Poprzednie częściJeffrey&Patterson - rozdział 1

Jeffrey&Patterson - rozdział 7

Przepraszam za tak krótki rozdział, ale ostatnio ciągle brakuje mi czasu. Miłego czytania :)

 

Christine splunęła krwią i otarła wargę wierzchem dłoni. Kulejąc na prawą nogę, ruszyła w stronę dobrze oświetlonej, aczkolwiek pustej ulicy. Miała gdzieś fakt, że powinna spotkać się z Nickiem na tyłach klubu. W tej chwili najważniejsze było to, by jak najszybciej wreszcie wydostać się z terenu należącego do pijawek.

Te przeklęte stwory miały w swoich szeregach wielu zaprawionych w boju wojowników. Z jednym z nich kobieta zetknęła się zaraz po tym, jak zabiła Andreasa. To był prawdziwy cud, że w ogóle udało się jej przeżyć tą walkę, biorąc pod uwagę umiejętności tamtego krwiopijcy. Rany, jakie odniosła w tej walce, w ogóle nie miały znaczenia.

Kilkadziesiąt sekund później, kobieta instynktownie wyczuła, że ktoś ją śledzi. Ściskając w dłoni kołek, niczym najcenniejszy skarb, wzięła się w garść. Słysząc za sobą coraz szybsze kroki, wybrała decydujący moment i uderzyła. Z mocno bijącym sercem wykonała obrót i dźgnęłaby Nicka prosto w pierś, gdyby w odpowiednim czasie nie chwycił jej za nadgarstek.

– To ty – wyszeptała, uwalniając dłoń.

Jego widok, zamiast ulgi, wywołał w niej falę irytacji. Zacisnęła zęby i zebrała się w sobie, by wyznać mu prawdę o swojej porażce. Rozeźlona, rzuciła kołek na chodnik, który pacnął głucho i potoczył się w cień.

– Zawiodłam – powiedziała w końcu, czując złość zarówno na siebie, jak i otaczający ją świat.

Te słowa z trudem przeszły jej przez gardło. Christine nie należała do osób, którym przyznanie się do słabości przychodziło łatwo.

– Zostałam zdemaskowana – dodała, nie wyznawszy mu jednak, przez kogo właściwie jej misja się nie powiodła.

Uważała, że wyjawienie tego faktu było by naprawdę żałosne.

Kiedy Nick nic nie odpowiedział, a jedynie zacisnął usta w cienką kreskę, wrzasnęła:

– Będziesz mógł powiedzieć Daviesowi, że dałam plamę! Z pewnością się ucieszy!

Gdy wreszcie wyrzuciła to z siebie, ukryła twarz w dłoniach i głośno wypuściła powietrze. Miała ochotę krzyczeć do momentu, aż zedrze gardło i wyrzuci z siebie wszystkie złe emocje.

Wtedy ogromne ramiona uniosły ją ponad ziemię. Christine nawet nie protestowała. Nagle poczuła się straszliwie zmęczona całą tą sytuacją. Wtulona w pierś Nicka, marzyła tylko o tym, by móc zasnąć.

Gdy wreszcie upragniony sen zaczął nadchodzić, mężczyzna niespodziewanie się zatrzymał i uderzył ją lekko w twarz, by otrzeźwiała.

– Idą za nami. Chyba dwóch – wymamrotał. – Przygotuj się – wcisnął w jej dłoń kołek.

To było jak kubeł zimnej wody. Momentalnie wyrwała mu się z rąk i stanęła na obolałych nogach. Tak jak przewidywał Nick, chwilę później zaatakowała ich dwójka wampirów.

Mięśniak od razu pogrążył się w śmiertelnym tańcu z nimi. Christine, widząc to, postanowiła dołączyć do niego, by mu pomóc, lecz nim to zrobiła, czyjeś ramię oplotło jej szyję tak ciasno, że ledwie mogła oddychać. Chwilę potem ktoś wyrwał jej kołek z ręki.

– Rzuć broń – odezwał się chrapliwy głos za plecami Christine. – Oddasz nam ją bez walki, a nic ci się nie stanie.

Nick zatrzymał się, jedną ręką przyciskając ostrze kołka do szyi wampira, drugą przytrzymując swoją ofiarę za kołnierz płaszcza. Beznamiętnie lustrował wszystkich krwiopijców, nie dając poznać po sobie żadnych emocji.

Kobieta lekko się szarpnęła, czego efektem było zacieśnienie uścisku. Rzuciła błagające spojrzenie w stronę Nicka, lecz ten nie patrzył na nią w tej chwili.

Ponownie odezwał się ten, który ją pochwycił:

– Ta płatna morderczyni, pobratymiec wilków, zabiła dzisiaj dwa wampiry z naszej społeczności. Mam obowiązek zaprowadzić ją do Mistrza. Pozwolisz mi ją zabrać człowieku, a obiecuję, że wyjdziesz stąd żywy.

– Kręgosłup moralny nigdy nie był waszą mocną stroną – zauważył Nick, odsłaniając zęby. – Dlaczego więc miałbym wam teraz wierzyć? - zapytał i wreszcie spojrzał na Christine, mrugając do niej.

– Czas mija. Z każdą minutą twoje szanse na ocalenie mijają. Daję ci ostatnią szansę – krwiopijca, który dowodził, wciąż nie ustępował.

Nick uśmiechnął się szeroko.

– Chyba z niej nie skorzystam – odparł butnie i zaatakował.

Christine w tym samym czasie ostatkami sił spróbowała się uwolnić od wampira, który ją złapał. Walka ta była bardzo nierówna i krwiopijca bez większego wysiłku zdobył nad nią znaczną przewagę. Pchnął Christine przed siebie tak mocno, że ta runęła jak długa na chodnik. Jęknęła cicho i obróciwszy się na plecy, spojrzała w lewo, gdzie dostrzegła leżący bardzo blisko niej kołek. Kiedy wyciągnęła po niego dłoń, bezlitosny wampir nastąpił jej na nadgarstek.

Krzyknęła rozdzierająco, czując rozchodzący się po prawej ręce ból. Krwiopijca uśmiechnął się z rozkoszą, ale przestał się nad nią znęcać. Obserwując ją jak kot, wyznał z nieukrywanym żalem:

– Zabiłbym cię już teraz, ale niestety, obiecałem dostarczyć cię do samego Mistrza.

Po tych słowach, wampir zawył i gwałtownie się wyprostował. Ostatnią rzeczą, jaką zapamiętała Christine, było jego ciało przewracające się na nią. Potem była już tylko ciemność.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Marzycielka29 01.09.2015
    Wolfie czy Ty zawsze musisz kończyć w najlepszej chwili:D Bardzo się cieszę, że wstawiłaś nawet taki. Te opowiadanie przebija nawet ukochanego przeze mnie Złego ducha ;) 5
  • Anonim 01.09.2015
    Aneks kuchenny, dodano do słownika :) Rozdział typowo interakcyjny, który to ma służyć do ukazania relacji między bohaterami, mimo to ciekawy. Monster squad zaczyna być co raz bardziej monster; pojawieniem się demona w fabule byłem pozytywnie zaskoczony. Zauważyłem już wcześniej, że masz płynność w przechodzeniu z jednego zdania do drugiego, wszystko klei się w jedną całość bez urywania i niedopowiedzeń. Chodzi mi o to, że nie ma zdań typu "wszedł do kuchni i zjadł płatki", wszystko idzie z odpowiednim dla siebie tempem i treścią. 4.5 :)
  • Anonim 01.09.2015
    Wolfie - mój błąd - to był komentarz do rozdziału 3, wybacz ;__;
  • Ronja 01.09.2015
    Wolfie ja wolę krótki rozdział, ale takiej jakości, niż długie, mierne pytlowanie ;). Co tu dużo mówić, było super. Ciekawe, kto zabił tego wampira, bo, jak mniemam, ktoś go zabił ^^. Czy był to Nick, czy może ktoś jeszcze przybył z odsieczą? Jestem ciekawa i wyczekuję kolejnego rozdziału. Nie popędzam, bo wiem, że warto poczekać :)
    Btw. to jedyna seria o wampirach, wilkołakach i tym podobnych, którą jestem w stanie czytać. Ba! czytam z przyjemnością. Zazwyczaj ta tematyka mnie odrzuca, a tu proszę. Tak to ugryzłaś, że zupełnie mi nie przeszkadzają :)
  • wolfie 01.09.2015
    Dziękuję Wam :) Jared, nie szkodzi :) Cieszę się, że śledzisz moją serię ;)
  • Angela 04.09.2015
    Cha, cha. a ja mam to szczęście że następny rozdział już gotowy, i dowiem się wszystkiego : D 5
    " w ogóle się nie miały znaczenia." - to się chyba nie pasuje.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania