Poprzednie częściOcena bitwy #1 ― JARED

Ocena Bitwy #4 — Arysto

Bitwa Literacka Składu Oceniającego # 4

Temat główny: Zdruzgotany ideał

Temat dodatkowy: Księżniczka jest w innym zamku, Mario!

Oceniający: Arysto

 

Dzieło: Złamana codzienność

Autor: Justyska

Technikalia:

Nie ukrywam, że dzieła nie czytało się tak przyjemnie, jak mogło. Raz, że jest wielki problem z przecinkami (pojawiają się w takim zwrotach jak “mimo że” albo “chyba że”), dwa, że momentami estetyka tekstu mocno szaleje — brakuje spacji, wielokropek jest nadużywany (polecałbym w jego miejsce używanie odpowiednich didaskaliów), zdarzały się też błędy ortograficzne (stróżki zamiast strużki). Na dodatek nader często następuje zmiana czasu z przeszłego na teraźniejszy, zwłaszcza dialog względem narracji i opisów. To nie jest dobra rzecz — albo trzymamy to w przeszłości albo w teraźniejszości. Nie w jednym albo drugim, bo wtedy niektóre rzeczy nieumyślnie zostają retrospekcją. I jak tu się nie pogubić?

Jednakżę, jedną z dwóch rzeczy, które mi najbardziej przeszkadzały w czytaniu, to dialogi — konkretniej ich niepoprawny zapis. Didaskalia są pomieszane z narracją, wypowiedzi z jednym i drugim, wszystko jest pomieszane. Weźmy przykład i zmieńmy go od razu:

— Proszę się uspokoić – mówię spokojnie, podając chusteczkę .

— Już w nic nie wierzę w tym życiu, nic nie ma sensu. Wszystko co budowałam, o co dbała — zająknęła się — nie mam już nic, a teraz jeszcze to. Łatwo się panu mówi o spokoju. Pan ma pracę i pewnie dom, żonę, plany — urwała na moment — a ja? Ja nie mam nic — zawiesiła głos.

— Mam tylko pracę, której nienawidzę — szepnąłem pod nosem. Kobieta spogląda na mnie lekko zaskoczona. Ociera chusteczką łzy i prostuje plecy.

— Rozumiem. Ale wie pan co? Trzeba wierzyć w drugiego człowieka i wrodzone dobro jakie w sobie nosi, tylko to nam pozostało.

(...)

— No... Ja — jąkam sięp przez moment, nie wiedząc co odpowiedzieć. Przecież nie powiem, że w drugiego człowieka, bo to będzie kłamstwo. Żona mnie zostawiła, córka olewa, przyjaciele mają swoje problemy i jeszcze te kolejki…

— Przecież trzeba w coś wierzyć – powiedziała łamiącym się głosem, po czym wstała i wyszła.

O tym, czemu taki zapis dialogów taki jest przeczytasz tutaj:

http://www.opowi.pl/art/jak-pisac-dialogi/

Drugą rzeczą jest styl. Ja lubię bełkot literacki, uwielbiam wręcz, jeśli jest dobrze napisany. Ale tutaj jest zbyt telegraficzny. Zbyt pourywany, jednocześnie próbuje oddawać myśli bohatera, pozostawiając tak narracyjne neutralnym. Tak się nie da — treść jest wyblakła przez to bo nie ma ani nic charakterystycznego dla takiego myślo-słowotoku, a jednocześnie narracyjnie wyblakła, bo miejsca na popis językowy też nie ma — wszak bohater to prosty człek, więc też prostego języka należy używać. Ten rozkrok sprawia, że ostatecznie tekst w żaden sposób nie jest atrakcyjny, wygląda bardziej na pourywany zlepek przypadkowych zdań i myśli, które mniej więcej płyną w jednym kierunku.

Fabularia:

Krótkie opowiadania mają to do siebie, że potrzebują konkretnej, mocnej pointy, inaczej ich celowość pozostawia wiele do życzenia. By to zrobić, potrzebne jest uciekanie się do konkretnych archetypów (bohaterów-symboli, których większość czytelników zna od dziecka, a którzy przedstawiają konkretne wartości) oraz tworzenie sytuacji, z którymi czytelnik łatwo może się utożsamić oraz do których powinien móc się odnieść — przynajmniej w wyobraźni, bazując na wiedzy powszechnej lub popkulturze. I chociaż jako-tako mamy tutaj takie zabiegi, to jednak nie zostały one w pełni wykorzystane i opisane właśnie przez wspomniany już przeze mnie styl. Przez to pointa — niby podwójna — wydaje się rozmyta, do końca nie wiadomo, co było meritum tekstu. Jest niby DROGA (czyli proces przez który przechodzi bohater), ale brakuje konkretnego konfliktu ze światem. Konflikt wydaje się, że już był, a my znajdujemy się w punkcie opowieści, który nazywa się wyciszaniem i jest po prostu uspokojeniem akcji po punkcie kulminacyjnym, a także ostatecznym rozwiązaniem fabuły.

Doceniam zabieg bezimiennego bohatera i pozwolenie, by czytelnik sam sobie wyobraził jego wygląd — mniej-więcej. Jego dramat nie wzbudził jednak we mnie tyle emocji (głównie przez duży paragraf poświęcony niezrozumiałemu dla mnie dialogowi, który niewiele wyjaśniał i był raczej naprowadzenie czytelnika na doklejone zakończenie niż rozbudowaniem historii i postaci), by przejmować się jego losami.

Wrażenia ogólne:

Widzę w tym tekście zamysł, widzę pewną wizję, ale mam nieodparte wrażenie, że brakuje sporo szlifierki, tekst został stworzony na szybko i bez przeczytania go. Warsztat zdecydowanie wymaga jakiegoś nowego doświadczenia — polecam poszerzyć zainteresowania literackie o jakieś dobre, kultowe opowiadania.

Nie pomógł fakt, że estetyka tekstu pozostawiała sporo do życzenia, a sama historia po prostu ześlizgnęła się po mnie, nie pozostawiając większego wrażenia.

Polecam konkretne artykuły dostępne na opowi:

http://www.opowi.pl/artykul-storytelling-rozdzial-1-a39627/

http://www.opowi.pl/artykul-storytelling-rozdzial-2-a39655/

http://www.opowi.pl/artykul-storytelling-rozdzial-3-a39689/

http://www.opowi.pl/artykul-storytelling-rozdzial-4-swiat-a39732/

http://www.opowi.pl/artykul-storytelling-rozdzial-5-ostatni-a39985/

 

Dzieło: Księżniczka

Autor: fanthomas

Technikalia:

Zdarzyło się kilka zgubionych spacji, zła fleksa (cała sylwetkę zamiast całą sylwetkę), niefortunnie dobrane słowo (Potem dryblas wymówił jeszcze jednym ciągiem litanię przekleństw —> tutaj “potem” wskazuje za bardzo, że zrobił to “później”, a tak naprawdę zrobił to już po poprzedniej wypowiedzi. Lepsze byłoby “następnie” albo po prostu “Dryblas wymówił jeszcze…”). Na dodatek gazetkę raczej się “drze” niż “targa”.

Warto też oddzielać myśli bohatera od dialogów — zbyt łatwo wprowadzić zamieszanie poprzez wprowadzanie przemyśleń protagonisty w formie zapisu dialogowego. Wiem, że kursywa na opowi nie istnieje, ale cudzysłów jak najbardziej.

Nie mogę powiedzieć, by źle mi się czytało — być może zabrakło mi nieco opisowości przy postaci “księżniczki” oraz Franza, gdyż zwyczajnie wydają mi się nijacy. Właściwie to księżniczkę jestem w stanie sobie wyobrazić jako taką gwiazdkę porno, ale Franz jest totalnie doklejony w Photoshopie, a przez to wpasowany w historię na siłę. Ojciec z kolei kradnie każdą scenę, bo totalnie jestem w stanie go sobie wytworzyć w głowie na podstawie samych jego wypowiedzi. Jest to typ bohatera, który w naszej kulturze oraz społeczeństwie prezentuje określony szereg cech, zwłaszcza z tym jego “che, che”. Nie ukrywam jednak, że w jest to pójście po linii najmniejszego oporu.

Fabularia:

Znów powtórzę, że krótkie historie powinny mieć stosowną, mocną pointę, by ich sensowność w jakiś sposób odbijała sobie ich krótkość. Jakby to powiedział tatuś z opowiadania “Jak nie ma długości, młody, che che, to musi być technika”. Niestety, ale końcówka wydaje mi się strasznie wymuszona — zwłaszcza dialog wydaje się być totalnie nienaturalny, nie ma żadnych przesłanek, które te wypowiedzi (a trzeba dodać, że są one strasznie charakterystyczne i raczej nikt tak codziennie nie mówi) uczyniłyby naturalną koleją rzeczą. Na koniec miał lekkie poczucie zażenowania, jak po obejrzeniu thrillera, w którym bohater na koniec się po prostu budzi i wszystko okazuje się snem (i to nie w stylu American Dream).

“Pamiętaj, że gdzieś tam w innym zamku czeka na ciebie inna księżniczka” — no właśnie, to nie jest klasyczna wypowiedź. Ojciec by powiedział “Jest wiele rybek w oceanie” albo nawet “Tego kwiatu jest pół światu!”, wypowiedź z księżniczką jest zbyt charakterystyczna — podobnie jak odpowiedź Franza — by wydawały się naturalne czytelnikowi bez żadnych wcześniejszych przesłanek.

Historia dosyć mocno sztampowa, ale zastanawia mnie jedno — jak on wstawał, że złapał ją za piersi?

Wrażenia ogólne:

Pamiętam twoje opowiadanie o nawiedzonym domu, które było znacznie, znacznie lepsze. I jak doceniam, że piszesz na większość Bitw Literackich, to odbieram, że raz ci się chce, raz ci się nie chce, ale napiszesz, bo w sumie szkoda. Wolę jak ci się chce — tutaj, mam wrażenie, zabrakło nieco motywacji, by dostarczyć porządne czytanie. Na dodatek za bardzo tniesz swoje opowiadania, pozbawiając ich istotnych elementów — jak np. dlaczego ojciec wyszedł z księżniczką.

 

Dzieło: A na imię jej było Pomyłka

Autor: Elorence

Technikalia:

Kobieta wzruszyła niedbale ramionami, uważnie mi się przyglądając. —> moment, mamy narrację pierwszoosobową, jesteśmy w głowie bohatera, a on nazywa swoją przyjaciółkę “kobieta”?

Dlatego istnieje coś takiego, jak opis wstępny, dzięki któremu autor zostawia sobie pole do manewru na przyszłość — wprowadzając bohatera, stara się opisać ilość konotacji, wspomnień oraz emocji powiązanych z daną osobą, przy okazji przemycając parę charakterystycznych synonimów, by ułatwić sobie potem życie.

Tylko, niestety, poświęciłaś opis wstępny na opisanie, że Gośka jest w stanie znaleźć bohatera nawet wtedy, kiedy on “zapadnie się pod ziemię” (tutaj też następuje dysonans pomiędzy tym, co jest, a tym, co facet myśli — wszak wg. niego pójście do jego drugiego ulubionego baru jest zapadnięciem się pod ziemię).

“W pracy, koledzy uważali, że zachowuję się jak zakochany nastolatek.” — niepotrzebny przecinek przed “koledzy”.

“Byłem sfrustrowany, bo nie wiedziałem czy ruda nie ma dla mnie czasu, czy chodzi o coś więcej.” — Ruda spokojnie można zapisać z wielkiej jako przydomek. Zdecydowanie podkreśliłoby to, że jest to słowo ściśle związane z jedną postacią, szczególnie, że siedzimy w głowie bohatera.

Ogółem z opisowością mam taki problem, że w gruncie rzeczy muszę przyjąć ją na wiarę, przez co, jako czytelnik, jestem pozbawiony możliwości formowania własnych wniosków i oceny sytuacji. Taka ogólna opisowość — zamiast np. przedstawienia sielanki konkretną sytuacją z dialogami i zachowaniem bohaterów — sprawia, że bohaterowie pozostają w tym samym momencie przed opisem, co po opisie. Zmieniają się tylko stany, w którym oni się znajdują (szczęśliwi, nieszczęśliwi, bogaci, smutni, biedni itd), ale ich głębia charakteru jest nienaruszona — bo zwyczajnie nie możemy poczuć ich w akcji ani ocenić ich zachowania albo reakcji.

W tworzeniu historii występuje coś takiego jak wypełnienie domyślne — tzn. jeśli napiszemy, że związek trwał kilka miesięcy, których autor nie opisze, ale autor przedstawi jedną sytuację z tych kilku miesięcy, to czytelnik zawsze założy, że przez te kilka miesięcy ten związek wyglądał mniej-więcej tak, jak w przedstawionej sytuacji. Dlatego oddziaływanie na wyobraźnię czytelnika poprzez bardzo konkretne zachowania i ramy narracyjne będzie zawsze lepsze niż opisowość, którą czytelnik przyjmie z nastawieniem “aha, ok”.

W tej chwili wypełnienie domyślne pojawia się dopiero po sytuacji z Gosią, kiedy już mamy obietnicę (zapowiedź dla czytelnika), że Julka ideałem nie jest. A szkoda, bo fajnie byłoby pokazać zaślepienie bohatera właśnie przez takie 2-3 krótkie sytuacje.

W tej chwili muszę też napisać, że strasznie nie leżą mi dialogi. Wydają mi się nienaturalne, a część z nich jest boleśnie wyraźnie przeznaczona temu, co powinna robić narracja, albo co powinno zostać rozbite na kilka wypowiedzi — czyli wstawianie w nie informacji dla czytelnika, o których bohaterowie już dawno wiedzą. A skoro o nich wiedzą i pamiętają, to po co je powtarzać w dialogu? Kilka przykładów:

“– Była wolontariuszką…

– Chciała się podlizać młodemu nauczycielowi z biologii, dlatego jeździła do schroniska, którym się zajmował i prowadziła tam wolontariat.” — To prowadziła tam wolontariat jest kompletnie z czapy, przecież dopiero co powiedział, że była wolontariuszką, wiadomo, po co jeździła do schroniska. Poza tym “młodemu” — wtedy albo był też “stary”, inny nauczyciel, albo, nie wiem, inaczej ta wstawka jest niepotrzebna, przecież bohater chodził do tej samej szkoły, raczej też widział nauczyciela.

“– Doskonale pamiętasz, jak kiepsko prezentowałem się w liceum. Chodziłem w dresach, wiecznie nieuczesany i miałem źle dobrane okulary, przez które nic nie widziałem.” — to po kiego grzyba dopowiada, jak wyglądał, skoro doskonale ona to pamięta? Ten dialog mógłby wyglądać tak:

— Pamiętasz te moje dresy? Fryz? Okulary? Daj spokój, wtedy nie byłem przystojniakiem, nie to — uśmiechnął się zawiadiacko i przygładził włosy — co teraz.

“– Całkowicie zgłupiał na twoim punkcie i traktuje cię jak księżniczkę!” — kolejny przykład. Jeśli już padają powtórzone oczywistości, to warto je okraszyć odpowiednimi didaskaliami, który trochę łagodzą efekt echo.

I jeszcze jedna sprawa — skoro Gośka zna Julkę, to czemu po prostu nie powie bohaterowi czegoś konkretnego, by odstraszyć go od niej? Wiem, wtedy nie byłoby dramy i konfliktu, ale kurde, Gośka działa na zasadzie “wiem, ale nie powiem”, gdzie w gruncie rzeczy nie ma żadnego logicznego powodu, by tak działać. Przeciwnie.

“Wywróciła oczami, po czym odwróciła się w stronę mężczyzna i szepnęła mu coś do ucha.” — mężczyzny.

Pomijając te nieszczęsne dialogi, a także kilka potknięć, to nie mogę powiedzieć, by czytało się źle — przeciwnie, było całkiem płynnie i przyjemnie. Prosty, ale nie prostacki styl, tekst w miarę uporządkowany, estetycznie nie męczy oczu. Reakcje — prócz dialogów — całkiem prawdopodobne.

Fabularia:

Całość bazuje na dosyć klasycznym trójkącie miłosnym, prostota historii jednak nie jest tutaj słabością, nawet jeśli opowiadanie jest przewidywalne. To ten rodzaj historii, który zawsze będzie budził pewne emocje przez odniesienia do swojego — albo czyjegoś — życia. Przyznam, że polubiłem Gośkę, bo znam dokładnie ten typ dziewczyny i jestem w stanie bardzo łatwo się niego odnieść, a Gośkę sobie wyobrazić. W gruncie rzeczy to Łukasz wydaje się bardziej rekwizytem pomiędzy dwoma kobietami, a jego charakter w gruncie rzeczy sprowadza się do idealizowania Julki, picia w barze i myśleniu kutasem.

Licząc tekst, zostało ci jeszcze spokojnie 10 000 znaków, które spokojnie można było poświęcić, by usunąć opisowy charakter i wprowadzić kilka dodatkowych scen, które ukazywałyby dobitniej ślepolubne zapatrzenie Łukasza na Julkę, co wprowadziłoby obietnicę przed sceną z Gosią.

Zakończenie wydaje się jednak bardzo odpowiednie i jest to bardzo zagrabne połączenie tematów o waleniu głową w mur i księżniczce w innym zamku. Gratuluję tutaj!

Wrażenia ogólne:

Czuję przyjemną satysfakcję po przeczytaniu tego opowiadania. Dziękuję, że zgłosiłaś je do naszych Bitw i mam nadzieję, że zobaczymy cię przy następnych edycjach — tekst po odpowiednich poprawkach będzie solidnym kawałkiem rzemieślniczej roboty!

 

A Gosia naprawdę wzbudziła moją sympatię. Porządny rudzielec :)

Tyle ode mnie. Dziękuję za wszystkie prace i przepraszam za opóźnienie - niestety, wczoraj zmogło mnie zwyczajnie życie, wiosenne przesilenie gryzie mnie w dupę od tygodnia. Ale chyba już przywykliście, że mam problem z punktualnością :)

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Justyska 29.03.2018
    hej, dzięki za opinię. Już powoli rozumiem, czemu tylko trzy prace wzięły udział. :) Jestem początkującą osobą, co zresztą widać i teraz czuję się jak kupa hehe. No nic kiedyś będzie lepiej, dużo pracy przede mną. Dziękuję za poświęcony czas.
    Pozdrawiam:)
  • Hej :)
    Naszym celem nie jest dowalenie komuś ani zjechanie go z góry do dołu - konstruktywna krytyka oraz odczucia służą temu, by możliwie najbardziej szczegółowo oddać wrażenia dotyczące tekstu i uzupełnić je o konkretne przemyślenia dotyczące tego, co poprawić.

    Wszyscy kiedyś zaczynaliśmy, ale nie wszyscy mieliśmy luksus szczerych, konstruktywnych opinii, które są najlepszą podstawy do rozwoju.

    /Arysto
  • Justyska 29.03.2018
    Wiem wiem. Dam radę i jestem wdzięczna serio. Tak łatwo się nie poddaje. Widzimy się w następnej edycji :)
  • Elorence 29.03.2018
    Dziękuję Arysto :)

    Nie ma tak źle. Nie jest tragicznie. Troszkę odetchnęłam z ulgą, chociaż wszystkie opinię dały w jakiś sposób popalić. Muszę się bardziej skupić na pisaniu i nie robić nic na szybko (przyznaję, najwięcej tekstu napisałam w ciągu ostatnich 3 dni, stąd też takie opóźnienie w wysłaniu). Nie jestem zadowolona, bo mogłam zminimalizować błędy, ale teraz przynajmniej widzę jeszcze więcej swoich błędów i wiem, nad czym powinnam pracować :)

    Naprawdę nie wiem, jak to się stało, że wszyscy bardziej skupiliście się na Gosi. Ale cieszę się, że Gosia zyskała sympatię, bo to była najbliższa mi postać z całej trójki :)

    Dziękuję jeszcze raz :)
    Pozdrawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania