Poprzednie częściWirus - Prolog

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Wirus - Rozdział 11.

Minęło kilka dni. Czułam się już naprawdę lepiej, tak samo pomyśleli też ludzie. Wreszcie postanowili ze mną porozmawiać. Marlene usiadła na brzegu łóżka. Byłyśmy same w sali.

-Jak się czujesz? - spytała opiekuńczo.

-W porządku, Marlene. Nie mogę się już doczekać, nim wszystko mi wyjaśnisz - powiedziałam.

Marlene pokiwała wolno głową.

-Hank! - zawołała. Mężczyzna wszedł do środka.

-W porządku? - spytał cierpko.

-Ta, jak widać. No... słucham?

 

Hank wziął wdech i usiadł na krześle.

-Zostaliśmy zaatakowani... miesiąc temu.

-Cholera - powiedziałam cicho, po czym dodałam głośniej - Miesiąc leżałam w śpiączce?

-Zgadza się. Dostałaś czymś ciężkim w głowę i... sama wiesz.

-Kto to był? Kto nas zaatakował? - zaczęłam się denerwować.

-Spokojnie, Joyce - próbowała Marlene.

-Spalili nasz obóz - kontynuował Hank - Było ich znacznie więcej od nas. Zabili mnóstwo osób. Nie mieliśmy innego wyboru, ruszyliśmy do Marlene. Na szczęście nas przyjęła - zrobił pauzę - Nie wiemy po co, ale porwali też sporo osób. Wśród nich jest...

-Samantha - dokończyłam - Kurwa...

-Właśnie. Niedługo po ataku, ruszyliśmy na zwiad. Znaleźliśmy niewielką grupkę, która była ubrana tak samo jak ci podczas ataku. Zabiliśmy kilku i zostawiliśmy jednego. Powiedział nam gdzie mają kryjówkę. Nie wiemy kto nimi dowodzi, ale to duża grupa.

-Musimy tam ruszyć. Skoro wiemy gdzie...

-Ruszymy - wtrąciła Marlene.

-Dlaczego dopiero teraz? Przecież mogli już ich wszystkich zabić! - mówiłam ze złością.

-Nie udało nam się zorganizować tego wcześniej. Broń, leki, jedzenie... Ale teraz jesteśmy już gotowi.

-No to idę z wami - powiedziałam szybko i próbowałam wstać z łóżka. Marlene mi to uniemożliwiła.

-Nie ma mowy. Dopiero do siebie dochodzisz - mówiła stanowczo.

-Czuję się już dobrze, okej? Poza tym umiem o siebie zadbać.

-Nie - rzekł sucho Hank. Niesamowicie mnie wtedy wkurwił.

-Marlene, chodzi o Samanthę - spojrzałam jej w oczy - Proszę. Ja...

-Znajdziemy ją. Obiecuję

-Nie, kurwa. Ja tam muszę być, rozumiesz? - bardzo się wściekłam.

-To kawał drogi. Jesteś słaba i będziesz nas tylko spowalniać. Mówiłem, że lepiej będzie jeśli niczego się nie dowie - rzucił Hank do Marlene.

-Proszę, Marlene - ścisnęłam ją za rękę. Miałam już łzy w oczach.

Kobieta opuściła wzrok. Nie odezwała się.

-No błagam - zaczął Hank i podszedł bliżej - Nie mów, że się wahasz?

-Gdyby porwali mojego męża, też chciałabym za nim ruszyć - powiedziała nie patrząc na Hanka.

-Ale twój mąż już nie żyje.

 

Zdecydowanie brakowało mu wyczucia. Marlene wbiła w niego wzrok.

-Marlene, ja... - powiedział skruszony.

-Jeśli rzeczywiście czujesz się na siłach, możesz pójść z nami. Wpadnij do mnie za godzinę, przedstawię ci szczegóły - mówiła łamiącym się głosem.

-Dziękuję - tylko tyle mogłam powiedzieć.

 

Kobieta wyszła nie patrząc na Hanka. Stał przez chwilę patrząc za nią po czym westchnął. Spojrzał na mnie, jakby to było przeze mnie. Dupek.

-Nie będziemy nadstawiać karku specjalnie dla ciebie. Nie tylko tobie porwano bliskich. Lepiej żebyś o tym pamiętała.

Wyszedł po tych słowach trzaskając drzwiami.

Wiedziałam, że zrobię wszystko bo im pomóc.

Wiedziałam, że uratuję Samanthę.

Wiedziałam, że zemszczę się na wszystkich, którzy nas skrzywdzili.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Kocwiaczek 02.06.2020
    Czułam się już naprawdę lepiej, tak samo pomyśleli też ludzie – to zdanie nie jest do końca jasne, wiem o co ci chodzi, ale może lepiej je połączyć z kolejnym, aby było bardziej zrozumiałe. Albo ludzie zamienić na "moi towarzysze/sprzymierzeńcy/opiekuni";

    doczekać, nim – doczekać aż;

    -Ta, jak widać. No... słucham? – kto to mówi, Joyce czy Marlene? Chyba Joyce, dodaj może coś na zasadzie: "stwierdziłam kwaśno"

    Zabili mnóstwo osób/ Nie wiemy po co, ale porwali też sporo osób. – osób 2x (można dać "naszych"/ludzi lub "nie tylko nas wycięli w pień, ale jeszcze uprowadzili" czy jakoś tak, pokombinuj:) ;

    Powiedział nam gdzie – przecinek przed gdzie;

    Niesamowicie mnie wtedy wkurwił. – tym;

    Znowu powtórzenie "kurwa", jest tyle pięknych przekleństw ;), można jakieś inne wpleść :D

    przecinek przed "nie patrząc" i "patrząc" powinien być – jest dwa razy w tekście;

    Kobieta wyszła nie patrząc na Hanka. Stał przez chwilę patrząc – powtórzenie "patrząc", można dać "spoglądając" jako drugie (tam też przecinek dać, generalnie przecinki przed imiesłowami można wstawiać "w ciemno", cytując Tjeri z komentarzy u mnie w BiG-u, więc tam, gdzie masz -ąc możesz je śmiało przed imiesłowami wpisywać);

    wszystko bo im pomóc – by;

    //

    Krótko, ale treściwie, jednak zaskakująco dobrze czuła się po miesięcznej śpiączce, żadnych zawrotów głowy, suchości w gardle? Nie wiadomo też, co tą śpiączkę wywołało. Trochę słabo, że przez miesiąc nic nie zrobili poza lekkim wywiadem, ja już bym z siebie wychodziła, gdyby mi bliskich porwano. No ale nic, czas pokaże, o co w tym wszystkim chodzi.
  • Raven18 02.06.2020
    Muszę przyznać, że w tym i kolejnym rozdziale nie postarałem się na miarę możliwości. Następne jednak będą już lepsze. Co do przyczyny śpiączki - została uderzona w głowę, o czym pisałem w tym rozdziale, w którym zaatakowano obóz :D
  • Kocwiaczek 02.06.2020
    Raven18 czyli może jakiś krwiak albo inne cuś. No dobra, ale tym bardziej baniak pewnie, by ją bolał :) oby tylko nie nawaliła na akcji.
  • Kapelusznik 03.06.2020
    Kolejny dziwny odcinek
    Tutaj dłuższy komentarz odnoszący się do poprzednich części
    Oto główne uwagi:

    Pierwsze:
    Czemu tak krótko czasu spędziliśmy w obozie i z drużyną?
    Dlaczego Boonie była szefową podejmującą wszystkie decyzje? Gdzie jest umieszczony obóz? Jakie były zabezpieczenia? Jakie zajęcia były w obozie? Ilu było ludzi? Jakie były relacje między grupami wewnątrz obozu?
    Nie znamy odpowiedzi na te pytania.
    Boom - kilka długich rozdziałów, o wielkim potencjale przepadło bez wieści.
    Wskazanie relacji, konfliktów, przyjaźni, zadań i ogólne światełko nadziei w tym gównianym świecie - nie dostaliśmy tego.

    Drugie:
    Dużo fajnych potencjalnie scen, porzuconych na rzecz opisu - jak polowanie, czy kłótnie z Samanthą. Czemu ich nie dostaliśmy?
    Zamiast opisywać, że się kłóciły, mogłeś pokazać jak się kłóciły - o co, co było centrum konfliktu między nimi, czemu nadal są ze sobą - czy jest to szczera relacja, czy chodzi zaledwie o seks, czy usatysfakcjonowanie potrzeby nie bycia samemu.
    Nie mamy tego.

    Trzecie:
    Sentyment względem upadłego świata.
    Czemu bohaterka która nie miała wystarczająco dużo czasu by się do tego świata przywiązać, ma takowe przywiązanie?
    Czy ma je przez wspomnienia słodkiego dzieciństwa? Miłe opowieści starszych osób które przetrwały apokalipsę?
    Jakie jest źródło tego sentymentu.

    Czwarte:
    Czemu bohaterka jest aż tak głupia?
    Serio pytam.
    W czasie całej opowieści jest niesamowicie emocjonalna, irracjonalna i po prostu głupia.
    W jaki sposób przetrwała tak długo z takimi cechami?

    Piąte:
    Jakie są zasady przemiany w zombie?
    Twarde zasady - faktyczne dane.
    Bo z jednej strony na początku przedstawiłeś chorobę która jest niewidoczna aż do czasu, ponieważ osoby na lotnisku i w samolocie nie miały żadnych widocznych cech zarażenia - inaczej nie dostałyby się do miejsc z taką ilością ludzi, a z drugiej strony - gościu został pogryziony i od razu się nie przemienił.
    O co chodzi?
    Zaraza działa inaczej w zależności od woli autora, czy co?
    Nie ma to sensu.
    Inne serie zombie mają w większości przypadków twarde zasady co powoduje przemianę w zombie - u ciebie nie tego nie ma.
    Ponadto - co ze szczepionką?
    Wskazałeś że są badania - i były już próby.
    Ok - czemu zawiodły? Gdzie są miejsca w których można prowadzić nad zarazą badania i to w warunkach w których nie dojdzie do przemiany w zombie osób biorących udział w testach i eksperymentach.

    Szóste:
    O co chodzi z atakującymi?
    Atak na obóz jest problematyczny i bardzo kosztowny - zarówno w amunicję, jak i ludzi - gdzie oba są bardzo cennymi surowcami w aktualnej sytuacji. Mimo to, wrogowie przeprowadzili frontowy szturm, fakt z zaskoczenia - ale nadal - szturm.
    Czemu zdecydowali się zaatakować obóz bezpośrednio?
    Czemu nie atakowali myśliwych czy grup zbieraczy? Jest to bezpieczniejsze.
    Wspomniałeś że złapali jednego gościa z tej grupy - w jaki sposób nie wiedział on kto jest szefem?
    Ktoś wydał mu rozkazy, coś sprawia że je wykonuje. Jaki jest powód?

    To wszystkie o jakich mogę w tej chwili pomyśleć.

    Pod odcinkiem zostawiam 3
    I na razie cała seria na takie 3

    Pozdrawiam
    Kapelusznik
  • Raven18 03.06.2020
    Na większość z tych rzeczy będzie odpowiedź w następnych rozdziałach, zapewniam
  • Shogun 03.06.2020
    A jednak ją puściła. No nic, zobaczymy co będzie dalej :D
  • Białogłowa 04.06.2020
    Wczytałam się w twoją serię, fanie Jimiego :D
    Przyznam ci, tworzysz świetny klimat. Przepadam wręcz za takiego typu historiami, a tobie to wychodzi zręcznie.
    Moja zniecierpliwiona natura doszukuje się odpowiedzi na wiele pytań. Tak więc kolejny punkt dla ciebie! Dużo rzeczy należy się doszukiwać i można się zagubić. No, przynajmniej w moim przypadku. Niektórym pewnie będzie to przeszkadzało, ale według mnie, ma to w tym jedynie uroku.
    Postać Joyce jest strasznie zaskakująca! Pod względem emocjonalności całkiem mnie przypomina. Wydaje mi się, że masz na nią niezły pomysł i o g r o m n i e liczę na to, że mnie nie zawiedziesz. Jestem jej strasznie ciekawa!
    Podsumowując, bardzo podoba mi się twój styl pisania. Czekam na kolejne części!
    Pozdrawiam, twoja nowa obserwatorka ;)
  • Raven18 04.06.2020
    Niezmiernie mi miło!
    To zawsze świetne uczucie, gdy ktoś nowy zainteresuje się twoją twórczością. Bardzo cieszę się, że również jesteś fanką tych klimatów.
    Zapewniam, że pojawią się jeszcze inne, ciekawe postacie. Na pojawienie się jednej z nich sam czekam :D
    Mam już zaplanowaną całą historię, zatem pomysł na Joyce również ;)
    Pozdrawiam!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania