Szalony – uczynili mnie potworem
Zanim pozwolono mi krętymi schodami zejść do czyśćca, skąd miałem zostać zrzucony do żywych musiałem przejść przez siedem sali. Każda z nich miała nauczyć mnie panowania nad swoją cielesną powłoką i władania darem. Dostałem parę lnianych spodni i koszulę w odcieniu złota.
W dniu pierwszym po wypiciu goryczy Czarny Anioł poprowadził mnie wąskim korytarzem do sali numer jeden. Sali szklących luster.
- Będziesz tu mieszkał trzy dni i trzy noce podczas których Twoja fizyczna postać zleje się z Twoją duchową. Odtąd, aż do przeistoczenia w dwusetnej pełni księżyca będziecie tworzyć jedność.
Wtedy też zobaczyłem się po raz pierwszy. Nie wyglądałem ludzko. Moje uszy były małe i spiczaste, oczy zaś duże, wyłupiaste i białe jak mleko. Pozbawione źrenic. Miałem czarne usta i czarny język. Po dwa rzędy ostrych jak brzytwa zębów u góry i na dole mocno zarysowanej szczęki. Nie miałem brwi, rzęs, byłem łysy, a skóra w metalicznym odcieniu lekko się szkliła. Można rzec, że w moim obliczu ludzkie pozostały tylko dwie, równe przegrody nosa.
Wybrałem drewniany puchar, który uczynił mnie dentronem. Potworem, którego największą siłą były promienie słońca i blask księżyca. Potworem, który podczas zaćmienia staje się bezbronny jak baranek prowadzony na rzeź. I panicznie, najbardziej panicznie na świecie bałem się wody.
Komentarze (8)
"Wtedy też zobaczyłem się po raz pierwszy" i jakoś nie miałem ochoty, rozpatrywać mojego wyglądu. Tę wątpliwą przyjemność, zostawiłem na później.↔↔Czasami warto, by czytelnicy... "potęsknili", co do szczegółów.
To takie moje jeno. A Ty pisz, co Ci w duszy gra, bo to ma być, Twoja opowieść:)↔Pozdrawiam?:)
Ciekawe, nadal mało. Gnam dalej.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania