Poprzednie częściJeffrey&Patterson - rozdział 1

Jeffrey&Patterson - rozdział 4

Mamrocząc pod nosem przekleństwa, Christine wpadła na salę treningową. Głowy siedzących na matach oraz górującego nad nimi wszystkimi Nicka zwróciły się momentalnie w jej stronę.

- Jenkins – warknął. - Cieszę się, że w końcu zaszczyciłaś nas swoją obecnością – zadrwił, na co wilkołak i ślicznotka zareagowali parsknięciem. - Siadaj – rozkazał.

Spóźnienie Christine spowodowane było celową opieszałością Daviesa, który siedział w stołówce do ostatniej minuty. Gdyby nie babcia Gwen, która kazała jej uciekać na trening, może wpadłaby tutaj w dżinsach i koszulce.

Lisa przesunęła się nieco i poklepała miejsce koło siebie, uśmiechając się przy tym zachęcająco. Z wdzięcznością przyjęła propozycję dziewczynki.

Sala treningowa do złudzenia przypominała zwyczajną salę gimnastyczną, znajdującą się w każdej szkole. Wypastowana, drewniana podłoga, wysoki sufit i rząd drabinek biegnący wzdłuż jednej ze ścian jeszcze bardziej pogłębiły to wrażenie.

Na tym podobieństwo się kończyło. Nie można było tutaj znaleźć piłek lekarskich czy kozłów. W kącie sali znajdowało się kilkadziesiąt tarcz celowniczych oraz manekinów, imitujących przedstawicieli różnych ras paranormalnych istot. Tuż obok znajdowała się szafa, która skrywała różne rodzaje broni od noży i sztyletów po kusze i łuki. Dalej na stosie ułożonych było kilkadziesiąt materaców, a zaraz za nimi znajdowały się różnokolorowe maty do ćwiczeń.

- Wampiry co noc wyrzynają kilkudziesięciu ludzi, głównie mężczyzn – zaczął mówić Nick. - Jeśli dalej tak pójdzie, przejmą kontrolę nad wschodnią częścią miasta. By do tego nie dopuścić, podjąłem decyzję o zlikwidowaniu Mistrza, najstarszego wampira i twórcy rodu zamieszkałego na tamtym terenie. Jenkins, ty wykonasz to zadanie.

Reakcja poszczególnych członków grupy była przeróżna. Jęk niedowierzania wydobył się z gardła wilkołaka, Lisa klasnęła w dłonie, rudzielec uśmiechnął się szeroko, a ślicznotka przewróciła oczami.

Christine początkowo nie mogła uwierzyć, w to, co usłyszała, jednak szybko wzięła się w garść.

- Tak jest – odparła, czując na sobie spojrzenia wszystkich.

Starała się wyglądać niezłomnie w tej chwil, jednak już zaczynała czuć niewidzialny ciężar, który spoczął na jej barkach.

- Chcesz powierzyć żółtodziobowi tak ważne zadanie? - zwątpił linkantrop.

Nick zgromił go wzrokiem. Nie lubił, gdy ktoś podważał jego decyzje.

- Nie lepiej iść tam grupą? - poparła Daviesa ślicznotka.

Christine zauważyła jak wymieniają porozumiewawcze spojrzenia i zmrużyła oczy ze złością. Coś w niej pękło.

- Dlaczego, do kurwy, wątpicie w moje zdolności? - zapytała głosem pełnym wściekłości. - Wcale nie jestem gorsza od was – posunęła się do zuchwalstwa, by zamknąć usta tym, którzy kwestionowali jej umiejętności.

W sali zapadła cisza. Nikt nie zdecydował się zabrać głosu. Nick błądził wzrokiem po twarzach wszystkich, aż w końcu odezwał się tymi słowami:

- Decyzja podjęta - potem zwrócił się do Christine: - Jenkins, później przekażę ci szczegóły dotyczące tej misji, a teraz zaczynamy ćwiczenia. Jesteś w parze ze mną.

Trening grupy zaczął się od kilkudziesięciu okrążeń sali, potem przyszedł czas na rozciąganie. Po tym wszystkim piękność i wilkołak wystąpili na środek sali. Christine, Lisa i rudowłosy usiedli pod ścianą. Nick wręczył ślicznotce drewniany, niezaostrzony kołek.

- Będziesz dzisiaj pełnił rolę wampira – powiedział do Daviesa. - Musisz go zabić poprzez wbicie mu kołka w serce. Jeśli on chwyci cię oburącz za głowę, przegrywasz – poinstruował dziewczynę. - Zaczynajcie – odsunął się na bok.

Rozpoczęła się walka na niby. Obydwie postacie poruszały się zaskakująco szybko, przez co Christine ciężko było je rozróżnić. Nikt jeszcze nie zdobył przewagi na swoim przeciwnikiem.

- Powiecie mi coś o niej? - kobieta wskazała głową na pochłoniętą pojedynkiem piękność.

- Leyla to syrena w ludzkiej postaci – poinformowała ją Lisa. - Jest prawdziwym magnesem na mężczyzn, oczywiście, kiedy tylko chce. Jej urok jest tak silny, że każdy facet, nie tylko śmiertelnik, zrobi dla niej wszystko. Potrafi wyczuć osobniki zarówno ze swojej rasy, jak i sukkuby, czy inkuby.

- Dlaczego walczy przeciwko swoim? - zapytała Christine, nie mogąc powstrzymać ciekawości.

Dziewczynka, starając się zachować obojętną minę, wzruszyła tylko ramionami. Kolorowe oczy rudzielca pociemniały nagle. W tej chwili wyglądały jak niebo w bezgwiezdną noc.

- Każdy z nas ma swój powód – odpowiedział niemiłym tonem, sugerującym, by zakończyć rozmowę na ten temat.

Lisa poklepała go po ramieniu, by się rozluźnił.

- Nie strasz jej, Ralph – mruknęła i uśmiechnęła się tak, że w jej policzkach pojawiły się słodkie dołeczki.

Christine zaczynała się zastanawiać, dlaczego Ralph zareagował w ten sposób na jej pytanie. Zagryzła wargę i przeniosła swój wzrok na walczących.

Pierwszy pojedynek zakończył się zwycięstwem Daviesa.

- Teraz wy! - Nick wskazał na dziewczynkę i rudowłosego.

Kobieta z zachwytem przyglądała się ich walce. Nigdy nie podejrzewała, że mała, drobna Lisa potrafi się tak szybko poruszać. Ralph nie pozostawał jej dłużny i w końcu udało mu się tknąć drewnianym kołkiem jej klatki piersiowej, co oznaczało jego zwycięstwo. Dwa zero dla facetów.

Nadeszła pora na Christine, która podniosła się i ustawiła naprzeciwko Nicka. Mocno zaciskając palce na drewnianym kołku, przypomniała sobie najcięższe starcia, w których stawką było jej życie. Była przekonana, że da sobie radę ze zwykłym śmiertelnikiem.

- Spróbuj mnie zabić – powiedział mężczyzna z szyderczym uśmiechem i zaatakował.

Chwilę później uprzytomniła sobie, że bardzo się myliła. Jak na umięśnionego faceta, Nick poruszał się z niezwykłą gracją i lekkością. Sprawnie odpierał lub blokował jej ciosy.

Christine starała się ze wszystkich sił; walczyła tak, jakby naprawdę ktoś chciał wydrzeć jej jeszcze bijące serce z piersi. Próbowała znaleźć, a potem trafić w jego czuły punkt. Po piętnastu minutach walki wylądowała na podłodze, przygwożdżona przez Nicka.

Trzy zero dla płci męskiej.

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • levi 21.08.2015
    czegoś mi w tym rozdziale brakowało, 4
  • Chris 21.08.2015
    A mnie się podobalo! Nadrobiłem. Miód literacki ;) 5
  • Julia 21.08.2015
    Twoje opowiadanie przypomina mi połączenie kilku bardzo lubianych przez mnie książek.
    Jest na prawdę fajne, szkoda tylko że na razie jest tak krótkie ;)
  • wolfie 23.08.2015
    Dziękuję za wszystkie opinie :)
  • NataliaO 23.08.2015
    świetne, bardzo dobrze się czyta, to opowiadanie jest leciutkie jak piórko, przyjemne 5:)
  • Angela 23.08.2015
    Uwielbiam to opowiadanie : ) 5
  • Marzycielka29 29.08.2015
    Cudownie! Mdga wciągnęła mnie Twoja historia 5
  • Anonim 04.09.2015
    Cztery rozdziały do tyłu, no trudno. Koment do trójki zostawiłem omyłkowo w siódemce bodajże. Christine dostała bardzo ambitne zadanie, nie wiem nawet czy aby nie zbyt ambitne jak na nowicjuszkę. Tym bardziej, że sążniste baty zebrała na treningu. Podobała mi się historia, chociaż króciutka, to miała w sobie to coś co sprawia, że czyta się szybko i z zaangażowaniem. 4.5, wezmę się w który pochmurny dzień za nadrobienie zaległości. :)
  • wolfie 04.09.2015
    Dzięki, Jared :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania