Poprzednie częściSzalony - Ilu nas jest?

Szalony – O Victorio! (Tekst do poprawy/skasowania)

Zimna stal dotknęła mojej skroni. Świdrujące oczy Karalucha błyszczały wściekłe.

- Czego węszysz po mojej oborze? – chrypiący głos przerwał ciszę. Pomyślałem wtedy, że Karaluch musiał w przeszłości dużo pić. A może palił cygara? Jego krtań była pokiereszowana.

- Kim…, a może raczej czym jesteś i czego się pałętasz? Odpowiadaj zanim przerobię twoje białe gały na nowe kolczyki. Tylko cicho, bo jak krzykniesz to wyłupię Ci je żywcem.

Karaluchy były hulakami, lubiły ludzkie mięso i nie słynęły ze zbyt wysokiej inteligencji. Rzekłbym wręcz, że były głupie. Nic jednak nie mogłem zrobić dopóki słońce pozostawało przysłonięte przez wściekłe chmury. Spojrzałem w górę. Trzy minuty. Trzeba grać na czas.

- Jestem Szalony i przyszedłem tu w poszukiwaniu świerszczy. Dwa tygodnie temu moja lewa noga została nadgryziona przez pożeracza. Nie goi się. Boję się, że niebawem odpadnie.

Na potwierdzenie swoich słów uniosłem lekko nogawkę lnianych spodni. Rana pod kościstym kolanem była poszarpana i gnijąca. Brzegi zrobiły się siwe. Czarna krew sączyła się ciurkiem i wlewała do buta.

- Skażony….bleee….. muszę rozłupać Ci czaszkę nim zarazisz tym świństwem całą wioskę.

Na nic zadała się próba poszukiwania litości u grubej poczwary. Mocniej zacisnął trzy palce na drewnianej rękojeści. Czwartym już przesuwał po spuście. Myśl Szalony, myśl…. Spojrzałem na jego uszy i…… zacząłem śpiewać.

- O Victorio, moja Victorio! Dlaczego mam Cię tylko w snach? Wolności moja, Ty Victorio! O Victorio ma (…) ! – Oczy karalucha na przemian rozszerzały się i zwężały. Był zdezorientowany. Odsunął się o kilka centymetrów.

- Milcz maszkaro! Milcz!

Śpiewałem głośniej i głośniej, każdy dźwięk uderzał jak grom w jego duże uszyska. Karaluch zaczął się kurczyć i zwijać z bólu.

Poczułem boskie ciepło na lewym ramieniu. Płaszcz się grzał. Moje umiłowane słońce pokonawszy kłębiących się wrogów wyciągało ramiona by wybawić swego ostatniego syna. Zamknąłem więc powieki i wrzuciłem w głowę Karalucha trzy słowa „daj Szalonemu świerszcze”.

Tak uratowałem swojego lewego kulasa.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • Noico1 rok temu
    Chyba za bardzo odlatujesz w pomysłach, robi się dziecinne.
  • Atylda rok temu
    Nie może być monotonnie :)
  • Dekaos Dondi rok temu
    Atylda↔Co raz bardziej tekst zakręcony. Mnie akurat to nie przeszkadza. Lubię dziwności.
    Piosenki się nie spodziewałem, ale fajne zestawienie, w takiej sytuacji:~)↔Pozdrawiam?:)
  • Atylda rok temu
    No z tą piosenką to poleciałam. Ale przeczytałam to kilka i stwierdziłam, a co mi tam! Niech będzie dziwnie!
  • Kavita rok temu
    Wcześniejsze części bardzo mi się podobały, tutaj.. Nie wiem sama, trochę brakuje mi treści, niemniej czekam z ciekawością na kolejne części :) miłego wieczoru :)
  • Atylda rok temu
    Dziękuję. Zrobię krótką przerwę, bo muszą wykminić nowy wątek :)
  • Kavita rok temu
    Atylda Czekam z niecierpliwością :)
  • Dekaos Dondi rok temu
    Atylda↔Tylko nie wykasuj piosenki?:)
  • Atylda rok temu
    Muszę poprawić dialogi, rozbudować trochę. Ale bardzo mozolnie idzie mi wkładanie słów w postacie ?
  • Angela rok temu
    Oderwany kawałek, jak gdyby historia poboczna. Ciekawy świat nam tu kreujesz.
    Dobry poziom, bez spadków :)
  • Atylda rok temu
    Próba wprowadzenia jakiejś akcji. Nie mogą być same wspomnienia. Musi być coś "żywego" :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania