Myrsky cz. 9
Przesiąknięta wiatrem siedziała skulona pomiędzy wysokimi trawami. Skołtunione włosy opadały na zmęczoną twarz, ukrywając zapłakane oczy. Pustka rozciągała się w jej sercu, tworząc olbrzymią przestrzeń dla tęsknoty, wciąż i wciąż rozkwitającej na nowo. Taki smutny rodzaj wiosny.
Pia codziennie nawoływała brata, wysyłała mu wiadomości, wykorzystując zaprzyjaźniony wietrzyk. Nie wierzyła jednak, że jakiekolwiek słowa, kiedykolwiek do niego dotarły.
– Musisz odnaleźć brata.– niewyraźny głos znikąd dotarł do uszu Pia, przygasającej każdego dnia niczym pozostawione bez opieki palenisko. Nawet nie się nie rozejrzała, tylko rzuciła odpowiedź prosto w przestrzeń.
– Nie potrafię, nie wiem, gdzie szukać.
– To nawołuj dalej i czekaj, i nigdy, ale to nigdy nie trać nadziei.
– Wróci?
– Staramy się, żeby wrócił, kiedy będzie gotowy.
– My? Czyli kto? Myślałam, że rozmawiam ze sobą, że postradałam zmysły – mówiąc, wciąż skubała suche trawy, rozkruszając drobinki w opuszkach palców.
– Nie postradałaś. My – wiatry. Wszystkie wiatry… no, prawie wszystkie.
–Ach tak. Po co? – Pia była zupełnie obojętna, po opuszczeniu dawnej osady i brata, była jak pusty dom, wpuszczający wszystkich, ale nie goszczący nikogo, nawet siebie.
– Myrsky posiada wielką moc, ale jest słaby. Nie potrafi znieść samotności. Potrzebuje cię, by móc zapanować nad wiatrami i je zjednoczyć.
– Zjednoczyć wiatry? To nie jesteście zjednoczone?
– Wiatry są jak ludzie. Jedne dobre i łagodne, drugie gniewne i mocne, ale przede wszystkim wszystkie jesteśmy zmienne. Król Nieba o nas nie dba, manipuluje nami, podśmiewa się z nas, nasyła na siebie nawzajem. Jest zły. Ale Myrsky mógłby, to zmienić. Wy moglibyście to zmienić. Razem możecie… tylko musicie się odnaleźć. Możemy was prowadzić, ale zawsze zjawi się jakiś wysłannik Króla i pomiesza wszystkie plany. Trzeba bardzo uważać.
– To skąd mam wiedzieć, że tobie mogę ufać?
– Dziś możesz mi ufać, ale nie wiem, czy jutro też. Jutro będzie nowy dzień, nikt nie wie, co przyniesie.
– Nie jesteście zatem jak ludzie. Na ludziach można polegać.
– Czyżby? Jednego dnia ufałaś ojcu, a drugiego porzucił twojego brata.
Pia zamilkła. Prawda zraniła ją po raz kolejny. Spojrzała w zachmurzone, szare niebo i znów zatęskniła za słońcem, za małą rączką najlepszego przyjaciela, za spokojem i szczęściem.
– Czy zjednoczenie wiatru oznacza wojnę z Królem Nieba? Już nie będziecie na jego posyłki?
– Obawiam się, że tak. Ale wojnę rozpocznie inna bitwa. Twój ojciec właśnie wyzywa Króla, obraża go. Tej nocy rozpęta się burza, jakiej mieszkańcy twojej wioski jeszcze nie widzieli. To źle, kiedy małżonkowie, ukrywają przed sobą pragnienia i nadzieje. Król nie lubi słuchać skarg i żądań. Jest próżny, pragnie pochwał, a wy ciągle marudzicie. Jesteś potrzebna, dlatego musisz się schować. Tu niedaleko wśród drzew jest stara chata. Będziesz tam bezpieczna. Schowaj się i nie wychodź, dopóki ci nie pozwolę. To ważne, byś nie ujawniła się zbyt wcześnie.
Pia miała jeszcze wiele pytań, ale przyjazny wietrzyk uciekł najprawdopodobniej na wezwanie Króla Nieba. Łąka wydawała się opustoszała, choć tak naprawdę nic się nie zmieniło, to wysokie trawy stały się obce i nieprzystępne, niebo groźne. Wiatr ustał całkowicie. Świat zamarł, a Pia wraz z nim. Stała odrętwiała, wpatrując się w horyzont jakby w oczekiwaniu, ale jedyny ruch znajdował się w jej myślach, pędzących pomiędzy Myrskym a ojcem, Myrskym a matką. Rozciągnięta pomiędzy tymi miłościami zamknęła oczy, szukając spokojnego kąta w opuszczonym domu. Często wyobrażała go sobie, chcąc umieścić w nim całą rodzinę, ale nigdy jej się to nie udawało. Tym razem pragnęła tylko samotności i już prawie ogarnął ją spokój, gdy zapach spalenizny roztoczył się po okolicy. Kiedy otwarła oczy dojrzała nadciągającą nawałnice. Niebo w oddali rozświetlały błyskawice, a wiatry, jakby wbrew naturze, zjednoczyły się i nacierały w jednym kierunku. Czas na ucieczkę kurczył się nieubłaganie. Pia mogła biec do osady, ostrzec wszystkich, zaryzykować uznanie za przeklętą, albo ukryć się w starej chacie.
– Uciekaj! – Usłyszała i poczuła pchnięcie w plecy, w wyniku którego pierwszy krok wykonała w stronę drewnianego domku. Puściła się biegiem. Nie usłyszała chichotu albo nie chciała go słyszeć. Jedyne, o czym myślała to przetrwanie.
Po chwili wpadła do środka, tracąc oddech. Kucnęła w kącie, nie zważając na pajęczyny, i zatkała uszy.
Nawałnica szalała wiele godzin, ale oszczędziła stojącą na uboczu chatę, jakby mijała nieważnego przechodnia.
Komentarze (8)
"Stała odrętwiała, wpatrując się w horyzont jakby w oczekiwaniu, ale jedyny ruch znajdował się w jej myślach, pędzących pomiędzy Myrskym a ojcem, Myrskym a matką. Rozciągnięta pomiędzy tymi miłościami zamknęła oczy, szukając spokojnego kąta w opuszczonym domu".
Dzieci pragną szczęśliwego domu. Myrsky i Pirjo, póki co, mają swoje prywatne domy, domy opuszczone. Ciekawe, jak potoczą się dalej losy niezwykłego rodzeństwa.
Podczas lektury przypomniałam sobie piosenkę Anny Marii Jopek, i te słowa:
Pójdę daleko, pójdę na łąki
Malowane złotem i rdzą
Zwierzę się wierzbom z naszej rozłąki
Wierzby wierzą szeptom i łzom
Tęsknię za Tobą, płaczę po Tobie
Płaczą ze mną rosy i mgły
W ciszy drżą słowa, których nie powiem
Bo rozumiesz je tylko Ty
Piosenka jest delikatna, pełna szeptów i łez, które mogą zaistnieć zarówno miedzy dwojgiem zakochanych, jak i między bratem i siostrą, każdym rodzeństwem. W "Myrskym" jest burza i wiatr, nawałnica, ale też szepty i łzy - ciche trawy.
Jest baśniowo i ludzko.
Mnie się podoba.
Pozdrawiam!
Walka o pogodzenie wiatrów w przyrodzie jest utopią podobnie jak zjednoczenie ludzkości, której różnorodność jest ważną cechą, ale i źródłem konfliktów.
W bajce wszystko jest możliwe, Myrsky przy wsparciu siostry i sympatycznych sił przyrody może dokonać czegoś wielkiego, ale nie w samotności. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Dwa drobiazgi : skasuj kropkę przy ..... odnaleźć brata oraz spację w to zmieni ć.
Piękna narracja
Pozdrawiam serdecznie!
Tekst ów jest taki "bliski" czytającego. Ta nieustanna niepewność, połączona z psychiką wiatrów, takich i owych oraz różne pytania, gdzie odpowiedzi być może daleko za horyzontem no i zakończenie. Dlaczego ominęła. Który rodzaj to był wiatru?
P.S↔"Ale Myrsky mógłby, to zmienić"→ć osobno:)
Pozdrawiam:)↔%
„Pia codziennie nawoływała brata, wysyłała mu wiadomości, wykorzystując zaprzyjaźniony wietrzyk”… bardzo smutny wydźwięk pomocy, nie prosiła bliskich, tylko naturę. A przecież matka też w samotności przeżywała odtrącenie dziecka, ale i ojciec pomimo dumy wewnątrz cierpiał.
„Nie wierzyła jednak, że jakiekolwiek słowa, kiedykolwiek do niego dotarły”… wiara jest chyba na równi z nadzieją najmocniejszą kartą w życiu.
"Myrsky ma wielką moc, ale jest słaby. Nie potrafi znieść samotności. Potrzebuje cię, by móc zapanować nad wiatrami i je zjednoczyć"… więc musi być silna, a jednak okazuje się, że kobiety posiadają więcej siły na przeciwstawienie się losowi.
"Wiatry są jak ludzie. Jedne dobre i łagodne, drugie gniewne i mocne, ale przede wszystkim wszystkie jesteśmy zmienne"… uczłowieczasz wiele rzeczy i naturę, porównujesz do żywych istot i nadajesz im cechy ludzkie. Czyż żywioły nie są podobne do ludzkich charakterów?
„Jednego dnia ufałaś ojcu, a drugiego porzucił twojego brata”… zaufanie jest wiążącym elementem rodziny, kiedy pęka, chociaż najmniejsze ogniwo, to często rozpada się związek… „To źle, kiedy małżonkowie, ukrywają przed sobą pragnienia i nadzieje”… pozostaje pustka i często wzajemne znienawidzenie siebie.
„Często wyobrażała go sobie, chcąc umieścić w nim całą rodzinę, ale nigdy jej się to nie udawało”… jak wiele rozdarcia w tak małym wnętrzu może się pomieścić, mądrość tej małej dziewczynki jest ponad mądrością dorosłych.
Ocalała, a to oznacza, że jej misja się rozpoczęła. Doskonale budujesz napięcie, wykorzystując naturę i jej moce. Trwożysz, nawiązując do ważnego tematu jakim jest środowisko. Czy świat stoi nad przepaścią i tylko wybrani ocaleją?
Pozdrawiam serdecznie.
Pozdrawiam!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania