Staroświecczyzna – XV
Ciemność rozchodziła się dookoła, a starzec patrzył w czerń, jakby chciał dostrzec coś, co się tam skryło. Grube brwi uniósł wysoko, aż na skraj rzadkich siwych włosów. Czoło miał mocno pofałdowane, oczy wyblakłe i zniszczone jaskrą, nagle nabrały blasku.
Zanim pojawił się zarys mrocznej postaci, głos okazał się szybszy.
- Wybiła godzina trzeciej modlitwy, zastałam ciebie gotowego do drogi. W tej godzinie niech pokój na twą duszę spłynie. Oddaj cztery pokłony żywiołom. Ruszaj za mną wprost do niebios.
Lęk przed śmiercią sparaliżował starca, ponieważ on wierzył w kapłana, a zapomniał o Bogu.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania