Virgil i miłość
— Bob, mam problem z miłością — oznajmił Virgil, udając, że przegląda ostatni numer „Psychiatry and Love”.
— W czym konkretnie masz problem? — Zaniepokoił się Bob.
— Kocham albo za mocno, albo za słabo.
— Może powinieneś poćwiczyć na dmuchanej lalce?
— Bob, nie żartuj. To bardzo mnie gnębi. Betty, jeszcze zanim ją przypadkowo zabiłem, stwierdziła kiedyś, że kocham ją za mocno, jak Hitler narodowy socjalizm, albo przynajmniej tak, jak większość ostatnich prezydentów USA nienawidziło własny kraj.
— Virgil, czy usiłujesz mi powiedzieć, że byłeś zaborczy?
— Tak, byłem zaborczy… Powinienem urodzić się w Prusach albo Austrii, w XVIII wieku i zajmować się Polską, a nie kobietą. Jestem do niczego.
— Kobiety są dziwne, przyjacielu. Chcą być otoczone w związku przyjacielskim wojskiem, ale również mieć ogląd na wojska wrogów. To chyba jakaś forma ubezpieczenia. Ostatnio Liberty Direct oferowało nową usługę, może to było to? — Zasugerował Bob.
— Nie wydaje mi się, żeby Żydzi rządząc światem, radzili sobie też z kobietami. One są takie same z siebie. Na przykład Betty sądziła…
— Zanim ją zabiłeś… — uściślił Bob.
— Tak, po śmierci nie miała zbyt dużo do powiedzenia. Tak więc Betty zawsze sądziła, że żyją we mnie dwie natury — stwierdził Virgil.
— W jakich przypadkach?
— Najczęściej, kiedy oskarżałem jej ojca o budowanie jakiegoś nowego Hitlerjugend, a potem przychodziłem do niego po siedemnastkę.
— Nie rozumiem, po jedną z tych „jugend”? — pytał Bob.
— Po klucz o takim numerze. Często mi się psuje pralka.
— Ale skąd twoje przypuszczenia, że ojciec Betty buduje Hitlerjugend?
— Od samego początku był do mnie uprzedzony. Jest praktykującym Żydem, a ja przestałem praktykować, kiedy dowiedziałem się, że do „ziemi obiecanej” musiałbym lecieć samolotem kilkanaście godzin i stwierdziłem, że to dla mnie nieopłacalne. Nie pozwalał Betty spotykać się ze mną, twierdząc, że jestem ateistą propagującym tanie i krótkie loty.
— Virgil, przyjacielu, nawet nie wiesz, jak marzę o tanim, krótkim locie z siedemnastką…
Cdn.
Komentarze (33)
Jak umieszczę coś kompromitującego to wiem na kogo zwalić winę :)
Nawet tutaj ta historia. Wszędzie się wepchnie. :D
Dialog bardzo ciekawy, dobrze przemyślany, podoba mi się! ;)
Pozdrawiam.5. :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania