próg stołówki, która wielkością dorównywała salonowi. Na jej środku ustawiony był długi stół, przy którym posiłek mogło zjeść jednocześnie dwadzieścia osób. W poprzek niego ustawiony był znacznie mniejszy stolik, na którym stały różnorodne produkty i świeżo przygotowane potrawy. Stała przy nim uśmiechnięta staruszka, ubrana w zielony fartuszek. Miała krótkie, siwe loki i zielone oczy, z których wyzierała dobroć. Za jej plecami znajdowała się wnęka przesłonięta grubą zasłonką, gdzie ukryty był aneks kuchenny.

- Rick, kochanieńki! - zawołała starowinka na widok Jeffreya. - Musisz koniecznie spróbować mojej jajecznicy. Jest naprawdę przepyszna – zachwalała, wskazując na patelnię z parującym jeszcze daniem. Potem dostrzegła Christine. - Witaj, skarbie w moim królestwie! Wybieraj sobie to, na co masz ochotę.

Młodsza z kobiet nie mogła uśmiechnąć się na te słowa. Ta staruszka była dokładnym odzwierciedleniem jej wyobrażeń ukochanej babuni, której nie miała.

- Mam na imię Gwen, ale tutaj wszyscy mówią do mnie per babciu – mruknęła i puściła do niej konspiracyjnie oko.

Christine zdecydowała się na płatki z mlekiem oraz jabłko. Podziękowała babci Gwen i postanowiła zająć miejsce na końcu długiego stołu, by móc obserwować wszystkich. Dokładnie naprzeciwko niej, tyle że po przeciwnej stronie usiadł Jeffrey i z apetytem zaczął pałaszować sporą porcję jajecznicy, którą co chwila przegryzał kromką pełnoziarnistego chleba.

Następny w stołówce pojawił się Nick. Christine ścisnęło się serce, kiedy zobaczyła, jak Gwen gładzi go z czułością po policzku. W tym małym geście znalazło się tak wiele miłości, ile było jej w stanie pomieścić serce starowinki. On w odpowiedzi pocałował ją w policzek, a potem, gdy napełnił swój talerz jedzeniem, usiadł obok Jeffreya i zaczął z nim rozmawiać.

By przestać myśleć o wypełniającej ją tęsknocie za czymś, czego nigdy nie poznała, kobieta zajęła się jedzeniem rozmiękłych już płatków. Wtedy do pomieszczenia weszli kolejni. Tym razem byli to wilkołak oraz długonoga piękność, która wyglądała, jakby dopiero co zeszła z okładki jakiegoś magazynu o modzie. Rzeczą, która dodawała jej jeszcze bardziej nieziemskiego wyglądu, były długie, białe jak śnieg włosy, które sięgały jej prawie do pasa. Spojrzenie lazurowych oczu tej dziewczyny było niezwykle wyniosłe. Ubrana w obcisłe dżinsy i top na ramiączkach kroczyła iście po królewsku.

Kiedy likantrop dostrzegł Christine, siedzącą przy stole, szepnął coś na ucho ślicznotce, która zaśmiała się perliście. Kobieta skupiła się tak bardzo na tej dwójce, że nie zauważyła, że ktoś zajął miejsce po jej prawej stronie.

Była to na oko ośmioletnia dziewczynka, z długimi blond włosami, zebranymi w dwa urocze warkoczyki. Miała wesołe, zielone oczy i krwistoczerwone usteczka.

- Cześć – przywitała się radosnym tonem. - Jestem Lisa, a ty? - przekrzywiła głowę na bok, tak, że jeden z warkoczy dotknął jej policzka.

- Christine – odpowiedziała niechętnie kobieta, nie patrząc na swoją towarzyszkę.

Z jakiegoś powodu nie miała specjalnej ochoty na czyjekolwiek towarzystwo, ale jakoś nie potrafiła powiedzieć do tego dziecka: „Wypieprzaj stąd, chcę zostać sama.” Poza tym na sali był Nick, który, jak się jej zdawało, obserwował każdy jej ruch, za co zaczynała go jeszcze bardziej nie lubić. Ostatnim powodem, dla którego nie chciała tego robić, była babcia Gwen. Nie chciała jej do siebie zrazić.

- Zajmij mi to miejsce, dobra? - poprosiła Lisa.

Christine zmarszczyła brwi, ale nim zdążyła coś odpowiedzieć, dziewczynka, skacząc i kołysząc głową na boki, podążyła w stronę stołu. Granatowa sukienka z falbankami zabawnie falowała razem z jej właścicielką.

Wilkołak i piękność usiedli obok siebie, mniej więcej pośrodku stołu. Babcia Gwen zniknęła za zasłonką, a Nick wstał od stołu, pozostawiając po sobie jedynie brudny talerz.

- Macie jeszcze pół godziny na dokończenie posiłku – huknął. - Potem zbiórka w sali treningowej – potem jego spojrzenie odszukało Christine. - Jenkins, nie zapomnij posprzątać – po tym skierował w stronę wyjścia.

Zaraz po nim wyszedł Jeffrey. Do kobiety dosiadła się Lisa z talerzem pełnym kawałków surowego mięsa.

- Nie będzie ci to przeszkadzało? - zapytała, wskazując na swoje jedzenie.

Christine pokręciła przecząco głową. Towarzystwo tej dziewczynki zaczynało się jej podobać, tym bardziej, że nie skomentowała ona w żaden sposób słów Nicka.

Wtedy odezwał się wilkołak:

- Ej, Mona! Możesz mi powiedzieć dlaczego zadajesz się z tą suką? - najwyraźniej miał gdzieś obecność staruszki, która zapewne wszystko słyszała.

Christine udawała, że nie usłyszała jego słów, choć nie było jej łatwo. Przecież tego mięśniaka od dyscypliny nie było, mogła zatem podejść i dać prosto w pysk potworowi, jednak pohamowała swoje zapędy. Była w stu procentach pewna, że Nick dowiedziałby się o jej niecnym występku.

- Bo w przeciwieństwie do ciebie, E.T., ona jest dla mnie miła – odpyskowała Lisa i pokazała mu rozwidlony język.

Christine od razu zgadła, że ma do czynienia z demonem. Nie miała miłych wspomnień związanych z tymi istotami, ale antypatia do nich nie była na tyle silna, by musiała wyrażać ją przemocą.

- Davies, może podzielisz się ze mną wrażeniami, jak to jest dostać w pysk od dziewczyny? - zadrwił nowy głos.

Christine od razu odnalazła tego, który odezwał się w ten sposób do potwora. Był to stojący u szczytu stołu rudzielec, z mnóstwem piegów na twarzy i okularami na nosie, które skrywały niezwykłego koloru oczy. Ubrany był w krzykliwą, jaskrawozieloną koszulkę i brązowe spodnie.

- Zamknij się – zripostował wilkołak i rzucił rudemu krzywe spojrzenie.

Przybysz zajął miejsce po lewej stronie Christine. Zdziwiło ją to, że nie wziął sobie nic do jedzenia.

- Dzięki – powiedziała do niego z wdzięcznością.

- Nie ma za co – odpowiedział i uśmiechnął się szeroko, ukazując przy tym bardzo wąskie i długie kły.

Christine również się uśmiechnęła. Czuła, że właśnie zyskała dwójkę sprzymierzeńców. Im bardziej jesteś samotny, tym bardziej potrzebujesz u boku kogoś, komu możesz zaufać, pomyślała, patrząc na otaczającą ją dwójkę niezwykłych stworzeń, do których obecności będzie musiała się przyzwyczaić.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • NataliaO 18.08.2015
    Fajna per babcia :) Podobają mi się stworzenia, przyjaciele zawsze są potrzebni, ciekawe co to będzie z tym wilczkiem, pewnie oberwie mu się nie raz od naszej bohaterki hihi 5:)
  • Ronja 18.08.2015
    Super bohaterów tworzysz :) Strasznie lubię dzieciaki w opowiadaniach, więc cieszę się, że jest Lisa - i to jeszcze demon. Jej! :) Czytało się bardzo przyjemnie, tak jak poprzednie rozdziały. Już wiem na 100%, że będę śledzić tą serię i wyczekiwać kolejnych części :)
  • Prue 18.08.2015
    Pierwszy rozdział mnie zaciekawił, drugi rozdział wciągnął, a trzeci mówię Oooo bardzo dobrze wszystko przedstawione, i chcę czwarty rozdział. Świetnie Ci wyszło Wolfie.
    Dam 5
  • wolfie 18.08.2015
    Dziękuję Wam wszystkim za miłe słowa :) :* Motywują mnie do dalszego pisania :)
  • Angela 21.08.2015
    Twoje postaci są rewelacyjne, jedyne w swoim rodzaju : ) 5
  • Marzycielka29 29.08.2015
    Bosko!!! Kochana zawsze mi piszesz, że lubisz moje opisy, ale Twoje są fenomenalne. Normalnue złapie depresje:) 5!!!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania