Jeffrey&Patterson - rozdział 1

Hej, przedstawiam Wam moje nowe opowiadanie :) Chwilowo nie mam lepszego pomysłu na tytuł, zmienię go, jak tylko przyjdzie mi do głowy coś odpowiedniejszego. Tekst zawiera przekleństwa, ale liczę na to, że nie będą Wam tak bardzo przeszkadzać. Miłego czytania i pozdrawiam :)

 

***

Christine zatrzymała się przed zniszczonym budynkiem dawnej fabryki butów i zagwizdała cicho, po czym pogrzebała chwilę w kieszeni skórzanej kurtki, by odnaleźć w niej małą karteczkę z adresem. Jeszcze raz przeczytała napis na niej i z obrzydzeniem spojrzała na budynek. To nie mogła być prawda. Upchnęła papierek z powrotem do kieszeni i obejrzała się przez ramię. Ani żywej duszy, co nie było specjalnie dziwne w tej okolicy. Po zmroku za progi swoich domów i mieszkań wychodzili tylko naprawdę nieliczni.

- Kurwa – przeklęła. - Jeszcze przyjdzie mi robić za kreta – po tych słowach mocniej zacisnęła dłoń na uchwycie torby sportowej i ruszyła w stronę zrujnowanej budowli.

Przed tygodniem kobieta dostała mejla, którego nadawcą była niejaka firma Jeffrey&Patterson. Z jego treści wynikało, że właściciele owej jednostki byli zainteresowani współpracą z Christine.

Początkowo myślała, że ktoś stroi sobie z niej żarty, ale gdy zadzwoniła na podany w mejlu numer, okazało się, że sprawa miała się całkiem poważnie. Tak oto została zatrudniona, nawet bez konieczności przejścia rozmowy kwalifikacyjnej.

Jej zdaniem był to duży błąd. Przyjęcie do pracy, bez wcześniejszego poznania, mogło skutkować nieprzewidzianymi konsekwencjami, ale przemilczała tę uwagę. Nie wiedziała też, na jakie stanowiło została przyjęta, ale ten problem odłożyła na później.

Dzisiaj Christine musiała się zgłosić do siedziby firmy, gdzie miała dostać przydział do służbowego mieszkania, by, jak to określił mężczyzna, z którym rozmawiała przez telefon, być „przez cały czas do dyspozycji firmy”. Gdy to usłyszała, poważnie zaczynała się zastanawiać, na czym ma polegać nowa praca. Nie była wybredna, pasowałoby jej wszystko, prócz najstarszego zawodu świata.

Kobieta pchnęła metalowe drzwi, które uchyliły się ze głośnym skrzypieniem i weszła do środka. Gruz zachrzęścił pod ciężkimi butami. Samotna, naga żarówka kołysała się pod sufitem, rzucając na wnętrze pomieszczenia nikłe światło.

Wtedy Christine dostrzegła stojący pod ścianą regał, na którego półce znajdowała się tylko jedna książka i od razu przypomniała sobie słowa telefonicznego rozmówcy: „mam nadzieję, że lubi pani czytać.” Bez dłuższego zastanawiania się, podeszła i wzięła do ręki cienką książkę z pożółkłymi stronami, po czym odłożyła ją z powrotem na swoje miejsce. Początkowo nic się nie działo, lecz pod dłuższej chwili regał samoistnie odsunął się w bok, ukazując przejście wielkości zwyczajnych drzwi. Zaśmiewając się cicho z pomysłowości autora tego mało oryginalnego pomysłu, przeszła dalej. Regał za jej plecami od razu powrócił na swoje miejsce.

Znalazła się w małym, dobrze oświetlonym pomieszczeniu. Naprzeciwko niej drzwi windy rozwarły się z głośnym jękiem. Christine uznała to za zaproszenie i weszła do niej, mimo tego, że miała wątpliwości co do stanu technicznego dźwigu.

Dwadzieścia minut później, podczas których zdążyła się porządnie wynudzić, wysiadła z windy i trafiła na wąski, długi korytarz, zdający się nie mieć końca. Na powitanie wyszedł jej średniego wzrostu mężczyzna w eleganckim garniturze. Jego łysa czaszka lśniła. Mógł mieć nie więcej niż czterdzieści lat.

Christine dostrzegła w jego oczach zdziwienie. Dwukrotnie zamknął i otworzył usta, nim wreszcie odezwał się nieco chrapliwym głosem:

- Christian Jenkins?

- Christine – poprawiła go znudzonym tonem.

Mężczyzna popatrzył na nią przez chwilę, a potem wolno pokiwał głową. Wciąż wydawał się być nieco zdezorientowany całą tą sytuacją.

- Oczywiście, że tak – przyznał wreszcie. - Wygląda na to, że polecę którejś z czujek po premii – powiedział jakby do siebie, potem wykonał zapraszający gest. - Proszę za mną.

Zaprowadził ją do eleganckiego biura i siadając na czarnym fotelu za dębowym biurkiem, kazał Christine zająć miejsce naprzeciwko. Położyła swoją torbę przy nogach i usiadła.

Ogromnie się cieszę, że zgodziła się przyjąć pani naszą ofertę pracy – zaczął mówić mężczyzna, a w jego głosie pobrzmiewała szczerość, a potem nagle wstał. - Gdzież są moje maniery. Nazywam się Richard Jeffrey, jestem współzałożycielem firmy.

- Miło mi – skłamała kobieta automatycznie, a on na powrót zajął miejsce w fotelu. - Mogę się wreszcie dowiedzieć, czym będę się zajmować?

Jeffrey uśmiechnął się promiennie, na co ona zareagowała zmarszczeniem brwi.

- Tym samym, co do tej pory. Będzie pani polować na potwory.

Christine była pewna, że gdyby teraz coś jadła, to z pewnością zaczęłaby się dławić. Ne miała pojęcia, że ktoś wie, czym zajmowała się nocami. Jeden zero dla Jeffreya, przyznała z niechęcią w myślach i z trudem powstrzymała się od wypowiedzenia na głos jakiegoś przekleństwa.

- Z tą różnicą, że teraz będzie pani się tym trudzić na zlecenie i oczywiście, za nie małe pieniądze. - kiedy skończył mówić, machnął ręką. - Dosyć tych formalności. Zaprowadzę cię... Mogę mówić ci po imieniu? - zapytał, na co ona kiwnęła głową. - Do twojego nowego pokoju, Christine.

- Co, kurwa, proszę? - wyrwało się jej, ale Jeffrey nie okazał żadnej reakcji na jej słownictwo.

Liczyła na własne, przytulne mieszkanko, a miała zamieszkać w jakimś obskurnym pokoju?

- Wiem, jak to wygląda, ale Nick woli mieć swoją drużynę blisko siebie.

Christine była bardzo ciekawa, kim był wspomniany „Nick” i od razu odnotowała sobie w pamięci, by głośno wyrazić zdanie na temat „służbowego mieszkania”.

Jeffrey wyprowadził ją znów na korytarz, a potem otworzył pierwsze z rzędu drzwi po prawej stronie. Ze sceptyczną miną weszła do środka i po chwili oniemiała z zaskoczenia.

Był to salon, w kącie którego stał ogromny telewizor, dalej obok wieża i dwa komputery. Po drugiej stronie znajdował się ogromny regał, sięgający samego sufitu, wypełniony po brzegi książkami. Prócz tego w pomieszczeniu znajdowało się kilka wygodnie wyglądających kanap i sporej wielkości kominek oraz fortepian.

Jeffrey dał jej chwilę na ogarnięcie wzrokiem salonu, a potem podszedł do kolejnych drzwi, nie jedynych tutaj i odchrząknął znacząco, by wreszcie zwróciła na niego uwagę.

- Oto twój nowy pokój – powiedział, przepuszczając ją pierwszą, by mogła wejść do środka.

- Jakbym była w akademiku – warknęła kobieta.

Pokój był nieduży, ale czysty. Pod ścianami stały dwa pojedyncze łóżka, pomiędzy nimi na podłodze leżał dywan. Przy wezgłowiach ustawione były szafki nocne, a w rogach pokoju stały dwie nie zajmujące zbyt wiele miejsca szafy.

Rzuciła torbę ze swoimi rzeczami na łóżko znajdujące się po prawej stronie i jeszcze raz rozejrzała się po pokoju. Nie potrafiła uwierzyć, że dała się wepchnąć w takie bagno.

- Rozgość się – polecił Jeffrey zza jej pleców. - Zaraz przyślę do ciebie Nicka.

Nie minęło pięć minut, gdy usłyszała za sobą męski głos pytający:

- A ty kto, do diabła?

Christine odwróciła się szybko i zobaczyła zaskoczonego młodego mężczyznę z długimi włosami, z których skapywały pojedyncze kropelki wody. Byłby kompletnie nagi, gdyby nie szeroki ręcznik przepasany w biodrach.

Na jej usta wypłynął szeroki, pełen zadowolenia uśmiech.

- Wygląda na to, że właśnie zostałam twoją współlokatorką.

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • NataliaO 14.08.2015
    Treść bardzo lekka, przyjemna, taka dostępna. Już się nie mogę doczekać drugiego rozdziału, będzie współlokatorką. Tytuł jest w porządku; hihi 5:)
  • Marzycielka29 14.08.2015
    O jak miło moja imienniczka:D Co do tekstu to zadziwiasz mnie. Będę czytała dalej. 5 i pozdrawiam
  • wolfie 14.08.2015
    Marzycielka29 mogę wiedzieć dlaczego Cię zadziwiłam? :)
  • Marzycielka29 14.08.2015
    Oczywiście:) Miałam na myśli Twoją głowę pełną niebanalnych pomysłó. To jak każde opowiadanie dopracowujesz w sposób, który sprawia, że zawsze chcę jeszcze. Może to tylko tyle, albo aż tyle:)
  • wolfie 14.08.2015
    Dziękuję Ci bardzo :* Tobie, NataliaO, również dziękuję :)
  • Chris 15.08.2015
    Interesująco, nawet bardzo interesująco. Pomysł obskurnego budynku zaciekawił mnie i poprosił bym czytał dalej. Nie pożałowałem ;)
  • wolfie 15.08.2015
    Dzięki, Chris :)
  • Angela 16.08.2015
    Ja też nie napiszę nic odkrywczego, bardzo lekko, i przyjemnie wprowadzasz czytelnika,
    w świat swojej historii : ) 5
  • Anonim 29.08.2015
    Modern horror z polowaniami na potworki, może być ciekawie :) Akurat oglądam drugi sezon "Nie z tego świata", także jestem na bieżąco z takimi rzeczami. Co do notki na początku: tytuł jest niezły, ja bym go zostawił, kojarzy mi się trochę z Heckler&Koch. Co do treści: podobało mi się, chociaż dialogi trochę okrojone, wypadałoby je poszerzyć w dalszych częściach. Tym razem ode mnie 4, zajrzę przy chwili okazji do dalszych rozdziałów :)
  • wolfie 29.08.2015
    Dziękuję, Jared :) Miło, że do mnie zajrzałeś :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania