Poprzednie częściJeffrey&Patterson - rozdział 1

Jeffrey&Patterson - rozdział 13

Przywódczyni wilkołaków przez chwilę patrzyła na Christine, jak gdyby chciała ujrzeć duszę kobiety. Po jej wargach błądził ledwo dostrzegalny uśmiech. Z ręką opartą na biodrze, nieznacznie obróciła głowę i w tym momencie spojrzenie linkantropki spoczęło na Nicku.

– Mamy ten sam cel. – zagwarantowała. – Pozbycie się Mistrza i reszty... – nagle prychnęła z odrazą – tych odrażających kundli.

Christine zmarszczyła brwi. W duchu odetchnęła z ulgą, że tym razem nie chodziło o nią.

Z jakiegoś powodu, odkąd tylko zobaczyła przywódczynię wilków, nie mogła w żaden sposób oderwać od niej wzroku. W tej mrocznej postaci było coś tak znajomego, że kobieta była w stu procentach przekonana, iż to nie jest jej pierwsze spotkanie z nią.

– Tak, zależy mi zgładzeniu moich – przyznała czarnowłosa, widząc zdziwienie na twarzy Nicka, który zdawał się zapomnieć języka w gębie. Chwilę potem wściekłość wykrzywiła twarz mówczyni. – Zostaliśmy przemieni wbrew naszej woli – wyznała dziwnym, zmienionym głosem.

W tym momencie na jej wizerunku twardej, niezłomnej dowodzącej pojawiła się rysa.

Davies podszedł do niej i usiłował położyć dłoń na jej ramieniu w uspokajającym geście, ale nawet nie pozwoliła mu się dotknąć. W mgnieniu oka odzyskała panowanie nad sobą. Znów była pewna siebie i tajemnicza.

– Co proponujecie? – zapytał wreszcie Nick.

– Zajmiecie się wybiciem ocalałych wilkołaków. Grupa rebeliantów ze mną na czele dotrze do Mistrza i zgładzi ród wampirów – powiedziała czarnowłosa. – Miasto będzie wolne od pijawek. Czyż nie o to wam chodziło? – zapytała z uśmiechem i wymieniła z Daviesem porozumiewawcze spojrzenia.

Christine kątem oka zobaczyła, jak Nick zaciska zęby i z łatwością odczytała jego myśli: gdyby tylko mógł, wyprułby flaki byłemu pracownikowi.

– Zgoda – odezwał się mężczyzna z ociąganiem.

Christine wlepiła w niego wzrok, nie mogąc uwierzyć, w to, co usłyszała. Miała ochotę uderzyć go w twarz, by oprzytomniał i wycofał się, ale tego nie zrobiła. Wiedziała, że było już na to za późno.

– Świetnie – skwitowała przywódczyni z zadowoleniem – Zaraz będzie świtało. Wyruszamy następnej nocy, gdy tylko zapadnie zmrok – zadecydowała, jak gdyby Nick nie miał tu nic do powiedzenia.

– W porządku – zgodził się. - Ale na wypadek, gdyby przyszedł wam jakiś inny pomysł do głowy, zapory będą cały czas aktywne.

Czarnowłosa zaśmiała się krótko, omiatając ich wszystkich nieodgadnionym spojrzeniem.

– Nie ufasz mi – stwierdziła. – Ale to dobrze. Przynajmniej one – wskazała dłonią na Christine i Lisę – będą bezpieczne na jakiś czas.

Potem odwróciła się na pięcie i zaczęła wydawać rozporządzenia swoim wilkom, jak gdyby była u siebie.

 

***

Christine przewróciła się na wznak i zaczęła wpatrywać się w niewidoczny w ciemnościach sufit sali treningowej. Z racji tego, że sypialnie znajdowały się w tej części siedziby, którą zajęły wilkołaki, byli skazani na nocowanie tutaj.

Kobieta słyszała spokojne oddechy pogrążonych we śnie osób, leżących dookoła niej. Ona nie potrafiła zasnąć. Przybycie grupy linkantropów i zawarcie z nimi umowy zupełnie ją rozstroiły. Nie potrafiła uwierzyć w to, że Nick był na tyle głupi, że zgodził się na ich propozycję.

Przecież wilkołaki to przebiegłe, krwiożercze potwory, którym nie należy ufać, myślała.

Nie mogąc dłużej znieść swojej bezsenności, wstała z materaca i po omacku zaczęła manewrować między śpiącymi na podłodze. Nie obyło się bez małych wpadek i kilku wymamrotanych przekleństw, lecz w końcu udało się jej dotrzeć do wyjścia, gdzie czuwała pantera. Pogłaskała ją między uszami, zapewniając, że wszystko jest w porządku i cicho wyślizgnęła się na korytarz. Pod wpływem ostrego światła żarówek zmrużyła oczy, po czym wymacała ścianę i osunęła się po niej na podłogę. Czując chłód rozchodzący się po całym ciele, zadrżała.

– Cierpisz na bezsenność? – usłyszała głos po swojej prawej stronie i prawie krzyknęła ze strachu.

Jej serce zaczęło bić gwałtownie, jak gdyby chciało wyskoczyć z piersi. Odwróciła się w stronę, z której dobiegał głos i zobaczyła młodego mężczyznę, który, tak jak ona, siedział pod ścianą. Długie nogi wyciągnął przed siebie i przyglądał się jej z ciekawością, przez co poczuła się tak, jakby była eksponatem w muzeum. Miał nieco przydługą, jasnobrązową grzywkę, która uparcie wchodziła mu do oczu i szczupłą sylwetkę. Nawet gdy siedział, można było odgadnąć, że jest bardzo wysoki. Musiał być jednym z wilkołaków, którzy przybyli tutaj w swojej naturalnej postaci, gdyż Christine nie przypominała sobie, by wcześniej go widziała.

W pierwszej chwili kobietę przeraziła jego obecność, zaraz potem przypomniała sobie o dzielącej ich zaporze, która była śmiertelną pułapką. Zmrużyła oczy i uspokoiła się naprawdę dopiero wtedy, gdy dostrzegła drżenie powietrza. Postanowiła zlekceważyć wilkołaka, choć jednocześnie czuła lekką irytację. Chciała pobyć przez chwilę sama, uspokoić się, a on jej to uniemożliwił. Założyła ręce na piersi i popatrzyła na niego wrogo, demonstrując swoje rozdrażnienie.

Nie skomentował jej zachowania, tylko dalej ją obserwował, uśmiechając się zawadiacko. Christine, jeszcze bardziej poirytowana, wróciła z powrotem do sali i rzuciła się na pierwszy, lepszy materac. Minęło jeszcze wiele czasu, nim udało się jej zasnąć.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Katerina 06.10.2015
    Boże, jak ja kocham twoje opowiadania!
  • wolfie 06.10.2015
    Dziękuję bardzo, Katerina, za obydwie opinie :)
  • Marzycielka29 12.10.2015
    Przepraszam, ze dopiero teraz, ale trochę się dzieje:) To, co lubię w Twoich opowiadaniach, to napięcie. Nigdy nie jest nudno! 5
  • Marzycielka29 23.12.2015
    Wolfie, co z kolejnymi częściami? Pojawią się? Pytam bo bardzo przypadło mi do gustu te opowiadanie:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania